wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział 5



 CHLOE.





W końcu nadszedł ten wyczekiwany piątek. Impreza. Nareszcie spotkamy się z chłopakami publicznie. Na początku nie wiedziałyśmy, jak ich zaprosić, bo w sumie mogli nie chcieć przyjść tutaj, gdzie będzie pełno ludzi i pewnie przyjadą za nimi paparazzi. W końcu się przemogłyśmy i zapytałyśmy się, czy nie chcieli by przyjść na imprezę do mnie. Zgodzili się. Louis i Liam byli na początku trochę niezdecydowani, ale kiedy dopowiedziałyśmy, że chcemy, żeby Eleanor i Danielle też przyszły nie mieli już wątpliwości.
Dzisiaj wstałam rano około 8, postanowiłyśmy, że żadna z nas nie idzie dzisiaj do szkoły, bo miałyśmy dużo do przygotowania. Dziewczyny pojawiły się o dziewiątej, a ja w wolnym czasie, wzięłam prysznic, przebrałam się w dresy i zjadłam jajecznicę na śniadanie, bo w lodówce znalazłam jedynie dwa jajka. Czyli pojawił się problem – brak jedzenia. Kiedy Jess i Emilie przyszły, przyniosły ze sobą trochę napojów i alkoholu, ale to i tak było mało.
 - Em… - zaczęłam niepewnie – przyniosłaś to o co cię prosiłam?
 - Ach! Tak, przyniosłam – powiedziała.
Rozsunęła powoli suwak swojej ogromnej torby i włożyła rękę do środka, po czym wyjęła dwie duże torebki foliowe, fiolki i różne pudełeczka wypełnione tabletkami, proszkiem czy marihuaną.
 - Trochę mało tego, ale więcej nie mogłam skombinować – usprawiedliwiła się.
Jak dla mnie ta ilość tego wszystkiego całkowicie wystarczała.
 - Jestem pewna, że mnóstwo gości przyniesie trochę swojego towaru, a więc bez obaw – powiedziałam.
Em schowała rzeczy z powrotem do swojej torby. Dziewczyny zostawiły rzeczy, które ze sobą przyniosły w kuchni i zabrałyśmy się za ogarnianie domu. Emilie i Jess pobiegły do sklepu po jakieś jedzenie, a ja zamówiłam gotowe żarcie i skombinowałam jakąś muzykę i DJ’a. Kiedy moje przyjaciółki wróciły zrobiłyśmy trochę jedzenia i zabrałyśmy się za szykowanie siebie. Dzisiaj wyjątkowo zostawiłam włosy rozpuszczone, pozwoliłam im swobodnie opadać na ramiona. Nałożyłam na nie tylko trochę jedwabiu. Nie robiłam mocnego makijażu. Policzki musnęłam różem, usta pomalowałam jasną szminką, a oczy podkreśliłam eyelinerem i maskarą. Makijaż Jess i Em wyglądał dosyć podobnie. 
Ubrałam się w sukienkę o stonowanym, kremowym odcieniu. Założyłam wysokie, czarne szpilki i byłam gotowa. Do imprezy została niecała godzina, więc postanowiłam, że na razie daruję sobie te szpilki, bo mogę nie wytrzymać w nich do końca. Ku naszemu zdziwieniu, zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie spodziewałyśmy się nikogo. Goście mieli pojawić się za godzinę, chłopcy za dwie godziny, bo musieli jeszcze załatwić parę spraw, a dostawca jedzenia i DJ za półtorej godziny, więc nie miałyśmy pojęcia, kto to mógł być. Jako że Jess i Emilie nie były do końca gotowe, zamknęły się w łazience, a ja pobiegłam otworzyć. Gdybym nie zdjęła wcześniej butów, prawdopodobnie zabiłabym się teraz o podwinięty dywan, który stanął mi na przeszkodzie i o którego się potknęłam, ale jakimś cudem udało mi się nie przewrócić. Otworzyłam drzwi. To był Niall. Nie spodziewałam się go tutaj o tak wczesnej porze, tym bardziej, że miał jeszcze coś załatwić.
 - Cześć, Niall. Co ty tutaj robisz? Nie mieliście z resztą chłopaków jakiś spraw? – zapytałam zdziwiona.
 - Musieliśmy się tylko spotkać z Paulem. Dużo się spóźniłem? Reszta dojedzie później, bo czekają na Zayna, a mi udało się wywinąć wcześniej.
 - Nie spóźniłeś się. Jesteś o godzinę za wcześnie – sprostowałam i zaśmiałam się.
Chłopak chyba poczuł się zakłopotany, bo zmienił wyraz twarzy.
 - To ja może sobie pójdę i wrócę później – powiedział.
 - No co ty! Wchodź, zaczekasz razem ze mną. I tak nie mam nic do roboty i się nudzę.
Zaprosiłam go ruchem ręki. Chłopak niepewnie przekroczył próg.
 - Ładny masz dom – stwierdził.
Uśmiechnęłam się. Chłopak rozsiadł się na sofie. Poczułam się niezręcznie.
 - Zaczekałbyś chwilkę? Powiem dziewczynom, że przyszedłeś – powiedziałam.
 - Jasne – zgodził się blondyn.
Wbiegłam po schodach, wymijając dywan, o który wcześniej się potknęłam i wparowałam do łazienki szykowały się Em i Jess. Emilie prostowała włosy Jess. Spojrzały na mnie zdziwione.
 - Niall przyszedł – powiedziałam spanikowana. – Nie wiem, co mam gadać. Chodźcie na dół do nas. Błagam.
 - Chloe! Ogarnij się dziewczyno. Nie sądzisz, że przesadzasz? – skomentowała moje zachowanie Emily.
 - Właśnie – zgodziła się z nią Jess. – Przecież tyle razy już z nim gadałaś.
 - Ale byłyśmy w szóstkę, a czasami byli jeszcze Liam i Lou, więc tym bardziej było więcej tematów do rozmów.
 - Spokojnie, wyluzuj się. Możesz być pewna, że nie pojawimy się na dole wcześniej niż za godzinę, ewentualnie półtorej, więc musisz się ogarnąć. Doskonale wiemy, że Niall ci się spodobał i to bardzo, więc potraktuj go jak zwykłego chłopaka.
 - Dzięki za radę. Ale łatwo mówić! To nie jest zwykły chłopak – powiedziałam.
 - W każdym razie, chyba nie chcesz go wystawić i siedzieć tutaj z nami przez godzinę. Jeszcze pomyśli, że go olałaś albo, że go nie lubisz i sobie po prostu pójdzie – postraszyła mnie Jess.
 - No już dobra. Tylko się ogarnę – powiedziałam.
Wyjęłam grzebień z ręki Jess i poprawiłam włosy. Zrobiłam głęboki oddech i wyszłam z łazienki, kierując się w stronę salonu. Blondyn siedział dalej na sofie i rozglądał się dookoła, podziwiając meble i obrazy.
Kiedy pojawiłam się przy nim, przesunął się na bok i zrobił mi miejsce obok siebie. Serce zabiło mi mocniej. Usiadłam obok niego.
 - T-to co tam u ciebie? – zapytałam nie wiedząc co powiedzieć.
Później zrozumiałam, że powinnam się teraz palnąć w łeb za to pytanie.
 - U mnie wszystko ok. A u ciebie?
 - W porządku – odpowiedziałam. – Może chciałbyś, Hmm… coś zjeść?
 - Jeśli to nie byłby żaden kłopot – powiedział zakłopotany.
 - Jasne, że nie – powiedziałam. – Zaczekaj tutaj, dobrze? Coś zaraz przyniosę.
Podniosłam się z kanapy i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę. Zapomniałam kompletnie o tym, że rano świeciła pustkami. Idiotka – pomyślałam. Co ja teraz zrobię?
Moim zbawieniem był dzwonek do drzwi.
 - Otworzę – powiedział Niall.
Weszłam do salonu. Niall stał już przy otworzonych drzwiach, za którymi stał facet od dostawy jedzenia. Przyjechał najwyraźniej wcześniej. Może źle zrozumiał mnie przez telefon. W każdym razie był moim ratunkiem. Chłopak odebrał od niego paczkę, nie wiedząc co jest w środku.
 - Dziękuję panu – powiedziałam.
Wyjęłam z kieszeni spięćdziesiąt funtów i wręczyłam je mężczyźnie.
 - Bez reszty.
Mężczyzna uśmiechnął się i odwrócił w stronę samochodu dostawczego. Ja zatrzasnęłam za nim drzwi i zwróciłam się w stronę kuchni, gdzie czekał na mnie Niall. Wyjęłam nóż z szuflady i szybkim ruchem rozcięłam karton. Chłopak zajrzał do środka.
 - Częstuj się – powiedziałam zachęcająco.
 - To specjalnie dla mnie? – zapytał żartobliwie.
 - O innych też pomyślałam, ale śmiało, nie krępuj się.
Blondyn wyjął z pudła batonika i zjadł go błyskawicznie. Ani trochę mnie to nie zdziwiło. Później czas nam jakoś minął. Blondyn bez problemu znajdował coraz to nowsze tematy do rozmów. W końcu zaczęli zjeżdżać się goście i pojawili się chłopcy z zespołu. Kiedy nasi sławni gości weszli do domu, wszystkim zaparło dech w piersiach. Na początku nikt nie wiedział co ma zrobić. Niektóre z dziewczyn rzuciły się na nich, a reszt po prostu stała i gapiła się. W końcu zeszły też dziewczyny. Danielle i Eleanor tańczyły z Louisem i Liamem w rytm muzyki puszczanej przez DJa. Zayn, Jess, Harry i Emilie rozmawiali, a ja siedziałam z Niallem dalej na kanapie i nic nie robiliśmy. Może od czasu zamieniliśmy ze sobą słowo, czy dwa. Dopiero po drugim drinku rozmowa bardziej się rozkręciła. Moje przyjaciółki razem z Harrym i Zaynem też trochę wypili. W końcu chłopcy trochę się upili.
W końcu podeszła do mnie Emilie.
 - Może rozkręcimy trochę tą imprezę? - zapytała.
 - Jasne - odpowiedziałam z pełną świadomością, co miała na myśli.
Em złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Niall ruszył za mną. Wszyscy razem usiedliśmy przy stoliku. Emilie rozsunęła suwak swojej torebki i wyciągnęła różne proszki itp. Sama wysypała trochę amfetaminy i wciągnęła ją nosem, a nam dała po skręcie. Chłopcy spojrzeli po sobie zdziwieni i może trochę przestraszeni.
 - Wy bierzecie? - zapytał niepewnie Niall.
 - Okazjonalnie, tylko na imprezach - odpowiedziała Ems.
Każdy z chłopców położył swojego skręta na stoliku. Najwyraźniej nie mieli zamiaru palić. Za to ja  odpaliłam swojego skręta i zaciągnęłam się. Zdążyłam wypalić całego a chłopcy nawet nie tknęli swoich. Nie próbowałyśmy ich już namawiać na zapalenie z nami.
 - Nie sądzicie, że niszczycie swoje zdrowie? - zapytał Harry.
 - Jeśli zapalimy raz na jakiś czas to nie powinno być żadnych wielkich skutków ubocznych. Zawsze jest niezła zabawa. Harry nic nie odpowiedział.
 - A teraz może trochę zwolnijmy - usłyszeliśmy zapowiedź.
Poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. Spojrzałam w dół. To był Niall. W momencie, kiedy zorientowałam się, że to on, po moim ciele przeszła ogromna fala gorąca, która całkowicie mnie zalała. Serce zaczęło mi walić młotem. Nie mogłam go opanować. Miałam teraz ogromną ochotę go pocałować.
 - To co? - zapytał. - Dzisiaj praktycznie nie ruszyliśmy się z tej kanapy. Zatańczysz? - zaproponował.
 - Jasne - zgodziłam się bez chwili zastanowienia.
Wstaliśmy, a on w dalszym ciągu trzymał mnie za rękę. Spojrzałam na dziewczyny, które były pochłonięte rozmową, ale Jess zauważyła, że trzymamy się za ręce i pokazała mi kciuka uniesionego w górę. Chwilę później cała trójka odwróciła się w moją stronę.
Dołączyliśmy do Louisa, Eleanor, Liama i Danielle i innych tańczących. Niall objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, a ja zarzuciłam mu ręce za szyję. Tak samo zachowała się reszta tańczących. W tańcu położyłam głowę na ramieniu Nialla. Poczułam, że serce momentalnie mu przyspieszyło. Po jakimś czasie dołączyli do nas Harry i Emilie, a piosenkę później Zayn i Jess. Tańczyliśmy tak jeszcze przez kilka piosenek. W końcu DJ musiał już iść. Mimo wszystko nikt nie zamierzał wracać jeszcze do domu, bo imprezy u mnie nigdy nie kończyły się przed ranem. Urządziliśmy sobie własną muzykę. Włączyłam do odtwarzacza płytę. Od razu wszyscy ruszyli do tańca. Tyle ludzi tańczyło, że było naprawdę gorąco. Niektórzy rozlewali alkohol po podłodze. Nic na to w tej chwili nie mogłam poradzić. Spryskałam pomieszczenie odświeżaczem do powietrza i wróciłam na parkiet. W dalszym ciągu było strasznie gorąco. Połowa ludzi już pozdejmowała ciuchy. Większość paradowała w samej bieliźnie. Złapałam Nialla za rękaw koszuli i wyciągnęłam go z tłumu. Wyszliśmy na dwór. Na schodach leżała jakaś dziewczyna, której nawet nie kojarzyłam. Miała ubrudzone od wymiocin ubrania, a w ręku niedopalonego papierosa. Gdzieś przy schodach siedziała para, która namiętnie się całowała.
Niall pociągnął mnie w stronę ławeczki odsuniętej trochę w głąb ogrodu. W okolicy nikogo nie było. Siedzieliśmy w ciszy. W końcu złapałam Nialla za rękę. Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i chyba nie wiedział, co ma zrobić. Poczułam, że mam ogromną ochotę go pocałować. Chociaż nie byłam całkowicie trzeźwa, byłam pewna że niesamowicie mnie do niego ciągnie. Przysunęłam do niego swoją twarz. Serce zaczęło mi niesamowicie szybko bić. Kiedy już nasze usta miały się zetknąć, ktoś złapał mnie za ramię i odciągnął od Nialla.
 - Oooo, Chloe! Cześć! Kopę lat! - krzyknęła jakaś dziewczyna.
Teraz się wkurzyłam, ale nie chciałam tego okazywać.
Kiedy dokładnie przyjrzałam się twarzy dziewczyny, poznałam kto to był.
 - Amy, cześć - powiedziałam lekko zirytowana.
Dziewczyna pewnie nie usłyszała, co mówiłam bo w jednej chwili osunęła się na kolana i zasnęła. Spojrzeliśmy z Niallem po sobie. Dalej miałam ogromną ochotę go pocałować, ale nie wiedziałam, jak się do tego zabrać. Obydwoje nie wiedzieliśmy, więc po prostu sobie darowaliśmy. Już dwie godziny później wszyscy leżeli nawaleni po całym domu. Zauważyłam, że Jess robiła spory dystans między sobą a Zaynem. Emilie była znacznie bardziej otwarta na bliskie kontakty z Harrym. Może zachowanie Jess nie rzucało się aż tak w oczy, tylko po prostu sądzę, że nie chciała się spieszyć i  starała się pokazać że jest niedostępna dla chłopaka i Zayn musi się postarać bardziej żeby ją zdobyć. Ale ja jako przyjaciółka doskonale widziałam, że naprawdę lubi Zayna.  
W salonie na kanapie spały obok siebie Jess i Emilie a na podłodze Zayn i Harry. Skoro impreza już praktycznie się skończyła poszłam z Niallem na górę natychmiast rzuciłam się na materac, który leżał na podłodze. Niallowi kazałam położyć się na łóżku. Nie chciało mi się szukać koca, więc po prostu zasnęłam tam gdzie leżałam.





