sobota, 10 listopada 2012

nowy blog

Serdecznie zapraszamy wszystkich naszych czytelników, na nowy blog. Mamy nadzieję, że będziecie go czytać i polubicie go. Bardzo się postaramy, by przedstawić ciekawą historię. Liczymy na wasze opinie, a oto nowe opowiadanie:

Molly, Effy i Sophie to trzy nastolatki. Imprezy, chłopcy, rodzina, szkoła i reszta paczki - tym głównie żyją. Są dla siebie bardzo ważne, każda z nich ma zupełnie inny charakter, każda potrzebuje miłości. Czy w tym wszystkim znajdą siłę by być sobą? Jeżeli chcesz wiedzieć, jak potoczy się ich życie, wejdź i przeczytaj.



a dla tych, którzy jeszcze nie przeczytali - tu, ostatni rozdział. Liczymy, na wasze opinie na temat rozdziału i zakończonego właśnie bloga.

piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 35

muzyka


Dwa lata później


Całe One Direction znajduje się właśnie na gali MTV. Nominowani są do nagrody: "Najlepszy album roku". Justin Bieber i Rihanna, czyli tegoroczni prowadzący za moment mają wyczytać zwycięzców. Konkurencja jest duża. Czy uda im się pokonać wszystkich i znowu zdobyć kolejną statuetkę?
- A zwycięzcą zostaje... - przysunęła się do mikrofony piosenkarka,
- One Direction! Gratulujemy - wykrzyczał Justin,

Niall

Tak bardzo się cieszę! Wow! Mam ochotę skakać z radości. Nie wierzę, że ja, zwykły chłopak z Irlandii osiągnąłem taki sukces, że śpiewam, że mam takich przyjaciół. Muszę przyznać, poszczęściło mi się życie. Rozmyślałem, gdy wraz z Liamem, Louisem, Zaynem i Harrym wchodziliśmy po schodach na scenę odebrać nagrodę. Naprawdę tego nie da się opisać, tego jaki jestem dumny i  szczęśliwy. Wygraliśmy to dzięki naszym fanom. Są najlepsi na świecie. Kocham ich całym sercem i gdyby nie oni nie wiem, gdzie teraz znajdowałoby się One Direction. Przecież przede wszystkim słyniemy z oddanych i szalonych fanek, a do tego takich pięknych. Na scenie stał Justin Bieber i Rihanna. Wręcz trudno uwierzyć jest w to jak jeden program, jeden występ zmienił moje życie. Wcześniej byłem zwykłym nastolatkiem uwielbiającym Justina i marzącym o jego życiu, chciałem go poznać, mieć jego autograf na płycie, zdjęcie z nim, a teraz? Teraz w każdej chwili mogę do niego zadzwonić i się z nim spotkać, jesteśmy dobrymi kolegami. Zresztą co bardziej śmieszne, on wręcza właśnie nagrodę mi i moim przyjaciołom, a wraz z nim Rihanna, którą odkąd pamiętam podziwiałem zza monitora.
- Gratulujemy – uśmiechnęła się do nas,
- Zasłużyliście sobie – poklepał każdego z nas Justin i wręczył mi nagrodę,
- No to co chłopaki? Kolejna statuetka do kolekcji – zaśmiała się Rihanna –Przeszliście do historii, na pewno nikt nie zapomni  tej piątki Brytyjczyków,
- Czwórki, czwórki Brytyjczyków i Irlandczyka – poprawił ją Justin,
- A, no tak, wybacz Niall – poczochrała moje włosy,
Irytowało mnie to, że ludzie zapominali skąd pochodzę, Irlandia, a Wielka Brytania to dwa zupełnie inne kraje, jestem dumny z mieszkania w Mullingar i nie chcę, żeby ktokolwiek, o tym zapominał. Wstając dzisiaj rano myślałem, że to nie będzie udany dzień. Różnego rodzaju gale są dla mnie bardzo stresujące. A afterparty może byłoby bardziej udane, gdyby nie fakt, że są tam same pary. To właśnie dzisiaj minęłaby trzecia rocznica mojego związku z Chloe. To dokładnie trzy lata temu, jako dziewiętnastoletni zakochany po uszy chłopak wybrałem się z nią do kina, pierwszy raz powiedziałem jej co do niej czuję, pocałowałem ją. To był dobry czas. Układało nam się świetnie, była dla mnie ważna i szczerze ją kochałem, ufałem jak nikomu wcześniej. Niestety, to co dobre szybko się kończy, zostawiła mnie i wyjechała. Tak po prostu, już mnie nie potrzebowała, nie kochała? Bzdury. Jeżeli kogoś kochamy, tak prawdziwie kochamy, to nigdy nie przestaniemy. Ja nadal o niej pamiętam, nadal mam ją w sercu, ale nauczyłem się żyć bez niej i chyba jestem gotowy aby zacząć spotykać się z nowymi dziewczynami. Jednak to dla mnie bardzo trudne, bo tak naprawdę w każdej dziewczynie próbuję ją znaleźć. Mam nadzieję, że w końcu mi to minie i szczęśliwie się zakocham. Zdecydowanie zbyt często myślę o tym „co byłoby gdyby”. Nadal złudnie udawałaby, że mnie kocha? Gdybyśmy spróbowali jeszcze raz? Gdybyśmy po prostu byli parą tak jak Liam i Danielle, Zayn i Jess, czy Harry i Emilie? Niestety gdy przyjechała prosić o drugą szansę, odesłałem ją z kwitkiem. Mogę jej wybaczyć, jednak nigdy nie będziemy już razem. To za bardzo bolało, nie wie co przeżywałem przez miesiące, nie wie jak cierpiałem, nie wie, że nocami zatapiałem smutki w wódce, lub samotnie siedziałem i grałem cokolwiek na gitarze, nie wie, że gdziekolwiek się pokazywałem pytali o nią, o nas, a ja nie miałem pojęcia jak mam się zachować, bo w środku to mnie niszczyło. Ona tylko wie, że ONA się za mną stęskniła i że ONA chce do mnie wrócić. Nie potrafiłbym być już z Chloe, to bezsensu, jeżeli ona się tylko zauroczyła, nie zakochała, nie mógłbym znieść tej całej fałszywości i zakłamania. Poradziłem sobie, nie zapomniałem, bo nie chcę tego zapominać, nadal w szafce mam nasze zdjęcia. Jednak teraz powoli dorastam do tego jakie jest życie. Mam już 22 lata i czas powoli się ustatkować, zamierzam zacząć chodzić na randki, może znajdę kogoś kto wreszcie pokocha mnie tak bardzo jak ja potrafię pokochać. No bo chyba gdzieś na świecie musi być taka osoba, chyba kurwa nie jestem jakiś inny, bezuczuciowy, zły i głupi, żeby można było mnie tak traktować? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Justina. To niesamowite jak wiele się zmieniło, że stoję z nim na jednej scenie i podaje mi on nagrodę, nagrodę za najlepszy album roku. To wspaniałe, jaka wielka siła jest w naszych fanach, bo to dzięki im i ich głosom, dzięki temu, że nadal chcą nas słuchać, chcą nowych piosenek, koncertów, kupują nasze płyty i po prostu z nami są, bo to jest największe i najpiękniejsze wsparcie – ich obecność.
- Dziękuję wam za tą nagrodę, którą trzymam w ręku. Kocham was i dziękuję za wasze głosy. Żadne słowa nie potrafią wyrazić tego co teraz czuję. Jestem bardzo szczęśliwy z kolejnej nagrody. Napracowaliśmy się nad tym albumem, nocami modląc się, żeby nasza płyta się wam spodobała, żebyście byli z nami. To już piąty rok, nieźle, co? Ale zdradzę wam sekret. Cokolwiek, ktokolwiek mówi o tym jak bardzo się zmieniliśmy, jak gwiazdorzymy – to bzdury. My pomimo tych pięciu latach, nadal jesteśmy tacy sami jak w X Factorze. Mimo, że powoli się starzejemy, to nadal jesteśmy głupimi dzieciakami, którym w głowie zabawa. Wy, prawdziwi fani, nigdy o tym nie zapominajcie. Nie zapominajcie, że to was najbardziej kochamy, bo to dzięki wam jesteśmy tu, a nie gdzieś przed telewizorem, bez tak wspaniałych przyjaciół. Dziękuję, bardzo wam dziękuję – skończyłem moją „przemowę”, nienawidzę tego, to jest takie stresujące,
- Jeszcze raz gratulacje chłopaki, a tymczasem zejdę do waszych miejsc – uśmiechnęła się Rihanna, która ruszyła w stronę trzeciego rzędu. Na początku nie wiedziałem o co jej chodzi, jednak gdy usiadła obok Eleanor, domyśliłem się, że będzie chciała rozmawiać z dziewczynami,
- No tak prawie całe One Direction zajęte, jak reagują na wasze dziewczyny fani? – zwrócił się do chłopaków Justin,
- Wiesz, nie zawsze jest łatwo, czasem zachowują się bardzo bezczelnie i niegrzecznie, jednak chyba już przywykły. Nasze związki są dość długie i nasze fanki wreszcie zrozumiały, że bardzo kochamy nasze dziewczyny, a związki z nimi są dla nas ważne, chyba nawet je pokochały – uśmiechnął się Louis,
- A czy ty, Niall, obecnie się z kimś umawiasz?
- Nie, jestem singlem i powoli próbuję zacząć chodzić na randki. Jak na razie w sercu mam 15 milionów dziewczyn, które bardzo, bardzo mocno kocham! – wysłałem w powietrzu buziaka, a wszyscy zaczęli się śmiać,
Wtedy już nikt nie droczy tematu mojej dziewczyny. Mam spokój i wszyscy myślą, że jestem szczęśliwy. Czasem tak jest, jednak czasami bardzo zazdroszczę chłopakom, że znaleźli tak wspaniałe osoby jak El, Dan, Jess i Em. Boję się tylko, że na świecie nie ma dla mnie dziewczyny, nie chcę być do końca życia samotny. Też mam potrzebę przytulenia kogoś, pocałowania, mówienia miłych słów.  Jednak ja nadal mam nadzieję, wierzę całym sercem, że kiedyś wszystko mi się ułoży. Pogrążony w myślach, z uśmiechem na twarzy oddałem mikrofon Harremu.

