niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 13

muzyka


Emilie


31 stycznia – sylwester


Wreszcie nadszedł ten wyczekiwany przez nas dzień – sylwester. Dzisiaj mieliśmy zamiar naprawdę bardzo dobrze się zabawić. Spośród wielu ofert i zaproszeń wybraliśmy jedną – idziemy do kluby na zamkniętą imprezę. My, czyli Liam, Lou, Zayn, Niall, Harry, Danielle, Eleanor, Chloe, Jess i ja. Nie mogłam się już doczekać. Chciałam się upić i przetańczyć całą noc, z moimi przyjaciółmi, z Harrym. Wstałam z łóżka i przeciągnęłam się. Było przed 12, o 18 miałyśmy taksówkę zawożącą nas do chłopaków, stamtąd na 20 mieliśmy udać się do klubu. Poszłam do kuchni, aby zrobić sobie tosty. Czekając aż wyskoczą z tostera oparłam się o blat i patrzyłam przez okno. Zaczęłam podsumowywać ten rok. Przypomniałam sobie wtedy o tym, że jeszcze kilka miesięcy temu wszystko wyglądało inaczej. Było jakoś tak… pusto. Ja, Jess i Chloe miałyśmy tylko siebie, tylko sobie ufałyśmy, nie byłyśmy zakochane, często chodziłyśmy na różne imprezy itp. Pamiętam moją obsesję na punkcie wagi, chciałam być idealna, nie miałam dla kogo, więc po prostu tego chciałam. Na imprezach często brałam amfetaminę, bo ona pomagała mi w tym wszystkim, sprawiała, że nie czułam głodu. Chloe również brała – jednak ona mieszała to wszystko ze sobą. Byłyśmy zagubione. A Jess? Wydaję mi się, że wtedy, była bardziej pewna siebie, chociaż może to złe określenie. Była bardziej pewna tego co robi, jaka jest i tego co czuje. Teraz, przez Zayna zagubiła się. Widać to po niej, że zależy jej na chłopaku, on ją kocha, ona nie wie czy zaryzykować. Przez to wszystko nawet w zwykłej rozmowie jest drażliwa, łatwo się z nią posprzeczać itp. Mam nadzieję, że wreszcie to wszystko ogarnie i również będzie szczęśliwa. Tak jak ja i Harry, czy Niall i Chloe. Moje rozważania przerwał dźwięk, oznaczający że moje śniadanie jest już gotowe. Wzięłam talerz, herbatę i poszłam do salonu. Jadłam oglądając jakiś program. Mówili tam oczywiście o Sylwestrze i Nowym Roku, jak spędzają go gwiazdy itp. Nagle usłyszałam, że mój telefon dzwoni. To Harry.
- Hej, kochanie – powiedział swoim niskim głosem,
- Cześć – uśmiechnęłam się sama do siebie,
- Co robisz?
- Jem śniadanie, zaraz idę do łazienki tam spędzę trochę czasu, bo w końcu trzeba jakoś wyglądać na tej dzisiejszej – wyjątkowej imprezie – zaśmiałam się,
- A, no tak. Ja też muszę się trochę ogarnąć,
- Aha, no to do zobaczenia za kilka godzin, pa
- Pa, buziaki – zaśmiał się,
Poszłam do łazienki i napuściłam wodę. W tym momencie dostałam smsa od Jess. Pytała się, czy będzie dobrze wyglądać w wybranych przez nią ubraniach. Odpisałam jej szybko, opisując też mój strój. Przygotowałam go wcześniej, dzisiaj nie zdążyłabym z tym wszystkim. Weszłam do wanny i zamknęłam oczy, potrzebowałam czegoś odprężającego przed tą długą nocą, a gorąca kąpiel była w sam raz. Po jakiejś godzinie wyszłam z wanny, założyłam szlafrok, a mokre włosy owinęłam ręcznikiem. Nałożyłam maseczkę i poszłam do mojego pokoju. Weszłam na facebooka i twittera, bo dawno tam nie zaglądałam. Włączyłam też na twitterze profil mojego chłopaka. Zobaczyłam, że dodał nasze wspólne zdjęcie z podpisem: „jesteś po prostu idealna.”. Uśmiechnęłam się do monitora. Napisałam też tweeta, w którym życzyłam wszystkim udanej zabawy i szczęśliwego Nowego Roku. Zaraz dostałam masę wiadomości z prośbą o obserwowanie. Ogólnie wśród directionerek zrobiłyśmy się popularne, w końcu przyjaźniłyśmy się z chłopakami a ja i Chloe byłyśmy nawet dziewczynami dwóch z nich. Zamknęłam klapkę od laptopa i poszłam do łazienki. Była druga. Wyczesałam moje długie włosy i wyprostowałam je. Na koniec, aby wytrzymały całą noc popsikałam je lakierem. Później zajęłam się makijażem. Nie miałam pomysłu na coś wyjątkowego, więc postawiłam na klasykę – policzki musnęłam różem, oczy podkreśliłam eyelinerem, pomalowałam rzęsy tuszem. Przygotowałam też błyszczyk. Przed czwartą pomalowałam czerwonym lakierem paznokcie u rąk i spakowałam małą kopertówkę. Wzięłam tylko portfel, telefon, puder i błyszczyk.  Później się ubrałam. Byłam gotowa przed szóstą, więc zjechałam na 7 piętro, do Jess.
 - I jak, jesteś już gotowa? – weszłam do łazienki,
- Już, chwilka, tylko poprawię grzywkę – uśmiechnęła się,
- Ładnie wyglądasz - moja przyjaciółka miała na sobie czarne rurki, koszulę i koturny, do tego założyła ciemną torebkę chanel, 
- Dzięki, ty też,
- A gdzie Thomas? Idzie na jakąś imprezę? – zapytałam,
- Tak, wiesz coś z agencji,
- A, no tak. Rozmawiałaś dziś z Chloe? Będzie czekać w taksówce, nie?
- Nie rozmawiałam, no w taksówce – zaśmiała się,
Przejrzałam się w lustrze.
- Już. Idziemy – powiedziała moja przyjaciółka,
Zamknęła mieszkanie na klucz i ruszyłyśmy w stronę windy. Gdy wyszłyśmy na zewnątrz taksówka już czekała.
- Hej, Chloe – powiedziałyśmy równocześnie,
- Cześć wam, ładnie się wystroiłyście – zaśmiała się,
- Ty też, całkiem, całkiem – dodała Jess – Chloe miała na sobie jasne rurki, granatowe buty i tego samego koloru torebkę oraz czarną koszulę,
Gdy dojechałyśmy na miejsce, drzwi otworzył nam Louis.
- Siemka, wchodźcie – przywitał się, w ręku trzymał kieliszek z szampanem, poznałyśmy, że był już lekko pijany,
- Cześć, Niall – rzuciła mu się w ramiona Chloe, zawsze tak robili,
- Hej, wszystkim, hej, Harry – podeszłam do mojego chłopaka i pocałowałam go w policzek, on odwzajemnił to namiętnym pocałunkiem. Czułam od niego woń alkoholu, jednak nie był jeszcze bardzo wstawiony,
- Cześć, Jess – uśmiechnął się Zayn,
Moja przyjaciółka uśmiechnęła się do niego, a do reszty pomachała. Wszyscy usiedliśmy na kanapach i zaczęliśmy pić szampana. Każdy był w dobrym humorze.
- Ładnie wyglądacie, dziewczyny – podsumował Liam,
- Dzięki – odpowiedziałyśmy wszystkie równocześnie, po czym w piątkę zaczęłyśmy się śmiać,
Później wszyscy zaczęli rozmawiać, jednak ja nie słuchałam o czym mówią. Przyglądałam się każdemu z osobna. Eleanor siedziała na kolanach Louisa, widać było, że oboje bardzo się kochają. Danielle i Liam cały czas się śmiali, a Chloe i Niall obdarowywali się pocałunkami, Jess i Zayn siedzieli obok siebie, jednak udawali, że nie zwracają na siebie uwagi, rozmawiali z resztą. Ja siedziałam na jednym fotelu z Harrym. Chłopak zawzięcie prowadził rozmowę. Jemu przyjrzałam się najdokładniej. Nigdy nie spodziewałabym się, że to się tak potoczy. A teraz Harry Styles to mój chłopak. Kochałam w nim wszystko. Te loczki, piękne zielone oczy, uśmiech, sposób bycia, jego dowcipy, to że czasami potrafi być poważny, lub jak dziecko. On był dla mnie taki dobry, odkąd się poznaliśmy.
- Emilie? – wyrwał mnie z moich rozmyśleń,
- Tak? – zapytałam się,
- O czym tak zawzięcie myślisz? – uśmiechnął się,
- O wszystkim i o niczym, o Tobie, Harry,
Wzięłam do ręki szampana, stuknęłam kieliszkiem o jego kieliszek i zaczęłam pić. Zauważyłam, że Louis i Zayn już się upili. Było śmiesznie. W końcu zaczęliśmy się zbierać. Do klubu pojechaliśmy taksówkami, ja wsiadłam wraz z Chloe i Jess. Kiedy wszyscy dotarliśmy na miejsce w drzwiach stali ochroniarze. Jednak naszą dziesiątkę przepuścili bez żadnych problemów. Zajęliśmy jeden ze stolików, był bardzo duży, pomieścił wszystkich. W klubie ludzie zaczynali się już schodzić. Ja usiadłam między Harrym a Jess, obok niej siedział Zayn, przy nim Niall i Chloe, za moim chłopakiem usiadł Louis i Elle, a obok niej Danielle z Liamem. Kelner przyniósł nam alkohol, wódkę, szampany i drinki. Wszyscy od razu zaczęliśmy pić. Po kilku kieliszkach Harry zaproponował:
- Chodź, potańczyć, póki jeszcze nie plączą nam się nogi – oboje byliśmy lekko wstawieni, ale jeszcze wszystko bardzo dobrze kojarzyliśmy,
Ruszyliśmy na parkiet, grała szybka muzyka, w klubie mrugały kolorowe światełka. Chłopak złapał mnie w pasie i zaczęliśmy ruszać się w rytm piosenki. Później dołączyła do nas reszta. W pewnej chwili, Harry oparł głowę o moją:
- Wiesz, Emilie… nawet jeżeli myślisz, że jestem bardzo pijany, to bez znaczenia. Mówię prawdę i na trzeźwo czuję to samo. Chcę ci coś powiedzieć. Odkąd ciebie poznałem, od razu mi się spodobałaś, zaintrygowałaś mnie i chciałem cię bliżej poznać. Później dowiedziałem się o twojej chorobie. Strasznie się martwiłem, starałem pomóc. Wtedy bardzo się do siebie zbliżyliśmy. I byłem pewny tego, co do ciebie czuję. Jesteś moim ideałem, jesteś piękna, zabawna, mądra, miła, ale też potrafisz być wredna i szczera. Jesteś największym szczęściem jakie mnie spotkało, przy tobie czuję się naprawdę dobrze. Od zawsze byłem kobieciarzem, bawiłem się dziewczynami. Jeżeli z jakąś się spotykałem to było tylko "na jedną noc". Po prostu nie umiałem... nie potrafiłem być stały w uczuciach, w sumie to nigdy nic do nich nie czułem, ale przy tobie to się zmieniło. Kocham cię. Kocham najbardziej na świecie, i zawsze będę. Pamiętaj, choćby nie wiem co się stało, zawsze będę cię kochać – pocałował mnie w czoło,
- Ja ciebie też, Harry. Kocham cię i nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. Od zawsze byłeś moim idolem, wiesz masa plakatów, zdjęć, znałam wszystkie wasze piosenki, byłam po prostu zwykłą fanką, directionerką. Codziennie sprawdzałam co robicie, gdzie jesteście itp. Marzyłam chociażby o samym zdjęciu z tobą. No i… poznałam cię, poznałyśmy was. Wtedy od razu cię polubiłam, za charakter. Wiedziałam jaki jesteś naprawdę. To było moje marzenie, nieosiągalne. A teraz? Teraz jest sylwester, ty i ja, razem, tańczymy. Dziękuję, za ten rok, bo dzięki temu, że was poznałam, to najlepszy rok w moim życiu – wtuliłam się w niego,
- Następny będzie jeszcze lepszy. Spędzimy go razem, całe dwanaście miesięcy, całe 365 dni,
Po jakiś trzech piosenkach wróciliśmy do stolika napić się czegoś. Trzymaliśmy się za ręce.  Przy stoliku siedzieli tylko Jess i Zayn, którzy też przyszli na chwilę odpocząć. Odwróciłam głowę i zauważyłam Chloe i Nialla. Byli przy barze. Ona opierała się o blat, łapiąc go za szyję, a Niall obejmował ją w pasie, całowali się. Wzięłam kieliszek i szybko opróżniłam jego zawartość. Zaczęłam rozmawiać, z moimi przyjaciółmi i moim chłopakiem. Zauważyłam, ze Zayn był już mocno pijany. Piłam kieliszek po kieliszku, aż sama się upiłam, Jess i Harry podobnie.
- Jess.. słuchaj, ja wiem, że ty nie należysz do tych łatwych, wiem, że jesteś wredna i stawiasz na swoim, potrzebowałaś czasu, żeby sobie to wszystko przemyśleć, ja czekałem i będę czekać, naprawdę, zaakceptowałem ciebie i taką pokochałem, ale proszę cię o jedno, nie odrzucaj swoich uczuć. Kochać to nic złego, po prostu mi zaufaj, to tyle – zwrócił się Zayn, w tym czasie Harry zaczął mnie całować, nie chcieliśmy wtrącać się do ich rozmowy, więc zajęliśmy się sobą,
- Zaakceptowałeś?! Wiesz, Zayn, proszę cię nie mówmy dzisiaj o tym, chciałam tylko odpocząć, mieć jeden dzień wolności, niczym się nie przejmować! A, tu.. – wzięła głęboki oddech – Kurwa, Emilie! Możesz choć raz mi pomóc, a nie ciągle zajmować się swoim tyłkiem?! Jesteśmy przyjaciółkami, czy nie? Teraz cięgle w głowie ci Harry, a Chloe Niall, tego nie chcę, nie chcę żeby nasza przyjaźń zeszła na drugi plan. Rozumiesz? – wydarła się, chyba alkohol naprawdę zaczął działać,
- Wiesz co, Jess. Sama już się gubisz. Mówisz, że jesteś twarda, sama sobie ze wszystkim poradzisz, nie dopuszczasz nikogo do swoich problemów, a teraz potrzebujesz mojej pomocy. Ja to rozumiem, przecież jesteśmy przyjaciółkami, i mamy sobie zawsze, ale to zawsze pomagać, ale o co ci teraz chodzi? Wyżywasz się na mnie, na nas. Pogubiłaś się, i jesteś zdenerwowana. Następnym razem się pohamuj, a nie wydzierasz się na mnie i wyrzucasz mi niewiadomo co. W czym mam ci teraz pomóc? Chyba nie będę wtrącać się w twoją rozmowę z Zaynem?! To nie ja go kocham, to nie o mnie tu chodzi, to ty musisz zdecydować. Jesteś chamska, dobrze o tym wiem, ale ogarnij się, bo robisz się damą, która obraża się o byle gówno i przy okazji ranisz najbliższych, po co na mnie wsiadłaś? Oskarżasz mnie, a przecież dobrze wiesz, że nasza przyjaźń jest najważniejsza, nadal o wszystkim sobie mówimy, spędzamy razem czas! Zastanów się nad sobą – wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia,  kołysały mi się lekko nogi, to przez to, że tyle wypiłam, musiałam odetchnąć,
Stałam na dworze. Padał śnieg, było naprawdę zimno. Zapaliłam papierosa. Chwilę później przyszedł Zayn.
- Chcesz? – zapytałam się go, wyciągając paczkę papierosów,
- Dzięki – wziął jednego z nich i zapalił,
- Muszę odetchnąć, wkurzyłam się. Zawsze była trudna, ale nie raniła przy tym mnie, a ostatnio ciągle się o coś wkurza.
- Wiem, ale ja taką ją kocham, Emilie. Ona jest… po prostu chcę mieć ją przy sobie, jest taka bezczelna, uwielbiam w niej to, mimo, że czasem mnie rani. A co do waszej sprzeczki, obie jesteście pijane, ja w sumie też, ale to nieważne. Za dużo wypiłyście. Harry rozmawia teraz z nią, dajcie spokój pogódźcie się.  Nie marnujmy sylwestra – spojrzał na zegarek – za 20 minut północ,
- Hej, Emilie! Wracaj do środka i pogadaj z Jess, obie za dużo wypiłyście i poniosło was, po co marnować sobie nerwy – podbiegł do nas Niall,
- Już idę, daj mi dwie minuty – odpowiedziałam,
- Harry każe ci wracać, bo się przeziębisz, Jess też – spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać, Niall nie upił się jeszcze tak bardzo, był zajęty Chloe a nie kieliszkiem,
- A co robi Chloe? – zapytałam,
- Siedzi przy stoliku, ona nie chce nic mówić na temat kłótni, przecież nie może trzymać żadnej ze stron,
- Dobra, chodźmy – pospieszył Zayn,
Weszliśmy do środka, od razu podeszłam do naszego stolika. Byli przy nim już wszyscy. Usiadłam i spojrzałam się na przyjaciółkę, ona robiła to samo.
- Przepraszam – powiedziałyśmy równocześnie,
- W sumie masz trochę racji – powiedziała Jess,
- No ty chyba też – uśmiechnęłam się do niej,
 - No to konflikt rozstrzygnięty, moje drogie panie, 1:1, a teraz idziemy się bawić – odpowiedział wcięty Louis,
 Napiłyśmy się po drinku i ruszyłyśmy na parkiet, najpierw tańczyłam z Jess i Chloe, później ja z Harrym, Jess z Zaynem, a Chloe ze swoim chłopakiem. Czułam od Harrego woń alkoholu, dzisiaj naprawdę się zabawiliśmy.
- Kocham cię – niezdarnie szepnął mi do ucha,
- Ja ciebie też,
Nagle usłyszeliśmy, że za 5 minut nowy rok, wróciliśmy do stolika, napełniliśmy swoje kieliszki szampanem, wzięliśmy też drugi, nie otworzony i wyszliśmy na zewnątrz, tam wszyscy razem odliczaliśmy sekundy.
- …3,2,1! Nowy Rok!
- Szczęśliwego Nowego Roku, wam wszystkim! – krzyknęła Eleanor, otworzyliśmy szampana i zaczęliśmy składać sobie życzenia,
- Chloe, wszystkiego dobrego i wytrwałości z Niallem, a ten rok będzie dla ciebie udany – przytuliłam ją, - A tobie Jess, życzę… Zayna – uśmiechnęłam się, a ona szurnęła mnie,
- Dzięki, miłości no i ogólnie wszystkiego dobrego z Harrym – powiedziała Chloe,
- Właśnie, spełnienia marzeń i w ogóle, Harrego, bla bla bla – pocałowała mnie w policzek Jess,
Podeszłam do mojego chłopaka,
- Szczęśliwego Nowego Roku, Emilie, ze mną! No i wszystkiego, wszystkiego dobrego, żeby ten rok był dla ciebie udany – pocałował mnie,
Później wróciliśmy do klubu i zaczęliśmy tańczyć, pić i ogólnie bardzo dobrze się bawić.