Wasze dopasowania były mylne ale wydaje nam się że Harry, Zayn i Niall w połączeniu z naszymi bohaterkami też wam się spodobają. Więc która podoba wam się najbardziej? Co o nich sądzicie? Co sądzicie o tym że Chloe i Emilie biorą?


sobota, 23 czerwca 2012

Rozdział 4

muzyka


Emilie.



Stałam w oknie przyglądając się ludziom na ulicy. Była środa, rano. Obudziłam się za wcześnie, więc poszłam do salonu. Padał deszcz, było pochmurno. Nienawidziłam takiej pogody, zawsze mnie dołowała. Na ulicy wszyscy szli w pośpiechu. Mimo wczesnej godziny wiele ludzi zmierzało już do pracy. Odwróciłam się i skierowałam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie, niewyspana, zmęczona i rozczochrana. „Trzeba się ogarnąć” – pomyślałam. Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy, delikatnie się pomalowałam, rzęsy pociągnęłam tuszem. W samej bieliźnie udałam się do garderoby. Jak zwykle nie miałam pojęcia co założę. Stałam i patrzyłam się na moje ubrania, nie mając żadnego pomysłu. Nagle usłyszałam dźwięk sms’a. Był od Chloe, napisała, że mamy się pospieszyć bo ona zaraz wychodzi. Chloe to najbardziej odpowiedzialna z nas. Zawsze próbuje nas pouczać, lub jak w tym przypadku pospieszać. W końcu wyciągnęłam z szafy bordowy sweterek wkładany przez głowę, czarne rurki i białe Conversy. Wróciłam do mojego pokoju i spakowałam torbę. Posiedziałam jeszcze chwilę i wyszłam z domu. Zjechałam windą i weszłam do apartamentu Jess. Ona siedziała jeszcze w łazience i poprawiała włosy. Chwilę po mnie zjawiła się Chloe. Lekcje miałyśmy na 9, czyli zostało nam jeszcze pół godziny. Wyszłyśmy i rozłożyłyśmy parasolki. Do szkoły dojeżdżałyśmy najczęściej autobusem. Usiadłyśmy w trójkę na samym końcu. Włączyłyśmy muzykę i siedziałyśmy w ciszy. Każda z nas była trochę zamulona i zaspana. Ostatnio nic ciekawego nie robiłyśmy. Chłopaki się nie odzywali, może mieli trochę pracy. My w każdym razie nie chciałyśmy pierwsze  dzwonić, nie chciałyśmy się narzucać. Lekcje mijały długo. Miałyśmy parę testów, jakiś odpowiedzi, ogólnie urwanie głowy. Mimo wszystko szło nam w szkole całkiem nieźle.
- Co dzisiaj robimy?  - zapytałam się przyjaciółek,
- Nie mam pojęcia – pokręciła głową Chloe,
- Ja też – dodała Jess,
- Jezu, jakie nudy, ja chcę już święta! – tupnęłam nogą,
- A, dziewczyny zapomniałam wam powiedzieć! W piątek rodzice wyjeżdżają do cioci na weekend. Co powiecie na jakąś imprezę? – zapytała się Chloe,
- No, świetny pomysł. Dawno nie urządzałyśmy żadnej imprezy – pokiwałam głową,
- Tak, niech już będzie piątek – zaśmiała się Jess,
Wyjęłam telefon i wysłałam smsa, z wiadomością o imprezie do znajomych. Na nasze przyjęcia schodziło się zawsze sporo osób. Tak naprawdę to wielu chciało się tam pojawić, ale nie wszystkich zapraszałyśmy.
- Trzeba coś skołować, na ostatniej imprezie był tylko alkohol – oznajmiła Chloe,
- No, dziewczyny od nas zawsze coś mają, przeważnie amfetamina, mi pasuje  - dodałam,
-  Przecież te modeleczki tylko na tym żyją. Muszą dbać o linię, a żeby nie być głodnym muszą coś brać. Czego się nie robi, by nie przytyć?! – spojrzała na mnie znacząco Jess – nie chciałam się z nią znowu o to sprzeczać, do tych dziewczyn wiele mi brakowało, one były naprawdę poważnie chore, ja tylko uważam na co jem, nie chcę na lato znowu ukrywać się w ciuchach zamiast pokazać ciało na plaży, tyle.
- No właśnie, Emilie. Kiedy ty ostatni raz coś jadłaś? Wyglądasz jak wieszak – poparła ją Chloe,
 - Dajcie sobie spokój, po prostu ograniczam jedzenie. Jeszcze parę kilo i będzie ok. A, no i jeszcze jedno, nie porównujcie mnie do tych anorektyczek, ja nie mam z nimi nic wspólnego.
Rozmowę przerwał nam dzwonek. Wróciłyśmy do klasy i znowu znudzone wpatrywałyśmy się w ścianę. Nie mogłam doczekać się, aż wreszcie wyjdę z tej głupiej szkoły.  
Wreszcie o 14 skończyłyśmy zajęcia. Na dworze było chłodno i pochmurno, ale nie padało. Postanowiłyśmy, że tak, pospacerujemy po mieście. Weszłyśmy do Starbucks’a. Doszłam do wniosku, że dzisiaj coś przekąszę. Po pierwsze dziewczyny wreszcie przestaną się martwić i tym samym dadzą mi spokój, a po drugie muszę powiedzieć, że głód trochę mi doskwierał.
- Ja poproszę gofra z bitą śmietaną i czekoladą – zamówiła Chloe,
- A ja lody waniliowe – powiedziała moja przyjaciółka,
- Kakao i szarlotkę – spojrzałam się na nie, widziałam, że uśmiechnęły się do siebie,
- Mądra decyzja – szturchnęła mnie rudowłosa,
- A miałam inne wyjście?
- Nie, dobrze o tym wiesz – odpowiedziała z uśmiechem Chloe,
Siedziałyśmy i trochę plotkowałyśmy, omawiałyśmy naszą imprezę. Musiałyśmy zrobić w piątek, od razu po lekcjach zakupy, a potem wrócić do domu mojej przyjaciółki wszystko przygotować i same się ogarnąć. Nasze rozważania przerwał dźwięk SMS’a. wyciągnęłam z torby mojego iPhona. Wiadomość, była od Louisa.
- Dziewczyny, to Louis. Chcą się z nami spotkać, zapytał się mnie, czy mamy czas, żeby do nich wpaść – uśmiechnęłam się,
Już przyzwyczaiłyśmy się i nie „jarałyśmy” każdą rozmową z nimi. Traktowałyśmy ich jak dobrych znajomych, byli naprawdę normalni. W sumie to chciałybyśmy żeby to przerodziło się w coś więcej. Żadna z nas jeszcze o tym nie wspominała, ale chyba każda myślałam. Póki co nie ma o czym gadać, musimy się bliżej poznać. Odpisałam mu, że z chęcią się spotkamy, po czym chłopak zadzwonił do mnie i wyjaśnił gdzie mieszkają. Było około pół godziny drogi na pieszo. Postanowiłyśmy, że weźmiemy taksówkę. Było przed piątą. Chciałyśmy dostać się tam jak najszybciej.
- Ciekawe jak wygląda ich dom – zastanawiała się Chloe,
- No, pewnie jest ogromny – dodałam,
Nie myliłyśmy się. Drzwi otworzył nam Zayn. Na nasz widok szeroko się uśmiechnął.
- Hej – przywitał się,
Gdy przeszłyśmy przez próg zaniemówiłyśmy. Dom był ogromny. Na dole wielki salon, z kominkiem, ogromnymi drzwiami balkonowymi, przez które widać było basen, piękna kuchnia, jadalnia i jeszcze parę pomieszczeń. Naprzeciwko drzwi wejściowych znajdowały się schody.
- O, cześć dziewczyny! – podeszła do nas Eleanor z Danielle,
Razem z nimi udałyśmy się do salonu, była tam pozostała czwórka. Dosiadłyśmy się do nich. Ja obok Harrego, Jess przy Zaynie, a Chloe – Niallu. To było niesamowite, że jeszcze niedawno – zwykłe fanki, dziś mamy okazję siedzieć obok nich. Pokochałyśmy ich muzykę, sposób bycia gdy pierwszy raz usłyszałyśmy ich w x – factorze. Uwielbiałyśmy całą piątkę, jednak ze względu na różne gusta, charaktery każdą z nas ciągnęło do innego. Jess ze względu, że ma dość trudny charakter, potrafi być chamska i postawić na swoim „wybrała” Zayna. Ja pokochałam te loczki Harrego, to w jaki sposób wypowiadał się o kobietach, o szacunku do nich, to, że potrafi być jak dziecko, lub też potrafi być poważny. Chloe od razu spodobał się Niall, ponieważ przyciągnął ją ten jego nieziemski głos, to, że jest taki słodki i uroczy. Jednak teraz, gdy mamy okazję z nimi rozmawiać jest zupełnie inaczej. Możemy ich poznać, dowiedzieć się jacy są naprawdę. Wiele się nie myliłyśmy, każdej z nas podobał się jej idol. Na razie chciałyśmy ich tylko bliżej poznać, to po pierwsze, co będzie dalej okaże się w swoim czasie. Siedzieliśmy w dziesiątkę gadając o wszystkim i o niczym. Tematów do rozmów nie brakowało. W końcu Liam i Danielle ulotnili się, ponieważ postanowili iść na romantyczną kolację. Chwilę po nich Louis i Eleanor wyszli do mieszkania dziewczyny, bo chcieli spędzić trochę czasu sami. Wszyscy ich zrozumieliśmy. Gdy ja, Jess i Chloe zostałyśmy same z Niallem, Harrym i Zaynem nastała niezręczna cisza. Przerwał ją blondyn.
- No to co – może chciałybyście zobaczyć nasz dom? Chloe, chodź pokażę ci mój pokój! – uśmiechnął się słodko i pociągnął moją przyjaciółkę, która i tak nie miała nic przeciwko,
- A ty, Jess co chcesz robić? – zapytał się jej Zayn,
-Sama nie wiem, obojętnie – uśmiechnęła się do niego,
- To może zostaniemy tutaj?
- Okej,
Mnie natomiast Harry zabrał do ogrodu. Był ogromny i zadbany. Zwłaszcza o tej porze roku wyglądał pięknie. Usiedliśmy na ławce. Założyłam nogę na nogę i spojrzałam się na niego. Naprawdę go polubiłam. Nie byłam tylko pewna, czy ze wzajemnością.
- Jak ci się tutaj podoba? – zapytał się mnie,
- Jest pięknie – przytaknęłam,
- Emilie, chciałbym cię bliżej poznać, opowiedz mi coś o sobie – powiedział lekko zestresowany,
- O mojej rodzinie już wiesz, a ja? Jestem po prostu Emilie i nie potrafię zbytnio mówić o sobie, a jeżeli chcesz się czegoś o mnie dowiedzieć, to po prostu rozmawiaj ze mną, dużo rozmawiaj, wiesz, że jestem gadatliwa, ja potrzebuję rozmów, to wszystko – przybliżyłam się do niego,
- To dobrze, nie lubię kiedy dziewczyny są takie ciche, nic nie mówią i w ogóle – zaśmiał się – A tak tylko przy okazji; ty z kimś jesteś, czy coś?
- Nie, nikt jakoś się mną nie interesuje,
- Jak to nie, pewnie nawet o tym nie wiesz – puścił mi oczko,
- Wiem, a teraz Harry powiedz mi coś o sobie,
- No to ja… bardzo się cieszę, że was poznaliśmy,
Siedzieliśmy tak długo, rozmawiając, wygłupiając się. Po ósmej zrobiło mi się zimno, więc Harry dał mi swoją bluzę, chwilę po tym wróciliśmy do domu. W salonie, przy kominku siedziała moja przyjaciółka i Zayn. Widać było, że świetnie się dogadywali, coś między nimi zaiskrzyło.
- Hej – powiedziałam do nich,
- No cześć – odpowiedzieli równocześnie, po czym zaczęli się śmiać,
Po paru minutach zeszła Chloe i Niall. Oboje byli bardzo weseli. Najwidoczniej też miło spędzili czas. Posiedzieliśmy jeszcze przez jakiś czas razem i przed 10 zamówiłyśmy taksówkę.
- Niestety mamy jutro szkołę – powiedziałam zmęczona,
- No, ale po szkole chyba będziesz miała czas żeby się spotkać? – zaoferował Harry,
- Tak, będę miała czas – zaśmiałam się,
- To jeszcze jakoś się zgadamy,
- Właśnie, to my jeszcze napiszemy co i jak z jutrem – wtrącił się Zayn,
W końcu chłopcy odprowadzili nas do drzwi całując nas w policzek na pożegnanie. Gdy weszłyśmy do taksówki, zaczęłyśmy opowiadać co robiłyśmy z chłopakami, o czym rozmawialiśmy itp. Każda z nas była bardzo zadowolona, nie mogłyśmy się doczekać jutrzejszego spotkania. Jess i ja wysiadłyśmy przy naszym wieżowcu i pożegnałyśmy się z przyjaciółką. Obie byłyśmy bardzo zmęczone, więc od razu poszłyśmy do swoich apartamentów. Otworzyłam drzwi i od razu ruszyłam do łazienki, dopiero wtedy zorientowałam się, że nie oddałam Harremu bluzy. Zdjęłam ją i wtuliłam się w nią, ślicznie pachniała, pachniała nim. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamę. Wyjęłam z torebki telefon i wskoczyłam do łóżka, bluzę położyłam obok mnie, przy poduszce. Włączyłam muzykę i odczytałam wiadomość, była od Harrego. Napisał, że dziękuje za dzisiejszy dzień i życzy dobrej nocy, odpisałam mu, że też dziękuję, bo było świetnie, i że do zobaczenia jutro. Chwilę po tym z uśmiechem na ustach wreszcie zasnęłam.


następny rozdział będzie podczas imprezy. nasze pytanie: jak wam się podoba nasze opowiadanie, macie jakąś prośbę, jakieś pomysły dotyczące dalszych losów bohaterek? :)

czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 3



muzyka


Jess. 