Harry 

Stoję na wielkiej scenie z czwórką moich najlepszych przyjaciół, z moimi braćmi. Jesteśmy zespołem już 5 lat i mam nadzieję, że zostaniemy razem do końca. Wiele razem osiągnęliśmy. Cztery płyty, wiele nagród, pieniądze, sława. Jednak nie to jest dla nas najważniejsze. Fani, to zdecydowanie to coś dzięki, któremu osiągnęliśmy taki sukces. Są z nami, zawsze i wszędzie. Wiedzą o nas więcej niż my sami o sobie. Kochają nas z całego serca. Nigdy nas nie zostawią. Kochamy ich najbardziej na świecie, chociaż może nie zawsze to okazujemy. Robimy wszystko by byli z nas dumni, będąc przy tym sobą. Dzisiaj, patrząc z góry na te wszystkie gwiazdy, sektor z piszczącymi fankami, na wszystkich zgromadzonych na tej Sali jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Robię to co kocham, mam wspaniałych przyjaciół i otaczam się ludźmi, którzy chcą dla mnie jak najlepiej. Oprócz tego, mam jeszcze jeden bardzo ważny powód by codziennie rano wstać i przeżyć kolejny dzień. Emilie. Nie licząc przerwy, jesteśmy razem trzy lata. Jako osiemnastoletni chłopak poznałem na imprezie zupełnie przypadkowo siedemnastoletnią, uroczą blondynkę. Chciała zobaczyć swoich idoli, dlatego Louis zaprowadził ją, Jess i Chloe do naszego stolika. Zwykła directionerka, na świecie jest trzydzieści milionów takich. Jednak dla mnie jest wyjątkowa. Zmieniła wszystko w moim życiu, sprawiła, że poczułem się naprawdę szczęśliwy. Gdyby nie ona, nie wiem czy stałbym tutaj. Wydaję mi się, że oszalałbym i olał karierę, przyjaciół, bo nie widziałbym sensu mojego życia. A teraz siedzi w trzecim rzędzie, między rudą dziewczyną, a brunetką. Ma na sobie kremową sukienkę i uśmiecha się do mnie. Jestem strasznie dumny  z  tego, że jest ze mną, że uszczęśliwiam ją, że potrafi mnie kochać. W życiu nigdy nie jest idealnie, ale gdy jesteśmy razem jest o wiele łatwiej. Taka właśnie jest miłość. Mimo tych problemów życia codziennego, ty promieniejesz, często się uśmiechasz, jesteś rozkojarzony, a ludzie prosto to podsumowują: „jest zakochany”. Widzę, że jest ze mnie dumna, widzę jej szczęście w jej oczach. Gdy kogoś się kocha łatwo odczytać takie rzeczy. Zdecydowanie jest miłością mojego życia. Mam dopiero dwadzieścia jeden lat, ale nadal jestem dzieciakiem. Nie chcę dorosnąć, bo dorosłość mnie przytłacza. Lubię bawić się z Liamem, Louisem, Zaynem, Niallem, Jess, Danielle, Eleanor i Emilie. Jednak mimo tego, że jestem dzieckiem, to dojrzałem w wielu sprawach. Potrafię być opiekuńczy i  odpowiedzialny.
- Dzięki – klepnąłem Nialla, gdy ten podał mi mikrofon
Wziąłem głęboki oddech. Nigdy nie wiem co mam w takich sytuacjach powiedzieć. Są takie oficjalne i poniekąd sztuczne. Ja po prostu zawsze próbuję być sobą i nie będę mówił: „Serio dostaliśmy tą nagrodę?! To nie możliwe…”, bo miałem nadzieję, liczyłem, że wygramy. To dzięki naszym fanom, dzięki nim uwierzyłem w rzeczy niemożliwe, oni potrafią wszystko. Postanowiłem, że powiem to co mam w sercu.
- Stojąc tutaj przypomniał mi się mój pierwszy występ w x faktorze. To zmieniło wszystko w moim życiu. Poznałem czwórkę tych debili. Zaczęliśmy robić to co naprawdę kochamy dobrze się przy tym bawiąc. Czasem było ciężko, ale wy – directioners zawsze przy nas byliście. To dzięki wam wydaliśmy 4 album, nadal mamy taki zapał i chęć, kolejne trasy koncertowe, wasze głosy, to dzięki wam tutaj stoimy i trzymamy tą nagrodę. Kochamy was. Chcę podziękować wam za to wsparcie, jesteście wspaniali. Oprócz tego chcę podziękować też wszystkim, którzy pracowali z nami nad piosenkami i w studio, nie dość że jesteście utalentowani to jeszcze cierpliwi – uśmiechnąłem się – i oczywiście dziękuję Emilie, mojej dziewczynie. Gdyby nie ty, to te piosenki byłby dla mnie tylko pustymi słowami. Kocham cię – wskazałem na nią palcem
W tym momencie na tabloidzie pokazano zbliżenie na moją dziewczynę. Jak zwykle zawstydziła się i szeroko się do mnie uśmiechnęła. Z jej ust odczytałem, że mówi „Ja też cię kocham”. Mogę się powtarzać, mimo tego, że słowa nie potrafią odzwierciedlić moich uczuć, to kocham ją najbardziej na świecie. Nie wiem jak wyglądałoby moje życie bez niej. Jest taka ważna. Znam ją bardzo dobrze, ona mnie też, wiemy o sobie wszystko i rozumiemy się bez słów. Jestem takim szczęściarzem, że mam ją przy sobie. Po tym jak Emilie dała mi drugą szansę, bardzo się starałem, robiliśmy wszystko by naprawić nasze relację. Opłaciło się. Zdecydowanie. Mogę nawet powiedzieć, że to nam wyszło na dobre. Oboje zrozumieliśmy, że to nie jest tylko młodociane zauroczenie. Nie mogliśmy bez siebie żyć. Taka jest miłość. Kochajcie, bo to się naprawdę opłaci. Będziecie szczęśliwi. Kochajcie, bo miłość jest piękna. Każdy musi trochę dla niej pocierpieć, wtedy jest więcej warta, jest jeszcze piękniejsza. Ja i Emilie jesteśmy dobrym tego przykładem. Mam dwadzieścia jeden lat, ona dwadzieścia, mimo moich ciągłych wyjazdów i jej studiów jest nam razem wspaniale. To nas jeszcze bardziej buduje. Em jest na drugim roku medycyny. To bardzo ciężkie studia, ale ona jest bardzo mądra i ambitna, dobrze sobie radzi. Już nie mogę się doczekać, aż będę mógł chodzić się do niej leczyć. Tak, jestem zakochany, nie głupi. Nie wolno tego mylić. Po jej studiach planujemy wziąć ślub. To z jednej strony przerażające jak szybko dorastamy. Jeszcze niedawno byłem głupim nastolatkiem, a teraz planuję ślub, dzieci, moją rodzinę. Dzieci – jeżeli odziedziczą jej uśmiech i oczy to będą najpiękniejszymi dziećmi na świecie. A oprócz tego nasz ślub musi być świetnie zaplanowany. Wiem, że Emilie o takim marzy. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby to był jej najpiękniejszy dzień w życiu. A mogę naprawdę wiele.
- Ja nigdy nie wiem co powiedzieć w takim momencie – zaczął Louis, któremu przekazałem naszą nagrodę i mikrofon, zaśmiałem się, ponieważ przeraża mnie to, że jesteśmy prawie tacy sami, kochamy się jak bracia i jestem pewien, że nasza przyjaźń przetrwa wszystko – Powtórzę Nialla i Harrego. Ta nagroda to sukces naszych fanów, możecie być  z siebie dumni. Directioners rosną w siłę z dnia na dzień i to jest piękne. Ten fandom jest po prostu wspaniały, mimo różnych kłótni to i tak wszyscy się mocno kochamy – powiedział,
Louis miał na myśli te wszystkie plotki na temat jego związku z Eleanor. Tak, nadal są szczęśliwą parą i sądzę, że już niedługo jej się oświadczy. To naprawdę musi boleć, jeżeli fanki, którzy powinni cię wspierać i cieszyć się z twojej miłości wyzywają twoją wybrankę serca. Nie mam pojęcia skąd wzięło się przekonanie, że El wykorzystuje Louisa do robienia zakupów, zdobycia sławy. To żałosne. Louis obdarowuje ją prezentami, a ona tego nie chce, bo to nie jest jej potrzebne. Poza tym te wszystkie opowieści o Larrym. Chyba to też po części powód dlaczego tak jej nie lubią. Nie, Larry, nie przestał istnieć  z jej powodu. Mimo wszystko Larry istniał, istnieje i zawsze będzie istniał, bo to przyjaźń między mną a Lou. Kocham go jak brata, ufam mu i zawsze mogę na nim polegać. To wszystko.
- Nieźle bracie – szepnął mi do ucha Louis gdy oddał mikrofon Liamowi,
- No, nieźle – zaśmiałem się,
- Spójrz lepiej na nasze dziewczyny – puścił oczko Eleanor, a ona zaśmiała się, Emilie natomiast pomachała nam – Jesteśmy szczęściarzami,
- To prawda – poparłem go,
- O czym tak zawzięcie rozmawiacie, chłopaki? – przerwał nam Justin, przez co wszystkie oczy zwrócone były na nas,
- A tak sobie szepczemy o naszych dziewczynach – odpowiedział dumnie Louis, na co wszyscy wybuchli śmiechem,
- No tak, to wszystko wyjaśnia – zaśmiał się – Właśnie, Rihanna?
- Dziewczyny, co wy na wygraną waszych chłopaków? – piosenkarka podała mikrofon Eleanor,
- Jestem bardzo dumna. W pełni zasługują na tą nagrodę, ponieważ ciężko pracowali nad tą płytą. Nie umiem opisać słowami jak się cieszę – powiedziała nieśmiało,
- To takie słodkie. Chcesz powiedzieć coś Louisowi?
- Osobiście mu pogratuluję po gali. Teraz powiem tylko: Kocham cię! – zaśmiała się, na co Louis odpowiedział jej, wysyłając w powietrzu buziaka,
- A ty Emilie? Co chcesz powiedzieć o tej nagrodzie? – zwróciła się do mojej dziewczyny Rihanna, widziałem, że Emilie jest przerażona, nigdy nie lubiła występów publicznych, a teraz ma przed milionami
widzów coś powiedzieć, zaciekawiony przygryzłem wargę,

- Ja również jestem dumna. Wierzyłam, że wygrają i do końca trzymałam za nich kciuki – powiedziała drżącym głosem,
- Głosowałaś na zespół swojego chłopaka? mieli dużą konkurencję, a wiem, że jesteś fanką Ed’a, Taylor Swift, czy Rity.
- Oczywiście, że głosowałam na chłopaków! Nie zrobiłabym tego Harremu, lubię kiedy się tak uśmiecha – zaśmiała się,
- Harry, wydaję mi się, że po gali możesz liczyć na małe, co nieco, ze strony Emilie, jako nagrodę – dodała Rihanna, na co cała sala wybuchła śmiechem,
- Oj, uwierz mi, że się o to postaram – odpowiedziałem i puściłem oczko mojej dziewczynie, ona tylko wybuchła śmiechem i kiwała głową – Kocham cię – musiałem to dodać,
- Dobrze, dajemy już wam spokój – powiedział Justin i spojrzał na Liama, który trzymał w ręce  mikrofon.


