muzyka
Emilie
W tym samym czasie,
- Proszę – otworzył mi drzwi do samochodu Harry,
Wsiadłam bez słowa rozglądając się po czarnym Porsche.
Staliśmy na parkingu niedaleko Starbucksa, z którego właśnie wyszliśmy. Brunet
zapiął pasy, poprawił lusterko i cały czas uśmiechając się odpalił silnik i
ruszył z piskiem opon.
- Mogę wiedzieć gdzie mnie porywasz? – zapytałam się trochę
zmieszana,
- Nie, to niespodzianka. Spokojnie, nie jedziemy na koniec
świata – odpowiedział,
Umówiliśmy się przede wszystkim by wszystko sobie wyjaśnić,
a dokładniej, bym zdecydowała się czy chcę wrócić do Harrego, czy nie. Przez te
całe dwa tygodnie zastanawiałam się jakiej dokonać decyzji. Obie wiele by
zmieniły i do obu nie jestem w stu procentach przekonana. Nadal nie wiem, nie
mam pojęcia co zrobić, ale nie mogę ciągnąć tego w nieskończoność, to byłoby
też nie fair w stosunku do Harrego, który cierpliwie czeka i ma nadzieję,
pokazuje mi to na każdym kroku. Postanowiłam, że będzie to po części decyzja
spontaniczna, zasugeruję się głownie sercem, nie słuchając wtrącającego się do
tej sprawy rozumu. Bo chyba miłość polega na uczuciach a nie myślach? Oparłam
się o szybę rozmyślając. W radio właśnie puścili „Little things”, nową piosenkę
chłopaków. Szczerze powiedziawszy uwielbiam tą piosenkę, czuję się przy niej
wyjątkowa, tak jakby ona była tylko i wyłącznie o mnie, świetny tekst i
przesłanie. Do tego piękne głosy chłopaków, „ Kocham cię” Nialla i „ Jesteś
idealna dla mnie” Harrego. Coś niesamowitego. Zdecydowanie to moja słabość,
rozpływam się gdy on śpiewa.
- No proszę, panie sławny – zaśmiałam się,
- Co sądzisz o tej piosence?
- To moja ulubiona – spojrzałam przez okno,
- Śpiewając ją myślałem o tobie – dodał
Harry, gdy w tle akurat leciała jego
solówka – Nigdy nie chcesz wiedzieć ile ważysz – zanucił równo z radiem, a ja westchnęłam,
- Długo jeszcze? Powiedz, gdzie mnie zabierasz! –
marudziłam,
- Jeszcze trochę… - zbywał mnie Harry,
Znowu pochłonęłam się w myślach i nie wiedząc kiedy
zasnęłam. Obudził mnie głos Harrego:
- Emilie, jesteśmy na miejscu – powiedział, nasze głowy były
tak blisko, że stykaliśmy się czołami.
Czułam jego oddech na moich ustach, szyi. Patrzyliśmy się na
siebie prosto w oczy. Mogłam go pocałować, było tak blisko. Ja jednak odpięłam
pasy i otworzyłam drzwi od samochodu. Wyszłam na zewnątrz i rozciągając się i
ziewając oparłam się o maskę czarnego sportowego auta mojego chło… przyjaciela.
- Gdzie jesteśmy? – zwróciłam się do niego
Samochód zaparkowany był naprzeciwko małego parku, łąki.
Byliśmy w jakimś mieście, na pierwszy rzut oka małym, spokojnym miasteczku.
- Holmes Chapel – powiedział dumnie,
Uśmiechnęłam się sama do siebie. To tutaj urodził się i
wychowywał Harry. To przytulne miasteczko jest jego prawdziwym domem. Nie
Londyn.
- Po co przyjechaliśmy, aż tu? – zapytałam się,
- Chcę ci coś pokazać, chodź – wyciągnął rękę
Ruszyliśmy w stronę parku. W sumie to nie wiem jak to
nazwać, bo nie było tu żadnych ławek, tylko duży plac trawy, kilka drzew, a
niżej znajdowała się rzeka. Ładnie tu. Mimo, że był listopad to dzisiaj
świeciło słońce i było dość ciepło. Usiedliśmy pod jednym z drzew, z widokiem
na brzeg rzeki.