chciałybyśmy wiedzieć skąd dowiedziałyście się o naszym blogu? i czy zmieniłybyście w nim coś? :)

czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 12

muzyka


Jess,



Święta, święta  i po świętach, teraz tylko z niecierpliwością czekamy na sylwestra. Jeszcze dokładnie nie mamy nic zaplanowanego, ale na pewno będzie fajnie, były jakieś tam przelotne plany żeby iść do klubu czy coś. Dzisiejszy dzień miałam spędzić z Thomasem, ostatnio nie poświęcałam mu za wiele czasu. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Śniadanie już na mnie czekało, więc szybko zjadłam i poszłam się szykować. Kiedy szłam w stronę mojego pokoju usłyszałam jak woła mnie Thomas.
- Tak? – zapytałam.
- A tak w ogóle to gdzie się wybieramy?  
- Myślałam że może pójdziemy na jakieś zdjęcia, no wiesz ty w końcu jesteś modelem a ja dostałam nową lustrzankę, wypróbuje ją.
- No okej. A jak mam wyglądać?
- Zostawiam to tobie, zawsze dobrze wyglądasz. – uśmiechnęłam się do niego i poszłam do łazienki. Umyłam się, umalowałam, związałam włosy w luźnego koka i założyłam czarne rurki, tego samego koloru koturny i płaszczyk, sweterek oraz biały szalik i rękawiczki. Włożyłam do mojej dość dużej rudej torby aparat i najpotrzebniejsze rzeczy, przejrzałam się jeszcze w lustrze i opuściłam mój pokój. Mój brat czekał już na mnie przy wyjściu, zjechaliśmy windą na dół i wyszliśmy z wieżowca. Złapaliśmy taksówkę.
- To dokąd? – zapytał mężczyzna po trzydziestce. Thomas spojrzał na mnie pytająco.
Podałam kierowcy ulicę, a tak dokładnie była to najbardziej wysunięta poza miasto dzielnica Londynu.
- Jesteś tego pewna? – zapytał Thomas kiedy wysiedliśmy z taksówki.
- Tak, dawno tu nie byłam. – złapałam go za rękę, uścisnął ją i obdarował mnie słodkim uśmiechem. W to miejsce często zabierali nas rodzice, zawsze był i jest do tej poru tu taki spokój, można po prostu zamknąć oczy i zacząć marzyć, odpłynąć, nie przejmować się niczym. Posiedzieliśmy chwilę milcząc, rozkoszując się chwilą i zabraliśmy się do pracy. Wygłupialiśmy się i śmialiśmy w niebo głosy. Dobrze spędzaliśmy razem czas. Thomas był dobrym modelem, spełniał się w tym co robił.
- Lubisz swoją pracę? – zapytałam po chwili.
- Tak, bo to po części moje hobby, lubię to robić a kiedy zarabiam przy tym pieniądze jest jeszcze lepiej. Mogę nas utrzymać. Jest dobrze mała. – przytulił mnie do siebie.
- Przepraszam za wszystko. Za to że żyję na twój rachunek. Jestem niesprawiedliwa i cholernie uparta, że się wściekam i ciebie nie słucham, a powinnam bo przecież jesteś starszy ode mnie i wiesz o życiu więcej niż ja.
- Kocham cię głuptasie. – pocałował mnie w czoło.
- Kocham cię.
Robienie zdjęć zajęło nam dużo czasu z dwie godziny, musiałam przyznać że lustrzanka od Zayna była naprawdę fenomenalna, o wiele lepsza od mojej poprzedniej. Zrobiło się chłodniej więc zaczęliśmy się zbierać. Wróciliśmy do centrum i weszliśmy do mojej ulubionej kawiarni. Złożyliśmy zamówienie i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Thomas przeglądał zdjęcia na moim aparacie a ja przyglądałam się jemu z uwagą. Po krótkiej chwili kelner przyniósł nasze kawy i wtedy mój brat podniósł głowę by na mnie spojrzeć, uśmiechnął się i powiedział:  
- Robisz bardzo dobre zdjęcia Jess.
- Dziękuje. – uśmiechnęłam się.
- Co z Zaynem?
- Nic
- Jess, - nie ustępował.
Milczałam.
- Słyszałaś co mówił w wywiadzie.
- Skąd wiesz że chodziło mu o mnie?
- Próbujesz oszukać samą siebie.
- No dobra, może tak, ale skąd mam wiedzieć że naprawdę mnie kocha, że mnie nie skrzywdzi. – spojrzałam na niego.
- Tego nigdy się nie wie, ale czy to nie ty jesteś taka odważna i nie boisz się niczego, nie boisz się ryzykować.
- Bo się nie boję.
- I o ile się nie mylę to ty mówisz – „ Kto nie ryzykuje ten nie zyskuję”.
- Tak wiem, dam mu szansę, zaufam. Ale obiecaj mi coś, dobrze?
- Dobrze.
- Że zawsze będziesz przy mnie.
- Jess, zawsze byłem i będę, możesz na mnie liczyć.
- Spotkam się z nim dzisiaj.
- Pewnie czeka na to.
Pogadaliśmy jeszcze o wszystkim i o niczym, dopiliśmy nasze kawy i wróciliśmy do naszego apartamentu. Zjedliśmy obiad i oboje poszliśmy się przebrać mój brat był dzisiaj umówiony z tą samą dziewczyną co ostatnio. Pierwszy był gotowy.
- Powodzenia. – krzyknęłam kiedy miał już wychodzić.
- Nawzajem. – uśmiechnął się do mnie szeroko i wyszedł.
Stanęłam w samej bieliźnie na środku mojej garderoby i zamyśliłam się, kompletnie nie wiedziałam w co mam się ubrać. W końcu po długim zastanawianiu się wybrałam leginsy w kwiaty, czarną koszulkę z białym krzyżem, dżinsową kurtkę i szare vansy na to wszystko zarzuciłam jeszcze czarną kurtkę, wyprostowałam włosy, poprawiłam makijaż i wyszłam. Weszłam do windy i wybrałam piętro 9. Od razu otworzyłam drzwi wejściowe do apartamentu Emilie. Moja przyjaciółka była sama szykowała się, pomyślałam że pewnie też wybiera się do chłopaków, oraz w biegu je obiad.
- Cześć. – krzyknęłam i rzuciłam się na kanapę.     
- Hej, co tam? Ładnie wyglądasz. Idziesz ze mną do chłopaków?
- Tak, idę. A wiesz, Emilie?
- Tak, Jess. – zatrzymała się na chwilę i spojrzała na mnie.
- Chcę z tobą porozmawiać.
- Dobrze. – usiadła obok mnie i spojrzała mi w oczy.
- Bo wiesz rozmawiałam dzisiaj już na ten temat z Thomasem i on twierdzi że powinnam zaryzykować. – spojrzałam na nią.  
- Chodzi o Zayna?
- Tak.
- Skarbie, on cię kocha, zależy mu na tobie, sama widziałaś co powiedział w wywiadzie.
- Tak wiem, ale… - przerwała mi.
- Nie ma żadnego ale, tak jest i nie zmienisz tego, zaufaj mu tak jak mi, obiecuję ci że nie pożałujesz.
- Dobrze.
Uśmiechnęłyśmy się równocześnie.
Pooglądałam jeszcze telewizję podczas kiedy Emilie się szykowała kiedy była już gotowa razem przejrzałyśmy się w lustrze i opuściłyśmy jej apartament.
- Co z Chloe? – zapytałam już w taksówce.
- Będzie czekała u chłopaków. – odpowiedziała moja przyjaciółka. Resztę drogi przejechałyśmy milcząc. Dopiero kiedy stałyśmy już pod drzwiami chłopaków Emilie się rozpromieniła.
- Rozumiem że wolisz spędzać czas z Harrym niż ze mną. Jest o wiele ciekawszy. Przepraszam już nie będę zatruwała ci życia moimi problemami.
Moja przyjaciółka chciała coś powiedzieć ale właśnie otworzyły się drzwi, ja wślizgnęłam się szybko do środka nie chciałam się z nią kłócić, po prostu powiedziałam co myślałam. Harry przytulił Emilie i usłyszałam jeszcze za plecami jak pyta ją co się stało. Nie chciałam słuchać jak mówi mu co jej powiedziałam więc szybko weszłam do salonu.
- Hej. – uśmiechnęłam się do wszystkich.
- Co tak długo? – zapytała Chloe.
- Że jak? Przecież nie byliśmy umówieni na jakąś konkretną godzinę.
Spojrzała na mnie z zakłopotaniem w oczach.
- A przepraszam może ja nie byłam, czyli umawiacie się beze mnie aha, dzięki. Fajnie jest się dowiedzieć że nic nie znaczysz dla przyjaciółek. Dzięki. – spojrzałam jej prosto w oczy.
- Jess, to nie tak. – zaczął Niall.
- A jak? Niall jak? Powiedz mi, bo ja nie wiem.
Nic już nie powiedział a ja na pięcie odwróciłam się i wyszłam. Zamykając drzwi usłyszałam głos Emilie.
- Jess, poczekaj. Daj spokój.
Szłam ulicami Londynu nie zwracając uwagi na nic, ani na nikogo, miałam wszystko w dupie. Nie płakałam, obiecałam sobie że nie będę.  Wróciłam pieszo do domu. Zdjęłam kurtkę i buty. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję, leciał właśnie jakiś horror. Oparłam się wygodnie o poduszki i zaczęłam oglądać. Rozmyślałam, ale tym razem nie osądzałam siebie, nie miałam tym razem do siebie pretensji. Kiedy film się skończył ktoś zapukał do moich drzwi poszłam otworzyć. Był to Zayn.
- Hej, - uśmiechnął się.
- No hej, - pokazałam gestem dłoni żeby wszedł.
- Emilie i Chloe się o ciebie martwią.
- Tak pewnie, bo nie mają nic ciekawszego do roboty.
- Jess,
- Tak wiem mam przestać. Coś do picia?
- Woda? Sok? Coś gazowanego? Whisky? 
Uśmiechnął się do mnie zachęcająco. Wyjęłam z szafki dwie szklanki, wrzuciłam po trzy kostki lodu, nalałam whisky i podałam mu jedną z nich. Usiedliśmy na kanapie w salonie. Wzięłam łyk.
- Nie jesteś za młoda? – zapytał.
- A ty nie za ciekawski? Spokojnie mam siedemnaście lat. – uśmiechnęłam się.
- Powiedzmy że ci wierzę – uśmiechnął się również.
- Zayn? – powiedziałam nieśmiało jego imię.
- Tak, Jess.
- A to co wtedy mówiłeś na wywiadzie to chodziło o mnie. – spuściłam wzrok.      
Przybliżył się do mnie i złapał mnie za podbródek, kazał spojrzeć sobie w oczy.
- Tak, to chodziło o ciebie.
Uśmiechnęłam się mimowolnie. On jeszcze bardziej zaczął się do mnie przysuwać. Stykaliśmy się czołami, położył rękę na moich plecach i przysunął mnie jeszcze bliżej. Schylił się delikatnie i chciał mnie pocałować, lecz ja odsunęłam się szybko na drugi koniec kanapy.
- Przepraszam – szepnęłam cicho.
- No dobrze obejrzyjmy jakiś film. – powiedział jakby nic się nie stało.
Wybraliśmy jakąś komedię, była słaba, po godzinie oglądanie zasnęliśmy razem u mnie na kanapie.


Następnego dnia.



Obudziłam się w swoim łóżku. Byłam trochę zdziwiona, dobrze pamiętałam co się wczoraj stało. Wstałam i poszłam do kuchni.
- Hej mała, - przywitał się ze mną Thomas.
- Hej nie wiesz…
- Wiem, ja cie przeniosłem do łóżka.
Uśmiechnęłam się do niego i weszłam do salony, pochyliłam się nad kanapą, Zayn dalej spał tam słodko. W pewnej chwili obudził się.
- Dzień dobry. – powiedziałam uśmiechnięta.
- Hej piękna.
- Chodź na śniadanie.
Mój przyjaciel wstał założył swoje spodnie i bluzę i udał się ze mną do kuchni. Kiedy usiedliśmy mój brat zmierzył go wzrokiem. Zayn spojrzał na mnie przestraszony.  
- On żartuję. – zaśmiałam się.
- Spałeś z moją małą siostrą na jednej kanapie. – powiedział Thomas.
- Nie jestem mała. – krzyknęłam.
- Ja, ja …. – zaczął się tłumaczyć Zayn. A ja i mój brat wybuchliśmy śmiechem, Thomas zaczął się wydurniać z Zaynem, dogadywali się. Więc zostawiłam ich samych i udałam się do łazienki. Umyłam się, umalowałam i ubrałam.
- To co idziemy? – zapytał Zayn kiedy pojawiłam się w salonie.
- Tak.
Założyliśmy kurtki, buty i kiedy już zamykałam drzwi zwrócił się do mnie Thomas.
- Fajny jest. – uśmiechnęłam się do niego i wyszłam.
Kiedy zjeżdżaliśmy windą Zayn przytulił mnie do siebie i całując w czoło powiedział:
- Ja poczekam, tyle ile będzie trzeba.
Nie chciałam go urazić więc złapałam go za rękę, wyszliśmy z wieżowca dalej trzymając się za ręce. Pojechaliśmy do chłopaków i weszliśmy do środka. Dopiero w salonie kiedy zauważyłam że większość nam się przygląda puściłam jego uścisk. Mój przyjaciel pobiegł na górę się przebrać a ja usiadłam na kanapie. Dosiadły się do mnie Emilie i Chloe.  
- Martwiłyśmy się o ciebie Jess. – powiedziały jednocześnie.
Przewróciłam oczami.
- Przepraszamy. – powiedziała Chloe.
- Jess, - Emilie chciała mnie przekonać.
- Okej, niech wam będzie. – przytuliłyśmy się wszystkie trzy.
- To co idziemy na zakupy, same, tak jak dawniej.
- No pewnie.
Założyłyśmy kurtki, buty, szaliki, czapki i kiedy miałyśmy już wychodzić Harry, Niall i Zayn stanęli nam na drodze.
- Co wy robicie? – zapytał zdziwiony blondyn,
- Idziemy na zakupy. – odpowiedziała mu jego dziewczyna.
- Ale… - zaczął Harry.
- Same – powiedziała stanowczo Emilie.
Chłopcy nie byli zadowoleni pocałowali się ze swoimi dziewczynami na pożegnanie i stanęli ze smutnymi minami. Ja podeszłam do Zayna i złapałam go za rękę.
- Do zobaczenia – powiedział
- Do zobaczenia.
Wyszłyśmy.      


podoba się? następne rozdziały będą dodawane częściej :)

piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 11

muzyka


CHLOE.



