środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 21.

muzyka, 


Jess,


Tydzień później.


Była siódma rano, a ja nie mogłam spać. Siedziałam na parapecie i przyglądałam się panoramie Londynu, od kilku dni pogoda kompletnie się zmieniła, było dość chłodno i padał deszcz. Ostatnio wszystko zaczęło się pieprzyć, Chloe wyjechała, nie daje żadnych oznak życia, Niall jest załamany, a Emilie popada w anoreksję a ja, ich przyjaciółka nie potrafię im pomóc. Jedyną pocieszającą wiadomością było to że nie jestem w ciąży, naprawdę mi ulżyło, nie chodzi o to że nie chce mieć dzieci, ale nie teraz jestem za młoda, nie poradziła bym sobie. Krople spływały po szybie tworząc małe, cienkie ścieżki, sięgnęłam po mojego iPhona, podłączyłam słuchawki i włączyłam muzykę, to jedyna rzecz dzięki której mogę odpocząć, uspokoić się i odpłynąć. Przykryłam się kocem, oparłam o ścianę i wsłuchałam w „Moments” bo akurat leciała, chciałam choć na chwile zapomnieć o problemach i zając się sobą, przymknęłam powieki. Zasnęłam na chwilę, kiedy po raz drugi otworzyłam oczy, wyjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na wyświetlacz telefonu, zegarek wskazywał 9:15. Wstałam, przejechałam włosy ręką i udałam się do kuchni. Thomas od jakiegoś czasu spotyka się z jakąś modelką, często go nie ma, nawet w nocy, chodzą na imprezy albo po prostu zostaje u Vanessy – bo tak na imię ma jego dziewczyna i tak właśnie było tym razem. Rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu i podeszłam do ekspresu, zrobiłam sobie kawę i usiadłam na blacie. Nie byłam głodna. Kiedy wypiłam ciepły napój, zeskoczyłam z blatu i skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic i już stałam przed lustrem rozczesując włosy, wysuszyłam je i przejechałam prostownicą. Zrobiłam lekki makijaż i w samej bieliźnie pobiegłam do mojej garderoby. Wzięłam czarne rurki, białą koszulkę z pacyfką, czarną bluzę, dżinsową kurtkę i białe krótkie conversy. Ubrałam się, spojrzałam jeszcze na wyświetlacz swojego iPhona, na początku w głębi serca liczyłam na to że odpisze, że to wszystko da się jakoś naprawić, a teraz, teraz byłam wściekła że tak nas potraktowała, mnie, Emilie, Nialla, miałyśmy na zawsze być przyjaciółkami. Zawsze, na zawsze, przyjaźń, miłość – niektórzy, po prostu nie znają znaczenia tych słów, nie wiedzą jakie są potężne. Wyszłam z mojego apartamentu, przekręciłam klucz, weszłam do windy i wjechałam na piętro dziewiąte. Pociągnęłam za klamkę, lecz drzwi były zamknięte, zapukałam. Nic.
- Emilie, jesteś tam? – krzyknęłam. Dalej nic. Zjechałam windą na sam dół i wyszłam z wieżowca. Kiedy znalazłam się na dworze przeszła mnie fala zimna, zaczęły kapać na mnie co chwila pojedyncze krople deszczu. Założyłam kaptur i podeszłam bliżej ulicy by złapać taksówkę. Dzisiaj chłopcy pracowali, nagrywali w studiu. Wsiadłam do taksówki, podałam adres i ruszyłam. Była dopiero jedenasta ale byłam pewna że 1D już pracuję. Wysiadłam z taksówki, przed studiem stało z pięćdziesiąt może sześćdziesiąt fanek, zaczęłam się przeciskać. Na całe szczęście w połowie drogi do drzwi zauważył mnie Andy – ochroniarz One Direction. Pomógł mi dojść do wejścia. Kiedy odwróciłam się i spojrzałam na fanki one zaczęły krzyczeć jedna prze drugą.
- Pozdrów chłopaków.
- Podasz im nasze twittery.
- Gdzie Chloe? 
- Jak się czuję Niall?
- Zdobędziesz dla nas autografy?