Obudził mnie wydzierający się z salonu Thomas. Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Za oknem była brzydka pogoda, wiał silny wiatr, było tak ponuro, po prostu jesienna pogoda w Londynie. Założyłam mój gruby sweter który leżał na krześle i udałam się do salonu. Ustałam zaspana w progu i spojrzałam na mojego brata który gdzieś się szykował.   
- Hej mała, wychodzę, mam dzisiaj sesje poza miastem wrócę późno. Zjedz coś, kanapki są już gotowe,
- Thomas? – spojrzałam mu prosto w oczy,
- Tak?
- Dlaczego nie umawiasz się z dziewczynami, od śmierci rodziców jesteś ciągle sam,
- Nie jestem sam, przecież mam ciebie – podszedł do mnie i przytulił mnie,
- Chcę żebyś sobie kogoś znalazł, jesteś dorosły, wkrótce powinieneś założyć rodzinę i być szczęśliwy, musisz to zrozumieć, ja też dorosnę, zakocham się, będę żyła swoim życiem, oczywiście nigdy o tobie nie zapomnę ale wiesz o co mi chodzi.
- Tak wiem, rozumiem że nie jesteś już dzieckiem i nie potrzebujesz mojej pomocy, opieki na każdym kroku, ale nie zapominaj bardzo cię kocham,
Pocałował mnie w czoło, a ja lekko go kopnęłam krzycząc:
- No idź już bo się spóźnisz, kocham cię,
Kiedy Thomas opuścił mieszkanie, włączyłam telewizję i poszłam do kuchni, gdzie wstawiłam wodę na herbatę i siadając na blacie zaczęłam jeść kanapki. Kiedy w telewizji pojawił się teledysk do „One Thing”, zadzwonił mój telefon, szybko zeskoczyłam  z blatu i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
- Cześć Jess, tu Niall, pamiętasz?
- Jak mogłabym nie pamiętać. – oboje się zaśmialiśmy,
- Słuchaj mogłabyś mi wytłumaczyć gdzie dokładnie jest ten wasz wieżowiec,
Wytłumaczyłam mu wszystko dokładnie nawet na którym piętrze mieszkamy i jaki jest numer apartamentu, po czym ustaliliśmy że spotkamy się o 16 i zakończyliśmy naszą rozmowę. No nie ma co, Niall Horan z One Direction osobiście do mnie dzwoni, to nie dzieje się naprawdę,po prostu nie wierzę. Zawsze naszym największym marzeniem było właśnie poznać ich, dzięki imprezie na którą wejściówki załatwiła nam mama Emilie nasze pragnienia powoli zaczęły się spełniać. Szybko założyłam kapcie na nogi i wyszłam z mieszkania. W windzie nacisnęłam odpowiednie piętro i kilka sekund później stałam pod drzwiami mojej przyjaciółki. Nie dzwoniłam, ani nie pukałam, nigdy tego nie robiłyśmy po prostu otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Hej – powiedziałam będąc już w salonie,
- No hej, co tam?
- Uwaga, dzwonił do mnie Niall i prosił żebym mu wytłumaczyła gdzie dokładnie jest nasz wieżowiec, umówiłam się z nim że będą tu o 16,
- Czy ty w to wierzysz, bo ja nie za bardzo - widziałam podniecenie w jej oczach, w sumie sama nie byłam mniej zadowolona.
Pogadałyśmy jeszcze chwile i stwierdziłam że czas się zbierać, w końcu musiałam się uszykować, poprosiłam Emilie żeby zadzwoniła do Chloe a sama wróciłam do mojego mieszkania. Odkręciłam kran i woda zaczęła wypełniać moją wannę, sama wskoczyłam do pokoju w którym jedne z drzwi prowadziły do garderoby. Zaczęłam przyglądać się moim ubraniom, potrzebowałam zakupów, nie chodziło o to że mam ich mało, po prostu znudziły mi się już. Po chwili namysłu, zdecydowałam że złoże czarne rurki, conversy, T-shirt, czarną ala marynarkę i tego samego koloru kapelusz. Pobiegłam do łazienki bo przypomniało mi się że woda dalej się nalewa. Rozebrałam się i weszłam do wanny, położyłam się i rozkoszowałam się chwilą, byłam zadowolona, już teraz wiedziałam że ten dzień będę zaliczać do moich udanych. Spędziłam w wodzie jakiś czas kiedy w końcu wyszłam, założyłam szlafrok, rozczesałam i wysuszyłam włosy. Stając przed lustrem zastanawiałam się co zrobić z włosami i jak się umalować, nie chciałam robić z sobą nie wiadomo co, to był pewnie dla nich zwykły przyjacielski wypad więc my też powinnyśmy zachowywać pozory. Włosy zostawiłam naturalne – lekko falowane, pomalowałam się tak jak zawsze tylko jeszcze podkreśliłam oczy eyelinerem. Ubrałam się i opuściłam łazienkę. Po chwili w moim domu zjawiła się Emilie. Razem oglądałyśmy telewizję i czekałyśmy na naszą przyjaciółkę. Kiedy w końcu się pojawiła wszystkie byłyśmy mega zadowolone, po prostu promieniowałyśmy radością.
- Ej, ale zachowujemy się normalnie? – zaczęła Emilie,
- No raczej – odpowiedziałam
- Słyszałaś Chloe? – dodała Em,
- Dlaczego zawsze ja? – zapytała oburzona,
- Bo ty zawsze coś odwalasz, żeby inni nie myśleli że jesteś taka grzeczna i ułożona.
Poparłam ją, bo taka była prawda. Chloe była spokojną dziewczyną, zazwyczaj my musimy namawiać ją na wszelakie imprezy i wyjścia. Ale mi to nie przeszkadza. Ona i Emilie są zupełnie inne, ich charaktery pod żadnym względem nie są do siebie podobne. Moje rozmyślania przerwał dźwięk domofonu. Wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi wejściowych obok których znajdował się domofon, nacisnęłam przycisk i zapytałam:
- Tak słucham?
- Dzień dobry Jess, czekają na was tu na dole chłopcy, ci z One Direction, skąd wy się znacie?
- Aaa długo by opowiadać, powiedz że już schodzimy. Szybko powiedziałam dziewczyną że musimy już iść i zjechałyśmy windą na dół. Byłyśmy trochę spięte, ale nie oszukujmy się kto by nie był. Podeszłyśmy do chłopaków i pocałowałyśmy ich w policzki na przywitanie.
- To co może kawiarnia? – zaproponował Harry,
- Mi pasuję - odpowiedziała mu Emilie.
Nikt nie protestował więc pieszo ruszyliśmy w wybrane miejsce. Weszliśmy do środka i usiedliśmy na wiklinowych fotelach przy których znajdował się szklany stół. Wszyscy wzięliśmy do ręki menu. Po kilku minutach do naszego stolika podeszła kelnerka, chłopcy zamówili dla siebie, przeważnie herbatę i jakieś ciasto. Teraz przyszła pora na nas.
- Ja poproszę latte macchiatto i truskawkowe lody z owocową polewą – odezwała się Chloe,
- Ja też poproszę latte macchiatto, - dodała Emilie,
- Coś do jedzenia? – zapytała kelnerka,
- Nie dziękuję, - odpowiedziała Em. Rzuciłam jej niezadowolone spojrzenie, a ona tylko wzruszyła ramionami, chłopcy zauważyli to małe napięcie ale nic nie powiedzieli, zbytnio nie wiedzieli o co chodzi.
- Dla mnie będzie espresso macchiato i waniliowe lody z czekoladową polewą.
Po jakimś czasie przyszło nasze zamówienie, chłopcy zapłacili a tak dokładnie Zayn i wszyscy oprócz Emilie zaczęliśmy konsumować nasze desery.
- Wiecie na początku myślałyśmy że to na imprezie to było tylko takie jednorazowe spotkanie, ale później zadzwonił Liam i pojawiła się szczypta nadziei – w końcu po długim czasie milczenia odezwała się nasza Chloe,
- Już wtedy nas zaciekawiłyście, jesteście takie inne, nie przeciętne, nie krzyczałyście, piszczałyście czy mdlałyście, a jak same mówiłyście jesteście naszymi wielkimi fankami, chodzi mi o to że zachowywałyście się tak perfekcyjnie, jakbyście były z branży – zabrał głos Harry,
- To co czyli, spotkaliście się z nami bo zachowujemy się jakbyśmy były z „branży”, przepraszam ale jesteśmy zwykłymi dziewczynami, zwykłymi fankami i nic ani nikt tego nie zmieni, - odparłam trochę oburzona,
- Nie denerwuj się, on nie miał tego na myśli, chodziło o to że można z wami normalnie porozmawiać i że tak powiem nie odbija wam,  
- Przepraszam – powiedzieliśmy automatycznie z Harrym i po chwili zaczęliśmy się śmiać. Wszyscy razem rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, oni opowiadali nam o sobie ale nie o gwiazdach których każdy rozpoznaje obojętnie gdzie pójdą, tylko o normalnych chłopakach jakimi są, o tym że gdy są w trasie to bardzo tęsknią za swoimi rodzinami i w przypadku Louisa i Liama również za ich dziewczynami. My również mówiłyśmy o sobie, o rodzinie, o której mówi właśnie teraz Chloe, zaraz moja kolej ale no w moim przypadku nie ma za dużo do mówienia. Zresztą do tej pory, chociaż minęło już kilka lat nie lubię o tym mówić, nie chce do tego wracać. To za każdym razem przynosi taki sam ból i gniew, zawsze zadaję sobie pytanie „dlaczego?”.  
- Jess? – z rozmyślań wyrwał mnie głos Louisa,  
- Ja nie mam rodziców, zginęli w wypadku, mieszkam z bratem – spojrzałam w podłogę,
- tak mi p….. – przerwałam chłopakom,
- Nic nie mówcie,
Zapadła nie zręczna cisza, którą przerwała Emilie, wszyscy wiedzą że jak ona zacznie gadać to nigdy nie przestanie, i możemy tu spędzić kilka dni. Miałam rację, moja przyjaciółka mówiła i mówiła. Siedzieliśmy tam nie wiem jak długo, ale wystarczająco długo by mieć już dość gadania Emilie.
- Boże, skarbie zamknij się już – odezwała się Chloe, 
- Mi tam nie przeszkadza jak Emilie ciągle nawija, - dodał Harry,
- ale mi tak – zamknęłam ręką mojej przyjaciółce buzię.
Po jakimś czasie opuściliśmy lokal i postanowiliśmy się przejść. Szwendaliśmy się ulicami Londynu, nie robiliśmy nic specjalnego, śmialiśmy się, wygłupialiśmy ogólnie mówiąc chyba towarzystwo nam pasowało. Oczywiście nie obyło się bez fanek, często podchodziły do chłopców prosiły o autografy lub zdjęcia, nie przeszkadzało to nam w końcu pod tym jednym względem jesteśmy takie same jak one. Niektóre patrzyły na nas z niezadowolonymi minami a inne nawet przez chwile z nami rozmawiały. Kiedy wszyscy zrobili się głodni postanowiliśmy że nie pójdziemy do restauracji czy pizzeri tylko zamówimy w budce z jedzeniem. Podeszliśmy a ja zaczęłam się sprzeczać z Emilie. Kłóciłyśmy się o to że ma coś zjeść, że to robi się już dziecinne. Emilie nie była uparta, i nie stawiała się ale na punkcie swojego wyglądu była ostro przewrażliwiona. Nie wiem dlaczego, była przecież śliczna i już za chuda. Nic do niej nie docierało a moje gadanie było na marne. Nie lubiłam tego, nie lubiłam się z nią kłócić ale również tego że nie słucha mnie, że nie odpuszcza że w końcu nie robi tego co ja chcę, w tej jednej rzeczy zawsze mi się przeciwstawiała. Podszedł do nas Harry i Niall:
- Dlaczego ona nic nie je? – zapytali   
- Hmm… może ona ci powie, co Emilie? Powiesz chłopakom?
Ona tylko spojrzała na mnie z irytacją, odwróciła się i poszła w inna stronę. Usiedliśmy w parku, zaczęło robić się ciemno i jeszcze chłodniej. Musiałyśmy wracać, chłopcy postanowili nas odprowadzić. Stanęliśmy pod naszym wieżowcem, ja i Emilie nie odzywałyśmy się do siebie przez całą drogę do domu, teraz głos zabrała Chloe:
- Myślę że kiedyś to powtórzymy,
- Na pewno, z wielką chęcią, to zdzwonimy się, może skoczymy do kina czy coś ale to się zobaczy – odpowiedział Zayn.
Pożegnałyśmy się z chłopakami całując ich w policzki tak jak na przywitanie i ja i Emilie weszłyśmy do środka, a Chloe pojechała taksówką do domu. Weszłyśmy do windy dalej nic nie mówiąc, nacisnęłam moje piętro i kiedy winda się otworzyła zapytałam:
- Zostajesz czy jedziesz na górę?
Ona nic nie powiedziała, wyszła z windy i skierował się w stronę moich drzwi. Wyjęłam klucz i przekręciłam zamek. Zrobiłam nam ciepłą herbatę i jedną mała kanapkę dla mojej przyjaciółki i poszłam do mojego pokoju gdzie Emilie siedziała na moim łóżku oglądając telewizję. Usiadłam obok niej podałam jej herbatę do ręki a kanapkę położyłam przed nią.
- Masz to zjeść – powiedziałam zdenerwowana,
- Jess, - złapała mnie za rękę, była chłodna ale nie dziwię się bo trochę zmarzłyśmy, - nie wściekaj się na mnie, wiesz że nie robię tego specjalnie, Jessica, - zawsze się tak do mnie zwraca kiedy rozmawiamy o ważnych rzeczach albo o problemach. Przytuliłam ją do siebie mówiąc – „ale zjedz to”. Poszłam się umyć, w łazience, zdjęłam ubrania, związałam włosy w koka, zmyłam makijaż i weszłam pod prysznic. Ciepła woda dawała chwile ukojenia, spokoju. Nie lubiłam i nie chciałam się z nią kłócić, ale czasami nie było wyjścia. Kiedy opuściłam łazienkę i wróciłam do pokoju, na talerzu nie było już kanapki, najwidoczniej moja przyjaciółka ją w końcu zjadła. Emilie poszła się umyć a ja włączyłam mojego laptopa, weszłam na twittera Em i zobaczyłam że napisał do niej Harry. Kiedy wróciła pokazałam jej to, chciał pogadać z nami na skype, więc zadzwoniłyśmy. Jak się okazało nie był sam ale z Niallem i Zaynem. Gadałyśmy z chłopakami jeszcze z dwie godziny, później rozłączyliśmy się bo wszystkim chciało się spać. Położyłyśmy się do łóżka, Emilie odwróciła się w moją stronę i powiedziała:
- Fajnie dzisiaj było nie? Chyba nie będzie to jednorazowa znajomość,
- Chyba nie z czego bardzo się cieszę, - uśmiechnęłam się do niej,
- Dobranoc,
- Dobranoc.         