Zayn


Stoję na scenie w blasku fleszy i tak naprawdę nie wiem co tu robię. Tak jestem jednym z członków One Direction.  Wiele razy stawałem już na scenie i gdyby nie czwórka tych chłopaków, gdyby nie nasza wspólna miłość do muzyki byłbym nikim. Zwykłym szarym człowiekiem. To właśnie za sprawą ich jestem tym kim jestem i z całego serca dziękuje im za to. Za te pięć lat razem, za te wszystkie nagrody, za wzloty i upadki, za wspomnienia, za fanów. Właśnie directioners, bez nich nie byłoby tak cudownie, wspierają nas, wierzą w nas bezgranicznie, ufają nam. To oni wygrywają te wszystkie nagrody, nie my, my je odbieramy, oni
głosują, prowadzą „wojny” z innymi fanami, to oni wygrywają. Zapomniałbym o najważniejszej dla mnie osobie, Jess, jest tu razem ze mną, siedzi w trzecim rzędzie pomiędzy Emilie i Danielle, ubrana w klasyczną czarną sukienkę. Uśmiecha się. Gdyby nie ona wszystko byłoby inaczej, zmieniła mnie, dzięki niej zrozumiałem czym jest prawdziwa miłość jak ważne są takie wartości jak szczerość, zaufanie, przyjaźń, przywiązanie. Dwa lata minęły odkąd można powiedzieć znowu jesteśmy razem, to wydarzenie, zdrada, bardzo mnie zmieniły, zmieniły nasze relacje i nas. Uświadomiłem sobie że to był największy błąd, że przez to mogłem stracić kogoś kogo bezgranicznie kocham. Jest dla mnie wszystkim, dzięki niej żyję, oddycham, wstaje rano, uśmiecham się, pracuję, funkcjonuję. Każdego dnia jej roześmiana twarz rozwesela mnie. W pewien sposób dojrzałem, dorosłem do prawdziwej miłości, da prawdziwego, potężnego uczucia i zrozumiałem czym ono naprawdę jest i ile znaczy. Staram się być odpowiedzialny i opiekuńczy ale nie zawsze wychodzi tak jak chce, popełniam błędy bo tak naprawdę jestem jeszcze dzieckiem, nie chcę dorosnąć, boje się. Ale wiem że będę musiał, wiem że podejmę życiową decyzję o założeniu rodziny. Chcę poślubić Jess, chce żebyśmy razem stworzyli szczęśliwą rodzinę, mieli dzieci, zapewnili im opiekę, radość i miłość. Kocham ją i nigdy nie zwątpiłem w to uczucie. Kiedy ją poznałem wiedziałem że jest tą jedyną, chociaż na początku zgrywała niedostępną, chamską i wredną to ja walczyłem do samego końca i opłaciło się. Nie mogę wybaczyć sobie że tak mocno ją skrzywdziłem. Strasznie tego żałuje i wiem że mogę przepraszać ją codziennie po kilka razy i może ona już dawno mi wybaczyła ale ja sobie nie, nie potrafię o tym zapomnieć. Moje refleksje nad życiem przerwał głos Liama, który jak każdy z nas zaczął dziękować fanom.
- To już kolejna nagroda, tym razem za cały album, jestem strasznie dumny, nie z nas, może po części, ale najbardziej z was directioners. Byliście, jesteście i mam nadzieje że będziecie, robimy to wszystko dla was i dzięki wam. Ta nagroda… - podniósł statuetkę w górę. To wasza nagroda, wygraliście ją i zawsze będzie należeć do was. Dziękuje, że mam tak cudownych fanów i chociaż nie zawsze jest idealnie… - spojrzał na Danielle. …to wy prawdziwi fani wspieracie nas i wierzycie w nas do końca. Jeszcze raz dziękuję, kochamy was.
- Danielle a ty co powiesz? – zwróciła się Rihanna do dziewczyny mojego przyjaciela.
- Również jestem strasznie dumna, nie zgodzę się trochę z Liamem, oczywiście dzięki fanom i ich głosom chłopcy wygrali, ale wiem jak ciężko pracowali nad tą płytą, pisanie piosenek nie jest takie łatwe, siedzieli do późna w studiu, zasłużyli na statuetkę i powtórzę się ale jestem bardzo, bardzo dumna.
- Rozstaliście się na jakiś czas, prawda Liam? – zapytał Justin.
- Tak, to prawda, każdy związek ma swoje wzloty i upadki ale kiedy ludzie naprawdę się kochają to przebaczają i są razem, bo to jest najważniejsze. A ja kocham Danielle i dziękuje jej, że jest przy mnie. – Liam uśmiechnął się do swojej dziewczyny a ona pokazała mu w powietrzu serce. Po chwili klepiąc mnie w ramie oddał mi mikrofon. Stałem na środku i zaraz miałem przemawiać, nienawidzę tego.
- Nigdy nie wiem co powiedzieć. – wybełkotałem. – Bo co mogę jeszcze dodać, chłopcy powiedzieli już chyba wszystko. Dodam jeszcze od siebie że dziękuję Niallowi, Harremu, Liamowi i Louisowi bo bez nich nie miałbym tego wszystkiego, nie stałbym się gwiazdą, nie dowiedziałbym się czym jest prawdziwa przyjaźń, wsparcie i poświęcenie. Dziękuje za tych pajaców których spotkałem w X factorze zmienili moje życie, zawsze chciałem mieć braci, teraz mam czterech, kocham ich. Również dziękuje naszym fanom bez was nie osiągnęlibyśmy szczytu bo tak można to nazwać. Dziękuje jeszcze mojej dziewczynie, która jest ze mną i wspiera mnie na każdym kroku, jest dla mnie najważniejsza i do niej należy moje serce. Kocham cię Jess. – spojrzałem na nią, powiedziała bez głoście „ też cie kocham” i pokazała mi serce. Po tym Rihanna zwróciła się do mojej dziewczyny, zarumieniła się, wiem że nie lubi publicznych występów.
- Co ja mogę jeszcze dodać, chyba nie wiele, bardzo cieszę się że poznałam chłopców, są częścią mojego życia, jestem z nich bardzo dumna, osiągnęli wielki sukces, są niesamowici. – uśmiechając się spojrzała na mnie. Kocham ją, teraz jestem tego pewien w stu procentach.
- Dziękuje dziewczyny. – powiedziała Rihanna i wróciła na scenę. Oddałem mikrofon prowadzącemu i razem z chłopakami opuściliśmy scenę. Schodząc po schodach dawaliśmy jeszcze autografy fanom którym udało się dostać jak najbliżej nas. W końcu zajęliśmy miejsca obok naszych dziewczyn. Złapałem Jess za rękę i pocałowałem delikatnie w czoło. Gala trwała, wszyscy dobrze się bawili, wyczytywali kolejnych nominowanych i ogłaszali zwycięzców. Moja cała uwaga była skupiona na Jess. Niska, szczupła, ruda dziewczyna siedziała obok mnie. To już trzy lata odkąd spotkałem ją na jednej z imprez, to miał być zwykły wypad z chłopakami, w sumie nie miałem ochoty iść, byłem trochę przybity, kompletnie nie miałem humoru. W klubie zatapiałem smutki w wódce, kieliszek za kieliszkiem. W końcu zobaczyłem ją, stała trochę nieśmiało ale dumnie z podniesioną głową, ubrana była w  jasne szorty z krzyżem i koszulkę we flagę USA, przedstawiła siebie i dziewczyny. Dobrze się bawiliśmy chodź wszyscy byliśmy pijani. Spodobała mi się, coś mnie w niej pociągało, nie wiem może ta jej wredota, to w jaki sposób obnosi się do ludzi, jak ich traktuję. Spotkaliśmy się raz, drugi, trzeci, trzymała mnie na dystans, chwilami dawała nadzieje a innym razem ją odbierała. Wtedy właśnie ją pokochałem, to w jaki sposób mówi, co mówi, jak się uśmiecha, jak patrzy na mnie, pokochałem jej zielone oczy które często parzyły na mnie, pełen tajemniczości charakter, pokochałem nawet to w jaki sposób krzyczy i denerwuje się, to że zawsze stara się być odpowiedzialna nie tylko za siebie ale i za innych, że wspiera i troszczy się o osoby które kocha. Przysięgłem sobie, że musi być moja i tak się stało, chociaż niektórzy powiedzą że wcale nie byliśmy sobie pisani, ja się z tym nie zgodzę bo przebyliśmy długą, męczącą drogę by być razem, ale się opłacało. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, dla niej mogłem zrobić wszystko. Myślałem że tak będzie już zawsze, młodzi i niezniszczalni na wieki. Pomyliłem się, spieprzyłem wszystko. Wtedy moje życie się rozsypało, straciło sens, ziemia się pode mną zapadała. Jej nie było, nienawidziła mnie całym sercem. Nie wiedziałem jak mam to naprawić, nie chciałem tego, mogłem ją tylko przepraszać. Uwierzyła mi, zaufała, dała drugą szanse. Nie zrezygnowała z nas, naprawdę mnie kocha i wierzy w nas. Obiecałem sobie, że to już nigdy się nie powtórzy, że to ona jest najważniejsza i będę robił wszystko żeby była szczęśliwa. Od tamtego wydarzenie minęły dwa lata, jesteśmy o dwa lata starsi i co z tego? Dalej jesteśmy tymi samymi dziećmi. Czy kiedyś dorośniemy? Nie wiem, chyba powinniśmy, bo dzieci nie powinny wychowywać dzieci. Tak, ona jest w mojej przyszłości, bez niej nie liczy się żadna chwila. Chce żebyśmy już na zawsze byli razem. To moja osobista przysięga z którą nie mam zamiaru dzielić się z nikim. Moje uczucia są prawdziwe i wystarczy że ona o tym wie.
- Zayn… - dotknęła mojego ramienia Jess. – Wszystko w porządku?
- Tak, po prostu zamyśliłem się. – patrzyła na mnie pytająco. – Przypomniało mi się to jak się poznaliśmy, jak walczyłem o ciebie i wszystkie późniejsze wydarzenia. Jesteś czymś najlepszy co mogło mnie spotkać w życiu. – pocałowała mnie w usta i szepnęła „kocham cie”.
- Ja też cie kocham.
Wziąłem ją za rękę gdyż wszyscy zaczęli się zbierać. Gala dobiegła końca, chociaż tak naprawdę nie, zakończyła się część która jest nakręcona i pokazywana w telewizji. Teraz nadszedł czas na prawdziwą imprezę. Podniosłem się z miejsca i pociągając za sobą moją dziewczynę ruszyłem za chłopakami. Większość mało znaczących gości i fani opuścili pomieszczenie. My skierowaliśmy się w stronę wąskiego korytarza zakończonego dużymi drzwiami otwartymi po obu stronach. Tam odbywała się impreza, znajdowały się tam już same gwiazdy i osoby im towarzyszące. Rozluźniliśmy się, nie musieliśmy być już tacy oficjalni i poważni, zdjąłem krawat, włożyłem do torebki Jess i rozpiąłem pierwszy guzik od koszuli. Rozejrzałem się dookoła, moja dziewczyna cały czas była przy mnie, zaraz pojawiła się reszta, Liam z Danielle, Louis z Eleanor, Harry z Emilie i Niall. Trochę szkoda mi mojego przyjaciela, otacza się towarzystwem w którym jest pełno par, a on jest singlem, chociaż wole żeby był sam niż z kimś takim jak Chloe. Ona oszukała nas wszystkich, skrzywdziła i później miała jeszcze czelność przyjeżdżać i chcieć wszystko naprawić. Ludzi są czasami pojebani, mają jakieś inne spojrzenie na świat. Rozdzieliliśmy się, nasze zakochane pary poszły na parkiet a Niallem podszedł do Justina i zaczął z nim rozmawiać. My staliśmy w rogu pomieszczenia, nie rzucaliśmy się w oczy. Jess opierała się o ścianę i z podniesioną głową patrzyła na mnie.
- Jesteś dla mnie najważniejszy. – szepnęła. Położyłem ręce na jej biodrach i całowałem ją co chwilę w jej odkryty dekolt i szyje. Oddychała głośno. Złapała moją twarz w swoje ręce, przybliżyła się jeszcze o kilka centymetrów i sprawiła że nasze usta się spotkały. Całowaliśmy się namiętnie, szybko oddychając, nasze klatki piersiowe podnosiły się w tym samym tempie. 
-Kocham cię. – szepnąłem całując ją w ucho. Dołączyliśmy do naszych przyjaciół. Bawiliśmy się wszyscy razem na parkiecie. Harry zabrał mi na chwile moją dziewczynę i byłem zmuszony zatańczyć z Emilie. To nie tak że jej nie lubię, bo lubię, nawet bardzo, jest fajną dziewczyną, lubię jak ciągle nawija i jestem wielkim fanem jej związku z Harrym, tylko po prostu chociaż minęły już dwa lata my nigdy nie zamieniliśmy słowa na temat tamtego wydarzenia. Wiem przecież jak ważna jest dla niej Jess.
- Wiesz, że miałam cie za dupka? – zapytała Em, przekrzykując muzykę.
- Wiem.
- Ale ona ci wybaczyła, więc ja też, bo najważniejsze jest dla mnie jej dobro i szczęście. Tylko proszę nie skrzywdź jej więcej.
- Obiecuję. – przytuliłem przyjaciółkę mojej dziewczyny.
- Ej, ej dość tych czułości, ona jest moja, zapomniałeś stary? – wtrącił się Harry.
- Spokojnie, ja kocham tylko jedną dziewczynę. – Jess i Emilie zaczęły się śmiać, nie raz powtarzały że uważają nas za debili. Zeszliśmy z parkietu i usiedliśmy przy stoliku, zaraz dołączyła do nas reszta. Na środku stołu stał szampan, Liam wziął go do ręki i otworzył. Nalał wszystkim i podniósł swój kieliszek w górę.
- Wypijmy za to, żebyśmy już zawsze byli razem, żebyśmy spotykali się w takim gronie i nigdy ale to nigdy o sobie nie zapomnieli.
Przyłożyliśmy kieliszki, stukając lekko jeden o drugi, wszyscy zadowoleni, szczęśliwi, młodzi, zakochani.




W związku z tym, że to już ostatni rozdział tego opowiadania, chciałybyśmy wszystkim czytelnikom bardzo podziękować za cierpliwość, miłe słowa i szczere opinie. Tego bloga prowadziłyśmy prawie pół roku i bardzo się z nim zżyłyśmy, zżyłyśmy się z postaciami Emilie i Jess. Odzwierciedlają one po części nasze charaktery, pokazują nasze opinie na różne tematy, relacje między prawdziwymi 'Emilie' i 'Jess'. Zaczęłyśmy  w trójkę, kończymy w dwie, no cóż takie życie. Jak na razie przez ten czas uzbierałyśmy 820 komentarzy, 24 tysiące wyświetleń, 83 członków. Szczerze, to nie wierzymy, że prowadziłyśmy ten blog tyle czasu, trochę smutno jest się z nim rozstać, ale coś sie zaczyna, a coś kończy. Jesteśmy wam za to bardzo wdzięczne, mamy nadzieję że na drugim blogu będzie was tyle samo albo i jeszcze więcej. Wydaje nam się, że was nie zawiodłyśmy i zdołałyśmy zakończyć tego bloga ciekawie. Spędziłyśmy cały dzisiejszy dzień nad tworzeniem naszego drugiego opowiadania, do którego link pojawi się jutro po południu w oddzielnym poście. Jesteśmy wykończone ale i zadowolone. Nie wiemy co mamy jeszcze napisać więc po prostu wam bardzo dziękujemy. - Em&Jess



    