26 grudnia,



Dzisiaj miałam spędzić trochę czasu z rodzicami, a później planowałam pójść gdzieś z moim chłopakiem. Rano wstałam, ogarnęłam się i ubrałam. Zjadłam tradycyjnie śniadanie - naleśniki i wróciłam do pokoju. Właściwie to nie miałam nic do roboty, więc weszłam na skype. Emilie i Jess jeszcze nie było, pewnie nawet się nie obudziły, bo normalnie o tej godzinie smacznie spały. Za to mój kochany blondynek był. Napisałam do niego 'jesteś'? W międzyczasie, gdy oczekiwałam na odpowiedź weszłam na różne stronki o 1D. Właściwie ich już nie potrzebowałam, bo miałam swoje osobiste źródło informacji, ale jakoś tak ciekawiło mnie co ludzie piszą o nas, bo w końcu byliśmy już oficjalnie parą. Bardzo interesowało mnie czy fanki nas zaakceptują, czy zaakceptują mnie. Strona nie zdążyła mi się załadować, a Niall już odpisał mi 'cześć, słońce :-* '. Przywitałam się z nim i po chwili chłopak do mnie zadzwonił.
 - Co tam ciekawego? - zapytał.
Włączył kamerkę, więc widziałam teraz jego uśmiechniętą twarz. Nie był jeszcze ubrany. Miał rozwichrzone włosy i same bokserki na sobie. Też włączyłam kamerkę, tyle że byłam trochę bardziej ogarnięta niż on.
 - Hm... u mnie za bardzo nic się nie dzieje. Nudzę się i czekam na obiad. I w końcu będę wolna. To o której się spotkamy?
 - Mam dzisiaj wywiad - poinformował mnie. - Razem z chłopakami jedziemy za godzinę. Mam nadzieję, że obejrzysz - uśmiechnął się słodko. - A ja pewnie nie dam rady przyjść po ciebie, bo dobre kilka godzin po wywiadzie fanki będą stały pod naszym domem, więc zapewne nie uda mi się wyślizgnąć. Dałabyś radę przyjść?
 - Jasne, że obejrzę i ok, przyjdę do ciebie. A tak w ogóle to co ciekawego się dzieje, poza wywiadem.
 - Idę dzisiaj się spotkać z moją dziewczyną. To jest już coś.
 - Och! Szczęściara z niej!
 - No co ty, to ze mnie niezły szczęściarz, naprawdę jest świetna.
 - Hm... uznam to za komplement - uśmiechnęłam się szczerze do kamerki.
Zauważyłam, że ktoś wpadł do pokoju chłopaka. Niall natychmiast się odwrócił. To był Harry.
 - Organizujesz striptiz dla swojej dziewczyny? - zapytał.
Niall trochę speszony, roześmiał się. Sama też roześmiałam się na głos z żartu Hazzy.
 - Bardziej spodziewałbym się tego po tobie - powiedział Niall do przyjaciela.
 - Oj tam! Daruj sobie! - krzyknął 'loczek'. - Szykuj się, bo za 10 minut jedziemy do studia. - poinformował.
 - Już, zaraz się zbieram - odpowiedział blondyn.
Harry wyszedł.
 - To zbieraj się już - pospieszyłam chłopaka.
 - Już, już. Papa, maleńka - pożegnał się.
 - Papa - powiedziałam i posłałam mu buziaka, po czym rozłączyłam się.
Straciłam ochotę na przeglądanie stronek o 1D, ale w końcu weszłam na jedną. Przejrzałam najświeższe wiadomości i nie znalazłam nic, co mówiłoby o tym, że nasz związek jest potwierdzony. Były tylko informacje, że Niall ostatnio często widuje się z jakąś dziewczyną. Media nawet nie znają jej imienia. Nic poza tym. Te same informacje podawano w związku z Harrym i Emilie. O Zaynie i Jess nie wspomniano prawie nic, poza tym, że raz wybrali się do kina na jakiś film.
Jeszcze przez jakiś czas posiedziałam na laptopie, pogrzebałam w internecie, aż w końcu mama zawołała mnie na obiad. Zeszłam szybko na dół. Usiadłam do stołu i posłusznie zjadłam posiłek przygotowany przez mamę. Prawdę mówiąc nie miałam ochoty na jedzenie czegokolwiek, ale obiecałam, że skoro zostawiłam ich na Wigilii to przynajmniej zjem z nimi obiad w drugi dzień świąt. Akurat kiedy skończyłam, zaczął się wywiad w telewizji. Chłopcy siedzieli razem na sofie, a po ich prawej stronie na fotelu siedziała kobieta w wieku około trzydziestu lat. W ręku trzymała mikrofon. Sally - bo tak miała na imię prezenterka przedstawiła chłopców i zaczęła zadawać im różne pytania na temat ich życia codziennego, rodziny, nowego albumu itp.
 - Od jakiegoś czasu po internecie i prasie zaczynają chodzić pogłoski, że jesteście zajęci. Czy to prawda, Harry? Niall?
Mój blondynek i Hazza spojrzeli na siebie, po czym uśmiechnęli się do kamer. Pierwszy odezwał się Harry:
 - Tak, jestem zajęty.
 - A ty, Niall? - dopytywała się Sally.
 - Ja też jestem zajęty - powiedział mój chłopak z szerokim uśmiechem na ustach, ukazującym jego śnieżnobiałe zęby.
 - No to gratulacje. Zdradzicie coś więcej na ten temat? Harry?
Chłopak uśmiechnął się.
 - Hm... co tutaj opowiadać? Ma na imię Emilie. Właściwie od jakiegoś czasu się kolegowaliśmy, ale w Wigilię stanęliśmy pod jemiołą i... stało się, coś o czym od dawna marzyłem, pocałowaliśmy się.
 - A co z tobą i twoją tajemniczą dziewczyną, Niall?
 - Ma na imię Choe. Wszystko potoczyło się podobnie jak z Harrym i Emilie, tyle że ja zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia.
Sally wstrzymała oddech, a z widowni dało się słyszeć zdziwione głosy fanek One Direction. Dziewczyny zawzięcie ze sobą rozmawiały na temat tego, co przed chwilą usłyszały.
 - Chloe, wiem, że to oglądasz. Wiedz jedno, kocham cię.
 - Oooo... jakie to słodkie! - powiedziała wzruszona Sally.
Mi po policzku pociekła łza. Też się wzruszyłam. Czy Niall mówił prawdę, czy to był tylko chwyt reklamowy, czy coś tego typu? Dowiem się tego dzisiaj wieczorem, a tym czasem zostało mi tylko czekać.
Harry i Niall przybili sobie piątki, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie, bo miałam dziwne przeczucie, że chłopak mówił prawdę.
 - No to wychodzi na to, że tylko jeden chłopak jest już wolny - skomentowała Sal.
Zayn speszył się odrobinę.
 - Przykro mi, ale cię zawiodę, Sally. Może i jestem wolny, ale moje serce już do kogoś należy - zwierzył się Zayn.
 - Cieszę się twoim szczęściem, Zayn - powiedziała prezenterka. - Pozostaje mi życzyć ci powodzenia.
Na ekranie telewizora pojawia się logo programu i wywiad się kończy. Zostałam sama ze swoimi myślami. Jeszcze przez jakiś czas oglądałam telewizję, aż w końcu zadzwonił mój telefon. To był Niall.
 - Hej, to co? Przyjdziesz? Jak nie będziesz mogła się dostać to mogę wysłać jakiegoś ochroniarza po ciebie.
 - Myślę, że nie będzie takiej potrzeby, jakoś sobie poradzę sama - podziękowałam za jego propozycję.
Pobiegłam do wejścia, założyłam kurtkę, szalik i buty. Wzięłam jeszcze ze sobą torebkę i pobiegłam do domu chłopaków. Raz prawię się wywaliłam, ale to przez ten beznadziejny lód. Nienawidziłam zimy. Wszystko było takie jednolite, szare, smutne i w dodatku było zimno.
Kiedy doszłam do domu chłopaków, zrozumiałam, że może i Niall miał rację, proponując mi pomoc ochroniarza. Budynek był całkowicie otoczony przez tłumy wrzeszczących fanek. Postanowiłam, że nie będę mu zaprzątać głowy i zaczęłam się pchać przez tłum. Nie udało mi się zajść dalej niż dwa metry, więc postanowiłam, że chyba jednak potrzebuję pomocy. Cofnęłam się z powrotem na tyły i wyciągnęłam telefon.
 - Niall? - wyszeptałam, żeby nikt mnie nie usłyszał. - Chyba jednak potrzebuję pomocy.
 - Zaraz kogoś po ciebie przyślę. Czekaj tam, gdzie jesteś.
Rozłączyłam się.
Nie czekałam długo. Po pięciu minutach zauważyłam dobrze zbudowanego mężczyznę, przebijającego się przez tłum fanek. Kiedy wydostał się na zewnątrz, rozejrzał się dookoła i kiedy zatrzymał wzrok na mnie, uśmiechnął się.
 - Chloe? - zapytał.
 - Tak - potwierdziłam.
 - No to idź za mną.
Mężczyzna rozpychał się w tłumie dziewczyn, a ja szłam za nim. Było mi zdecydowanie łatwiej niż kiedy próbowałam sama się jakoś prześlizgnąć. Błyskawicznie dostałam się na miejsce. Ochroniarz otworzył przede mną drzwi. W środku przywitał mnie mój chłopak. Objął mnie w pasie, przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował.
 - Tak, wiem o czym myślisz i moja odpowiedź brzmi tak, kocham cię, Chloe. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia, o tym nie wiedziałaś, prawda?
Wtuliłam się w niego, tak mocno, że słyszałam przyspieszone bicie jego serca i poczułam woń jego perfum.
 - Też cię kocham - powiedziałam i pocałowałam go znowu.
Przyparłam go do ściany i nie przestawałam się z nim całować. On mocniej przyciągnął mnie do siebie i pociągnął za sobą. Szliśmy korytarzem, nie odrywając się od siebie. Doszliśmy do jego pokoju. Rzuciliśmy się do łóżka. Nie chciałam, żeby już do tego doszło, jednak przez dłuższy czas Niall nie robił nic więcej. Może jemu wcale nie chodziło o to, może też nie chciał się spieszyć, albo po prostu nie chciał mnie pospieszać.
 - Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham - powiedziałam szczęśliwa, że wreszcie to z siebie wyrzuciłam.
 - Ja ciebie też - wyszeptał mi do ucha chłopak.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Natychmiast się ogarnęliśmy.
 - Proszę - krzyknął blondyn.
Pokazał się Liam.
 - Dołączycie do nas? - zapytał.
 - Jasne, już idziemy - powiedziałam.
Złapałam Nialla za rękę i poszliśmy do salonu za Liamem.
Em i Jess musiały przyjść, kiedy my siedzieliśmy w sypialni Nialla. Harry i Zayn rozmawiali już z moimi przyjaciółkami. Zayn i Jess nie robili już między sobą takiego dystansu. Zachowywali się jakby od dawna byli dobrymi przyjaciółmi, a Harry i Em wyglądali jak para, w końcu nią byli. Przytulali się, żartowali, a od czasu do czasu całowali. Po pewnym czasie wstali. Harry trzymał blondynkę za rękę i pociągnął za sobą. Poszli do jego sypialni. Domyślam się, że może chcieli porozmawiać. Jest też opcja, że Harry postanowił sprawić swojej dziewczynie niespodziankę w postaci striptizu, czego spodziewał się po nim Niall. Zaśmiałam się mimowolnie. Rozśmieszyło mnie, o czym ja w ogóle myślę. W sumie sama też bym się spodziewała tego po chłopaku Emilie.
 - Co cię tak rozśmieszyło? - zapytał Niall, który siedział obok mnie.
 - Twoje przypuszczenia co do Harrego mogą okazać się słuszne - wyszeptałam mu do ucha.
 - O czym ty...
Wskazałam skinieniem głowy na chłopaka, który ciągnął moją przyjaciółkę do siebie do pokoju. Niall się roześmiał, kiedy przypomniał sobie naszą rozmowę na skype.
 - Widzisz, miałem rację! - niemal krzyknął.
Nasza zakochana parka obejrzała się za siebie. A my się roześmialiśmy.
 - Nic, nic. Idźcie się zająć sobą - pospieszył ich blondyn.



przepraszam, że tak długo, ale wyjechałam i miałam problemy z internetem. mam nadzieję, że wam się podoba. jess i chloe już niedługo wracają, jak dobrze bo strasznie za wami tęsknię, trzymajcie się<3 dzisiejsze pytanie: co sądzicie o chloe? - emilie :)