no to nasze pytanie: według was, który chłopak z one direction pasuje do której bohaterki? :)

wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 2

muzyka.

CHLOE.


Kilka dni później


Obudziłam się dzisiaj dość wcześnie rano. Nie potrzebowałam budzika, bo wyprzedziłam go o 10 minut. Włożyłam szlafrok i zeszłam do kuchni. Jak się spodziewałam, tata siedział w salonie i oglądał telewizję, a mama przeglądała jakieś papiery przy stoliku w kuchni pijąc poranną kawę ze swojego ulubionego kubka, który podarowałam jej na trzydzieste urodziny. Kiedy pojawiłam się na dole, podniosła głowę.
 - Dzień dobry, kochanie.
 - Cześć, mamo. Co jest na śniadanie? – zapytałam.
 - Zrobiłam ci przed chwilą kawę i tosty. Leżą na stoliku w salonie.
Wiedziałam, że mama nie miała w zwyczaju dolewać mleka do kawy, więc otworzyłam drzwi lodówki i wyciągnęłam litrowy karton. Wróciłam do salonu, który znajdował się w pomieszczeniu obok. W telewizji leciał jakiś wywiad w jakimś nowym programie porannym Good Morning London. Usiadłam na kanapę i sięgnęłam po kubek kawy, do którego nalałam mleka. Napój przybrał jasnobrązowy odcień. Dosypałam odrobinę cukru i wymieszałam. Zostały dwa tosty na talerzyku. Zjadłam tylko jednego. Później wypiłam błyskawicznie kawę i wróciłam na górę. 
Chociaż nie miałam żadnych problemów z rodziną i nie musiałam się niczym martwić, to ten dom wydawał mi się za pusty. Zwykle panowała tutaj cisza. Był ogromny, a mieszkały w nim tylko trzy osoby: ja i rodzice. Dla nich zawsze byłam grzeczną, spokojną córeczką. Prawda była taka, że zawsze należałam do poważnych ludzi, jednak na różnego typu imprezach umiałam się dobrze zabawić. W domu najczęściej siedziałam w moim pokoju. Nie wiem właściwie po co nam tyle miejsca, ale jedno było w tym wszystkim dobre. Zawsze organizowałyśmy z Jess i Emilie tu imprezy, na które przychodziło mnóstwo ludzi, przez co byłyśmy nawet popularne w szkole.
Weszłam do pokoju, z którego miałam widok na okolicę. Przy łóżku znajdowały się drzwi, które prowadziły do skromnej garderoby i mojej łazienki. Na krześle leżały przyszykowane ubrania. Zgarnęłam je szybko, pobiegłam do łazienki i położyłam na grzejniku. Wzięłam prysznic i ogarnęłam włosy. Właściwie to tylko je spięłam a na głowę założyłam chustkę. Później zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam się w czarne obcisłe spodnie, luźną koszulkę z napisami i botki tego samego koloru. Na koniec pociągnęłam usta błyszczykiem i byłam gotowa. Wróciłam do pokoju i zapakowałam książki do brązowej torby, którą dziewczyny dały mi na ostatnie urodziny. Zbiegłam na dół, pocałowałam rodziców na pożegnanie i wyszłam. Było dość wcześnie, więc nie spodziewałam się, że Emilie i Jess będą gotowe. Postanowiłam, że nie będę się za bardzo śpieszyć. Po drodze zahaczyłam o przydrożny sklepik, żeby kupić coś do picia.
Idąc ulicą wspominałam dzień kiedy poznałyśmy chłopaków z One Direction, jak spędziłyśmy z nimi całą noc w klubie tańcząc i pijąc. Było świetnie. Po prostu idealnie. Wymieniliśmy się nawet numerami, a Emilie dostała później SMSa od Harrego. Nie oczekiwałyśmy, że uda nam się utrzymać ten kontakt. Liczyło się to, że ich poznałyśmy. W końcu właśnie to było naszym marzeniem. Pewnie chłopcy spędzili mnóstwo takich wieczorów jak tamten. Chociaż byłoby nam naprawdę miło, jeśli udałoby się spotkać jeszcze chociaż raz.
Weszłam do wieżowca, gdzie mieszkały dziewczyny. W recepcji przywitał mnie Spencer.
 - Cześć, Chloe. Zadzwonić do Emilie i Jess, żeby się pospieszyły?
 - Nie, nie ma takiej potrzeby. Nigdzie się nie spieszę.
Mężczyzna odłożył słuchawkę. Był przyzwyczajony do tego, że kiedy wchodziłam zwykle była już późna godzina i nie miałam czasu, żeby jechać na górę, pospieszać dziewczyny i jeszcze martwić się o to, żeby na czas dotrzeć na zajęcia. Weszłam do windy i nacisnęłam odpowiedni przycisk.
Kiedy już miałam wyjść z windy, naprzeciw stanęły Emilie i Jess. Weszły do środka i przywitały się ze mną. Zjechałyśmy na sam dół.
 - Wiecie co, rozmyślałam dzisiaj nad tym, jak poznałyśmy chłopaków. Myślicie, że uda nam się z nimi jeszcze kiedyś spotkać? - zapytałam.
 - Moim zdaniem to mogło być po prostu takie jednorazowe spotkanie. Poznałyśmy ich w klubie, pobawiliśmy się trochę razem i nic więcej - powiedziała Emilie.
 - Jak to nic? Wymieniliśmy się z nimi telefonami. To jest już coś. Jestem całkowicie pewna, że nie każda fanka, której uda się z nimi pogadać, dostaje ich telefony - stwierdziła Jess. - Jest szansa, że może się jeszcze gdzieś z nimi wybierzemy. W końcu mamy z nimi kontakt. W każdym momencie mogą do nas napisać, czy zadzwonić.
 - W sumie to zgadzam się z Jess - powiedziałam. - Przecież oni raczej nie dają swoich numerów byle komu.
- E tam, sorry ale według mnie numery dali nam czystym przypadkiem, widziałyście, że byli pijani, szczerze to chyba tylko dlatego miałyśmy okazję z nimi siedzieć i spędzić wieczór. Mają miliony fanek, więc po co im nowe znajomości, akurat z nami. Ale i tak strasznie się cieszę, że nam się wreszcie udało. Będę się tym jarać do końca życia! - odpowiedziała Em,
- Dobra, pożyjemy zobaczymy - dodałam,

Ogółem lekcje były dzisiaj całkiem ok. Nauczycielom chyba wyjątkowo nie chciało się zanudzać nas swoimi monotonnymi monologami, których i tak nikt nie słuchał. Jakoś nie specjalnie chciało mi uważać. Wspominałam tamtą noc w klubie. Nadal tylko tym żyłam. Osoby w mojej klasie są strasznie dziwne. Cieszę się, że chodzę na zajęcia razem z dziewczynami, bo chyba bym zwariowała. Trzymamy się od tych dziwaków z daleka i najczęściej utrzymujemy kontakty z innymi uczniami. Wróciłam do domu. Rodziców nie było, więc zniosłam laptopa do salonu i włączyłam głośno muzykę i wygłupiałam się. Na stole w kuchni leżała karteczka: Nie będzie nas dzisiaj. Wrócimy jutro po południu. Czyli miałam cały dom dla siebie. Był już piątek, a nam nie chciało się za bardzo nigdzie wychodzić, bo pogoda była do kitu. Szkoda, że nie wiedziałam o tym wcześniej, bo może zorganizowałybyśmy coś. No, ale trudno. Nigdy nie przeszkadzało mi to, że siedziałam sama w domu, nie przeszkadzała mi cisza i samotność. Najczęściej włączałam jakiś film lub siedziałam przeglądając różne strony internetowe.
Znalazłam w lodówce makaron i sos do spaghetti. Wzięłam talerz z podgrzanym daniem i usiadłam przy laptopie. Zadzwoniłam na skype do dziewczyn. Też jadły obiad. Przeglądałyśmy różne strony o One Direction. Nigdzie nie było żadnych fotek z tamtej nocy. Może w sumie to dobrze. Przynajmniej miałyśmy święty spokój i nie musiałyśmy się martwić o to, że ktoś by nas rozpoznał. Pogadałyśmy trochę o wszystkim i o niczym, słuchałyśmy muzyki. Nie miałyśmy o czym gadać, więc około 16 już się rozłączyłam. Wzięłam mojego iPoda i włączyłam muzykę. Później obejrzałam z nudów jakąś komedię. Usłyszałam dzwonek telefonu dobiegający z mojego pokoju. To pewnie dziewczyny dzwoniły. Nie chciało mi się biec na górę, więc po prostu włączyłam laptopa i weszłam na skype. Zadzwoniłam do przyjaciółek.