środa, 7 listopada 2012

Rozdział 34

muzyka


Emilie


W tym samym czasie,


- Proszę – otworzył mi drzwi do samochodu Harry,
Wsiadłam bez słowa rozglądając się po czarnym Porsche. Staliśmy na parkingu niedaleko Starbucksa, z którego właśnie wyszliśmy. Brunet zapiął pasy, poprawił lusterko i cały czas uśmiechając się odpalił silnik i ruszył z piskiem opon.
- Mogę wiedzieć gdzie mnie porywasz? – zapytałam się trochę zmieszana,
- Nie, to niespodzianka. Spokojnie, nie jedziemy na koniec świata – odpowiedział,
Umówiliśmy się przede wszystkim by wszystko sobie wyjaśnić, a dokładniej, bym zdecydowała się czy chcę wrócić do Harrego, czy nie. Przez te całe dwa tygodnie zastanawiałam się jakiej dokonać decyzji. Obie wiele by zmieniły i do obu nie jestem w stu procentach przekonana. Nadal nie wiem, nie mam pojęcia co zrobić, ale nie mogę ciągnąć tego w nieskończoność, to byłoby też nie fair w stosunku do Harrego, który cierpliwie czeka i ma nadzieję, pokazuje mi to na każdym kroku. Postanowiłam, że będzie to po części decyzja spontaniczna, zasugeruję się głownie sercem, nie słuchając wtrącającego się do tej sprawy rozumu. Bo chyba miłość polega na uczuciach a nie myślach? Oparłam się o szybę rozmyślając. W radio właśnie puścili „Little things”, nową piosenkę chłopaków. Szczerze powiedziawszy uwielbiam tą piosenkę, czuję się przy niej wyjątkowa, tak jakby ona była tylko i wyłącznie o mnie, świetny tekst i przesłanie. Do tego piękne głosy chłopaków, „ Kocham cię” Nialla i „ Jesteś idealna dla mnie” Harrego. Coś niesamowitego. Zdecydowanie to moja słabość, rozpływam się gdy on śpiewa.
- No proszę, panie sławny – zaśmiałam się,
- Co sądzisz o tej piosence?
- To moja ulubiona – spojrzałam przez okno,
- Śpiewając ją myślałem o tobie – dodał Harry, gdy  w tle akurat leciała jego solówka – Nigdy nie chcesz wiedzieć ile ważysz – zanucił równo z radiem,  a ja westchnęłam,
- Długo jeszcze? Powiedz, gdzie mnie zabierasz! – marudziłam,
- Jeszcze trochę… - zbywał mnie Harry,
Znowu pochłonęłam się w myślach i nie wiedząc kiedy zasnęłam.  Obudził mnie głos Harrego:
- Emilie, jesteśmy na miejscu – powiedział, nasze głowy były tak blisko, że stykaliśmy się czołami.
Czułam jego oddech na moich ustach, szyi. Patrzyliśmy się na siebie prosto w oczy. Mogłam go pocałować, było tak blisko. Ja jednak odpięłam pasy i otworzyłam drzwi od samochodu. Wyszłam na zewnątrz i rozciągając się i ziewając oparłam się o maskę czarnego sportowego auta mojego chło… przyjaciela.
- Gdzie jesteśmy? – zwróciłam się do niego
Samochód zaparkowany był naprzeciwko małego parku, łąki. Byliśmy w jakimś mieście, na pierwszy rzut oka małym, spokojnym miasteczku.
- Holmes Chapel – powiedział dumnie,
Uśmiechnęłam się sama do siebie. To tutaj urodził się i wychowywał Harry. To przytulne miasteczko jest jego prawdziwym domem. Nie Londyn.
- Po co przyjechaliśmy, aż tu? – zapytałam się,
- Chcę ci coś pokazać, chodź – wyciągnął rękę
Ruszyliśmy w stronę parku. W sumie to nie wiem jak to nazwać, bo nie było tu żadnych ławek, tylko duży plac trawy, kilka drzew, a niżej znajdowała się rzeka. Ładnie tu. Mimo, że był listopad to dzisiaj świeciło słońce i było dość ciepło. Usiedliśmy pod jednym z drzew, z widokiem na brzeg rzeki.
- Kiedy miałem 15 lat bardzo podobała mi się pewna dziewczyna. Wreszcie odważyłem się i zaprosiłem ją na spacer i kolację. Był maj, piękna pogoda. Zaraz po szkole przygotowałem jedzenie, wziąłem koc, świece i płatki róż. Rozłożyłem to wszystko właśnie tutaj. Siedziałem i czekałem. 15 minut, pół godziny, dwie godziny, ale jej nie było. Byłem strasznie smutny, zły i zawiedziony. Jeszcze kilka godzin temu pełen nadziei skakałem w skowronkach. Zgasiłem świece, a jedzenie wyrzuciłem do kosza, położyłem się na kocu, patrzyłem się w gwiazdy i rzucałem do tej rzeki kamienie. Myślałem, co takiego zrobiłem, co jest ze mną nie tak? Przecież, tak bardzo się starałem. Wydawało mi się, że może nam się udać, wiesz taka szczeniacka miłość, w sumie to byłem tylko zauroczony jej wyglądem, bo nie znałem jej z charakteru, ale bardzo mi zależało. W końcu było już późno, spakowałem wszystkie rzeczy i zbierałem się do domu. Byłem w takim stanie, że nie potrafiłem doczłapać się do domu, usiadłem pod tym drzewem i wyryłem to serce – wskazał palcem na małe serduszko na starej, ogromnej wierzbie – Od tamtego czasu nie wierzyłem w miłość. Byłem taki zraniony, że bałem się wiązać. Byłem głupim dzieciakiem i jakiś miesiąc po tym, nie obchodziła mnie ta dziewczyna. Liczył się tylko ten fakt, ten stan. Nie chciałem wiązać się na poważnie, zacząłem traktować dziewczyny trochę jak zabawki, spotykałem się z wieloma, dlatego prasa okrzyknęła mnie typem „flirciarza”, a ja po prostu tak odreagowywałem to wszystko. No i wtedy poznałem ciebie. Od razu mi się spodobałaś, wiem, już ci to mówiłem – spojrzał się na mnie – piękna, uśmiechnięta i trochę tajemnicza. Pokochałem twój uśmiech, usta, sposób w jaki się śmiejesz, żartujesz, mówisz, wszystko. Zacząłem cię poznawać, tak bardzo mnie zainteresowałaś. Czułem się tak niesamowicie, po raz pierwszy raz w życiu miałem naprawdę motylki w brzuchu, a serce biło mi milion razy mocniej. Dopiero wtedy zrozumiałem, że to jest prawdziwa miłość, nie tamta dziewczyna i nie przypadkowe przygody. Czułem się wyjątkowo, bo ty taka jesteś. Bo cię pokochałem, z całego serca. Chciałem dla ciebie jak najlepiej, próbowałem robić co mogę z tym, abyś wyszła z anoreksji. Twoje dobro i szczęście było dla mnie na pierwszym miejscu i nadal jest. Po poznaniu ciebie i doświadczeniach z przeszłości mogę stwierdzić, że prawdziwie kocha się tylko raz. I to z tą osobą można być szczęśliwym przez całe życie, lub po prostu samotnym. Wiem, że wtedy schrzaniłem. Nie mogłem już wytrzymać tego, że jestem taki beznadziejny, że nie potrafię ci pomóc, wiem też, że to żadne wytłumaczenie. Nic tego nie wytłumaczy, po prostu popełniłem błąd. Ale nadal cię kocham, kochałem, to już prawie rok i kochać będę zawsze. Dzięki tobie dorosłem, zmieniłem się, teraz wiem, co to znaczy opiekuńczość, zaufanie, czy czułość. Dziękuję ci za wszystko. Jesteś dla mnie najważniejsza, ty i twoje szczęście, dlatego pogodzę się z twoim wyborem. Będę kochał cię do końca życia. Powiedz mi szczerze, wolisz być sama i znaleźć sobie kogoś innego, przyjaźnić się ze mną, czy wrócić do mnie? – przybliżył się,
- Ta przyjaźń to nic dobrego i dobrze o tym wiesz, że jest bezsensu – powiedziałam prawie niesłyszalnie
Byłam pod wielkim wrażeniem słów Harrego. Jeszcze nigdy tak szczerze ze sobą nie rozmawialiśmy. Głośno westchnęłam, cała się trzęsłam. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Muszę szybko podjąć decyzję, decyzję która wszystko zmieni. W mojej głowie, myśli, aż huczały, ale obiecałam sobie, że pokieruję się sercem. Waliło mi ono jak nigdy. Było mi słabo, chciałam żebyśmy byli już po tej rozmowie. Zamknęłam oczy. Zaryzykować, czy nie? Co jeżeli znowu mnie zrani? Boję się tego, boję się naszego związku, boję się zaangażować. Wiem tylko jedno, kocham go i z nikim innym nie będę tak szczęśliwa oraz nikt inny nie zrani mnie tak jak on. Minęło już dużo czasu, otrząsnęłam się z tego i próbuję ponownie mu zaufać, wierzę w jego słowa, w to co mówił Niall.
- Kocham cię – położyłam głowę na jego ramieniu -  ale boję się zaryzykować,
- Nie musimy się spieszyć – wyszeptał mi do ucha, głaszcząc moją głowę,
- Nie. Mam już dość, tęsknię za tobą. Zaryzykuję, Harry. Wierzę ci. Tylko proszę, nie zrań mnie nigdy więcej – powiedziałam wreszcie i poczułam ogromną ulgę,
- Kocham cię – szepnął – kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, bardzo cię kocham – zaczął krzyczeć ze szczęścia – KOCHAM CIĘ, EMILIE,
- Teraz już nic nam nie przeszkodzi – pocałowałam go – Kocham cię,
- Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, obiecuję, że postaram się, żeby wszystko było dobrze już zawsze,
- Obiecaj mi tylko te rzeczy, które możesz spełnić, dobrze? Nie chcę się zawieźć,
- Obiecuję, że już nigdy cię nie skrzywdzę – przytulił mnie,
Wstaliśmy i trzymając się za rękę wróciliśmy do samochodu. Idąc przez park, natrafiliśmy na paparazzi. Nie mam pojęcia jak oni robią to, że pojawiają się z nikąd. Nie lubię ich, bo nie szanują cudzej prywatności, często są bezczelni i złośliwi. Jednak nie mogę nic na to poradzić, przywykłam i staram się nie zwracać na nich uwagi.
- Nie zwracaj na nich uwagi – przybliżył się do mnie jeszcze bardziej Harry, a ja uśmiechnęłam się i szepnęłam jakby sama do siebie „ Czytasz mi w myślach, czy co?”
- Harry, Emilie, jak długo chcieliście ukrywać wasz związek? Wróciliście do siebie niedawno i przyjechaliście tu by trochę odpocząć? Czy może ta cała rozłąka była tylko pod publikę? W końcu nowa płyta, trzeba się jakoś wypromować – zaczął
- To nie twój interes – odpowiedział Harry,
- Emilie, jak poczułaś się gdy Harry kazał udawać ci, że z nim już nie jesteś? – kontynuował,
- Spierdalaj – nie wytrzymałam, a Harry mocniej złapał mnie za rękę’
- Nie słuchaj go – wyszeptał mi, po czym pocałował mnie w czoło,
Weszliśmy do samochodu i odjechaliśmy kawałek. Po jakiś 5 minutach Harry zatrzymał się i wyjął z kieszeni kurtki pierścionek.
- To dla ciebie – pocałował mnie,
- Harry nie chcę twoich prezentów – powiedziałam zarumieniając się – nie wydawaj na mnie tyle kasy, dobrze?
- Ale ja chcę, żebyś poczuła się wyjątkowa. Weź go, proszę. Dawno nic ci nie dałem, to drobiazg, po prostu zawsze gdy na niego spojrzysz to przypomni ci się ten dzień – założył mi na palec piękny diament,
- Dziękuję – uśmiechnęłam się – Gdzie teraz jedziemy?
- Chcę przedstawić cię mojej rodzinie. Moja mama już dawno powinna cię poznać – zaśmiał się,
- Co? Ale ja nie jestem gotowa. A jeżeli mnie nie polubi? Harry, proszę cię, ja się wstydzę – zaczęłam, a on cały czas się śmiał,
- Jesteś słodka. Daj spokój, pokocha cię, tak jak ja,
- Ale jest już późno, nie będziemy wracać w nocy do Londynu – próbowałam,
- Zostaniemy tu na noc, stęskniłem się za moim domem, łóżkiem…
- Nie mam nic na przebranie, nie mam piżamy, nie mam szczoteczki – wyliczałam na palcach,
- Moja siostra ci na pewno coś pożyczy, spać możesz w jakiejś mojej koszulce, a poza tym przed spotkaniem z tobą byłem na małych zakupach – sięgnął po torbę, zza siedzenia,
- Zgłupiałeś… - zaczęłam rozpakowywać torbę -  cała kosmetyczka, bielizna, ciepły sweter i skarpetki,
- To z miłości, wiesz – żartował Harry,
Po niecałych 10 minutach byliśmy na miejscu. Harry zaparkował przed dość dużym, przytulnym domem. Było już ciemnawo, mimo, że na zegarku wybiła 4. Harry odpiął pasy i spojrzał się na mnie.
- Nie wejdę tam – spojrzałam się na niego z przerażeniem w oczach,
- Spokojnie – złapał mnie za rękę – Moja mama nie jest potworem, tak samo jak tata i Gemma,
- Dobrze wiedzieć – wstałam i wysiadłam,
Harry zamknął samochód i z dużą sportową torbą na ramieniu, podszedł do mnie, złapał mnie w pasie i namiętnie pocałował. Następnie pociągnął mnie za rękę i podeszliśmy pod drzwi do jego domu. A więc tutaj wychował się mój chłopak. Tu dorastał, to dość dziwne stać z  nim teraz ze świadomością, że poznam jego rodziców. Staliśmy na wycieraczce z napisem ‘home, sweet, home’.
- Dzwonimy, czy wchodzimy i robimy niespodziankę? – zwrócił się brunet,
- Nie wiem, ty decyduj,
- Robimy im niespodziankę – zaśmiał się Harry i otworzył po cichu drzwi,
Staliśmy na korytarzu, ściany pomalowane były w odcieniach beżu. Po prawej stronie znajdowały się drewniane schody, a po lewej wieszak i mała komoda. Na wprost od korytarzu znajdował się salon, z którego dochodziły śmiechy. Harry odłożył torbę i złapał mnie za rękę. Ruszyliśmy do dziennego pokoju, widziałam, że Harry jest bardzo szczęśliwy. Ja natomiast byłam przerażona, bałam się, że mnie nie polubią, że powiem coś głupiego, lub wręcz przeciwnie nie będę umiała wypowiedzieć ani słowa. Weszliśmy do dużego pokoju, naprzeciwko nas znajdowały się drzwi balkonowe z widokiem na niewielki ogródek, po prawej stronie duży stół, a po lewej kominek, kanapa, dwa fotele i telewizor. Rodzice Harrego wraz z jego siostrą oglądali telewizję siedząc na kanapie przy kominku.
- Cześć, mamo, cześć tato, cześć Gemma – uśmiechnął się Harry,
- Boże! Harry, debilu ale mnie wystraszyłeś – z kanapy wstała siostra Harrego  i podeszła do swojego brata, mocno go przytulając,
- Nawet nie wiesz jak bardzo się za tobą stęskniłam! Kocham cię – przywitała się Annie,
- Cześć Harry – dodał jego tata,
- A to jest właśnie Emilie – przyciągnął mnie do siebie Harry – wybaczyła mi mamo, jesteśmy razem, więc chyba powinniście ją poznać,
- Witaj, Emilie. Harry wiele mi o tobie wspominał, mówił, że jesteś piękna, ale nie wiedziałam, że aż tak – przytuliła mnie jego mama – Mam nadzieję, że mnie polubisz,
- Cześć, jestem Gemma – wyciągnęła do mnie rękę śliczna brunetka – Musisz być bardzo cierpliwa, jeżeli wytrzymujesz z tym idiotą,
- Jestem Emilie. No, jakoś daję radę – zaśmiałam się, od razu ją polubiłam,
- Harry od zawsze miał dobry gust. Tylko nie zmarnuj tej szansy, bo cię wydziedziczę, synu! – klepnął go po ramieniu jego tata,
Mimo, że to jego ojczym, to mój chłopak bardzo go kocha i traktuje jak prawdziwego ojca. Nie dziwię się mu, bo to naprawdę miły i kochany mężczyzna.  Mama i siostra Harrego też są bardzo sympatyczne. Chyba nie miałam się czego obawiać. Siedzieliśmy w piątkę w salonie, Annie przygotowała dla nas herbatę i ciastka. Było miło. Później zaczęliśmy przygotowywać kolację. Chciałam pomóc, ale oczywiście Harry kazał mi siedzieć i obserwować.
- Szkoda, że taki pomocny jesteś tylko przy Emilie – dokuczała Harremu Gemma,
- Chce się przed nią popisać, jaki on uroczy – mama Harrego poczochrała go po jego loczkach,
Zaraz po kolacji, poszłam z Harrym do jego pokoju. Oboje byliśmy zmęczeni, od razu rzuciliśmy się na łóżko. Leżeliśmy w ciszy, wtuleni w siebie. Napisałam sms’a do Jess, jednak ona mi nie odpisała. Martwię się o nią. Mam nadzieję, że Zayn nic nie zrobił. Zabiłabym go, ale jeżeli Jess mu wybaczy, to ja też tak zrobię. Jej szczęście jest dla mnie bardzo ważne.
- Chodźmy już spać – całował mnie po szyji Harry,
- Ok, to zaprowadź mnie może do łazienki. Muszę się umyć,
Po półgodzinie leżałam w za dużej na mnie koszulce Harrego z napisem „HIPSTA PLEASE”, to była jedna z moich ulubionych.
- Już jestem – wskoczył do łóżka Harry, który miał na sobie tylko bokserki,
- Mmm – zaśmiałam się, a on uciszył mnie pocałunkiem,
Leżeliśmy wtuleni w siebie, a ja wreszcie poczułam się naprawdę szczęśliwa. Już teraz wiem, że dokonałam dobrego wyboru. Harry to największe szczęście jakie mnie kiedykolwiek w życiu spotkało, to dzięki niemu wszystko staje się łatwiejsze, ja zasypiam i budzę się z uśmiechem na twarzy. Kocham go, tak bardzo go kocham.
- Kocham cię – szepnął mi do ucha,
- Ja ciebie mocniej – pocałowałam go w policzek,
- Dziękuję. Dziękuję, że jesteś.