Nie miałam siły, byłam po prostu zmęczona, ostatnio pojawiło się za dużo problemów, olałam je, odwróciłam wzrok i weszłam do środka. W tym studiu byłam pierwszy raz, szłam wąskim korytarzem aż doszłam do pomieszczenia gdzie znajdowali się chłopcy.
- Hej. – uśmiechnęłam się lekko i zdjęłam kaptur.
- Cześć, Jess. – powiedzieli równocześnie Liam, Louis i Harry. Niall uśmiechnął się lekko, więc podeszłam do niego i przytuliłam go mocno. Kiedy go puściłam, odwróciłam się i spostrzegłam mojego chłopaka, uśmiechał się. Pocałowałam go czule w usta i wtuliłam się w niego, on lekko głaskał mnie po wilgotnych włosach. Po chwili zapytałam:
- A gdzie Emilie?
- Jak to? Myślałem że jest z tobą. – powiedział lekko zdenerwowany Harry.
- A ja myślałam że jest tu, bo jak rano u niej byłam to drzwi były zamknięte a jej nie było.
- Poczekaj zadzwonię do niej. – powiedział mój przyjaciel i odszedł na bok.
- I co? – zapytałam kiedy znowu się pojawił.
- Nie odbiera, coś jest nie tak, martwię się, Jess czy mogłabyś wrócić do waszego wieżowca i sprawdzić czy jej tam nie ma, jeśli ja wyjdę teraz to wiesz co się stanie, widziałaś te fanki.
- Tak, jasne, nie ma sprawy. To ja nie długo wrócę. – Zayn pocałował mnie w policzek.
- Kocham cię. – szepnął.
- Ja też cię kocham. – odpowiedziałam i zaczęłam iść wąskim korytarzem. Wyszłam na dwór i z powrotem założyłam kaptur, przecisnęłam się przez fanki i już byłam w drodze do naszego wieżowca. Okazało się że winda chwilowo nie działa, więc musiałam iść schodami. Szłam powoli nie zwracając zbytnio uwagi na mijających mnie ludzi. Kiedy doszłam na piętro szóste spostrzegłam Em wychodzącą z siłowni.
- Co ty robisz? Wszyscy się o ciebie martwią.
- Byłam na siłowni co w tym takiego złego? – zapytała nie rozumiejąc mojego zdenerwowania.
- Emilie przestań! – krzyknęłam. Ty naprawdę nic nie rozumiesz, niszczysz mnie, Harrego, siebie. Nie możesz pojąć tego że jesteś idealna, piękna. Przestań się odchudzać. Ta anoreksja cię zabija i nas chyba też. Właśnie przez to są nasze wszystkie problemy, spięcia, kłótnie. Chcesz tego? Harry kocha cię taką jaką jesteś. Dla kogo chcesz się zmienić, bo ja nie rozumiem. I mam serdecznie dosyć tego wszystkiego. Chcesz znowu trafić do szpitala, chcesz tego? Teraz na pewno skontaktowali by się z psychologiem, z twoją mamą, to jest chore Em zrozum to, my chcemy dla ciebie dobrze. Wszystko się pieprzy, a ja też jestem już zmęczona tym wszystkim, nie utrudniaj tego jeszcze bardziej. Harry strasznie się martwi i to przeżywa, uwierz w końcu nie wytrzyma i cię zostawi, wszyscy odejdą bo nie będą mieli już sił. Ale przecież ty i tak zrobisz jak chcesz, nie mylę się, prawda?
- Nie. – powiedziała prawie nie słyszalnie.
- Jak zwykle. – zaśmiałam się cicho. Więc chyba nic tu po mnie, trzymaj się Em. – zaczęłam schodzić schodami.
- Jess, zaczekaj.
- Zostaw mnie. – nie odwróciłam się, zeszłam na dół i wybiegłam z budynku. Deszcz dalej padał, zachłysnęłam się zimnym powietrzem. Szłam prosto przed siebie kopiąc co chwile jakiś kamień pojawiający się pod moimi stopami. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni. Wybrałam bardzo dobrze mi znany numer, pojawiło się zdjęcie uśmiechniętego Zayna, nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Tak Jess? - powiedział Zayn.
- Gdzie jesteś?