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 10

muzyka


Emilie



24 grudnia,


Dzisiejszy dzień zapowiadał się świetnie. Jess, Chloe i ja miałyśmy obiad spędzić z naszymi rodzinami, tzn. Jess z Thomasem, ja z dziadkami i Jullie, a Chloe z rodzicami. Wtedy miałyśmy podzielić się z nimi prezentami itp. Później, na 18, szłyśmy do chłopaków, uczcić święta i urodziny Louisa. To miała być wigilia spędzona w trochę inny sposób, w gronie samych przyjaciół, a nie rodziny. Moja babcia nie miała nic przeciwko temu, tak samo Thomas, który również był zaproszony. Rodzice Chloe na początku się nie zgodzili, ale po kilku namowach i rozmowach z Niallem zmienili zdanie.  Ogólnie ostatnio wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku. Wreszcie udało mi się całkowicie wyjść z mojego chorobliwego odchudzania, zaakceptowałam siebie. Wydaje mi się, że to sprawa Harrego, który bardzo mnie wspierał i pomógł mi. Jak na razie jestem czysta i mogę być z siebie dumna. Oczywiście na jakiś imprezach zdarza mi się zapalić dwa, trzy papierosy i trochę wypić, ale raczej skończyłam z narkotykami. Okazjonalnie razem z Choe, zapalimy marihuanę, ale nic cięższego nie bierzemy. Ogólnie ona teraz bardzo rozpromieniała. Będąc z Niallem jest naprawdę szczęśliwa i widać, że się kochają. Jess i Zayn to bardzo ciekawa znajomość. Ciągnie ich do siebie, w gruncie rzeczy bardzo siebie lubią, ale chyba nie są jeszcze gotowi na coś więcej. Bardziej mowa tu o Jess, ale nie dziwię się  jej, ponieważ chce mieć stuprocentową pewność. Zwłaszcza po tym co się ostatnio wydarzyło mam pewność, że Jess ciągnie do niego. Chloe nie rozumie tego, jak zachowuje się nasza przyjaciółka. Jednak ja nie mam zamiaru jej krytykować, bo na coś tak poważnego jak związek nie można mieć żadnych wątpliwości.  A jeśli chodzi o mnie to… zbliżyłam się do Harrego. Widzę, że coraz bardziej mi na nim zależy i że… po prostu lubię go, bardzo i lubię spędzać z nim czas. Cieszę się, że dzisiaj będzie tego kolejna okazja – już nie mogę się doczekać, kiedy pójdziemy do chłopaków.
- Wesołych świąt i samych szóstek, Jessico! – zadzwoniłam do apartamentu przyjaciółki i zażartowałam,
- Ale debil – przytuliła mnie – Wesołych świąt, dużo szczęścia, żebyś zawsze była taka jak teraz, no i miłości… Harrego!
- Spadaj – szturchnęłam ją,
- No a teraz tak na poważnie – zaczęłam się śmiać – Żeby te święta przeszły do historii, udanego sylwestra, żebyś nadal była taka wredna, bo za to cię lubię i zawsze stawiała na swoim i nie zwracała uwagi na innych, żeby ci się poszczęściło i żebyś w końcu była wszystkiego pewna, no i  - zrobiłam przedrzeźniającą minę – Zayna, ajć!
- Zaraz stąd wyjdziesz! – wybuchnęła śmiechem,
- Cześć, Thomas! Wszystkiego najlepszego, sesji w Vouge, fajnej laski i przede wszystkim szczęścia, to dla ciebie – pocałowałam go w policzek i wręczyłam prezent, był to  zegarek,
- Dzięki za świetne życzenia, Emilie, tobie życzę wszystkiego dobrego, szczęścia, dobrych ocen i… Harrego, ajć! – zrobił głupkowatą minę, chcąc mnie udawać,
- Dobrze! Piąteczka! – przybiła z nim piątkę Jess,
- A, no i też mam coś dla ciebie – powiedział i wręczył mi prezent,
- Dziękuję – uśmiechnęłam się – a tobie Jess, dam prezent u chłopaków, chociaż i tak na niego nie zasługujesz, pf!
- Też ci go tam dam, bujaj się  – zaczęła się śmiać,
- Dobra, ludzie zmykam, do zobaczenia po 17, bo wpadnę się jeszcze tutaj przebrać,
- Jasne, przecież musi wyglądać pięknie i seksownie dla Harrego, nie siostra? – zaśmiał się Thomas patrząc znacząco na Jess,
- Idź już, pa – uśmiechnęła się rudowłosa,
Szłam do babci w dobrym humorze. Gdy otworzyła mi drzwi, przywitałam się z nią i pobiegłam do siostry. Musiałam przyznać, że Jullie to piękna dziewczynka. Dzisiaj wyglądała szczególnie ładnie. Dałam dziadkowi prezenty, żeby schował je pod choinkę i w trakcie obiadu zwrócił na nie uwagę, w końcu moja siostra nadal wierzy w św. Mikołaja.
Zaczęliśmy obiad, składając sobie nawzajem życzenia. Dzisiaj nie myślałam o mamie, bo to radosny dzień, nie ma co tracić go na zmartwienia.
- Ładnie dzisiaj wyglądasz, kochanie – zwróciła się do mnie babcia, 
- Ogólnie rozpromieniała nam ta Emilie, ostatnio chodzisz cała w skowronkach – przytulił mnie dziadek,
- No, a czy nie uważacie, że święty Mikołaj już się troszkę spóźnia? – zaczęła moja siostra a my odpowiedzieliśmy śmiechem,
- Zaraz, zaraz – odpowiedział mój dziadek – wyciągając zza choinki wielki worek,
Przy rozdawaniu prezentów każdy był bardzo zadowolony. Ja dostałam od dziadków wiele słodyczy, piękne kolczyki i kopertę z pieniędzmi. Posiedziałam z nimi jeszcze chwilę i po 16 wyszłam do domu.
Wieżowiec świecił pustkami, ponieważ każdy wyjechał do swoich rodzin, zostało tylko parę osób. Otworzyłam drzwi apartamentu, zostawiłam prezent u siebie w pokoju i poszłam do łazienki. Wzięłam gorącą kąpiel, a następnie wysuszyłam włosy i pomalowałam się. Gdy byłam gotowa wzięłam torebkę i wielką reklamówkę, w której znajdowały się prezenty dla każdego.  Następnie wyszłam i skoczyłam po Jess. Moja przyjaciółka wyglądała pięknie. Zjechałyśmy windą i wyszłyśmy na zewnątrz czekając na Chloe, która miała przyjechać po nas taksówką.
- Hej wam, wesołych świąt, no i czego tam sobie zażyczcie, każda z was dobrze wie czego chce, nie będę zagłębiać się w szczegóły – przywitała nas, gdy wsiadłyśmy do auta,
- Cześć, no to wzajemnie – zaśmiała się Jess,
- Nono, szczęścia i wytrwałości z Niallem – puściłam jej oczko,
Gdy stanęłyśmy przed drzwiami otworzyła nam Eleanor. Widać było, że jest w bardzo dobrym humorze, w końcu są święta i jednocześnie urodziny jej chłopaka. Na wejściu przytuliłyśmy się i złożyłyśmy sobie życzenia. Po tym udałyśmy się do salonu. Znajdował się tam wielki stół, pięknie nakryty, a na nim wiele jedzenia. Chłopcy byli ubrani bardzo uroczyście, mieli na sobie koszule, Harry do tego marynarkę i muszkę. Zostawiłyśmy nasze prezenty na kanapie i dosiadłyśmy się do reszty. Oczywiście Chloe od razu poleciała do Nialla, i obdarowała go namiętnym pocałunkiem. Byli tacy słodcy. Ja usiadłam między Jess, a Harrym, moja przyjaciółka obok Zayna. Wszyscy długo rozmawialiśmy, śmieliśmy się itp. Później przyszedł czas na tort. Był on czekoladowy z napisem „Wszystkiego najlepszego, Louis!”. Zaśpiewaliśmy solenizantowi „sto lat” i złożyliśmy życzenia.
- A tak, w ogóle to zapomnieliśmy złożyć sobie świąteczne życzenia i rozdać prezenty – pouczył Liam,
- A no, faktycznie – zaśmiał się Zayn, który nie obchodził Bożego Narodzenia, ale razem z nami składał życzenia i obdarowywał innych prezentami,
Wszyscy składaliśmy sobie życzenia, dawaliśmy drobne upominki. Z każdego byłam zadowolona, jednak najbardziej spodobały mi się prezenty od moich przyjaciółek. Jess podarowała mi piękną sukienkę, a Chloe śliczne buty, pasujące do niej. Ja dałam rudowłosej czapkę fullcap z Cookie Monster, o której zawsze marzyła oraz książkę, a Chloe sweterek, który był w jej stylu i zestaw kosmetyków. Przytuliłam się już z prawie wszystkimi, no właśnie prawie. Został tylko Harry. Podszedł do mnie nieśmiało.
- Hej – uśmiechnął się,
- No to. Chcę ci życzyć tylko jednego – żebyś nigdy się nie zmieniał, zawsze był taki, bo to sprawia, że jesteś niesamowity. No i życzę ci też żebyś był szczęśliwy i aby spełniły się twoje marzenia – przytuliłam go, dając mu..
- Emilie… ja naprawdę dziękuję. Ja chciałbym powiedzieć tobie… bardzo długo się na to przygotowywałem i wydaje mi się, że to odpowiednia chwila. Strasznie mi się podobasz i jesteś niesamowita, dla mnie idealna. Dziękuję ci za wszystkie razem spędzone chwilę i wiesz, życzysz mi, żeby spełniły się moje marzenia, jednak jedynym moim marzeniem jest to, aby nasza przyjaźń przerodziła się w coś więcej, co ty na to? – wydusił z siebie wreszcie, ślicznie się przy tym uśmiechając,
- No to niech twoje marzenia się spełniają, będę bardzo z tego powodu szczęśliwa. Tak, chcę żeby to było coś więcej, Harry. Odkąd cię poznałam bardzo cię polubiłam, kiedy wylądowałam w szpitalu, ty zaopiekowałeś się mną i pomogłeś mi  z tego wyjść. Dziękuję ci. – wtuliłam się w niego,
- Wiesz co, nie chcę nic narzucać, ale stoimy pod jemiołą – zaśmiał się,
- No to na co czekasz  – zbliżyłam się do niego,
W tym momencie nasze usta zbliżyły się do siebie. Harry był bardzo delikatny. Objął mnie w pasie, ja złapałam go za szyję. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie, było naprawdę nieziemsko. W tym momencie czułam się jak najszczęśliwsza osoba na świecie.
- Jeszcze raz udanych świąt, Emilie – dodał,
- Z tobą takie będą, na pewno – uśmiechnęłam się,
Gdy się odwróciliśmy wszyscy na nas patrzyli. Nie byli zbytnio zdziwieni, ponieważ każdy wiedział, że nasz związek to kwestia czasu. Chloe i Jess uśmiechały się do mnie i wystawiały kciuki do góry, a Thomas,  jak to on - śmiał się.
- A no i bym zapomniał to dla ciebie – podarował mi naszyjnik. Byłam pod wrażeniem.
- Naprawdę nie trzeba było, dziękuję – stanęłam na palcach, przytuliłam go i wręczyłam mu prezent ode mnie,
Wróciliśmy do stołu trzymając się za ręce. Siedziała tam tylko Danielle i Liam. Spojrzałam na Jess i Zayna, którzy właśnie wymieniali się prezentami. Składając sobie życzenia pocałowali się w policzek. Byli ostrożni. Moja przyjaciółka dostała od chłopaka lustrzankę, zawsze o takiej marzyła. Widać, że Zayn naprawdę się postarał. Na koniec Louis dostał urodzinowy prezent od nas wszystkich. Kiedy wszyscy wrócili do stołu, Liam zapytał się nas:
- No to co, kolejna para?
- Tak – odpowiedział Harry, patrząc mi prosto w oczy i ściskając mocniej moją dłoń,
- Czas zmienić status na facebooku – zaśmiałam się,
- Gratulacje, Emilie – szepnęła mi Jess,
Później zaczęliśmy pić i wreszcie nasza mała impreza rozkręciła się. Ruszyliśmy do tańca, było dużo śmiechu. Ja i Harry obdarowywaliśmy się pocałunkami i co chwila szeptaliśmy sobie coś do ucha i wybuchaliśmy śmiechem. Oboje upiliśmy się i po prostu plątał nam się język. W pewnej chwili wyszłam z Chloe na papierosa.
- Poszczęściło nam się – powiedziała,
- No,
Gdy zaciągałam się usłyszałam czyjeś kroki. To Harry. Objął mnie od tyłu i złapał papierosa.
- Nie lubię jak palisz – odpowiedział,
- To jakoś powoli będziesz musiał się do tego przyzwyczaić – uśmiechnęłam się,
Wróciliśmy do środka i znowu zaczęliśmy tańczyć. Tak minęła nam Wigilia. Jak dla mnie, to najbardziej udana wigilia w moim życiu.






cześć wszystkim, tutaj emilie, zostajecie ze mną na dwa tygodnie bo jess i chloe pojechały na kolonie. spokojnie, rozdziały mamy napisane, więc jakoś dam radę. wspierajcie mnie i zostańcie ze mną przez ten straszny czas, haha. przypomnę wam jeszcze tylko, że jutro mija miesiąc odkąd założyłyśmy bloga, zleciało. dzisiejsze pytanie: co sądzicie o emilie i harrym? :)

środa, 11 lipca 2012

Rozdział 9

muzyka, 

Jess,




Dzień przed wigilią. 