 - Co tam? - zapytałam.
 - A nic ciekawego - powiedziała Emilie. - A u ciebie?
 - Jak to nic ciekawego? - zapytałam zdziwiona.
Dziewczyny chyba za bardzo nie zrozumiały, o co chodzi.
 - No... po prostu... nic nowego - powiedziała Jess.
 - Więc po co dzwoniłyście? - zapytałam.
Znowu usłyszałam dzwonek telefonu.
 - I znowu to wy?
 - Co? My do ciebie nie dzwoniłyśmy - powiedziała Em.
Moi rodzice nie mieli zwyczaju do mnie dzwonić i nie sądzę, aby teraz zrobili wyjątek. Więc kto to mógł być. Najczęściej nikt poza dziewczynami się mną nie interesował i nie wydzwaniał do mnie. Nie byłam żadnym kujonem, który wie kiedy jest jakiś sprawdzian, albo co było zadane, więc problem z osobami z mojej klasy miałam z głowy. Bez słowa pobiegłam na górę. Nie patrząc na ekran, kliknęłam zieloną słuchawkę.
 - Halo?
 - Chloe, to ty? - zapytał znajomy mi głos, ale nie wiedziałam czyj.
 - Tak, to ja.
 - Tutaj Liam. Wiesz, jesteśmy razem z chłopakami i zastanawialiśmy się czy nie chciałybyście się może spotkać gdzieś.
Zatkało mnie. Przez dłuższy czas nie mogłam powiedzieć słowa.
 - Halo? Jesteś tam? - zapytał Liam.
 - Tak, tak, jestem. Jasne możemy się spotkać - powiedziałam, chociaż nie byłam pewna, czy z pełną świadomością wymawiałam te słowa.
 - To świetnie. Widzimy się jutro? - zapytał, żeby się upewnić.
 - Tak, tak, jasne. Gdzie i kiedy?
 - Pasuje wam o 15? Może gdzie dokładnie, to umówimy się jutro?
 - Tak, pasuje. No spoko. To... do zobaczenia jutro.
 - Ok. Chłopacy przesyłają wam pozdrowienia.
 - Też ich pozdrów. Pa.
 - Pa.
Rozłączyłam się. Kiedy byłam pewna, że połączenie zostało przerwane, zaczęłam piszczeć. Zbiegłam do salonu. Zapomniałam, że nie rozłączyłam się z dziewczynami i piszczałam dalej.
 - Wszystko z nią w porządku? - zapytała Jess.
 - Chloe? Jesteś tam? - odezwałą się Emily.
 - O kurwa! - przeklęłam pod nosem. - Przepraszam, zapomniałam, że z wami gadałam.
 - Co się takiego stało, ktoś włamał ci się do domu, czy co? - zapytała Em.
 - Nie uwierzycie co się stało - powiedziałam.
 - No to mów, co tam? - pospieszyła mnie Jess.
 - Zadzwonił do mnie Liam i... - zrobiłam dramatyczny moment. - ...i zapytał się, czy nie wyszłybyśmy z nimi gdzieś jutro. Mamy się spotkać z nimi jutro o 15 pod waszym wieżowcem.
 - Tak, jasne. Masz rację. nie wierzymy ci - powiedziała Emilie.
 - Mówię prawdę! - broniłam się.
 - Tak, oczywiście. Pewnie robi sobie z nas beki i tyle - stwierdziła Jess.
 - Jak mam wam to udowodnić? - zapytałam.
Przez chwilę trwała cisza. Wpadł mi do głowy genialny pomysł. Włączyłam kamerkę i znalazłam spis ostatnich połączeń.
 - Teraz mi wierzycie? - zapytałam.
 - Jess, ona mówiła prawdę - powiedziała Emilie, a gdy mówiła ostatnie zdanie usłyszałam w jej głosie lekko piskliwy akcent.
W końcu obydwie zaczęły się cieszyć.
 - Jess, nie mogłabyś ciszej? - usłyszałam głos Thomasa.
 - Thomas! Nie uwierzysz - zaczęła Jess. - Chłopcy chcą z nami wyjść, jutro! Tak, ci chłopcy!
Nic więcej nie usłyszałam, bo przyjaciółka wyciszyła mikrofon. Emilie dalej się cieszyła.
Tak, trudno było w to uwierzyć. Jesteśmy umówione z chłopakami na jutro. I będziemy wychodzić. Razem. Czyli jednak o nas wcale nie zapomnieli. Jak to miło. Długo jeszcze jarałyśmy się telefonem Liama. W końcu trzeba było iść spać, bo nie mogłyśmy wyglądać byle jak na naszym prawdziwym wyjściu z chłopakami z One Direction.
Wzięłam ze sobą laptopa i telefon. Weszłam szybko pod prysznic i umyłam się. Dalej ciężko było mi uwierzyć w to, co się stało. To było coś niewiarygodnego. Położyłam się do łóżka, założyłam słuchawki i próbowałam zasnąć. Przyszło mi to jednak z trudem, ponieważ byłam za bardzo podekscytowana jutrzejszym dniem, chciałam żeby nastąpił on jak najszybciej.

niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 1


zanim zaczniesz czytać włącz - muzyka 


Emilie.