- Już w domu. Coś się stało, a ty gdzie jesteś?
- Idę do was przez miasto, za jakiś czas powinnam być.
- Pieszo? Ale pada deszcz.
- Nic nie szkodzi, Do zobaczenia. – rozłączyłam się.
Tak, padał deszcz, ale mi to nie przeszkadzało, chciałam chociaż przez chwile pobyć sama. Londyn zawsze był piękny, kiedy był zasypany śniegiem, w słoneczny dzień, zasypany jesiennymi liśćmi a nawet wtedy kiedy padał deszcz. Uśmiechnęłam się lekko. Jedyne o czym teraz marze to usiąść pod kocem z ciepłą kawą w ręku i przytulić się do mojego chłopaka, rozmawiać albo milczeć, bez różnicy, po prostu być blisko niego. Kiedy w końcu doszłam do domu chłopaków, zapukałam lekko do drzwi. Otworzył mi Niall.
- Jesteś cała mokra.
- Nic nie szkodzi.
- Chodź szybko bo się przeziębisz. Zayn!
Weszłam do środka i zdjęłam buty, rozejrzałam się po mieszkaniu i spostrzegłam Zayna zbiegającego po schodach, nikogo więcej nie było. Złapał mnie za rękę i pociągnął na górę. Stanęłam w progu jego pokoju, a on zaczął szukać czegoś w swojej szafie. Po chwili wyciągnął swoją koszulkę „ Smoking can cause a slow and painful death”, szare dresy i czarną bluzę. Ubrałam się w suche ciuchy i razem zeszliśmy do salonu gdzie siedział Niall.
- To co z Em? – zapytał blondyn.
- Nawet nie pytaj.
- To znaczy? – ciągnął Zayn.
Opowiedziałam im o naszej sprzeczce i co ją spowodowało, nie zrobiło to na nich zbytniego wrażenia, chyba poznali już ją wystarczająco dobrze i przyzwyczaili się do tego. Ale dla mnie ona była naprawdę ważna, nie chciałam jej stracić, martwiłam się o nią i chciałam dla niej jak najlepiej. Emilie można powiedzieć była już dorosła i powinna sama o sobie decydować, ale zachowywała się jak dziecko. Jak dziecko które chce osiągnąć postawiony sobie cel, swoje ambicje które nie do końca są słuszne, prawdziwe, dobre, warte poświęcenia. Odpowiedzialność. Moja przyjaciółka na pewno nie była odpowiedzialna, ani za siebie ani za bliskie osoby. Raniła mnie i Harrego, może nie świadomie ale robiła to. Nie chciała niczego zmieniać, nie chciała chodź trochę zmienić siebie. Z moich rozmyślań wyrwała mnie piosenka „ Summer Paradise” którą Niall miał ustawioną jako dzwonek, nie zauważyłam też wcześniej że mojego przyjaciela nie ma z nami w salonie.
- Odbierzcie. – usłyszałam krzyk blondyna z kuchni. Podniosłam telefon nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam go do ucha.
- Tak, słucham?
- Witaj Niall, tu Samantha, mama Chloe. – zesztywniałam, a po plecach przeszedł mnie zimny dreszcz.
- Niall jest w kuchni, tu Jess. – powiedziałam tak szybko że nawet nie byłam pewna czy zrozumiała co mówię.
- A, Jess, dzień dobry. Dasz mi go? – przycisnęłam telefon do piersi i skierowałam się do kuchni gdzie blondyn przygotowywał sobie kanapki.
- Niall, to mama Chloe. – powiedziałam szeptem. On spojrzał na mnie z przerażoną miną.
- Nie chce z nią rozmawiać, nie mam o czym. – odparł, a ja zauważyłam jak po jego policzku spływa jedna pojedyncza łza, odwróciłam się żeby się nie rozpłakać i wróciłam do Zayna.
- On nie chce z panią rozmawiać. – znowu przyłożyłam iPhona Nialla do ucha.
- Ale jak to? Ja nie wiem co się dzieje, moja córka wyjechała, powiedziała mi że nie jest już z Niallem i że chce odpocząć, wszystko przemyśleć, czy on ją skrzywdził?