- Kiedy miałem 15 lat bardzo podobała mi się pewna
dziewczyna. Wreszcie odważyłem się i zaprosiłem ją na spacer i kolację. Był
maj, piękna pogoda. Zaraz po szkole przygotowałem jedzenie, wziąłem koc, świece
i płatki róż. Rozłożyłem to wszystko właśnie tutaj. Siedziałem i czekałem. 15
minut, pół godziny, dwie godziny, ale jej nie było. Byłem strasznie smutny, zły
i zawiedziony. Jeszcze kilka godzin temu pełen nadziei skakałem w skowronkach.
Zgasiłem świece, a jedzenie wyrzuciłem do kosza, położyłem się na kocu,
patrzyłem się w gwiazdy i rzucałem do tej rzeki kamienie. Myślałem, co takiego
zrobiłem, co jest ze mną nie tak? Przecież, tak bardzo się starałem. Wydawało
mi się, że może nam się udać, wiesz taka szczeniacka miłość, w sumie to byłem
tylko zauroczony jej wyglądem, bo nie znałem jej z charakteru, ale bardzo mi
zależało. W końcu było już późno, spakowałem wszystkie rzeczy i zbierałem się do
domu. Byłem w takim stanie, że nie potrafiłem doczłapać się do domu, usiadłem
pod tym drzewem i wyryłem to serce – wskazał palcem na małe serduszko na
starej, ogromnej wierzbie – Od tamtego czasu nie wierzyłem w miłość. Byłem taki
zraniony, że bałem się wiązać. Byłem głupim dzieciakiem i jakiś miesiąc po tym,
nie obchodziła mnie ta dziewczyna. Liczył się tylko ten fakt, ten stan. Nie
chciałem wiązać się na poważnie, zacząłem traktować dziewczyny trochę jak
zabawki, spotykałem się z wieloma, dlatego prasa okrzyknęła mnie typem
„flirciarza”, a ja po prostu tak odreagowywałem to wszystko. No i wtedy
poznałem ciebie. Od razu mi się spodobałaś, wiem, już ci to mówiłem – spojrzał
się na mnie – piękna, uśmiechnięta i trochę tajemnicza. Pokochałem twój
uśmiech, usta, sposób w jaki się śmiejesz, żartujesz, mówisz, wszystko.
Zacząłem cię poznawać, tak bardzo mnie zainteresowałaś. Czułem się tak
niesamowicie, po raz pierwszy raz w życiu miałem naprawdę motylki w brzuchu, a
serce biło mi milion razy mocniej. Dopiero wtedy zrozumiałem, że to jest
prawdziwa miłość, nie tamta dziewczyna i nie przypadkowe przygody. Czułem się
wyjątkowo, bo ty taka jesteś. Bo cię pokochałem, z całego serca. Chciałem dla
ciebie jak najlepiej, próbowałem robić co mogę z tym, abyś wyszła z anoreksji.
Twoje dobro i szczęście było dla mnie na pierwszym miejscu i nadal jest. Po poznaniu ciebie i
doświadczeniach z przeszłości mogę stwierdzić, że prawdziwie kocha się tylko
raz. I to z tą osobą można być szczęśliwym przez całe życie, lub po prostu samotnym.
Wiem, że wtedy schrzaniłem. Nie mogłem już wytrzymać tego, że jestem taki
beznadziejny, że nie potrafię ci pomóc, wiem też, że to żadne wytłumaczenie.