mam nadzieję, że podoba wam się takie zakończenie. w weekend pojawi się ostatni rozdział, a zaraz po nim, tego samego dnia dodamy post z linkiem do nowego bloga, na którego wszystkich was zapraszamy :) macie jakieś pytania?

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 33

muzyka


Jess 



Dwa tygodnie później.


Kocham go, kocham go, kocham go. Starbucks, tam właśnie się znajdowałam, siedziałam naprzeciwko mojej przyjaciółki ze słuchawkami w uszach i tylko tą jedną myśl miałam w głowie. Emilie piła ze spokojem kawę, ja swojej nie ruszyłam, stała przede mną, nie miałam na nią ochoty. Nie miałam ochoty tu być, rozmawiać z nim, wysłuchiwać jego wyjaśnień, to dalej bolało tak samo mocno jak na początku. Wiedziałam że zaraz się tu zjawi, zjawią się, nie mam siły, kiedy go widzę to jakby ktoś wbijał kolejny nóż w moje serce. Kiedy widzę jego oczy wpatrujące się we mnie to czuję, że kpi ze mnie, z moich uczuć. Siedziałyśmy w rogu na samym końcu pomieszczenia, nie chciałam rzucać się w oczy, miałam na sobie szarą bluzę z nadrukiem ”London”, ciemno szare rurki, czarne vansy i czarną czapkę. Siedziałam i przyglądałam się ludziom, których o dziwo było mało w kawiarni. Była tu kobieta rozmawiająca zawzięcie z kimś przez telefon, mężczyzna pijący swoją poranną kawę, grupka przyjaciół i zakochana para. Na nich się zatrzymałam, siedzieli naprzeciwko siebie i trzymali się za ręce, nic nie mówili. Kiedy jest się z osobą, którą się kocha nawet cisza nie jest krępująca. Przed oczami przeleciały mi wszystkie chwile spędzone z nim, wszystkie wspomnienia, przeszedł mnie dreszcz kiedy przypomniałam sobie jego dotyk, usta no mojej szyi, ręce na biodrach i całym ciele, jego pocałunki, słowa, jego uśmiech który był częstym widokiem, jego brązowe oczy w których mogłam tonąć codziennie. Poczułam woń jego mocnych perfum, przekręciłam głowę w bok i ujrzałam go. Stał obok Harrego ubrany był w zwykły biały T-shirt, czarne spodnie, bordową bluzę i krótkie białe conversy. Moje serce zaczęło mocniej bić.
- Cześć dziewczyny. – odezwał się Harry.
- Cześć – odpowiedziała mu Emilie.
Moja przyjaciółka wstała, podeszła do mnie i całując mnie w policzek szepnęła.
- Znasz mój numer.
Po tych słowach wyszła razem z Harrym, zostawiając mnie samą z moim byłym chłopakiem. Zayn zajął miejsce Em siadając naprzeciwko mnie. Nic nie mówił ale nie spuszczał ze mnie wzroku, a ja nie wyjęłam słuchawek z uszu, czułam się jak jakaś sparaliżowana, moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Chciałam krzyczeć. Przymknęłam powieki bo poczułam, że do moich oczu napływają łzy. Jedna której nie zdążyłam powstrzymać spłynęła po moim policzku, otarłam ją szybko wierzchem dłoni. Nie mogłam tego znieść, tej bliskości, po co on tu przyszedł, czy on ma w ogóle mi coś do powiedzenia? Z moich słuchawek wydobył się pierwszy dźwięk piosenki „I’m not yours”. Kiedy usłyszałam słowa, pociągnęłam za słuchawki, one wraz z moim iPhonem wylądowały na blacie stołu. Malik spojrzał na wyświetlacz telefonu, przeczytał tytuł piosenki i spojrzał na mnie. Patrzyliśmy sobie w oczy, moje zielone tęczówki w jego czekoladowe. Spuściłam głowę w dół i oparłam ją ręką patrząc przy tym na mój nadgarstek skupiając wzrok na bransoletce z wygrawerowanym napisem „forever love” którą kiedyś dał mi Zayn. Patrzyłam na nią przez jakiś czas.
- Forever. – zacytowałam.
- And ever. – dokończył i nasze spojrzenia znów się spotkały.
- Więc, dlaczego? Dlaczego Zayn?
- Jess, ja… przepraszam cię z całego serca, przepraszam, to nie tak miało być, miałem czekać na ciebie, marzyłem żebyś przyjechała, żebym mógł być blisko ciebie, pocałować cię, wziąć za rękę, ale ciebie nie było… - przerwałam mu.
- Przecież to nie moja wina. – podniosłam głos.
- Ale ciebie nie było – kontynuował. Nie było cię, dzień, dwa, tydzień, dwa tygodnie nie dawałem sobie rady, to coś rozpierdalało mnie od środka…
- To coś – powiedziałam udając jego głos. – To tęsknota.
- Tak, tęskniłem i to cholernie mocno, chciałem wrócić ale nie mogłem i wtedy pojawiła się ona. Coś mi się w niej spodobało, była taka inna. Ciebie już nie było, szczerze mówiąc nie liczyłaś się, jakbyś znikła, rozpłynęła się, ona była, była przy mnie…
- Kurwa mać powiedz jeszcze że to moja wina! – krzyknęłam i ze łzami w oczach wybiegłam z kawiarni. Biegłam prosto przed siebie, dusiłam się, przez łzy napływające mi do ust nie mogłam oddychać, krztusiłam się nie mogłam złapać oddechu. Ktoś złapał mnie w pasie, przyciągnął do siebie, ujął moją twarz w swoje ręce i mówił z podniesionym głosem ale opanowanie.
- Spokojnie, słyszysz uspokój się, oddychaj. Wdech i wydech, wdech i wydech. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową i robiłam to co mi kazał. Przestałam się dusić, opanowałam się. Poczuł że wszystko jest już w porządku, ale nie puścił mnie, przycisnął jeszcze mocniej do siebie i przytulił. Chciałam płakać więc dałam upust łzą. Nie krztusiłam się już, łzy spływały po moich policzkach nie sprawiając mi żadnego bólu. Usiedliśmy na jednej z ławek.
- Po prostu lubiłem spędzać z nią czas, spotykaliśmy się, zafascynowała mnie, to wszystko, ona jest odwrotnością ciebie. Może ona liczyła na coś więcej ale ja nie, pocałowała mnie raz, drugi a trzeci przy tobie. Nie przespałem się z nią. Nie potrafię ci powiedzieć powodu zdrady bo nie wiem jaki jest, może po prostu go nie ma. Brakowało mi tego wszystkiego i pocieszałem się nią. Była zaspokojeniem wszystkich moich pragnień. 
Siedziałam po turecku na ławce i wpatrywałam się w niego, każde jego słowo wywoływało dreszcz na moim ciele a każdy jego dotyk przyspieszał bicie mojego serca.
- Była lepsza ode mnie. – szepnęłam.
- Nie, ona była najlepszym co mogłem dostać podczas naszej rozłąki, nie była lepsza od ciebie. Nie chcę utrzymywać z nią kontaktu, może zrobiłem jej w pewien sposób nadzieję ale ja jej nie kocham. Stało się.
- Stało się. Tak po prostu stało się. – zaśmiałam się cicho. Dla ciebie to jest takie nic, tak? Drobnostka? A mnie kurwa to tak mocno bolało i nadal boli. Nie mogłam sobie poradzić, nie rozumiałam w czym ona jest lepsza ode mnie. Co ma takiego czego ja nie mam. Czy jest ładniejsza? Chudsza? Blondynka? Wyższa? Kurwa nie wiem, naprawdę nie wiem. Bo ja myślałam że jak się kogoś kocha, to żyje się tylko dla niego, dla dobra tej osoby, chce się dla niej jak najlepiej, wierzy się jej, ufa. Najwidoczniej to tylko moje zdanie, bo ty potrafiłeś mnie zdradzić z pierwszą lepszą suką. – wzdrygnął się na to słowo i zaczął mówić.
- Ty nie wiesz jak to jest, po prostu brakowało mi bliskości.
- Zapomniałeś że to ja byłam tą drugą osobą w rozłące, tęskniłam, płakałam, denerwowałam się, musiałam wstawać rano i zapieprzać od tej jebanej szkoły, odliczałam dni do spotkania z tobą, mi też brakowało bliskości, ale bliskości z tobą a nie z jakimś innym chłopakiem, pełno ich tutaj ale ja nie chciałam ich, chciałam ciebie.
- Ja też chcę ciebie.  
- Teraz, teraz jest już za późno.
- Jess, proszę, kocham cię.
- Ja też cię kocham i co z tego?
- Ludzie którzy się kochają powinni być razem.
- I którzy sobie ufają, a ja nie ufam tobie. – złapał mnie za rękę, a naszą rozmowę przerwały jakieś dwie fanki które podeszły do nas. Przyjrzałam się im, były w moim wieku może trochę młodsze. Stały przed nami, wyglądały na jakieś nieobecne, rozkojarzone i niezdecydowane.
- Chcecie autograf? – zapytał grzecznie Malik.
- Nie. – powiedziała blondynka.