- Czy on ją skrzywdził? – wrzasnęłam na cały dom i wstałam automatycznie.
- Jak pani śmie tak mówić, to ona go skrzywdziła, złamała mu serce, oszukała, wszystkich nas skrzywdziła, zostawiła go, zostawiła nas, zakończyła naszą przyjaźń, miałyśmy być zawsze razem, zawsze, rozumie pani co to znaczy, a ona po prostu to zakończyła, bo stwierdziła że to ją meczy, wybrała spokój a nie Nialla, a on jest tak cudowny, tak dobry i kochany, powiedziała że na nas też już jej nie zależy, nienawidzę jej z całego serca, kiedyś była moją przyjaciółką, a teraz jest największym wrogiem, nigdy jej tego nie wybaczę, tego że tak nas skrzywdziła, mnie, Emilie, Nialla. Nigdy!- po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Ja nie wiedziałam. – wybełkotała.
- To teraz już pani wie. – rozłączyłam się i dopiero teraz spostrzegłam że w salonie stoi Niall, przysłuchiwał się całej mojej rozmowie z mamą Chloe, on również płakał. Podeszłam do niego i przytuliłam go mocno. Po chwili podszedł do nas Zayn, odsunęłam się od blondyna i wtuliłam w mojego chłopaka, jeszcze ręką starłam ostatnią łzę cieknącą po policzku mojego przyjaciela.
- Będzie dobrze, wiem że to głupie słowa, ale na pewno się ułoży. – powiedział Zayn, kierując te słowa do naszej dwójki. Właśnie teraz chciałam napisać do Em żeby się tu pojawiła że jej potrzebuję. Ale nie zrobiłam tego, nie mogłam. Westchnęłam głośno i usiadłam na kanapie a obok mnie Zayn i Niall. Mój chłopak chciał rozładować atmosferę, zawsze to robił i najczęściej mu się udawało, włączył horror o którym ostatnio rozmawiałam z Niallem, bardzo chcieliśmy go obejrzeć, ale plany się pokomplikowały i nie poszliśmy do kina. Spojrzałam na ekran, film właśnie się zaczynał. Wbiłam się w poduszki, założyłam kaptur i pogrążyłam się w swoich myślach. Nie potrafiłam się na niczym skupić, nie potrafiłam w spokoju obejrzeć filmu, w głowie miałam milion myśli. Nie mogłam uwierzyć, że Chloe nie powiedziała nic mamie i jeszcze zwaliła całą winne na Nialla, co za szmata. Myślałam że ją znam ale chyba się pomyliłam, dawna Chloe nigdy by tak nie postąpiła, ona nigdy by nie zostawiła swojego chłopaka, myślałam że ona go kocha, jak mogła go tak okłamywać, jak mogła okłamywać nas. Jest nikim, dla mnie jest nikim. Ja jej zaufałam! Głos w mojej głowie krzyczał w niebo głosy. Przymknęłam powieki. Nienawidzę jej. Nienawidzę jej. Nienawidzę jej. Ciągle słyszałam to w głowie. Wszystko się sypie, moje przyjaźnie się rozpadają, najpierw Chloe, a teraz Emilie. Nie chce stracić Em, ale jeśli ona nie zachowuje się w stosunku do mnie fair to dlaczego ja powinnam. Nie muszę, nie chcę. Mam już dosyć pomagania wszystkim dookoła, zajmowania się ich problemami. Bo kiedy to ja mam kłopoty, chwilowe załamanie i potrzebuje  pomocy, nikogo nie ma. Chciałam przez chwile odpocząć, otworzyłam oczy i zaczęłam przyglądać się postaciom w filmie. Położyłam głowę na ramieniu Zayna, on objął mnie, a ja wtuliłam się w niego. Wciągnęłam powietrze i poczułam mocne perfumy połączone z zapachem dymu z papierosów. Nie chciałam się z nim kłócić, więc nic nie powiedziałam, to pewnie przez ten stres, tyle się ostatnio dzieje. Wiem jak trudno rzucić nałóg, a kiedy emocje buzują i chce się odreagować sięga się właśnie po używki.
- Kocham cię. – powiedziałam cicho.
- Ja też cie kocham. – odszepnął.