Obudził mnie dźwięk sms’a. Był od mamy, kazała, żebym weszła na Skypa, bo chce ze mną porozmawiać. Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę salonu. Mój apartament był duży. Miałam wymarzony pokój, obok którego znajdowała się łazienka. Dalej pokój mojej młodszej siostry i sypialnia mojej mamy. Te trzy pokoje łączył długi i duży korytarz. Na jego ścianach wisiała masa zdjęć. Mojej siostry, mamy, moje. Były też zdjęcia Jess i Chloe, które przywiesiłam zamiast fotografii mojego ojca. Nie chciałam na niego patrzeć, zranił mnie, zostawił przecież całą rodzinę. To właśnie przez niego mieszkam teraz tutaj, zupełnie sama. Wcześniej byliśmy normalną rodziną. Mama pracowała w Londynie, mieszkaliśmy razem i byliśmy szczęśliwi. Jednak po narodzinach Jullie wszystko się zmieniło, rodzice zaczęli się kłócić, aż wreszcie tata się poddał i zostawił nas. Mimo, że minęło już klika lat nie daje znaku życia. Nie składa nam życzeń z okazji urodzin, czy Bożego Narodzenia. Po prostu o nas zapomniał. Odwróciłam głowę. Na końcu korytarza znajduje się wejście do salonu. Jest bardzo duży, ma wielkie okna z widokiem na panoramę Londynu. Tuż obok salonu jest kuchnia, w której szczerze powiedziawszy często nie bywam. Usiadłam na kanapie i włączyłam laptopa, który leżał na stoliku. Zadzwoniłam do mojej mamy, która błyskawicznie odebrała.
- Hej kochanie! Mam dla ciebie niespodziankę – przywitała mnie żywo,
- Cześć, mamo – uśmiechnęłam się do niej,
- Wiesz,  kojarzysz co to Feet East?
- No, to najlepszy klub w Londynie. Na te imprezy chodzą najczęściej same sławy, a żeby się tam w ogóle dostać trzeba mieć wejściówki – odpowiedziałam obojętnie,
- Dokładnie. Ostatnio dostałam takie trzy na dzisiejszą imprezę, ja raczej z Paryża nie przylecę, zresztą jestem chyba już na to niestety za stara, ale ty i dziewczyny macie się tam świetnie bawić!
- Co?! – zapytałam z niedowierzeniem,
- Te trzy wejściówki powinny być w liście, który ode mnie dostałaś, zejdź do recepcji i go odbierz. Napisałam tam wszystko o której godzinie co i jak. Mam nadzieję, że się cieszysz – spojrzała się na kamerkę,
- Tak, cieszę się! I to bardzo, jeny taka okazja rzadko się zdarza, a już myślałam, że sobotę spędzę siedząc przed telewizorem. Kurde, już 12, a ja muszę jeszcze tu ogarnąć no i potem wziąć się za siebie,
- Nie zajmę ci dużo czasu, tylko powiedz co u ciebie, jak sobie radzisz?
- Wszystko dobrze, babcia o mnie dba i często każe przychodzić mi do nich na obiady. W szkole też jakoś idzie, no ale ważne że niedługo święta i się wreszcie zobaczymy,
- No tak, tak, to dobrze, tylko, że… Emilie, ja nie wiem czy będę mogła się urwać na święta, postaram się, ale to będzie trudne. Ale spokojnie na pewno dostaniesz jakąś paczkę ubrań prosto z Paryża – zaśmiała się,
- Ja wolałabym po prostu spędzić święta jak normalna rodzina, zastanów się i wybierz to co uważasz za stosowne. A teraz mamo, wybacz ale naprawdę się spieszę, jeszcze raz dziękuję za te wejściówki, pa – pożegnałam się,
- Bawcie się dobrze, kocham cię, pa,
Wyłączyłam laptopa i poszłam w stronę drzwi. Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się co i jak z tą imprezą i powiedzieć o niej dziewczynom. Byłam szczęśliwa, ponieważ wiedziałam, że dzisiaj się dobrze zabawimy. Wyszłam z mieszkania i wsiadłam do windy. Mieszkałam dość wysoko, bo na 9 piętrze. Jednak wszystkich tu znałam, najwięcej mieszkało tu modelek, zaraz po tym fotografów i stylistek. Prowadzili dość specyficzne życie. Łatwo można było załatwić sobie od nich amfetaminę czy coś podobnego. Bardzo się z nimi wszystkimi zżyłam i cały wieżowiec traktowałam jak mój dom. Dlatego też zjechałam do recepcji w samej piżamie, tam przywitał mnie Spencer – recepcjonista.
- Cześć, Emilie, jak tam? – uśmiechnął się,
- Hej, wszystko dobrze, przyszyłam odebrać list od mamy,
- A tak, mam jeden dla ciebie – wręczył mi go,
Niecierpliwiąc się od razu otworzyłam kopertę, w której znalazłam trzy wejściówki i kartkę, z agencji jedzie więcej osób więc o 19 przyjadą tu taksówki, które zawiozą nas do klubu, impreza zaczyna się o 20.
- Idę dzisiaj z dziewczynami do Feet East, Spencer. To się zabawimy – przygryzłam wargę i skierowałam się do windy.
 Zatrzymałam się na 7 piętrze, gdzie mieszkała Jess, bez pukania otworzyłam drzwi, Thomasa już nie było, pewnie miał sesję. Pobiegłam, więc do sypialni mojej przyjaciółki.
- Jess, nie zgadniesz co się stało! – wskoczyłam jej do łóżka, ona leżała i oglądała telewizję,
- No mów – podniosła się,
- Wiesz co trzymam w ręku? To trzy wejściówki na imprezę do Feet East! Dzisiaj o 19 przyjedzie po nas taksówka. Będziemy w tym klubie! Ogarniasz to? – opowiadałam jej podekscytowana,
- To świetnie! Napiszę sms’a do Chloe. Niech będzie u nas po 18. Jezu, być w tym klubie to marzenie, wiesz ile tam sławnych ludzi chodzi?! – zaczęła się śmiać – to będzie najlepszy dzień w naszym życiu,
- O tak. Tylko, że jest już po 12, a ja nawet nie mam pojęcia co założę – spojrzałam się w podłogę,
- Ja też nie, ale najpierw zjem śniadanie, umyję się i wtedy zajrzę do szafy, doradzisz mi,
- No ty mi też, ale najpierw muszę skoczyć do sklepu, bo moja lodówka świeci pustkami,
Pożegnałam się na chwilę z przyjaciółką i wróciłam do siebie. Wyjrzałam przez okno, wydawało mi się, że jest ciepło. Jak na Anglię i listopad to było pięknie. Typowo jesienna pogoda, bez deszczu a ze słońcem. Poszłam do łazienki i szybko umyłam zęby, twarz i włosy splotłam w warkocz. Udałam się do garderoby, która znajdowała się w moim pokoju i wyciągnęłam z szafy ciepły, luźny biały sweter oraz ciemne spodnie. Narzuciłam na siebie jeszcze miedziany wisiorek i czerwone conversy. Nie malowałam się, ponieważ nie uznałam to za konieczne, jeżeli miałam tylko skoczyć do jednego sklepu.
Spieszyłam się. Kupiłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak bułki, soki itd. Gdy wróciłam do mieszkania, zakupy położyłam na blacie w kuchni i poszłam napuścić wodę wannie. Uwielbiałam w niej leżeć i po prostu gapić się w sufit, to mnie odprężało. Dzisiaj jednak nie miałam na to zbyt wiele czasu. Umyłam też moje długie włosy, wyszłam z wanny założyłam szlafrok, a włosy owinęłam ręcznikiem. Stałam przed lustrem i patrzyłam się na siebie. Nie byłam zadowolona z mojego odbicia, nie potrafiłam siebie zaakceptować. Postanowiłam jednak, że dzisiaj muszę wyglądać olśniewająco. Rozmyślałam, co zrobię z włosami, jak się pomaluję, co założę. Byłam niezdecydowana, więc zadzwoniłam do Jess. Wyciągnęłam mojego iPhona i wykręciłam numer.
- Pomóż. Nie mam w ogóle pojęcia, co ze sobą zrobić – oparłam się o drzwi,
- No a ta biała siatkowana bokserka, ciemne, podarte szorty i szarą jakby marynarkę, czarne koturny no i wisiorek jakiś?