Nic tego nie wytłumaczy, po prostu popełniłem błąd. Ale nadal cię kocham,
kochałem, to już prawie rok i kochać będę zawsze. Dzięki tobie dorosłem,
zmieniłem się, teraz wiem, co to znaczy opiekuńczość, zaufanie, czy czułość. Dziękuję
ci za wszystko. Jesteś dla mnie najważniejsza, ty i twoje szczęście, dlatego
pogodzę się z twoim wyborem. Będę kochał cię do końca życia. Powiedz mi
szczerze, wolisz być sama i znaleźć sobie kogoś innego, przyjaźnić się ze mną,
czy wrócić do mnie? – przybliżył się,
- Ta przyjaźń to nic dobrego i dobrze o tym wiesz, że jest bezsensu
– powiedziałam prawie niesłyszalnie
Byłam pod wielkim wrażeniem słów Harrego. Jeszcze nigdy tak
szczerze ze sobą nie rozmawialiśmy. Głośno westchnęłam, cała się trzęsłam. Nie wiedziałam
co się ze mną dzieje. Muszę szybko podjąć decyzję, decyzję która wszystko
zmieni. W mojej głowie, myśli, aż huczały, ale obiecałam sobie, że pokieruję
się sercem. Waliło mi ono jak nigdy. Było mi słabo, chciałam żebyśmy byli już
po tej rozmowie. Zamknęłam oczy. Zaryzykować, czy nie? Co jeżeli znowu mnie
zrani? Boję się tego, boję się naszego związku, boję się zaangażować. Wiem
tylko jedno, kocham go i z nikim innym nie będę tak szczęśliwa oraz nikt inny
nie zrani mnie tak jak on. Minęło już dużo czasu, otrząsnęłam się z tego i
próbuję ponownie mu zaufać, wierzę w jego słowa, w to co mówił Niall.
- Kocham cię – położyłam głowę na jego ramieniu - ale boję się zaryzykować,
- Nie musimy się spieszyć – wyszeptał mi do ucha, głaszcząc
moją głowę,
- Nie. Mam już dość, tęsknię za tobą. Zaryzykuję, Harry. Wierzę
ci. Tylko proszę, nie zrań mnie nigdy więcej – powiedziałam wreszcie i poczułam
ogromną ulgę,
- Kocham cię – szepnął – kocham cię, kocham cię, kocham cię,
kocham cię, kocham cię, kocham cię, bardzo cię kocham – zaczął krzyczeć ze
szczęścia – KOCHAM CIĘ, EMILIE,
- Teraz już nic nam nie przeszkodzi – pocałowałam go –
Kocham cię,
- Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, obiecuję,
że postaram się, żeby wszystko było dobrze już zawsze,
- Obiecaj mi tylko te rzeczy, które możesz spełnić, dobrze?
Nie chcę się zawieźć,
- Obiecuję, że już nigdy cię nie skrzywdzę – przytulił mnie,
Wstaliśmy i trzymając się za rękę wróciliśmy do samochodu. Idąc
przez park, natrafiliśmy na paparazzi. Nie mam pojęcia jak oni robią to, że
pojawiają się z nikąd. Nie lubię ich, bo nie szanują cudzej prywatności, często
są bezczelni i złośliwi. Jednak nie mogę nic na to poradzić, przywykłam i
staram się nie zwracać na nich uwagi.
- Nie zwracaj na nich uwagi – przybliżył się do mnie jeszcze
bardziej Harry, a ja uśmiechnęłam się i szepnęłam jakby sama do siebie „
Czytasz mi w myślach, czy co?”
- Harry, Emilie, jak długo chcieliście ukrywać wasz związek?
Wróciliście do siebie niedawno i przyjechaliście tu by trochę odpocząć? Czy
może ta cała rozłąka była tylko pod publikę? W końcu nowa płyta, trzeba się
jakoś wypromować – zaczął
- To nie twój interes – odpowiedział Harry,
- Emilie, jak poczułaś się gdy Harry kazał udawać ci, że z
nim już nie jesteś? – kontynuował,
- Spierdalaj – nie wytrzymałam, a Harry mocniej złapał mnie
za rękę’
- Nie słuchaj go – wyszeptał mi, po czym pocałował mnie w
czoło,
Weszliśmy do samochodu i odjechaliśmy kawałek. Po jakiś 5
minutach Harry zatrzymał się i wyjął z kieszeni kurtki pierścionek.