Kiedy film się skończył, no skończył się a ja nie wiedziałam o czym był, nie wiedziałam nawet kto był głównym bohaterem, Niall wstał z kanapy.
- Idę się położyć. – powiedział ochryple.
Spojrzałam mu prosto w oczy a on skierował się w stronę schodów a po chwili zniknął z mojego pola widzenia. Rozciągnęłam się i położyłam głowę na kolanach Zayna, on głaskał mnie po włosach co chwile.
- Dlaczego? – zapytałam.
- Ale co?
- Dlaczego wszystko się psuje. Przyjaciele odchodzą, miłość zawodzi, a problemy powstają z jednych drugie, potężniejsze. Czemu wszystko nie może być dobrze? Czemu ludzie nie mogą kochać siebie nawzajem, szanować, nie zawodzić. Czemu mówią słowa „Kocham cię” nie znając ich znaczenia i potęgi? Czemu mówią „ Na zawsze” chociaż wiedzą, że tak nie będzie, że nie dotrzymają danej obietnicy? Czemu? – zamknęłam oczy bo zaczęły napływać do nich łzy, mój chłopak złapał mnie za rękę.
- Pamiętasz jak mówiłem że będę się starał żeby było idealnie? – nie czekał na moją odpowiedź. Staram się i dalej będę, ale nigdy nic nie będzie perfekcyjne, takie jest życie czy jakby wszystko się układała, wszyscy byli by dla siebie mili, tak byś je kochała. Nie, właśnie. Bo byłoby nudno, jedna wielka melancholia. Zawsze coś się psuje, ale tak już jest i nikt tego nie zmieni, prędzej czy później ułoży się, znowu będzie dobrze. Życie biegnie do przodu, ludzie się starzeją i zmieniają ale najważniejsze jest to żeby podczas tej zmiany dalej zostać sobą. Kawa stygnie, uczucia gasną, piwo tarci gaz, namiętność wietrzeje, a ludzie zwyczajnie odchodzą. A ty, żyjesz dla siebie, nie dla innych. Więc nie myśl o tym, bądź sobą bo inni zapomną a ty będziesz tym żyła, oni odejdą a ty zostaniesz.
- Masz racje. Czasami nawet mnie zaskakujesz, uwielbiam z tobą rozmawiać. Jestem największą szczęściarą, bo mam ciebie. – podniosłam się i pocałowałam go w usta.
- Ale nie chce żeby Niall cierpiał, on na to nie zasługuję. – dodałam.
- Tak, on na to nie zasługuję, ale myślę że zwykła rozmowa mu nie pomoże, wiesz jak bardzo ją kochał i nie wiem czy dalej nie kocha. – pocałował mnie w czoło i przybliżył o siebie. Nasze dłonie złączyły się, palce splotły się razem. Wtuliłam się w niego. Nie musiałam mówić że go kocham on bardzo dobrze o tym wiedział. Szepnęłam tylko ciche „Dziękuję”.     







pytanie na dziś: jak według was potoczą się dalsze losy naszych bohaterów? Czy Niall i Chloe znowu będą razem? Czy Em wyjdzie z anoreksji? A co stanie się z Jess? - e&j



+ słowa emilie: jak harry we mnie wejdzie, to ja ze wszystkiego wyjdę :D. taki tam mały żarcik, do tak pochmurnego rozdziału :)

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 20

muzyka



Chloe.