Wszystkie prezenty były już zapakowane w kolorowy papier lub włożone do świątecznych torebek. To miała być inna wigilia niż zwykle, miało nie być uroczystej kolacji, dzielenia się opłatkiem. Planowaliśmy pojechać do chłopaków i to wszystko oblać – te całe święta i urodziny naszego przyjaciela. Przez chwile zastanowiłam się czy Louis tak naprawdę jest moim przyjacielem. Nie rozmawialiśmy dość często, ale lubiliśmy się razem wygłupiać, śmiać i komentować wszystko. Tak, byliśmy dobrymi znajomymi. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna, usiadłam przed nim. Na dworze padał lekki śnieg, ulice nie były zatłoczone większość ludzi miała już pewnie wolne. Założyłam moją szeroką fioletową bluzę i poszłam do kuchni. Przy blacie siedział już Thomas, uśmiechnął się do mnie i gestem ręki pokazał bym usiadła obok niego. Podsunął mi talerz z tostami i poranną kawę.   
- Słyszałem o waszych wigilijnych planach, - odezwał się biorąc łyk swojej kawy.
- Ty należysz do tych planów, myślałeś że zostawię cie samego w święta, nie jestem aż tak okrutna też mam uczucia, bardzo cie kocham Thomas. – powiedziałam.
- Ja też bardzo cie kocham mała, po prostu ostatnio mało czasu spędzamy razem.
- Tak wiem, przepraszam, jakoś tak wyszło.
- Nie gniewam się. A co dzieje się pomiędzy tobą a Zaynem? Często się spotykacie.
- Nic, a co miałoby się dziać. – nie rozumiałam o co mu chodzi dlaczego o to pyta.
- Przecież wiem że go lubisz nawet więcej niż lubisz. Dlaczego zgrywasz niedostępną, uciekasz ale nie wiesz gdzie, stawiasz opór ale nie wiesz po co, to nie słuszne, przestań, chcesz go zranić, co się dzieje?
Nic nie powiedziałam tylko wbiłam wzrok w ścianę. Oskarżał mnie, po co, dlaczego, nie powinno go to interesować, to moje życie, sama podejmuje decyzje i za nie odpowiadam, to moja sprawa jak traktuje ludzi i czy będę tego żałować.
- Jess. – nie lubił gdy nie odpowiadałam.
- Jessica! – wrzasnął i złapał mnie za ramiona odwracając moją twarz w jego stronę.
- Nie mów do mnie tak, jestem Jess.
- Co się z tobą dzieje do cholery? Nie poznaję cie.
- Jestem po prostu sobą. – popatrzyłam mu w oczy i wróciłam do pokoju. Wszyscy dzisiaj byli z kimś umówieni. Liam z Danielle, Louis z Eleaonor, Harry i Emilie idą do dziadków i siostry mojej przyjaciółki, a nasza para zakochanych – Niall i Chloe też się gdzieś wybierają. Miałam do wyboru zostać w domu lub wyjść z Zaynem. Wybrałam to drugie. Weszłam do mojej garderoby, wybrałam ubrania i udałam się do łazienki. Umyłam się, umalowałam, włosy zostawiłam naturalne. Założyłam czarne grube rajstopy, krótkie spodenki i koturny w tym samym kolorze, czarno- szarą koszule którą włożyłam w spodnie i czarną czapkę. Usta musnęłam jeszcze ciemną szminką, wzięłam do ręki czarny płaszczyk, kopertówke i udałam się w stronę wyjściowych drzwi. Przeszłam przez salon mijając przy tym mojego brata- nie spojrzałam na niego.
- Gdzie idziesz? – zapytał.
- Daleko.
- Jess, - słyszałam swoje imię zamykając drzwi. Założyłam szybko płaszcz i zjechałam windą na dół. Przy drzwiach o ścianę opierał się Zayn. Uśmiechnął się gdy mnie zobaczył. Nigdy nie rozumiałam dlaczego cieszy się na mój widok. Przecież byłam dla niego taka zimna, oschła, niemiła. Podeszłam do niego.
- Co się stało? – zapytał od razu nie witając się ze mną.
- Nic – odpowiedziałam obojętnie.
- Kłamiesz. – powiedział patrząc mi w oczy.
- Tak, masz rację kłamię. Ale co z tego. – dalej patrzyliśmy sobie w oczy, byliśmy już na zewnątrz. On nic nie powiedział tylko złapał mnie za rękę. Pierwszy raz się nie wyrwałam, nie chciałam, tak naprawdę chciałam żeby mnie przytulił, powiedział że mu na mnie zależy, że się tak łatwo nie podda. Podniosłam wzrok i uśmiechnęłam się do niego. Szliśmy ulicą trzymając się za ręce, nie rozmawialiśmy, lubiłam to w nim. On zawsze wiedział kiedy chce pomilczeć, nie wypytywał się co się stało. Może po prostu uznał że nic szczególnego. Weszliśmy do kina, tak wiem niby były już święta ale nasza dwójka nie przejmowała się tym, mieliśmy dość. Dopiero kiedy w środku spostrzegłam grupkę fanek zbliżających się w naszym kierunku puściłam jego dłoń i odsunęłam się na bok. Zayn dał im autografy, zamienił z nimi kilka słów i wrócił do mnie. Podeszliśmy do okienka wybrać film, pokazałam palcem na pewien tytuł. Mój przyjaciel chyba tak właśnie powinnam go nazywać, spojrzał na mnie znacząco.
- To film miłosny.
- Wiem.
Uśmiechnął się do mnie i zwrócił od sprzedawcy.
- Poproszę dwa bilety.
Młody mężczyzna zmierzył nas wzrokiem kiedy zauważył że Zayn znów łapie mnie za rękę. Weszliśmy na salę kinową i zajęliśmy nasze miejsca. Przez cały film trzymaliśmy się za ręce, czułam ciepło w środku, nie chciałam puścić jego dłoni, chciałam być jeszcze bliżej niego, stykaliśmy się nosami, nasze oddechy przyspieszyły, tym razem on przybliżył się jeszcze o parę centymetrów. Nie wytrzymałam pocałowałam go, nasze usta się zetknęły, otworzyłam oczy, dreszcze przeszły mi po całym ciele. Spanikowałam, pochwyciłam płaszcz i wybiegłam z kina. Biegłam przed siebie, dopiero po chwili usłyszałam za sobą kroki, również szybkie ten ktoś biegł. Złapał mnie w pasie i wciągnął w jakąś boczną małą uliczkę. Nikt tamtędy nie przechodził, odwróciłam się i spostrzegłam Zayna. To on trzymał mnie w objęciach. Zaczął mnie namiętnie całować, zarzuciłam mu ręce na szyję nie protestowałam. Po chwili podniósł mnie na ręce bym mogła opleć swoje nogi wokół jego pasa. Trzymał mnie delikatnie ale mocno bym nie spadła. Nasze oddechy grały ze sobą w zimnie, były szybkie, łapały dużą ilość powietrza. Było mi ciepło, wręcz gorąco. On jeszcze mocniej mnie przyciągnął , nasze usta cały czas przylegały do siebie, włożyłam ręce w jego czarne aksamitne włosy. Nasze języki można powiedzieć że tańczyły ze sobą.  
- Wcale nie smakujesz gorzko, dziękuje że dałaś mi spróbować – szepnął mi do ucha.
Szybkim ruchem postawił mnie na ziemi, nie wypuszczając z objęć. Podniósł mój podbródek, patrzyliśmy sobie w oczy. Dyszeliśmy, nasze oddechy zamieniały się w zimną parę. Patrzyłam na niego nie odzywając się. Przytulił mnie do siebie, całując w czoło powiedział:
- Tak się cieszę że odpuściłaś.
Odskoczyłam od niego jak oparzona.
- Nie odpuściłam.
Patrzył na mnie przestraszonym wzrokiem z niedowierzaniem, był zakłopotany.
- Ty nie rozumiesz. Nie dam się wykorzystać, to ja rzucam, ranie, nie odzywam się, krzyczę, buntuje się. Chcesz mnie zmienić? Nie pozwolę na to.
- Ja nie chcę cie zmienić, Jess. Zrozum to. Chcę cię właśnie taką. Mówiłaś że od zawsze mnie kochałaś, zanim jeszcze mnie poznałaś.
- Wtedy kochałam cię jak idola, osobę nie do zdobycia. – szepnęłam prawie nie słyszalnie.
- A teraz? Nie spełniam twoich oczekiwań? Nie jestem taki jak myślałaś? Spieprzyłem?
Zarzucał mnie mnóstwem pytań, miałam mętlik w głowie. To jasne że od początku go kochałam. Dobrze się czułam kiedy mnie całował, trzymał w objęciach i za rękę to przecież oczywiste. Ale bałam się mu zaufać. Nie chciałam oddać całej siebie na próbę. Miałam trudny charakter wszyscy to wiedzieli. Ale czy ktoś z moich przyjaciół – Emilie, Chloe, Thomas, Liam, Louis, Harry, Niall tak naprawdę mnie znali, czy tylko tak uważali. Nie chciałam uciekać, zawsze stawiam czoła problemom, ale miłość zawsze mnie przerastała. Zayn stawał się wściekły, był zażenowany że mu nie odpowiadam.
- Jess, odpowiedz mi, kurwa! – krzyknął.
Spojrzałam jeszcze na jego twarz i wybiegłam z zaułka, złapałam taksówkę i wróciłam do apartamentu. Wychodząc z windy minęłam się z Emilie i Harrym.
- O, cześć Jess. – powiedzieli równocześnie, trochę zaskoczeni. Trzymali się za ręce, lecz kiedy mnie zauważyli od razu puścili uścisk.
- Widziałam. – powiedziałam bez żadnych emocji.
Zauważyłam że wymienili spojrzenia.
- Coś się stało? – zapytał Harry.
- Nie.
- Coś się stało? – powtórzyła to samo pytanie moja przyjaciółka.
- Nie. – powiedziałam stanowczo.
Nie patrząc na nich weszłam do swojego apartamentu. Zrzuciłam z siebie płaszcz i buty. Weszłam do kuchni, nalałam do szklanki whisky, wróciłam do salonu, usiałam na kanapie i włączyłam telewizje. Leciał właśnie film który zawsze oglądałyśmy z Emilie kiedy miałyśmy zły humor, byłyśmy smutne, był tak głupi że aż śmieszny. Nie przełączyłam kanału chociaż widziałam go już z chyba dwudziesty raz. Ktoś zadzwonił do moich drzwi, wstałam odtworzyć. Moim oczom ukazali się Emilie, Harry, Niall i Chloe.
- Co się stało, Jess? – zapytała tym razem Chloe.
Zaczęło już mnie to irytować. Nic nie powiedziałam.
- Jessica? – zaczął Niall.
- Jestem Jess, zostawcie mnie w spokoju. – zatrzasnęłam drzwi. Pukali, krzyczeli ale nie wróciłam im otworzyć kolejny raz. Usiadłam z powrotem na kanapie. Napiłam się alkoholu i poczułam jak po policzku spływały mi łzy. Otarłam je najszybciej jak mogłam, Nie nawiedziłam płakać, to oznaczało słabość, nie byłam słaba. Podgrzałam sobie obiad. W tym momencie nie obchodziło mnie gdzie jest Thomas, że są święta, co czuję Zayn. Położyłam się na kanapie i usnęłam. Śniło mi się że wszyscy ode mnie odchodzą, zostawiają mnie. Jestem dla nich ciężarem, nie kochają mnie, nie zależy im na mnie. Zostaje sama, dosłownie sama, z problemami z miłością ze smutkiem z utratą najważniejszych dla mnie osób. Nie mogłam dalej śnić, nie dawało mi to ukojenia, spokoju jeszcze bardziej się bałam.  
- Nie płacz mała. – usłyszałam głoś mojego brata, dotknął mojego mokrego policzka.
Usiadłam i spojrzałam na niego, był oparty o stół. Miał zakłopotaną twarz. Chyba martwił się o mnie. Nie kłóciliśmy się często ale jeśli już to dość ostro, wynikało to z tego że oboje mieliśmy strasznie trudne charaktery i do tego byliśmy uparci. 
- Przepraszam. - usiadł obok mnie.
- Przepraszam. – powiedziałam, a on przytulił mnie do siebie. Kołysał do przodku i do tyłu, chciał mnie uspokoić, bardzo dobrze mnie znał. Po chwili usłyszałam dźwięk smsa. Wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Sms był od Zayna. Przeczytałam na głos:
- Kochanie kogoś, kto cię nie kocha, to jak czekanie na statek na lotnisku.
Po policzkach znowu spłynęły mi łzy. Thomas nie naciskał ale opowiedziałam mu wszystko co zaszło.
- Nie skrzywdzi cię. – powiedział kiedy skończyłam, był taki przekonany.
- A jeśli spróbuje to połamie mu kości, ale to dobry chłopak. – zaśmialiśmy się razem. Na moim telefonie wybrałam wiadomości, Zayn i zaczęłam wystukiwać na dotykowej klawiaturze jedno zdanie.
- Kochanie kogoś takiego jak ja jest niemożliwe. – Wysłałam.
Thomas spojrzał przez ramię co napisałam, spochmurniał.
- To nie prawda, dlaczego tak sądzisz?
-Bo tak właśnie jest. – Spojrzałam na niego. – Idę do Emilie.
Moja przyjaciółka była tylko z Harrym. Jej, im, również opowiedziałam o całym dzisiejszym wydarzeniu. Byli zszokowani. Przez chwile gdy skończyłam opowiadać nic nie powiedzieli. Pierwszy odezwał się Harry:
- On cie kocha.
- Mnie nie da się kochać.
- Nie wygłupiaj się, ja cie kocham. – powiedziała Emilie łapiąc mnie za rękę. Pogadaliśmy jeszcze chwile i razem wyszliśmy z wieżowca kierując się do samochodu mojego przyjaciela. Siedziałam cicho z tyłu nic nie mówiąc. W końcu dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do mieszkania chłopaków. Harry jak to przystało na dżentelmena zdjął nam płaszcze i powiesił na wieszakach. Przywitałam się z wszystkimi i od razu skierowałam się w stronę sypialni Zayna. Bez żadnych skrupułów weszłam do jego pokoju siedział za biurkiem i szkicował jakiś rysunek. Na dźwięk otwierających się drzwi obrócił się na krześle. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się jak dziś rano. Nie rozumiałam go, przecież tyle bólu mu już sprawiłam a on dalej się cieszył. Westchnęłam cicho.
- Przepraszam – powiedziałam jeszcze ciszej i automatycznie odwróciłam się w stronę wyjścia.
- Poczekaj.
Zatrzymałam się ale nie odwróciłam. Stałam plecami do niego. Pewnie czuje się urażony – pomyślałam, ale przecież moja pieprzona duma zawsze musi wygrać. Zaczynałam sama siebie wkurzać. Wkurzać? Nie, może prędzej zaskakiwać.
- Dlaczego uważasz że nie da się ciebie kochać? – zadał to samo pytanie co jakiś czas temu Thomas.
- A czy tak nie jest.
- Nie.
Milczałam.
- Bardzo trudno cię zrozumieć, Jess. Szanuje cie i twoje wybory ale czy na pewno są one słuszne. Może powinnaś raz na jakiś czas zapytać się przyjaciółek o rade, one zawsze to robią.
- Ja sama potrafię podejmować decyzję. I do czego zmierzasz?
Wstał i podszedł do mnie. Nie odwróciłam się, położył swoje dłonie na moich ramionach.
- Nie bądź taka. Nie zrozum mnie źle, nie chcę cię zmienić. Po prostu chyba sama się już trochę pogubiłaś. Ukrywasz swoje uczucia i tak naprawdę nie dopuszczasz nikogo do siebie do swoich myśli. Myślałem że jesteś bardzo blisko z bratem, ale rozmawiałem z nim dzisiaj on twierdzi zupełnie co innego. Jess. – chciał mnie odwrócić, bym na niego spojrzała nie drgnęłam.
- Jess - powtórzył jeszcze raz moje imię.
- Przepraszam. Powinieneś być zaszczycony nie zdarza mi się często, no prawie nigdy przepraszać. A ty słyszysz te słowo dzisiaj już któryś raz. – zaśmiałam się.
Staliśmy milcząc.
- Dobrej nocy Zayn.
Zaczęłam wychodzić.
- Miłych snów. Kocham cię. – chciałam się odwrócić i uśmiechnąć do niego ale nie zrobiłam tego. 
Opuściłam ich mieszkanie.