- Też się nad tym właśnie zastanawiałam, no a co z włosami i jak mam się pomalować?
- Włosy możesz pokręcić, a z makijażem, no to… może wykombinuj coś z oczami. A ty mi powiedz czy mogę jasne szorty z krzyżem i koszulkę we flagę USA? 
- Tak, będziesz dobrze wyglądać. To dzięki i do zobaczenia u mnie, przyjdź jak będziesz gotowa,
Rozłączyłam się i spojrzałam na zegarek, była trzecia. Zazdrościłam mojej przyjaciółce tego, że jest taka zdecydowana i potrafi podejmować sama decyzję. Ja niestety sama taka nie jestem i to dokucza mi nawet wtedy, gdy wybieram ubrania. Ruszyłam do garderoby i otworzyłam szafę. Wyjęłam z niej szorty, koszulkę, marynarkę, wysokie koturny tego samego koloru co szorty. Podeszłam do toaletki i wyjęłam z niej kolczyki i wisiorek - krzyż. Wszystko położyłam na łóżku i zaczęłam się malować. Na twarz nałożyłam delikatny fluid, róż na policzki, a oczy podkreśliłam eyelinerem. Włączyłam lokówkę i poszłam do kuchni. Od wczoraj nic nie zjadłam, postanowiłam, że wezmę tylko mandarynkę. Nie chciałam się objadać, przed imprezą więc tylko napełniłam żołądek. Wróciłam do pokoju, zakręciłam włosy i przebrałam się. Było przed 18. Poczekałam chwilę i zaraz dołączyła do mnie Jess. Wyglądała ślicznie. Ostatnia przyszła Chloe, ta również bardzo się postarała. Założyła czarne obcisłe spodnie, szarą koszulkę, dżinsową koszulę i buty na obcasie. Każda z nas była bardzo podekscytowana. Nie mogłyśmy się doczekać. Wyszłyśmy na zewnątrz, gdzie stała grupka ludzi czekających na taksówkę. Głównie modelki, z którymi zamieniłyśmy parę słów.
- A Thomas nie idzie? – Chloe zapytała się Jess,
- Nie, niestety nie udało mu się zdobyć wejściówki, ale to nic, bo i tak pracuje dzisiaj do późna, jakaś nowa sesja czy coś – odpowiedziała,
Wreszcie przyjechały taksówki. Ja z dziewczynami od razu weszłyśmy do jednej z nich. Jechałyśmy ulicami Londynu, były oświetlone i wyglądały po prostu pięknie. Na drodze panował dość duży ruch, więc staliśmy w korku. Wreszcie, chwilę spóźnione stanęłyśmy przed wejściem do klubu. Ochroniarze sprawdzili nasze wejściówki, grzecznie nas wpuścili i życzyli dobrej zabawy. Kiedy dostałyśmy się do środka, spojrzałyśmy na siebie z uśmiechem i zajęłyśmy jeden ze stolików. Zamówiłyśmy po drinku i przyglądałyśmy się ludziom. Wszyscy byli ubrani w markowe ciuchy. Widać było, że są to osoby z „wyższej półki”. Niektórych kojarzyłyśmy z telewizji, jednak starałyśmy się zachować klasę i nie zwracać uwagi na to, że otaczają nas same sławy. Po paru drinkach ruszyłyśmy na parkiet. Świetnie się bawiłyśmy, kołysałyśmy się w rytm muzyki, wygłupiałyśmy. Nagle ktoś na mnie wpadł. Gdy się odwróciłam przeżyłam szok. Był to Louis, Louis Tomlinson z zespołu One Direction, wraz ze swoją dziewczyną. Ja, Jess i Chloe byłyśmy wielkimi fankami tego zespołu. Ostatnio miałyśmy iść na ich koncert, ale niestety wyprzedano bilety. Dziewczyny również zrobiły wielkie oczy.
- Przepraszam – odpowiedział uśmiechając się,
- Nic nie szkodzi. Ty jesteś Louis, prawda? Jesteśmy waszymi wielkimi fankami i po prostu poznać was to było nasze wielkie marzenie – zaczęłam zdenerwowana,
- O jak miło, widzę, że nie macie zamiaru wrzeszczeć, płakać czy mdleć, to dobrze. No to może chcecie poznać pozostałą czwórkę, co? – zapytał,
- Jasne, jeszcze się pytasz! – uśmiechnęła się Chloe,
Chłopak zaprowadził nas do stolika. Podążając za nim zapoznałyśmy się z jego dziewczyną – Eleanor. Była bardzo miła. Widziałam, że dziewczyny tak samo jak ja, nie mogły w to uwierzyć. Właśnie teraz spełniały nam się marzenia, wreszcie. Zaraz miałyśmy usiąść z piątką naszych idoli. To było coś.
- Chłopaki! Muszę wam kogoś przedstawić. Oto… - właśnie jak macie na imię- zaśmiał się Louis,
- Ja jestem Jess, to Emilie a to Chloe – przedstawiła nas przyjaciółka,
- Są naszymi fankami. Ludzie, nawet modelki nas uwielbiają – zażartował,
- Nie jesteśmy modelkami, a mi brakuje do nich bardzo wiele – powiedziałam, zajmując miejsce koło Harrego,
- Ale na takie wyglądacie. To co tutaj robicie? – zaczął Zayn,
- Moja mama jest fotografem w „Grand Prix Photo” i dostała tutaj zaproszenia, ona pracuje teraz w Paryżu, więc dała je mnie,
- O, a mieszkasz w apartamencie tej agencji, w jednym z wieżowców? – zapytał się Niall,
- Tak, Jess też tam mieszka razem ze swoim bratem, który jest modelem – uśmiechnęłam się do niej,
- No to, mieszkamy niedaleko – dodał Liam,
Następnie długo rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, zapoznałyśmy się też z Danielle – dziewczyną Liama. Chloe opowiadała chłopakom, o życiu w Nowym Jorku, a ja i Jess patrzyłyśmy się na siebie szczęśliwe. W końcu zaczęłyśmy z nimi pić. Chłopaki wyciągnęli nas na parkiet. Liam i Louis tańczyli ze swoimi dziewczynami, a my z pozostałą w trójką. Po chwili każda z nas oddzielnie – Jess z Zaynem, Chloe z Niallem, a ja z Harrym. Był bardzo miły, zawsze mi się podobał jako piosenkarza, ale ta świadomość, że z nim rozmawiałam, mogłam z nim tańczyć przyprawiała mnie o zawroty głowy. Byłam trochę spięta i niepewna. Jednak jemu to nie przeszkadzało. Tak samo z Zaynem i Niallem. Po paru piosenkach wróciliśmy do stolika. Wyjęłam z torebki papierosa i go zapaliłam.
- Palisz? – zapytał się Harry patrząc mi przy tym prosto w oczy,
- Czasami, a co?
- Nic…
- Pali, czasami  niestety. Nienawidzę tego, ale mówię ci, jeszcze kiedyś to w zupełności rzuci – powiedziała do Harrego Jess,
- To dobrze, też tego nienawidzę – dodał Hazza,
- Ale ja niestety jestem palaczem, jeżeli znasz jakiś sposób na rzucenie tego to proszę cię zdradź mi go – zwrócił się do niej Zayn,
Ona tylko przewróciła oczami. Było już późno, każda z nas trochę wypiła. Wiedziałyśmy, że niedługo musimy się zbierać. Liam powiedział, że naprawdę nas polubili, więc wymieniłyśmy się z każdym numerami telefonu. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia i zamówiliśmy taksówki. Chłopaki odprowadzili nas i poczekali aż odjedziemy.
- To było… niesamowite – powiedziała Chloe, opierając się o fotel,
- Nadal nie mogę w to uwierzyć, oni są tacy fajni i na dodatek mają nasze numery! – uśmiechnęłam się do niej,
Ja i Jess wysiadłyśmy przed naszym wieżowcem, Chloe pojechała dalej. Pożegnałyśmy się z nią i ruszyłyśmy do środka, weszłyśmy do windy. Była 5 nad ranem. Kiedy weszłam do mieszkania, szybko się umyłam i położyłam do łóżka. Zobaczyłam też, że dostałam sms’a od Harrego: „dobranoc :)” . Odpisałam i zmęczona zasnęłam.


no to mamy rozdział pierwszy :) nasze pytanie: Czy podoba wam się to jak piszemy, rozdziały nie są za długie itp.? I czy macie jakieś sugestie dotyczące dalszych losów naszych bohaterów? 

sobota, 16 czerwca 2012

Bohaterowie.


Jessica ale i tak wszyscy mówią Jess. 