- Chcemy żebyście znowu byli razem, nie wyobrażamy sobie że mogłoby być inaczej, wiem, on cię skrzywdził, ale on kocha cię tak cholernie mocno jak ty jego. Odkąd daliście sobie szansę, nasz idol się zmienił, zmieniłaś go, ale na lepsze. Zawsze się uśmiechał, był zadowolony, korzystał z życia. Wytłumaczyłaś mu ile my, zwykli fani robimy dla niego dla całego One Direction. Pokochał nas, nie tak jak ciebie ale chociaż w jednej czwartej miłości do ciebie to i tak dużo bo jestem pewno, że jego uczucie jest potężne. Ja go nie bronie, tylko proszę daj mu drugą szansę. Zaufaj, a już my, fani postaramy się żebyś nie żałowała. Jesteś częścią naszej 1D family, nie wyobrażamy sobie, że może cię nie być, wspierasz nas i pomagasz nam. O niektórych sprawach chłopcy by się nie dowiedzieli gdyby nie ty i Emilie. Więc proszę, daj mu szansę i daj szansę sobie by byś znowu mogła być szczęśliwa. – uśmiechnęła się do mnie, odwzajemniłam jej uśmiech i odeszły. Patrzyłam jeszcze jak idą, a po chwili odwróciłam głowę i spojrzałam na Zayna, patrzył na mnie bawiąc się przy ty swoimi dłońmi. Wzięłam go za rękę, nasze palce się splotły, stworzyły jedną, nierozerwalną całość. Milczeliśmy wsłuchując się tylko w dźwięki dobiegające z miejskich ulic, parku. Krzyki i śmiech dzieci, które bawią się na placu zabaw, nie wiedzą czym tak naprawdę jest życie, czym są problemy, przeciwności losu. Żyją chwilą i tylko dla tej chwili, my już tak nie potrafimy, dorośliśmy, zmieniliśmy się, zepsuliśmy, nie potrafimy już kochać, ufać i wybaczać. Chciałabym wrócić do tych dziecięcych lat gdzie zwykły pocałunek w policzek, miłe słowo, przytulenie sprawiało że wybaczaliśmy drugiej osobie. Te lata już nie wrócą, jesteśmy dorośli, gorsi, nic niewarci. Czy dojrzeliśmy tylko po to żeby przejechać się na swoim życiu, zniszczyć je? Po co dorastamy? Zapominamy o tym jakimi byliśmy dziećmi, co wtedy się dla nas liczyło, najważniejsi byli przyjaciele, rodzina, radość, szczęście, miłość, nie wiedzieliśmy co to smutek, niepowodzenie, cierpienie, zdrada, rozłąka. Było o wiele łatwiej. Spojrzałam jeszcze raz na bawiące się dzieci i powiedziałam:
- Chciałabym wrócić do tych lat, do dzieciństwa.
- Ja też, wtedy wszystko było takie proste.
- Nikt nie był fałszywy, jak kochał to prawdziwie, jak był to na zawsze, jak wierzył to bezgranicznie.
- To że wyglądam jak dorosły i dojrzały chłopak to nie znaczy że nim jestem. Bo nie jestem. W środku jestem zwykłym dzieckiem, który najchętniej uciekł by przed problemami, który schował by się pod koc kiedy jest źle, ale nie może, jestem też tym dzieckiem który tak cholernie mocno cię kocha. Wiem powinienem być odpowiedzialny, ale nie jestem, może tak naprawdę jeszcze nie dojrzałem, nie dorosłem do prawdziwego, brutalnego życia od którego codziennie dostaję w twarz. Nie wiem, gubię się, bez ciebie nie potrafię sobie poradzić, kiedy byłaś przy mnie, byłaś moja, wszystko było prostsze, przy tobie potrafiłem cieszyć się z życia, korzystać z chwili, nie miałem problemów, wszystko się udawało, byłem szczęśliwy bo ty byłaś przy mnie. Kiedy budziłem się rano na mojej twarzy od razu malował się uśmiech bo wiedziałem, że zaraz zobaczę ciebie. Spotkam się z tobą, nie musieliśmy robić nic szczególnego, wystarczyło to, że byliśmy razem, leżeliśmy na moim łóżku i patrzyliśmy w sufit, milczeliśmy, ale to było piękne. Wszystkie te wspomnienia, wszystkie chwile spędzone z tobą były piękne. Wiedziałem, że jesteś tą jedyną, że to właśnie z tobą chcę być już na zawsze, poślubić cię i mieć z tobą dzieci. Byłaś najważniejsza i dalej jesteś, nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Nie mogę patrzeć na twoje łzy a tym bardziej wtedy kiedy wiem, że to ja je sprawiam, to cię boli wiem, ale uwierz mi mnie też, mnie też to cholernie boli, rozpierdala mnie od środka, to że nie mogę przytulić cię, pocałować i wziąć za rękę. Nie mogę być tylko dla ciebie, troszczyć się o ciebie, opiekować, sprawiać byś była bezpieczna i szczęśliwa. Jess, wiem że to jest trudne, ale proszę cię wybacz mi, to już nigdy się nie powtórzy, nigdy. Potrzebujesz czasu rozumiem, ale ja będę się starał, walczył o ciebie do końca. A jeśli naprawdę będziesz chciała odejść, jeśli dzięki temu będziesz szczęśliwa, dobrze, bo ja naprawdę chcę twojego dobra. Ale pamiętaj kurewsko mocno cię kocham. – moje oczy się zaszkliły, nie mogłam dalej przebywać w jego towarzystwie, cała się trzęsłam, wstałam i skierowałam się w stronę najbliższych taksówek, nie szedł z mną, w głębi serca dziękowałam mu za to. Podałam adres, oparłam głowę o szybę i czekałam aż będę na miejscu. Weszłam do wieżowca w windzie nacisnęłam odpowiedni guzik i czekałam. Na co ja właściwie czekałam? Na to, że wejdę do mieszkania, rzucę się na łóżko i będę płakać. Czy tego właśnie chcę? Nie, zdecydowanie nie. Więc czego kurwa chcesz, Jessica? Krzyczał głos w mojej głowie. Nie wiem, nie wiem czego chce, kocham go ale co dalej? Jak żyć? Mam mu wybaczyć? Czy nie? Być z nim? Dać mu drugą szanse? Zaprzepaścić cały związek? Nie wiem, nie wiem nic. Weszłam do środka, w salonie siedział Thomas i jego dziewczyna Vanessa, przynajmniej oni są szczęśliwie zakochani.
- Cześć mała. – przywitała mnie Van. Podniosłam tylko rękę w geście porozumienia. Nie przepadałam za nią.
- Chcesz coś zjeść? – zapytał mój brat.
- Nie. – odpowiedziałam bez zbędnych emocji. Usiadłam w jednym z foteli znajdujących się w salonie na przeciwko kanapy, nic nie mówiłam tylko przyglądałam się im.
- Nastoletnie humorki. – zakpiła ze mnie dziewczyna mojego brata.
- Spierdalaj.- odcięłam się.   
- Pozwalasz jej tak mówić. – powiedziała patrząc na mnie wrogo.
- Nie jestem jej ojcem, czasem żałuje że go nie ma. - spojrzałam na Thomasa z otwartymi oczami, jak śmiał to powiedzieć.
- Wielkie dzięki brat, już nie zakłócam wam spokoju. – skierowałam się do mojego pokoju. Będąc już w sypialni, zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Od paru dni jest ono śmietniskiem zdjęć, moich, Zayna i jego samego. Wzięłam jedno do ręki, uśmiechnięci, szczęśliwi, zakochani, niezniszczalni.
- Pozory mylą . - powiedziałam sama do siebie. Leżąc tak przypomniało mi się, że w hotelowym pokoju Malika znalazłam nasze przerwane zdjęcie. Odnalazłam spodnie i wyjęłam z tylniej kieszeni fotografie. Musiałam się dowiedzieć dlaczego podarł nasze zdjęcie. Wybiegłam z wieżowca i szłam w stronę posiadłości mojego byłego chłopaka. Spotkałam go po drodze, szedł ze spuszczoną głową, ręce miał w kieszeni.
- Zayn! – krzyknęłam. Stojąc na środku ulicy odwrócił się i uśmiechając spojrzał na mnie.
- Coś się stało? – zapytał.
Rzuciłam mu przerwaną fotografią w twarz, nie złapał, zdjęcie spadło na ziemie, schylił się i je podniósł. Z wściekłością w oczach patrzyłam na niego.
- To nie ja.
- A kto, kurwa?
- To Perrie, kiedy byliśmy w moim hotelowym pokoju, zauważyła to zdjęcie, leżało na szafce nocnej, wzięła je do ręki, przyglądała się mu i wypowiadając słowa „jej już nie ma” przedarła zdjęcie, wkurzyłem się, zacząłem na nią krzyczeć, zabrałem jej naszą wspólną fotografie i odłożyłem ją na miejsce.
- Ona chciała nas rozdzielić.
- Nie pozwoliłbym na to.
- Pozwoliłeś.
- Nie. – złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Nigdy bym nie pozwolił żeby nas rozdzieliła, nigdy, słyszysz? Bo to ty byłaś, jesteś i będziesz najważniejsza. Jess, wiem spieprzyłem, ale ludzie popełniają błędy, później wybaczają i żyją dalej. Wiem, skrzywdziłem cię, nie da się tego usprawiedliwić, ale naprawdę żałuje i bardzo mocno cię kocham. Proszę tylko o jedno, daj mi szanse, tą jedną, ostatnią obiecuje że nie będziesz żałować. Obietnice to tylko puste słowa, wiem, ale to jedyne co mogę teraz ci dać. Przepraszam za wszystko, naprawdę przepraszam. Jess, ja chcę wszystko naprawić, chce żebyśmy znowu byli szczęśliwą parą, spędzali ze sobą każdą wolną chwilę, byli zawsze razem, zawsze i na zawsze, pamiętasz? Ty jesteś tą jedyną, ja to wiem. Chce żebyśmy byli razem do końca życia, mieli razem dzieci, wnuki, zestarzeli się razem, pragnę tego. Tylko żeby to wszystko mieć najpierw muszę odzyskać ciebie.
Ujął moją twarz w swoje ręce, stykaliśmy się czołami, czułam jego ciepły oddech. Nasze usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Pocałował mnie, nie protestowałam, zatopiłam ręce w jego aksamitnych włosach. Nasze usta stworzyły jedność, grały ze sobą, tęskniliśmy za tym, chcieliśmy więcej. Zaczął padać deszcz, nie przestawaliśmy. Co chwile łapaliśmy szybkie oddechy by znów nasze usta się złączyły. Pragnęliśmy siebie tak mocno jak nigdy dotąd. Po moich plecach co chwile przechodził przyjemny dreszcz. To było piękne, nasze ciała przylegające od siebie, nasze dłonie złączone, nasze usta tworzące jedną całość.
- Kurewsko mocno cię kocham. – szepnął.





zachęcamy do wyrażania opinii, na temat tego rozdziału. oprócz tego mamy do was wielką prośbę. czy jest tutaj ktoś, kto umie robić kolaże tego typu, co mamy na nagłówku? jeżeli tak, to bardzo prosimy o kontakt, na pewno się za to odwdzięczymy :)

wtorek, 30 października 2012

Rozdział 32

muzyka


Chloe.