Siedziałam na parapecie wpatrując się w podłogę. Była trzecia nad ranem. Nie miałam ochoty kłaść się spać. Musiałam wszystko przemyśleć. Podjąć ostateczną decyzję. Miałam na sobie tylko za dużą koszulkę Nialla i majtki. Moje włosy w kompletnym nieładzie spięłam w koka. W ręku trzymałam kubek z zimnym już kakałem. Przez ostatni tydzień w ogóle nie wychodziłam z domu. Odizolowałam się od świata, od moich przyjaciół, od mojego chłopaka. Nie odbierałam telefonów, nie odpisywałam na sms. Nie otworzyłam im nawet drzwi, gdy po dwóch dniach Niall, Jess i Emilie do mnie przyjechali. Udawałam, że mnie nie ma. Moi rodzice są teraz na wakacjach, więc jestem całkiem sama. Ale to w sumie dobrze. Ciągle zbieram się, żeby podjąć ostateczną decyzję. O czym mówię? Jestem słaba, za słaba. Nie potrafię poradzić sobie z tą chorą nienawiścią, która szerzy się wśród fanów mojego chłopaka. To już wymyka się spod kontroli. Na każdym kroku jestem poniżana i obrażana. Ludzie nie tylko mnie krytykują, ale wmawiają, że nie kocham Nialla. To  naprawdę boli. Próbowałam to olewać, walczyć z tym, szukałam wszędzie pomocy. Ale nic nie zadziałało. Zostało mi jedyne wyjście. Niestety pewnie dla niektórych najgorsze. Muszę się oddalić i zacząć normalnie żyć. Wszystko od nowa. To będzie trochę trudne, ale mam nadzieję, że wyjdzie mi to na dobre. Mianowicie muszę rozstać się z Niallem. Myślałam nad tym długo. I właśnie teraz podjęłam ostateczną decyzję. To mnie niszczyło, on też nie czuł się dobrze, gdy na każdym kroku mnie obrażano. Muszę zniknąć z jego życia. Wiem, że go zranię, ale tak będzie tylko na początku. Jestem pewna, że za jakiś czas on znajdzie sobie kogoś innego, lepszego, kogoś kto będzie kochał go bezgranicznie, kogoś kogo on pokocha, kogoś kogo zaakceptują fanki. One naprawdę mogą dać popalić. Niestety to nie koniec. Zrozumiałam też… zrozumiałam też, że muszę zakończyć wszystkie przyjaźnie z osobami związanymi z One Direction, muszę zakończyć przyjaźń z Emilie i Jess. Z najlepszymi przyjaciółkami, z którymi przeszłam wiele, na których bardzo mi zależało. Miałyśmy być nierozłączne, zawsze i wszędzie razem. Jednak rzeczywistość taka nie jest, moje relacje z nimi są zupełnie inne. Nie mam siły na tą przyjaźń, jeżeli ona ma tak wyglądać, to mnie męczy. Wiem, że jeśli nadal bym się z nimi przyjaźniła, byłabym w pobliżu Nialla, byłabym w zasięgu fanek. Osób, które mnie nie znają, nic o mnie nie wiedzą, ale które życzą mi jak najgorzej. Wiem, że teraz będzie mi bardzo  ciężko. Rozstanę się z osobami, które są dla mnie najważniejsze. Ale w końcu będę miała spokój. Niestety od zawsze zbyt często myślałam o sobie. Wiem, że moje zachowanie może wydawać się trochę egoistyczne, ale jestem już za bardzo zmęczona, mam dość. Dzisiaj pojadę do domu chłopaków, spotkam się z dziewczynami i Niallem. Pożegnam się z każdym i wyjdę. Na tą chwilę już nie wrócę. Zobaczymy jak dalej potoczy się życie.