Waga: 50 kg
Wzrost: 159 cm
Data urodzenia: 30 lipca 1995 r. 17 lat,
Miejsce urodzenia: Londyn
Miejsce zamieszkania: Mieszka w londyńskim apartamencie, który przysługuje agencji fotograficznej „ Grand Prix Photo”. Salon, pokój Jess.
Rodzina: Rodzice Jessicy zginęli w wypadku samochodowym gdy ona miała czternaście lat, od tamtej pory mieszka z bratem – Thomasem który jest modelem w „ Grand Prix Photo”. Razem mieszkają w wieżowcu tej firmy, utrzymuje ją Thomas, który dobrze zarabia w modelingu. Jednym słowem - pozwala jej na wszystko. Jako rodzeństwo dogadują się bardzo dobrze, mają tylko siebie więc ufają sobie bezgranicznie. Jess zawsze może znaleźć w nim wparcie i wie że pomoże jej w każdej sytuacji i postawi się po jej stronie.
Wygląd: Jess ma średniej długości włosy, jest naturalną blondynką lecz farbuję się na tzw. „marchewkowy”. To dziewczyna o niespotykanym kolorze oczu, gdyż są one turkusowe. Zazwyczaj nosi lekki makijaż. Posiada własny styl, zawsze ubiera się tak jak ona uważa za stosowne, nie lubi być kopiowana. Rurki, luźne koszulki i trampki. Od czternastego roku życia ma tatuaż na nadgarstku, zrobiła go po śmierci rodziców. <klik> Nad jej wargą można zauważyć mały czarny kolczyk.
Charakter: Jess jest silną osobą, często się buntuję. Jest zawzięta i zawsze dąży do spełnienia postanowionego celu. Nie lubi mówić o swoich uczuciach i o tym co dzieje się w jej życiu, nie ważne czy dotyczy to pozytywnych czy negatywnych wydarzeń, po prostu jest zamknięta w sobie. Nikogo się nie słucha, można powiedzieć że nikt nie ma nad nią „władzy”. Opinie innych ludzi ma głęboko w dupie, nigdy się z nią nie liczy. Jest chamska i wredna. Lubi pomiatać ludźmi i bawić się ich uczuciami. Nie lubi krytyki z którą spotyka się na co dzień. Jest strasznie uparta zawsze musi postawić na swoim. Uważa że kłamstwo i zdrada to najgorsze rzeczy na świecie. Nie ufa prawie nikomu. Wyjątkiem są jej przyjaciółki, które kocha z całego serca, najbardziej liczy się ze zdaniem Emille, w gruncie rzeczy to ona ma na nią jakikolwiek wpływ. Razem należą do tych popularnych w szkole, chociaż nie otacza ich wielu przyjaciół. Jess nie ma problemu z narkotykami, papierosami itp. ale usiłuję pomóc swoim przyjaciółką które czasami popadają w nałogi lub różne choroby. Jest osobą rozrywkową, więc często razem z dziewczynami chodzą na imprezy a gdy mają okazję urządzają własną w wielkim domu Chloe.
Hobby: Jess nie odznacza się szczególnymi umiejętnościami, kocha fotografię i robi naprawdę dobre zdjęcia, uczy się i dostaję cenne wskazówki od Pani Kate. Zawsze ma ze sobą aparat ponieważ uważa że wywołane zdjęcia to wspomnienia na papierze. Jessica by utrzymać dobrą figurę biega, co również lubi.    


Emilie.

Waga:  45 kg
Wzrost: 169 cm
 data ur.: 14 maja 1995 r.
miejsce ur.: Londyn
miejsce z.: Londyn, apartament w centrum miasta – pokój Emilie, salon.
Rodzina: Jej tata opuścił rodzinę i nie utrzymuje z nią kontaktu. Mama  - Kate jest fotografem w agencji „Grand Prix Photo”. Zazwyczaj pracuje poza Londynem, więc  Emilie mieszka sama w apartamencie w centrum miasta, który należy do agencji. Znajduje się on w wieżowcu, tym samym, w którym mieszka Jess. Ma młodszą siostrę – pięcioletnią  Julie, która podczas nieobecności matki mieszka z dziadkami w Londynie. 
Wygląd: Emilie to szczupła dziewczyna. Ma długie, proste blond włosy, które zapuszcza od małego. Jasną karnacja i piękne niebieskie oczy odziedziczyła po mamie. Nienawidzi być oceniana, jako „głupia blondynka”.  Na kości biodrowej ma tatuaż. Jednak planuje zrobić sobie jeszcze kilka. Lubi nosić zarówno sweterki i sukienki, jak i rurki, za duże bluzy i Conversy. To zależy od jej humoru. Stara się być oryginalna i ubierać się według własnego gustu. 
Charakter: Dziewczyna dość gadatliwa i niecierpliwa, jednak bywa nieśmiała. Nienawidzi oceniania, obgadywania i dwulicowości. Po doświadczeniach z przeszłości trochę boi się, że zostanie zraniona. Jest zagubiona w swoich uczuciach. Najważniejsze dla niej są przyjaciółki, które bardzo mocno kocha, choć nie zawsze to okazuje. Jest bardzo zakompleksiona. Nienawidzi swojego ciała, przez co ciągle się odchudza, ma skłonności do anoreksji. Często czuje się samotna, potrzebuje wsparcia. Emilie to delikatna i wrażliwa dziewczyna, która jest trochę jak dziecko. Nie potrafi sama podejmować decyzji. Wielu ludzi uważa ją za grzeczną, miłą i spokojną dziewczynę. Taka jest tylko dla rodziny. Naprawdę bardzo lubi dobrze się zabawić, nie obce są jej narkotyki, papierosy i alkohol. Zawsze ma swoje zdanie, szczera do bólu. Przez co można powiedzieć, że jest wredna. Potrafi bronić swego i zawsze próbuje dojść do wyznaczonego celu. Nie da sobą pomiatać. Ma wielu znajomych, jednak prawdziwym zaufaniem darzy tylko dwie, najlepsze przyjaciółki – Chloe i Jess.
Hobby: Pasją Emilie jest taniec. Robi to sama, dla siebie. Ostatnio nie ma na to za wiele czasu, ale próbuje wykorzystać każdą wolną chwilę. Lubi też modę, w końcu to córka znanej pani fotograf. Dlatego też, uwielbia fotografię – często staje się po drugiej stronie obiektywu, jako „modelka” swojej przyjaciółki. Ma psa rasy West Highland White Terrier

Chloe.

Waga: 53 kg
Wzrost: 165 cm
Data urodzenia: 3 stycznia 1995
Miejsce urodzenia: Nowy York, USA
Miejsce zamieszkania: Londyn, UK. Ma duży dom zaprojektowany przez matkę. Często organizuje w nim imprezy, kiedy rodziców nie ma.
Jej rodzice (ojciec Simon – lekarz i matka Samantha – architekt) są anglikami. Poznali się w Nowym Jorku, kiedy obydwoje studiowali. Kiedy skończyli studia urodziła się Chloe. Gdy dziewczyna skończyła 13 lat, rodzice postanowili wrócić z powrotem do rodzinnego miasta – Londynu, gdzie Simon znalazł dobrze płatną pracę i założył prywatny gabinet, a Samantha założyła własną firmę architektoniczną.
Chloe jest wysoką i dość szczupłą blondynką o niebieskich oczach. Uwielbia makijaż, ale nie ,,tapetuje się”. Ma swój własny styl ubierania się. Projektuje samodzielnie ubrania, dzięki czemu nikt nie ubiera się tak jak ona. Uwielbia koszule, rurki, spódniczki, wysokie buty i białe tenisówki.
Na codzień jest spokojną, nieśmiałą dziewczyną. Żyje we własnym świecie. Jednak potrafi się dobrze bawić. Na imprezach często bierze narkotyki, chociaż sama uważa, że nie jest od nich uzależniona i potrafi nad tym panować. Stara się nikomu nie narażać. Jest miła uprzejma i wyznaje zasadę, że jeśli nie ma się nic dobrego do powiedzenia o kimś, to lepiej nic nie mówić. Dużo osób ją lubi.
Uwielbia projektować ubrania, ale także zajmuje się tańcem i muzyką. Chodzi na lekcje tańca, gdyż w przyszłości chciałaby zostać zawodową tancerką. W wolnym czasie zajmuje się mixowaniem muzyki.




Thomas.


Data urodzenia: 12 marzec 1988 r.
Miejsce zamieszkania: Londyn
Rodzina: Jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym, ma tylko młodszą siostrę Jessice. Utrzymuję ją i jest za nią odpowiedzialny. Kocha ją bardzo mocno, zawsze stara się jej pomóc, nie pozwoliłby żeby stała jej się krzywda. Często spędzają razem czas robiąc przeróżne rzeczy.
Czym się aktualnie zajmuje: Jest modelem w agencji „ Grand Prix Foto”, dzięki temu ma swój własny apartament w wieżowcu tej firmy. Zarabia dość dużo, z czego połowę przeznacza na swoje wydatki a drugą połowę na utrzymanie i zachcianki Jess.
Charakter: Tak jak jego młodsza siostra jest bardzo uparty i zawzięty. Obydwoje mają trudne charaktery więc czasami dochodzi pomiędzy nimi do sprzeczek. Stara się być odpowiedzialny i uczy tej odpowiedzialności Jess. Jak na chłopaka jest wrażliwy, ale potrafi być też wredny i chamski. Szanuje i cenni sobie kobiety. Jak na razie nie spotyka się z nikim. Po śmierci rodziców swoje zainteresowanie poświęca tylko Jess. Stara się żeby nie myślała o tych tragicznych wydarzeniach i żyła dalej, chcę zapewnić jej dobrą przyszłość. Chociaż Jess twierdzi że jej brat jest często drażliwy i nieznośny, to i tak bardzo mocno go kocha.




Jullie.

Data urodzenia: 25 października 2008 r.
Miejsce zamieszkania: Londyn
Rodzina: Jej mama ciągle pracuje jako fotograf poza domem, a tata zostawił rodzinę tuż po jej narodzinach, więc wychowują ją dziadkowie. Ma starszą siostrę - Emilie. Żałuje, że nie tworzą normalnej rodziny, że nie mieszka z mamą i siostrą. Gdy ta przychodzi w odwiedziny Jullie jest bardzo szczęśliwa. Chce spędzać z nią jak najwięcej czasu.
Charakter: Mimo, że to jeszcze dziecko bardzo wiele rozumie. Jest beztroska, zazwyczaj radosna, energiczna i gadatliwa. Bardzo często mówi to, czego nie powinna. Bardzo tęskni za swoim rodzicami, jednak rozumie ich wybory. Przez wszystkich darzona jest sympatią, ludzie uważają, że to słodkie i urocze dziecko. Gdy ma jakieś problemy od razu rozmawia o nich ze swoją siostrą.






Zayn Malik 
Louis Tomlinson 
Harry Styles 
Niall Horan 
Liam Payne



a więc mamy do was pytanie:
Czy podobają wam się nasze bohaterki, ich charaktery itp, która najbardziej? Która jest wam najbliższa i podobna do was?