Muszę, muszę to zrobić. Nie podoba mi się tu, jest tak nudno. Chcę odzyskać Nialla, Jess i Emilie. Chcę wrócić. Wzięłam mojego iPhona do ręki.
- Eleanor?
- Chloe, coś się stało?
- Musisz mi powiedzieć gdzie jesteście, musze się spotkać z dziewczynami i Niallem, chcę z nimi porozmawiać.
- Jesteśmy wszyscy w LA.
- Przylecę, mogłabyś czekać na mnie na lotnisku.
- Okej. O której mam być? 
- Około 12 powinnam być.
- Do zobaczenia. – powiedziała El, a ja się rozłączyłam. Wstałam z łóżka, wzięłam małą walizkę i zaczęłam wrzucać do niej ubrania i najpotrzebniejsze rzeczy. Zapięłam walizkę, zarzuciłam torbę na ramię i zeszłam na dół.
- Babciu, dziadku jadę do Londynu, stęskniłam się za rodzicami.
- Dobrze skarbie, tylko uważaj na siebie i zadzwoń jak będziesz na miejscu.
Wyszłam, skierowałam się na dworzec autobusowy, był on niedaleko domu moich dziadków. Znałam rozkład jazdy i wiedziałam że zaraz powinien zjawić się autobus do Londynu. Kupiłam bilet i zajęłam miejsce z tyłu. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni, wybrałam wiadomości, Justin<3, napisałam:
- Przepraszam, za wszystko, za to że dałam ci nadzieje, przepraszam ale ja tak dłużej nie mogę, lecę do LA, musze spotkać się z Niallem, z dziewczynami, musze z nimi porozmawiać, tęsknie za nimi, za tamtym życiem. Jeszcze raz przepraszam, żegnaj Justin. Xx
Schowałam iPhona, oparłam głowę o szybę i pogrążyłam się w myślach. Co mam im powiedzieć? Jak to wszystko wytłumaczyć? Wybaczą mi? Co mam zrobić? Sto tysięcy myśli w mojej głowie i jedna najważniejsza muszę ich odzyskać, za wszelką cenne. Kiedy znalazłam się już w moim mieście, rozejrzałam się dookoła, tęskniłam za tym, te sklepy, imprezy, ludzie. Na lotnisku od razu poszłam na odprawę. Usiadłam na wyznaczonym miejscu, bałam się. Tak strasznie się boje co będzie kiedy stanę z nimi twarzą w twarz, jak oni zareagują. Będzie dobrze, będzie dobrze powtarzałam sobie. Samolot wylądował. Z trzęsącymi się dłońmi, przyśpieszonym oddechem i bijącym znacznie szybciej sercem szłam naprzód. Na zewnątrz zauważyłam Eleanor opierającą się o taksówkę. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niej. Przytuliła mnie na przywitanie. 
- Tęskniłam. – skwitowałam.
- Mi też cie brakowało. Posłuchaj Chloe, musisz coś wiedzieć z nim przekroczysz drzwi hotelu, jest tam dość napięta atmosfera, Em i Harry udają że wszystko jest dobrze i chcę być przyjaciółmi, a do tego wszystkiego ta zdrada Zayna.
- Jaka zdrada? – zapytałam zszokowana.
- A no tak, nic nie wiesz, Zayn zdradził Jess, nie są już razem, ona strasznie to przezywa.
Zamilkłam. Najpierw Harry i Em, a teraz Jess i Zayn, nie wierzę, co się dzieję. Przynajmniej ja muszę wszystko naprawić. Weszłyśmy z El do hotelu i już na początku spotkałyśmy Zayna.
- Co do cholery? – zdziwił się Malik.
- Jakiś problem? – powiedziałam dumnie.
- Tak, wypierdalaj stąd.
- Może sam powinieneś?
- Słucham?
- Jesteś dupkiem, jak mogłeś zranić Jess, ty pieprzony egoisto.
- Ja jestem egoistą? Co kurwa? – przycisnął mnie do ściany i mówił dalej. – To nie ja zostawiłem ich wszystkich, zniszczyłem przyjaźń i miłość, to ty jesteś pierdoloną egoistką nie myślącą o nikim innym. Pojawiasz się nie wiem po co, myślisz kurwa że oni ci wybaczą? Mylisz się. Odpierdol się od nich i zostaw ich w spokoju. Wypierdalaj. – krzyknął i uderzył ręką w ścianę obok mnie. Puścił mnie i odszedł. Chciałam jak najszybciej porozmawiać z Niallem, ale stwierdziłam że najpierw naprawię moje relacje z dziewczynami. Eleanor powiedziała mi w którym pokoju są zakwaterowane i już zmierzałam w ich stronę. Szłam pewnie, nikt już nie mógł mnie powstrzymać. Przekroczyłam próg ich pokoju, Emilie siedziała na łóżku z wyciągniętymi nogami, Jess leżała opierają swoją głowę o brzuch Em, a ona głaskała ją delikatnie po włosach. Kiedy mnie zobaczyły obie podniosły się.
- Co ty tu kurwa robisz? – zapytała Jess. Nie wyglądała najlepiej. Nie miała makijaż, włosy spięła w luźnego koka, miała na sobie, luźną za dużą koszulkę i szorty.
- Ja… chciałam was przeprosić, tęskniłam za wami, chcę to wszystko naprawić.
- Za późno, kurwa za późno na to wszystko. Przyjeżdżasz tu jak gdyby nigdy nic z tekstem ”zostańmy z powrotem przyjaciółkami”. Śmieszna jesteś Chloe. – mówiła Em. Myślisz że po tym wszystkim ci wybaczymy, po tym jak nas zostawiłaś, zraniłaś. Jesteś największą egoistką jaką znam. Nie wierzę, że myślałaś że damy ci drugą szanse.
- Wiem, popełniłam błąd, ale naprawdę chce to wszystko naprawić. Proszę dajcie mi szansę. Tęsknie za wami, za Londynem, tym życiem, ciągłymi imprezami, zakupami, chłopakami.
- Przykro mi, ale nie. Wracaj tam skąd przyszłaś, już nam na tobie nie zależy. – stwierdziła stanowczo Emilie.
- Ale… - zaczęłam.
- Wyjdź. – powiedziała Jess, nie ruszyłam się.
- Wypierdalaj. – krzyknęła Jess. Spojrzałam jeszcze ran na nie i wyszłam. Została mi jeszcze rozmowa z Niallem i nadzieja że chociaż on mi wybaczy. Zostawiłam walizkę na korytarzu i podążyłam do bufetu. Nie myliłam się, blondyn siedział przy jednym ze stolików i zajadał się czymś.
- Smacznego. – powiedziałam uśmiechając się przy tym. Niall przestał jeść, podniósł głowę i spojrzał na mnie.  
- Chloe. – wypowiedział moje imię. Wstał od stolika i przytulił mnie do siebie, poczułam woń jego perfum, jego silne ramiona, trzymały mnie, przytulały.
- Tęskniłam za tobą. – powiedziałam i spojrzałam mu prosto w oczy. Odsunął się.
- Po co przyjechałaś? – zapytał.
- Niall, przepraszam, przepraszam za wszystko. Ale ja nie dawałam sobie rady, musiałam cie zostawić, wyjechać i odciąć się od tego wszystkiego. Uwierz mi, to bolało mnie tak samo mocno jak ciebie. Kochałam cię i dalej… - przerwał mi.
- Nie kłam. Nie kochałaś mnie Chloe i nie kochasz. Byłaś dla mnie najważniejsza, liczyłaś się tylko ty. Słyszysz tylko ty. Kochałem cię, zrobiłbym dla ciebie wszystko, oddał swoje życie za ciebie. A ty mnie po prostu zostawiłaś, nawet nie wiesz jak to bolało, ale poradziłem sobie jakoś, prawie zapomniałem, aż pojawiasz się tu ty. Chloe, powiedz czego ty ode mnie chcesz?
- Proszę cię tylko, żebyś dał mi drugą szansę.
Spojrzał w bok, na morzę które znajdowało się zaledwie 500 metrów od nas, widziałam łzy w jego oczach. Złapał mnie za rękę. 
- Przejdźmy się. – powiedział i pociągnął mnie za sobą. Szliśmy plażą nic nie mówiąc. Zatrzymaliśmy się przy brzegu i po chwili weszliśmy do wody. Dosięgała nam do kostek, była dość chłodna ale przyjemna. Podniósł mój podbródek, zmuszając mnie przy tym żebym spojrzała mu prosto w oczy. Moje serce przyspieszyło kiedy tak wpatrywałam się w jego niebieskie tęczówki.
- Kocham cię. – powiedział i pocałował mnie. Odwzajemniłam jego pocałunek, po chwili całowaliśmy się namiętnie, brakowało nam tego. Zatopiłam ręce w jego włosach. Nasze języki grały ze sobą tak jak kiedyś. Oderwaliśmy się od siebie.
- ale nie potrafię ci wybaczyć, nie zasługujesz na drugą szanse. – powiedział dalej patrząc mi w oczy i odszedł. Stałam na środku plaży i patrzyłam jak odchodzi, jak idzie w kierunku hotelu. Chciałam krzyknąć ale wiedziałam że już przegrałam. Stałam tam, odrzucona, upokorzona, zostawiona, zraniona czułam się tak samo jak Niall i moje przyjaciółki kiedy ich zostawiłam. Zrozumiałam jak bardzo ich zraniłam. Zakpiłam z nich, z ich uczuć. Popatrzyłam na morze, wiatr rozwiał moje włosy, po moim policzku spłynęła łza, otarłam ją i skierowałam się w stronę hotelu. Wzięłam swoje walizki, szłam do wyjścia, dowiedziałam się że tutaj już nikt mnie nie potrzebuję, nie zależy im na mnie, już się nie liczę, Musze wrócić, teraz nie wiem co zrobię, czy wrócę do Londynu, czy dalej będę mieszkać w Watford. Wiem jedno, spieprzyłam i nikt już mnie tu nie chcę. Spojrzałam jeszcze raz za siebie i szepnęłam ciche:
- Żegnajcie.
Złapałam taksówkę. Wsiadłam w samolot i byłam w drodze do Londynu. Inni by powiedzieli zmarnowany czas, a ja chociaż spróbowałam, nie liczyłam na wiele, chciałam tylko zrozumienia którego nie dostałam. Trudno, najwidoczniej tak musiało być. Opuszczam słoneczne LA już nigdy nie spotkam przyjaciół, starałam się lecz nie wyszło. Wylądowałam, zabrałam walizkę i nie złapałam taksówki. Chciałam się przejść i popodziwiać mój Londyn. Szłam przed siebie ciągnąc walizkę. Tak bardzo brakowało mi tego miasta. Te ulice, czerwone autobusy, sklepy, kawiarnie, Big Ben, ludzie. Tu jest zupełnie inaczej ciekawiej. Na ulicach tłumy, różne narodowości, murzyni, muzułmanie, polacy, francuzi, wiele stylów życia, poglądów, są tu goci, hipisi, emo, geje, lesby, coś się dzieję. A w Watford, ci sami ludzie, te same dni, jedna wielka melancholia. Ja chyba nie potrafię tak żyć tak wiem upierałam się przy spokoju, grzeczności i kulturze. Ale chyba oni mnie nie zmienili ja po prostu taka byłam. Poczułam wibracje w kieszeni, wyjęłam telefon i odebrałam.
- Chloe, gdzie ty jesteś? – zapytał zdenerwowany Justin.
- W Londynie, wróciłam już z LA.
- I?
- I nic, spróbowałam ale nie chcą mnie tam, pogodzili się z tym że mnie już nie ma. Niall nie chcę za mną być, a dziewczyny nie chcą mieć mnie za przyjaciółkę.
- Kiedy wracasz?
- Nie wracam. – w tym momencie podjęłam szybką decyzję.
- Jak to?
- Zrozum mnie, to nie moje życie, moje jest tutaj, zdałam sobie z tego sprawę dopiero jak tu wróciłam. Kocham Londyn, tych ludzi, sklepy, ciągłe imprezy. To właśnie ja, chyba dopiero teraz wiem kim jestem i gdzie jest moje miejsce. Przykro mi ale życie w Watford nie jest dla mnie.
- Już się nie zobaczymy?
- Tego nie powiedziałam.
- Czyli jest nadzieja?
- Tak, przecież przyjadę odwiedzić dziadków, przyjadę również chodź by po to żeby zobaczyć wasze uśmiechnięte mordy, powyłupiać się z wami i przytulić się do ciebie bo wiem że ty jako jeden z nielicznych rozumiesz mnie i czuje się w twoich ramionach bezpieczna. Nie martw się jeszcze się zobaczymy. A tym czasem będę tęsknić.
- Ja też będę tęsknić.
- Na razie.
- Do szybkiego zobaczenia.
Uśmiechnęłam się, schowałam iPhona do kieszeni, wyjęłam klucze z torby i przekręciłam cicho zamek. Weszłam do środka, położyłam walizki w holu i rozejrzałam się dookoła. Wciągnęłam powietrze, tęskniłam za domem, brakowało mi go. Skierowałam się w stronę jadalni gdzie właśnie kolacje jedli moi rodzice.
- Część mamo, część tato.
- Chloe.              






no to co wy na taki zbieg wydarzeń, mamy nadzieję, że was choć trochę zaskoczyłyśmy? Wielkimi krokami zbliżamy się do następnego bloga, został tylko rozdział z perspektywy Jess, Emilie i ostatni który będzie trochę różnił się od reszty. zachęcamy do komentowania i za każdy komentarz dziękujemy :)  

niedziela, 28 października 2012

Rozdział 31




Emilie.