no to mamy 9 rozdział. nasze dzisiejsze pytanie: co sądzicie o jess? jakie ma wady, a jakie zalety? mamy nadzieję, że nasze opowiadanie wam się podoba, piszcie opinie w komentarzach :)

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 8

muzyka

Chloe.



Sobota,

Ostatnie dni okazały się dosyć burzliwe. Może 'burzliwe' to złe określenie. 'Nieprzyjemne' lepiej oddaje charakter ostatnich zdarzeń. Właściwie chodzi tutaj głównie o to, że Emilie wylądowała w szpitalu z powodu swojej wielkiej głupoty. Chciała być idealna, a tak na prawdę niszczyła siebie i swoje zdrowie. W dodatku Harry tylko zamartwiał się o to, że ona nic a nic nie jadła. Po tym kiedy zemdlała i umieszczono ją w szpitalu, zaczęła wreszcie myśleć. Jedzenie w dalszym ciągu ciężko przechodziło jej przez gardło, ale chociaż się starała. Nie chciała wylądować na leczeniu dla anorektyczek, więc musiała zacząć się właściwie odżywiać. Zrobiła to też dla Harrego, który tak bardzo troszczył się o nią. Na pewno już nigdy nie dopuści, żeby dziewczyna wylądowała w szpitalu z powodu niedożywienia. Właściwie sprawa z Emilie zaczęła się powoli prostować.
Ale sytuacja z Jess zaczęła - wręcz przeciwnie - komplikować się. Nasza przyjaciółka zrobiła się dosyć małomówna, a Zayna starała się traktować jak powietrze. Ok, spotykali się, ale dla niej póki co oznaczało to tylko przyjaźń, nic więcej. Wiem doskonale, że chłopak bardzo jej się podoba. Nie rozumiem jej teraz szczerze mówiąc. Wcześniej myślałam, że ona po prostu chce trochę nakręcić Zayna, żeby bardziej się o nią postarał, ale ona jest wobec niego trochę oziębła. Nie chce dać mu szansy. Jak dla mnie to może udawać niedostępną, ale żeby nie przesadziła trochę, bo Zayn albo się przestraszy, albo uzna, że nie ma szans, żeby to wyszło i zwyczajnie zrezygnuje. Czy nie szkoda marnować takiej szansy?!
Rano obudził mnie dzwonek telefonu. Miałam zamiar go zignorować, ale ten dźwięk był tak irytujący, że w końcu odwinęłam się z kołdry i wstałam. Telefon oczywiście leżał na biurku, podłączony do ładowarki. Spojrzałam na wyświetlacz. Pojawiło się zdjęcie Nialla. Natychmiast odebrałam.
 - Czy ty cierpisz na bezsenność? - zapytałam poirytowana, jeszcze zaspanym głosem.
 - Przepraszam - odparł słodko chłopak. - Myślałem, że już nie śpisz. Jest już pierwsza w południe.
Spojrzałam na zegarek. Faktycznie. Trochę zaspałam.
Trochę głupio mi się zrobiło, że na niego nawrzeszczałam.
 - Ojć, to ja przepraszam. Myślałam, że jest jeszcze rano.
 - Hm... w ramach przeprosin może zgodzisz się pójść dzisiaj ze mną do kina? - zapytał.
Serce zatrzepotało mi w klatce piersiowej. Do tej pory spotykaliśmy się często, ale zwykle w towarzystwie innych chłopaków, albo Jess i Em. Czy to miała być randka? W sensie, że randka - randka? Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przez chwilę się zawahałam, aż w końcu powiedziałam:
 - Jasne, czemu nie.
 - No to przeprosiny przyjęte - odpowiedział Irlandczyk, po czym zaśmiał się słodko.
Serce ponownie mi zatrzepotało. Chciałam jeszcze upewnić się, że idziemy sami, więc nieśmiało zapytałam:
 - Idziemy sami, prawda?
 - Tak, chyba, że ci to nie odpowiada?
 - Nie, jest ok. To o której?
 - Pasuje ci 17?
 - Tak.
 - No to przyjdę po ciebie.
 - Ok.
Zanim zaczęłam drzeć się na całe gardło, upewniłam się, że na pewno się rozłączyłam. Długo nie mogłam się ogarnąć, ale kiedy w końcu tego dokonałam, wykręciłam numer Em i dodałam Jess, tworząc konferencję.
 - Halo? - zapytała Jess.
 - Hej wam - przywitała się Em. Była cała w skowronkach.
 - Cześć, dziewczyny. Nie uwierzycie, co się stało - powiedziałam podekscytowana.
 - No, mów - pospieszyła Jess.
 - Niall zaprosił mnie na randkę. Znaczy nie wiem, czy to jest randka, ale wiem, że idziemy sami, we dwójkę do kina.
Nie kryłam, że byłam tym wszystkim mega podjarana.
 - To jest randka - powiedziały równocześnie Em i Jess.
 - Jaka randka? - usłyszałam głos Harrego w oddali.
Najwyraźniej Emilie była z chłopakiem. Chyba przerwałam im spotkanie.
 - Zamknij się, nie twoja sprawa - uciszyła do blondynka.
 - Potrzebuje waszej pomocy! - niemal wykrzyczałam do słuchawki.
 - Ale... w czym? - zapytała Jess, nie do końca rozumiejąc, co mam na myśli. - Przecież nie zaciągniemy się z tobą na twoją randkę z Niallem.
 - Nie myślałam o pójściu ze mną, tylko ogarnięciu mnie. Musicie mi pomóc się wyszykować - sprostowałam.
 - Aaaa - powiedziały jednocześnie.
 - Choe, ja dzisiaj nie mogę, bo Harry i ja mieliśmy pójść z Louisem pomóc mu coś wybrać na prezent dla Eleanor - wytłumaczyła się Em.
 - Dobra, pomogę jej - zaoferowała się Jess.
 - Kocham cię, Jess, dzięki.
 - Hah, proszę bardzo. To kiedy mam u ciebie być? - zapytała.
 - Bądź za pół godziny - powiedziałam.
 - Ok, spoko. To już idę. Cześć Em - pożegnała się z przyjaciółką.
 - Cześć, dziewczyny - powiedziała Emilie.
 - Papa.
Wszystkie jednocześnie się rozłączyłyśmy. Pobiegłam jeszcze do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki dwa jajka i zrobiłam jajecznicę. Nie chciałam się przeżerać, bo w końcu musiałam wyglądać perfekcyjnie na randce z tak światową gwiazdą.
Akurat zdążyłam zjeść i zjawiła się moja przyjaciółka. Dałam jej całusa w policzek i popędziłyśmy do łazienki. Umyłam włosy, a Jess w tym czasie grzebała mi w szafie. Późnej wysuszyłam i wyprostowałam blond loki. Zwykle po umyciu ich, mocno się kręciły, co strasznie mnie irytowało. Następnie spięłam je.
Wkrótce Jess zjawiła się z koszulką i rurkami, które wytargała z mojej szafy. Pomysł na ubiór mi się podobał. Do tego planowałam założyć wysokie szpilki i będzie idealnie. Na koniec przyjaciółka poprawiła mi włosy i umalowała mnie. Byłam gotowa trochę przed czasem. Ubrana, umalowana i uczesana usiadłam na kanapie z przyjaciółką. Włączyłyśmy telewizję. Kiedy zaczęła zbliżać się 17, Jess poprawiła mój wygląd i poszła do domu. Chwilę po jej zniknięciu, przyszedł Niall.
 - Gotowa? - zapytał.
 - Jasne - odparłam i wyszłam do niego.
Przekręciłam kluczyk w drzwiach i schowałam go pod wycieraczką. Chłopak złapał mnie za rękę i poszliśmy przed siebie. Film miał zacząć się o 17.30, więc się nie spieszyliśmy. Mieliśmy dużo czasu, a kino było całkiem niedaleko mojego domu. Po drodze zahaczyliśmy o budkę, gdzie latem sprzedawano lody, shake'i i wszelkie zimne napoje, a zimą gorącą czekoladę, kawę i hebratę. Obydwoje wzięliśmy po kubku kakaa.
Niby często się spotykaliśmy, ale w towarzystwie innych, a obecna sytuacja była zupełnie inna i ciężko było mi zacząć jakikolwiek temat. Nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego w miarę sensownego zdania. Na szczęście nie tylko mi słowa ciężko przechodziły przez gardło. Chociaż może, gdyby Niall zaczął jakiś bardziej rozbudowany temat, to zaczęłabym gadać i rozmowa by się rozwinęła.
 - T-tak w ogóle to na jaki film idziemy? - wydukałam chcąc rozkręcić jakiś temat.
 - Zobaczysz - odpowiedział zwięźle.
W sumie może i trochę przestałam się stresować, bo łatwiej było mi coś powiedzieć i jakoś tak ogółem atmosfera się rozluźniła, jednak nie do końca.
 - Może zdradź chociaż trochę - poprosiłam.
Spojrzałam na niego błagalnie, po czym przytuliłam się do jego ramienia.
 - Hm... to będzie horror, chyba - powiedział blondynek.
 - Ah... rozumiem, orientujesz się w tym, na jaki film idziemy tak samo jak ja - starałam się jeszcze bardziej nas rozluźnić.
 - No dobra, może i masz rację - powiedział i roześmiał się swoim słodziutkim śmiechem.
Zaraził mnie i sama zaczęłam się śmiać. Może i po części udało mi się trochę nas 'rozbujać'.
Niedługo później weszliśmy do budynku kina. W środku było praktycznie pusto, chyba wszyscy już weszli do sali kinowej. Tym lepiej dla nas. Domyślam się, że chłopcy mają problemy z chodzeniem do kina, bo zanim zgasną światła, ludzie zdążą ich rozpoznać i jak to ich fani, przyczepią się i nie będzie można obejrzeć w spokoju filmu. To było nieuniknione.