Wstałam i poszłam do kuchni. Z apteczki wyjęłam jakieś leki przeciwbólowe, ponieważ strasznie bolała mnie głowa. Napiłam się wody i wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku, założyłam słuchawki, włączyłam muzykę i próbowałam chociaż na chwilę zasnąć. Długo mi to  nie wychodziło, ale po jakiś dwóch godzinach, zdrzemnęłam się. Już przed dziewiątą obudziłam się. Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki. Wykąpałam się. W szlafroku zeszłam na dół, zrobiłam sobie dwa tosty i herbatę po czym poszłam do salonu. Próbowałam jak normalny człowiek zjeść śniadanie oglądając telewizję. Jednak w mojej głowie znowu krążyło milion myśli. Wzięłam do ręki mojego iPhona. 27 nieodebranych połączeń, 8 wiadomości. Zaczęłam je czytać:
„Chloe, co z tobą? Nie widziałem cię od tygodnia, martwię się. Nie odbierasz telefonów, nie dajesz znaku życia… Wszystko w porządku? Błagam chociaż odpisz, tylko się odezwij. Pamiętaj, że cokolwiek się stanie zawszę będę cię kochać” –Niall<3,
„co ty odpierdalasz? mogłabyś chociaż się odezwać, wszyscy się martwią. nie myśl tylko o sobie, bo nie mam pojęcia co robisz i daj znać co z tobą…” – Jess:*,
„proszę chociaż się odezwij, naprawdę się martwię. odpisz, napisz, że żyjesz cokolwiek… tak nagle zniknęłaś, co się dzieje” – Emilie xx,
To tylko 3 z nich, od razu je wyłączyłam. Nie miałam ochoty tego czytać. Wyłączyłam telewizor i poszłam do mojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy pierwsze lepsze ubrania. Padło na miętową, plisowaną sukienkę, czarne balerinki i szary sweterek. Kiedy byłam już ubrana, wysuszyłam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Za oknem padał deszcz. Ostatnio było słonecznie, ale jak to w Anglii, któregoś dnia w tygodniu musiał spaść deszcz. Padło na czwartek. Wyciągnęłam z szafki małą czarną torebkę, do której schowałam telefon, słuchawki, portfel, chusteczki i klucze i wyszłam z domu. Po drodze złapałam taksówkę. Gdy stanęłam przed drzwiami do domu chłopaków głośno westchnęłam i otarłam pojedynczą łzę. Byłam zdenerwowana, że muszę to wszystko zakończyć. Ale to jedyne wyjście, inaczej zwariowałabym.
- Boże, Chloe! – drzwi otworzył Niall, który od razu zaczął mnie przytulać i całować po szyji – Wiesz, jak się o ciebie martwiłem?! Co się z tobą działo?
- Zaraz ci o wszystkim opowiem, ale najpierw muszę porozmawiać z dziewczynami. Gdzie one są?
- Siedzą w kuchni – odpowiedział trochę zmieszany,
Szłam korytarzem twardo patrząc przed siebie. Nie mogłam teraz się poddać. Zrobię tak jak wcześniej postanowiłam, nic już nie zmienię.
- Chloe! – wstała z krzesła Emilie,
- Co się z tobą działo? – zapytała Jess ze złością w oczach,
-Musimy porozmawiać – odpowiedziałam szybko,
- Ale co, co ty w ogóle robiłaś? – wypytywała się blondynka,
- Od dawna się z tym wszystkim męczyłam. Przez ostatni tydzień siedziałam w domu. Musiałam wszystko sobie przemyśleć. Chodzi mi o to, że odkąd poznałyśmy chłopaków wszystko się zmieniło. tak, wiem wy jesteście szczęśliwe, układa się wam. Ale ja… ja już tak dalej nie mogę. Niestety, ale to był mój największy błąd. Dopuszczenie do siebie Nialla. Bo go pokochałam, wtedy. Teraz wszyscy mnie nienawidzą. Wybaczcie, ale nie potrafię tego olewać. Ja po prostu mam dość. Dlatego muszę skończyć z wami jakiekolwiek kontakty, rozstać się z Niallem. To dla mnie bardzo trudne. Muszę stąd wyjechać. Odpocząć w spokoju, bez nachalnych fanek. Przepraszam, że kończę naszą przyjaźń – zatrzymałam się – Ale tak będzie lepiej. Dziękuję, za ten czas spędzony razem, za wszystkie imprezy, kłótnie. Miałam w was oparcie. Teraz wszystko się zmieniło. oddaliłyśmy się od siebie i wiem, że poradzicie sobie beze mnie, nie jestem wam potrzebna, a przyjaźń z wami mnie już po prostu męczy. To koniec. Przepraszam. A teraz wybaczcie, ale muszę porozmawiać jeszcze z Niallem i wychodzę. Już się tu nie pojawię – powiedziałam podnosząc głowę i rozglądając się, przełknęłam ślinę i skierowałam się w stronę wyjścia, kiedy stałam w progu Jess mnie zatrzymała,