- Jess, wstawaj. Chodź na śniadanie – zdjęłam kołdrę z twarzy mojej przyjaciółki,
- Nie, chcę spać. Zostaw mnie, nie jestem nawet głodna – powiedziała przykrywając się,
- Proszę cię. Musisz coś jeść, nie możesz się niszczyć przez tego idiotę – pogładziłam ją po twarzy,
- Emilie, proszę cię, wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej, dlatego daj mi spokój
Przesunęłam się w stronę drzwi. Miałam na sobie białe, krótkie conversy, jasne dżinsowe szorty i czarną koszulkę. Od naszego przyjazdu tu minęły już trzy dni, mamy poniedziałek, piękna słoneczna pogoda. Szkoda, że i tak jest beznadziejnie. Nie mogę uwierzyć w to, że Zayn tak potraktował Jess. Zachował się jak zwykły idiota, myślący tylko i wyłącznie chujem. Nienawidzę go z całego serca. Byłam pewna, że on jej nie zrani, będzie uczciwy. A tymczasem oszukał nas wszystkich. Zranił Jess. Ona sobie nie radzi, czuję to, przy mnie próbuje się maskować, nie płacze, nic nie mówi, stara się być twarda. No właśnie, stara.
- Będę na dole, dzwoń jeżeli będziesz czegoś potrzebować. Zjawię się w 5 sekund – odwróciłam się, gdy byłam już w progu,
- Dobrze. Jeżeli go spotkasz… - zaczęła,
- Wiem, nie pozwolę mu tu przyjść, nie teraz,
Zbiegłam białymi schodami do bufetu. Była godzina 11, więc miałam nadzieję, że ani Zayna ani Harrego tam nie będzie. Malika nie widziałam już od piątku, mimo, że mieszkamy w jednym hotelu, to cały czas się mijamy, ale może to i lepiej, dla niego oczywiście. Nienawidzę go z całego serca i według mnie Jess nigdy mu nie wybaczy, ja bym tak postąpiła. Harrego nie chcę spotkać, bo to dla mnie trudne, dla niego chyba też. Udajemy, że wszystko gra, że nic się nie dzieje. Ale to nie prawda. Nam obojgu jest trudno być dla siebie przyjaciółmi jeżeli tyle przeszliśmy. Nadal czuję do niego o wiele więcej, ale nie potrafię mu zaufać na tyle by dać mu kolejną szansę, boję się i nie umiem tak. Spędzamy ze sobą czas, tak jak robię to z Niallem, Liamem i Louisem, ale to zupełnie co innego. Chłopaki często do nas przychodzą, bardzo troszczą się o Jess. Mamy jednak trochę im za złe, to że ukrywali Zayna i tą całą Perrie przed nami. A tak przy okazji, nie spodziewałam się tego, że Zayn jest tak naiwnie głupi i ślepy, nie rozumie, że ona robi to tylko dla sławy. To takie kurwa żałosne. Weszłam do restauracji. Oczywiście jak na złość przy jednym ze stolików siedział Harry. Louis, Eleanor i Liam właśnie udawali się do wyjścia.
- O! Cześć Emilie – podeszli do mnie,
- Hej, gdzie Danielle – zapytałam się?
- W pokoju, już dawno jest po śniadaniu, szykuję się bo idziemy na zakupy. Idziesz z nami? – zwróciła się do mnie Eleanor,
- Nie, przepraszam, ale nie mogę. Albo zostanę z Jess, albo przejdę się na plażę. Muszę być blisko,
- Jak ona się trzyma? – zapytał Liam,
- Pozwól, że nie odpowiem na to pytanie – powiedziałam,
- Niall chyba też idzie na plażę, możecie iść razem – uśmiechnął się Louis – Emilie, nie przejmuj się, Jess potrzebuje czasu. Sama wiesz…
- Wiem tylko, że musi czuć się okropnie,
Moi przyjaciele wyszli, a Harry widząc mnie uśmiechnął się i pokazał wolne miejsce. „Super” powiedziałam pod nosem.
- Cześć – uśmiechnął się szeroko,
- Cześć – odwzajemniłam jego uśmiech
- Ładnie dzisiaj wyglądasz,
- Dzięki… - spojrzałam się w bok, właśnie dlatego nie lubiłam z nim rozmawiać, zwłaszcza sam na sam, to takie dziwne, nie czuję się wtedy komfortowo, przez moje ciało przechodzą nieprzyjemne dreszcze, a serce mocniej bije.
Zamówiłam kawę i rogala z czekoladą. Harry właśnie kończył swoje śniadanie. Ubrany był w czarną koszulkę na krótki rękaw, białe trampki i krótkie spodenki. Na lewej ręce miał zegarek, który zakrywał jego tatuaż. Musiał zrobić go niedawno.
- Jakie plany na dziś? – zwrócił się do mnie Harry,
- Nie wiem, muszę być z Jess… jak pomyślę co ona teraz czuje – nie skończyłam,
- Zayn zachował się jak idiota,
- Mało powiedziane – spojrzałam mu prosto w oczy, zapadła cisza. Ja patrzyłam się w jego zielone tęczówki, on patrzył się w moje oczy. Chciałam jak najszybciej przerwać tą chorą sytuację – Może pójdę na plażę,
- Z chęcią się trochę poopalam i w ogóle, trochę relaksu każdemu wyjdzie na dobre.
- Yhym – przytaknęłam popijając kawę, 
Nie chciałam tego. Nie chciałam siedzieć z nim sam na sam, rozmawiać, chyba wolałabym, żebyśmy się nienawidzili. Ta cała sztuczność sytuacji i udawanie, że wszystko jest dobrze mnie denerwuje. Chyba przyjaźń to nie był dobry pomysł. To najgorsza możliwość, jeżeli coś do kogoś czujesz, bo ja wolałabym zapomnieć. Siedzieliśmy w ciszy. W końcu Harry delikatnie złapał moją dłoń. Zabrałam ją szybkim ruchem i włożyłam między nogi.
- Harry, nie – powiedziałam szeptem,
- Przepraszam, ja po prostu… to dla mnie… przepraszam – zaczął,
- Chyba już pójdę,
- Napisz mi sms’a o której dokładnie idziemy nad tą plażę, dobrze? – uśmiechnął się,
- Nie wiem jeszcze czy w ogóle idę, jakby co to napiszę – wstałam i pobiegłam do pokoju,
Idąc korytarzem natchnęłam się na Zayna. Niestety. Zatrzymaliśmy się twarzą w twarz. Miałam wtedy ochotę mu przywalić, rzucić się na niego.
- Emilie, proszę pomóż mi – szepnął mi na ucho,
- Oszalałeś? Spierdalaj, jesteś zwykłym śmieciem  – spojrzałam mu prosto w oczy – zresztą Jess uważa tak samo,
- Przestań… nie oceniaj mnie pochopnie – oparł się o ścianę,
- Nie oceniać cię pochopnie? Czy ty siebie słyszysz? Ona ci zaufała, a nie robi tego często. Ja wierzyłam w was, kibicowałam wam z całego serca, a ty to wszystko zniszczyłeś od tak. Nienawidzę takich ludzi, takich zachowań. Wszyscy jesteście tacy sami, jebani egoiści. Najpierw myślicie o swoim szanownym tyłku, a dopiero później o uczuciach innych. Jesteś po prostu głupi, straciłeś taką dziewczynę – kontynuowałam
- To, że Chloe wyjechała, a Harry cię zostawił to nie znaczy, że wszyscy ludzie to egoiści. Nie mieszaj tu do tego swoich uczuć
- Ty pokazałeś Jess, że na świecie są tylko takie osoby. Brawo, możesz być z siebie dumny – uśmiechnęłam się do niego wrednie i zaczęłam klaskać,
- To nie tak…
- Nawet nie chcę słuchać „jak”. Mam już ciebie dość. Jesteś idiotą, zjebałeś, do widzenia Zayn – popchnęłam go i ruszyłam dalej
- Ale ja ją kocham… - usłyszałam zza pleców,
- Nauczcie się wreszcie co to jest miłość, a nie pierdolicie „kocham cię” jakby to nic nie znaczyło. Dla niektórych jeszcze to ma jakieś znaczenie. Szkoda, że takich osób jest tak mało – odwróciłam się,
Otworzyłam drzwi. Jess przykryta była kołdrą, na uszach miała słuchawki. Spała. Na palcach ruszyłam do szafy. Na stoliku leżała kartka: „ serio potrzebuję czasu dla siebie, nie musisz być przy mnie 24h na dobę, idź na plażę albo na zakupy, jak będę cię potrzebować zadzwonię. kocham cię… ~ Jess”. Spojrzałam na nią jeszcze raz. Miałam ochotę ją przytulić. Następnie wyciągnęłam z szafy ręcznik, strój kąpielowy, olejek do opalania, okulary i torbę. Wzięłam to wszystko do łazienki. Napisałam sms’a do Nialla i Harrego: „ za pół godziny na dole” zaczęłam się przebierać.



Na plaży.
- Idę popływać – wstał z leżaka Harry i ruszył w kierunku morza,
- Niall… - spojrzałam się na blondyna,
- Tak?
- Nadal myślisz o Chloe?
- Nie tak często. Wiesz, to nie jest takie łatwe, bo ja darzyłem ją uczuciem, szczerze. Na początku to było straszne, nie mogłem się otrząsnąć, ale teraz jest lepiej. Rozumiem, że nie była tego warta, że to nie ona jest mi pisana. Daję radę – uśmiechnął się,
- Potrafiłbyś jej wybaczyć?
- Sam nie wiem. To trudne pytanie. Zraniła mnie, porzuciła, ale chyba mógłbym jej w jakiś sposób wybaczyć. Moglibyśmy zostać kolegami, nic więcej. Straciłem do niej zaufanie, a na pewno nie mógłbym już z nią być, o nie
- Czemu?
- Bo ona tak naprawdę mnie nie kocha i nigdy nie kochała, to bezsensu być z kimś do kogo nic się nie czuje
- Zgadzam się, to bezsensu – spojrzałam w niebo,
- Czemu zaczęłaś ten temat? – dotknął moich włosów Niall,
- Tak po prostu – skłamałam,
- Dobrze wiem, że chodzi ci o Harrego – spojrzał mi prosto w oczy – Powinnaś dać mu drugą szansę, wybacz mu. Wy jesteście w zupełnie innej sytuacji, bo on cię naprawdę kocha. Na każdym wywiadzie, koncercie chodzi przybity i ciągle o tobie myśli. Zdaje sobie sprawę, że to z jego winy wszystko się popsuło. Wybacz mu.
- Dobrze wiesz, że to nie jest łatwe. Wiesz jak się czuję. Przechodziłeś przez to. Zraniona, porzucona, bezużyteczna, upokorzona. Trudno po tym wszystkim do niego wrócić.
- Tak, wiem, ale taka jest miłość, Emilie. Udana, nigdy nie oznacza idealna. Kochasz go,  a on ciebie, a to znaczy, że musisz umieć mu wybaczyć. Wtedy to jest prawdziwa miłość. Między mną, a Chloe tego nie było, a między wami jest. Przemyśl to dokładnie, zawsze lepiej zaryzykować, a ja jestem pewny, że wam się uda, niż żyć w takim nie wiadomo jakim układzie koleżeńskim i co chwilę się zwodzić i ranić. Wybacz mu, a już nigdy cię nie skrzywdzi. Zaufaj mi, znam mojego przyjaciela,
Kiwnęłam tylko głową. Nic już nie powiedziałam, tylko patrzyłam się na Harrego, który akurat szedł w naszą stronę. Z jednej strony Niall ma rację, ale z drugiej, z drugiej jest coś, co mi nie pozwala, co mnie blokuje i po prostu nie potrafię wrócić do niego.
- Wystarczy tylko się odważyć i spróbować, a będzie dobrze, obiecuję – szepnął w ostatniej chwili Niall,
- O czym rozmawiacie? – podbiegł do nas Harry,
- O niczym ciekawym – uśmiechnęłam się,
- Idziemy do jakiegoś baru, czas na jedzenie! – wstał z leżaka Niall,
- Okej – podniosłam się,
Szliśmy brzegiem, a fale co podmywały nasze stopy, było słonecznie i gorąco. Zatrzymałam się na chwilę i zamknęłam oczy. Chciałam poczuć się szczęśliwa chociaż na sekundę. Zapomnieć o wszystkich problemach, o sprawie z Harrym, o Zaynie. Otworzyłam oczy. Kiedyś ten stan będzie trwał dłużej, ale jeszcze nie teraz.
- O! Nareszcie! Zgłodniałem – zostawił nas samych blondyn, który pobiegł do znajdującego się jakieś 300 – 400 metrów baru.
Ja i Harry wybuchliśmy śmiechem. Staliśmy i patrzyliśmy się na siebie. Miałam wielką ochotę go pocałować. Przytulić się do niego. Zatopić się w jego gorącym ciele, znów być szczęśliwa z nim. „Wystarczy tylko się odważyć i spróbować, a będzie dobrze, obiecuję”.
- Muszę wrócić do Jess – powiedziałam po chwili zakłopotana, zaczesując włosy za ucho,
- Odprowadzę cię – dotknął mojego ramienia Harry,
- Nie trzeba – odwróciłam się i ruszyłam do przodu, chcąc jak najszybciej stąd uciec, po chwili jednak zatrzymałam się podbiegłam do Harrego i pocałowałam go w policzek na pożegnanie: „Dziękuję, to naprawdę mi się przydało, pa” – powiedziałam i odeszłam,
- Spotkamy się wieczorem? – krzyknął Harry zza moich pleców,
- Nie wiem, zależy, czy i gdzie wychodzi reszta,  nie chcę spędzać czasu z Zaynem. Zresztą chyba zostanę z Jess, tak, tak będzie najlepiej – powiedziałam nie zatrzymując się,
Szłam jeszcze z 10 minut. Zabrałam z leżaka ręcznik i torbę i ruszyłam do hotelu. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa, nie wiem co będzie dalej, nie wiem co z Jess, nie wiem co mam zrobić z Harrym. Mam mętlik w głowie, a to nie czas na takie rzeczy. Nie teraz. Proszę, niech ktoś podpowie mi co mam zrobić. Niech wreszcie wszystko wróci do normy. Chcę by było jak kiedyś. Chcę mieć przy sobie Harrego, Chloe, szczęśliwą Jess i Zayna. Czemu zawsze ludzie muszą odchodzić? Nie umiem się jeszcze do tego przyzwyczaić, chcę by wszystko wróciło do normy.







jeszcze raz bardzo prosimy o komentarze, wyrażanie swoich opinii itp, możecie też zadawać nam jakieś pytania. pamiętajcie, że im więcej komentarzy, tym szybciej nowy rozdział. według was Emilie powinna posłuchać Nialla, czy dalej 'przyjaźnić' się z Harrym? a może w ogóle o nim zapomnieć?