Kupiliśmy więc bilety, popcorn, cole i jakieś orzeszki. Po drodze, zabraliśmy ze sobą dwie pary okularów 3D i weszliśmy na salę. Nie mieliśmy racji. Sala praktycznie świeciła pustkami. Tylko gdzieniegdzie były pozajmowane pojedyncze miejsca. W środku znajdowało się może nie więcej niż 20 osób.
Zajęliśmy wyznaczone przez bilet miejsca i zostawiliśmy kurtki na siedzeniach z przodu. Nie zdążyliśmy pójść do szatni. Film już się zaczął.
 - Nie za dużo tu osób, chyba kiepski film wybraliśmy - stwierdził Niall.
 - Ty wybrałeś - sprostowałam.
 - No dobra, moja wina - przyznał się w końcu chłopak.
Rozmawialiśmy szeptem, bo nie chcieliśmy, żeby ktoś się później na nas wydzierał, żebyśmy siedzieli cicho. Oczywiście wtedy najprawdopodobniej zwrócilibyśmy uwagę paru osób i nie mielibyśmy już takiego spokoju.
Zjedliśmy cały popcorn w niecałe 10 minut. Tak samo było z orzeszkami. Cole wypiliśmy już w drodze do sali kinowej, więc zostaliśmy z niczym, a przez nami było jeszcze dobre półtorej godziny tego koszmarnie nudnego filmu. W sumie to nie wiem o czym on był, ale to była kompletna kicha. Starałam się oglądać to co leciało na ekranie, ale jakoś nie mogłam skupić myśli. Miałam nieodpartą ochotę, żeby pocałować blondyna, ale nie mogłam sama tego zainicjować. Musiałam czekać na jego ruch.
Film mijał, a tutaj dalej nic. W końcu, ku mojemu zaskoczeniu sala pojaśniała. Nic się nie wydarzyło. Żadnego pocałunku, a ja już miałam taką nadzieję. Teraz pewnie chłopak odprowadzi mnie do domu i pójdzie z powrotem do chłopaków i będzie miał mnie gdzieś.
Myślałam już o tym, że może uda mi się go zatrzymać u mnie w domu pod pretekstem, żeby coś przekąsił, czy coś. W każdym razie, żeby został u mnie na dłużej i może wtedy, kiedy będziemy sami, wtedy to się zdarzy. To wcale nie był taki zły pomysł.
Zabraliśmy swoje rzeczy. Niall nie puszczał mojej dłoni. Zachowywał się jakoś dziwnie od jakiejś pół godziny.
 - Nudny był ten film - skomentował.
 - Trochę, ale nie było aż tak źle - chciałam być miła.
 - To była kicha, nie udawaj, że tak nie było.
Zaśmiałam się.
 - No dobra, to była kompletna kicha - powiedziałam.
Przed wyjściem, chłopak pomógł założyć mi kurtkę i wyszliśmy na zewnątrz.
 - Choe... - zaczął niepewnie.
 - Tak?
Może teraz mnie pocałuje, pomyślałam.
 - Nie chciałabyś może pójść teraz do mnie? - zaproponował. - No wiesz, posiedzimy razem, pojemy, pogadamy...
...i pocałujemy się wreszcie? pomyślałam.
 - Tak, jasne, spoko - zgodziłam się bez dłuższego trzymania blondyna w niepewności.
 - Świetnie - powiedział.
Wtuleni w siebie poszliśmy do domu chłopaków. Po drodze zatrzymała nas jedna z fanek One Direction.
 - Niall! To ty? Naprawdę ty? - zaczęła krzyczeć.
Chłopak uciszył ją gestem, przykładając palec do ust.
Dziewczyna szybko zrozumiała.
 - Ach, przepraszam. Mogę cię prosić o autograf? - zapytała.
 - Jasne - odpowiedział chłopak.
Dziewczyna wyjęła z torby zeszyt i długopis i podała Irlandczykowi. Niall podpisał i oddał notes fance.
 - A czy to jest twoja dziewczyna? - zapytała.
Spojrzeliśmy po sobie. Wyczułam skrępowanie w zachowaniu blondyna.
 - Właściwie to my... jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi - wydukałam.
Chłopak trochę posmutniał. W głębi ucieszyłam się z jego reakcji.
 - Z tego co wiem to dobrzy przyjaciele nie trzymają się za ręce i przytulają tak jak wy dwoje - powiedziała.
 - Właściwie to ciężko to nazwać - wytłumaczył Niall.
 - Ach, rozumiem - odpowiedziała. - W każdym razie życzę wam szczęścia - powiedziała.
 - Wiesz, przepraszamy cię, ale musimy już iść - powiedział blondyn.
 - W porządku - powiedziała dziewczyna, po czym puściła mi oczko.
Chwilę później odwróciliśmy się w swoją stronę. Spojrzałam przez ramię. Dziewczyna trzymała podniesiony w górę kciuk. Uśmiechnęłam się do niej w podziękowaniu. Każdy poszedł w swoją stronę.
Właściwie poczułam się dość dziwnie kiedy tak fanka zapytała czy jestem dziewczyną Nialla. Może i wyglądaliśmy jak para, ale nawet się jeszcze nie całowaliśmy. Zaskoczyła mnie tym pytaniem.
W końcu znaleźliśmy się pod domem chłopaków. W środku nikogo nie było. Zayn chyba poszedł gdzieś z Jess, a reszta musiała się jakoś zająć. Od razu poszliśmy do kuchni. To było do przewidzenia. Chłopak otworzył od razu lodówkę i wyjął trochę jedzenia. Później wypakował z szafki jakieś chipsy, chrupki, orzeszki i napoje. Ledwo się z tym wszystkim zabraliśmy i poszliśmy do jego pokoju.
W środku było ciemno. Kiedy chłopak przycisnął jakiś włącznik, zapaliły się wszystkie lampki. Nie powodowało to jednak, że w pokoju było jasno. Światełko z lampek oświetlało pomieszczenie na tyle, żeby tylko nie przewrócić się przechodząc przez nie.
Usiadłam na łóżku. Zostawiliśmy wszystkie rzeczy na jego biurku. Nie zastanawialiśmy się długo nad tym, co ze sobą zrobić.
Niall od razu przysunął się do mnie. Objął mnie w pasie i dał całusa w policzek. Później powędrował ustami po żuchwie, obsypując mnie drobnymi pocałunkami, aż doszedł do moich ust. Jego druga dłoń powędrowała od razu na mój kark. Druga chwilę później poszła w jej ślady. Doszłam do wniosku, że świetnie całował. Nie chciałam przerywać tej idealnej chwili. Jednak w pewnym momencie klamka od drzwi przeskoczyła i ktoś wpadł do pokoju.
 - Niall... - usłyszałam jak Harry urwał w pół zdania.
Na chwilę tylko przerwaliśmy. Blondyn rzucił butelką coli w kierunku drzwi.
 - Już, dobra, rozumiem - wytłumaczył się Harry, wyszedł i zatrzasnął za sobą drzwi.
My w dalszym ciągu nie przerywaliśmy. On jest po prostu świetny, pomyślałam. Nigdy jeszcze nie czułam się tak przyjemnie jak teraz. Kiedy ze zmęczenia się od siebie oderwaliśmy, chłopak położył się wygodnie na łóżku, kładąc sobie poduszkę pod głowę. Ja natomiast swoją głowę położyłam na jego brzuchu. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Nie rozpoznawałam go, ale pachniał nieziemsko.
 - Wiesz, chciałem cię pocałować już w kinie, ale nie mogłem się odważyć - przyznał się blondyn.
 - A ja nie mogłam się doczekać, aż w końcu do tego dojdzie - zwierzyłam się.
Poczułam pod głową, jak chłopak wypuszcza powietrze i dotarło do mnie, że chyba uśmiechnął się na moje słowa.
Podniosłam się i przysunęłam trochę bliżej do niego. Chłopak objął mnie ręką w pasie.



Następnego dnia,


Obudziłam się w tej samej pozycji, w której zasnęłam wczoraj. Nawet nie wiem, w którym momencie usnęłam. Przyjemnie spało mi się w towarzystwie Nialla. Zauważyła, że chłopak już nie śpi, więc odwróciłam się do niego twarzą i znowu zaczęliśmy się całować. Poczułam się jakbyśmy od dawna byli już parą. Ale właśnie, czy my byliśmy parą?
 - Niall, gdyby teraz ta fanka zapytała cię o to, o co zapytała nas wczoraj, co byś odpowiedział? - spytałam pewnym głosem.
 - A jak myślisz? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
 - To ja zadałam pytanie - powiedziałam i znowu go pocałowałam, nie mogąc się powstrzymać.
 - Hm... odpowiedziałbym, że tak.
Ucieszyły mnie te słowa.
 - Czyli oficjalnie jesteśmy parą? - chciałam się upewnić.
 - Tak, oficjalnie jesteśmy razem - uśmiechnął się i namiętnie mnie pocałował.
Później poszliśmy się wykąpać i ogarnąć. Musiałam ubrać się w to samo, co wczoraj, bo nie miałam innych ubrań.
Zeszliśmy razem na dół. Wszyscy siedzieli w salonie i oglądali telewizję. Były nawet moje przyjaciółki. Podbiegłam do nich i dałam im po całusie w policzek, nie puszczając dłoni Niall. Wszyscy spojrzeli na nas znacząco. MÓJ CHŁOPAK chyba postanowił sprostować sytuację i oświadczył:
 - Chciałbym powiedzieć, że... - na chwilę się zatrzymał, spojrzał na mnie i już pewniejszym głosem dokończył - że ja i Choe jesteśmy oficjalnie razem.
Uśmiechnęłam się. Przysunęliśmy się do siebie i Niall zbliżył swoje usta do moich warg. Znowu się pocałowaliśmy, a wszyscy zaczęli być brawa.




i jak wam się podoba? mamy nadzieję, że was nie zawiodłyśmy. dzisiaj zamieniamy się rolami - wy pytacie o wszystko a my odpowiadamy! :)