- To dla ciebie – pocałował mnie,
- Harry nie chcę twoich prezentów – powiedziałam zarumieniając
się – nie wydawaj na mnie tyle kasy, dobrze?
- Ale ja chcę, żebyś poczuła się wyjątkowa. Weź go, proszę. Dawno
nic ci nie dałem, to drobiazg, po prostu zawsze gdy na niego spojrzysz to
przypomni ci się ten dzień – założył mi na palec piękny diament,
- Dziękuję – uśmiechnęłam się – Gdzie teraz jedziemy?
- Chcę przedstawić cię mojej rodzinie. Moja mama już dawno
powinna cię poznać – zaśmiał się,
- Co? Ale ja nie jestem gotowa. A jeżeli mnie nie polubi?
Harry, proszę cię, ja się wstydzę – zaczęłam, a on cały czas się śmiał,
- Jesteś słodka. Daj spokój, pokocha cię, tak jak ja,
- Ale jest już późno, nie będziemy wracać w nocy do Londynu –
próbowałam,
- Zostaniemy tu na noc, stęskniłem się za moim domem,
łóżkiem…
- Nie mam nic na przebranie, nie mam piżamy, nie mam szczoteczki
– wyliczałam na palcach,
- Moja siostra ci na pewno coś pożyczy, spać możesz w
jakiejś mojej koszulce, a poza tym przed spotkaniem z tobą byłem na małych
zakupach – sięgnął po torbę, zza siedzenia,
- Zgłupiałeś… - zaczęłam rozpakowywać torbę - cała kosmetyczka, bielizna, ciepły sweter i
skarpetki,
- To z miłości, wiesz – żartował Harry,
Po niecałych 10 minutach byliśmy na miejscu. Harry
zaparkował przed dość dużym, przytulnym domem. Było już ciemnawo, mimo, że na
zegarku wybiła 4. Harry odpiął pasy i spojrzał się na mnie.
- Nie wejdę tam – spojrzałam się na niego z przerażeniem w
oczach,
- Spokojnie – złapał mnie za rękę – Moja mama nie jest
potworem, tak samo jak tata i Gemma,
- Dobrze wiedzieć – wstałam i wysiadłam,
Harry zamknął samochód i z dużą sportową torbą na ramieniu,
podszedł do mnie, złapał mnie w pasie i namiętnie pocałował. Następnie
pociągnął mnie za rękę i podeszliśmy pod drzwi do jego domu. A więc tutaj
wychował się mój chłopak. Tu dorastał, to dość dziwne stać z nim teraz ze świadomością, że poznam jego
rodziców. Staliśmy na wycieraczce z napisem ‘home, sweet, home’.
- Dzwonimy, czy wchodzimy i robimy niespodziankę? – zwrócił się
brunet,
- Nie wiem, ty decyduj,
- Robimy im niespodziankę – zaśmiał się Harry i otworzył po
cichu drzwi,
Staliśmy na korytarzu, ściany pomalowane były w odcieniach
beżu. Po prawej stronie znajdowały się drewniane schody, a po lewej wieszak i
mała komoda. Na wprost od korytarzu znajdował się salon, z którego dochodziły
śmiechy. Harry odłożył torbę i złapał mnie za rękę. Ruszyliśmy do dziennego
pokoju, widziałam, że Harry jest bardzo szczęśliwy. Ja natomiast byłam
przerażona, bałam się, że mnie nie polubią, że powiem coś głupiego, lub wręcz
przeciwnie nie będę umiała wypowiedzieć ani słowa. Weszliśmy do dużego pokoju,
naprzeciwko nas znajdowały się drzwi balkonowe z widokiem na niewielki ogródek,
po prawej stronie duży stół, a po lewej kominek, kanapa, dwa fotele i
telewizor. Rodzice Harrego wraz z jego siostrą oglądali telewizję siedząc na
kanapie przy kominku.
- Cześć, mamo, cześć tato, cześć Gemma – uśmiechnął się
Harry,
- Boże! Harry, debilu ale mnie wystraszyłeś – z kanapy
wstała siostra Harrego i podeszła do
swojego brata, mocno go przytulając,
- Nawet nie wiesz jak bardzo się za tobą stęskniłam! Kocham cię
– przywitała się Annie,
- Cześć Harry – dodał jego tata,
- A to jest właśnie Emilie – przyciągnął mnie do siebie
Harry – wybaczyła mi mamo, jesteśmy razem, więc chyba powinniście ją poznać,
- Witaj, Emilie. Harry wiele mi o tobie wspominał, mówił, że
jesteś piękna, ale nie wiedziałam, że aż tak – przytuliła mnie jego mama – Mam nadzieję,
że mnie polubisz,
- Cześć, jestem Gemma – wyciągnęła do mnie rękę śliczna
brunetka – Musisz być bardzo cierpliwa, jeżeli wytrzymujesz z tym idiotą,
- Jestem Emilie. No, jakoś daję radę – zaśmiałam się, od
razu ją polubiłam,
- Harry od zawsze miał dobry gust. Tylko nie zmarnuj tej
szansy, bo cię wydziedziczę, synu! – klepnął go po ramieniu jego tata,
Mimo, że to jego ojczym, to mój chłopak bardzo go kocha i
traktuje jak prawdziwego ojca. Nie dziwię się mu, bo to naprawdę miły i kochany
mężczyzna. Mama i siostra Harrego też są
bardzo sympatyczne. Chyba nie miałam się czego obawiać. Siedzieliśmy w piątkę w
salonie, Annie przygotowała dla nas herbatę i ciastka. Było miło. Później
zaczęliśmy przygotowywać kolację. Chciałam pomóc, ale oczywiście Harry kazał mi
siedzieć i obserwować.
- Szkoda, że taki pomocny jesteś tylko przy Emilie –
dokuczała Harremu Gemma,
- Chce się przed nią popisać, jaki on uroczy – mama Harrego
poczochrała go po jego loczkach,
Zaraz po kolacji, poszłam z Harrym do jego pokoju. Oboje byliśmy
zmęczeni, od razu rzuciliśmy się na łóżko. Leżeliśmy w ciszy, wtuleni w siebie.
Napisałam sms’a do Jess, jednak ona mi nie odpisała. Martwię się o nią. Mam nadzieję,
że Zayn nic nie zrobił. Zabiłabym go, ale jeżeli Jess mu wybaczy, to ja też tak
zrobię. Jej szczęście jest dla mnie bardzo ważne.
- Chodźmy już spać – całował mnie po szyji Harry,
- Ok, to zaprowadź mnie może do łazienki. Muszę się umyć,
Po półgodzinie leżałam w za dużej na mnie koszulce Harrego z
napisem „HIPSTA PLEASE”, to była jedna z moich ulubionych.
- Już jestem – wskoczył do łóżka Harry, który miał na sobie
tylko bokserki,
- Mmm – zaśmiałam się, a on uciszył mnie pocałunkiem,
Leżeliśmy wtuleni w siebie, a ja wreszcie poczułam się naprawdę
szczęśliwa. Już teraz wiem, że dokonałam dobrego wyboru. Harry to największe
szczęście jakie mnie kiedykolwiek w życiu spotkało, to dzięki niemu wszystko
staje się łatwiejsze, ja zasypiam i budzę się z uśmiechem na twarzy. Kocham go,
tak bardzo go kocham.
- Kocham cię – szepnął mi do ucha,
- Ja ciebie mocniej – pocałowałam go w policzek,
- Dziękuję. Dziękuję, że jesteś.
mam nadzieję, że podoba wam się takie zakończenie. w weekend pojawi się ostatni rozdział, a zaraz po nim, tego samego dnia dodamy post z linkiem do nowego bloga, na którego wszystkich was zapraszamy :) macie jakieś pytania?