- Co? Kończysz z nami przyjaźń, bo masz dość hejtujących ciebie fanek? A co to ma wspólnego? Przecież to nie nasza wina. Tchórzysz, Chloe. Przykro mi, że one cię nienawidzą, ale przecież pomagałyśmy ci, nadal byśmy to robiły. A ty, tak po prostu odchodzisz, niszczysz naszą więź, nie próbując nawet tego naprawić. Powiedz szczerze, że już ci na nas nie zależy ,
- Ja po prostu muszę odejść z dala od otoczenia chłopaków. A jeśli chodzi o naszą przyjaźń, masz rację nie zależy mi już na niej tak jak kiedyś. Przepraszam, sama nie wiem czemu. Może to dlatego, że mam dość już tych kłótni, ciągłych sprzeczek i spięć, które, co jak co są między nami. Dlatego, potrafię ją skończyć i spróbować zacząć wszystko od nowa, daleko stąd – wyrzuciłam z siebie wszystko,
- Kłótnie powstają dlatego, że ludzie się różnią, mają swoje zdania i poglądy, że walczą o nie, ale mimo wszystko zależy im na tej drugiej osobie. Tak, nam na tobie zależało. To twój wybór, nie będziemy cię zatrzymywać. Ale jeżeli już tu stoimy, to coś ci powiem – Emilie spojrzała mi prosto w oczy – Ty chyba nie jesteś gotowa na prawdziwą przyjaźń, nie wiesz co ona znaczy. Zachowujesz się egoistycznie i myślisz tylko o sobie. Zostawiasz nas, Nialla. Wiesz jak to będzie boleć? Myślisz tylko o sobie. Przez ten tydzień strasznie się o ciebie martwiliśmy. Jess, Niall i ja spędziliśmy całą noc odpisując fankom na prywatne wiadomości. Chcieliśmy je przekonać. Zakończyć to wszystko, żebyś była szczęśliwa. Jak widać ty kończysz coś innego. Powodzenia, Chloe – powiedziała Emilie po czym ominęła mnie i wyszła z kuchni, zapewne poszła do Harrego,
- Ja jestem silna i dam sobie radę. Ale Emilie i Niall? Wiesz jak to będzie ich bolało? Zresztą sama mogłaś się przed chwilą przekonać, pewnie ona teraz płacze. Chyba ją znasz? Wiesz, że nienawidzi rozstań, tak bardzo przywiązuje się do ludzi. A może jednak, nie wiesz, nic o nas nie wiesz, nie znasz nas. Nie ważne, idź do Nialla. Ja idę pogadać z Em. Żegnaj – powiedziała twardo po czym zmroziła mnie spojrzeniem i wyszła,
Nie byłam zła na siebie, nie byłam zła na moje byłe już przyjaciółki. Czułam po prostu pustkę. To wszystko. Teraz została mi jeszcze rozmowa z moim chłopakiem. Wiem, że to duże wyzywanie, ale jakoś dam radę. Szłam schodami z opuszczoną głową, kiedy byłam pod pokojem blondyna głośno westchnęłam i zapukałam do drzwi. Usłyszałam ciche „Proszę” i weszłam do sypialni. Niall siedział na łóżku, z gitarą w ręku. Zawsze grał na niej gdy się denerwował. Po oczach poznałam, że jest przygnębiony.
- Tak więc, co robiłaś przez ten cały czas kiedy nas olewałaś?
- Nie olewałam was. Daj mi to wyjaśnić – spojrzałam mu prosto w oczy i nie wytrzymałam, łzy zaczęły mi lecieć i lecieć, wtuliłam się w jeszcze mojego chłopaka i płakałam, dopiero teraz doszłam do wniosku jak się do niego przywiązałam. Czy to była miłość? Sama nie wiem, bo przecież gdyby tak było to choć raz postawiłabym na pierwszym miejscu kogoś innego niż moją własną osobę. Na prawdziwą miłość, taką jaką darzą siebie nasi dziadkowie, czy rodzice przyjdzie jeszcze czas. Wiem, tylko że Niall to wspaniały chłopak, taki uroczy i miły. Przy nim czułam się naprawdę dobrze, jednak do czasu. Dlatego to koniec.
- Chloe, co jest? Wiedz, że cię kocham – powiedział, a ja pocałowałam go w usta. Robiliśmy to namiętnie, wiedziałam, że to już ostatni raz. Ostatni raz ich zasmakuję.
- Niall, ja przepraszam. Jestem tu po to, bo muszę to zakończyć, wyjechać stąd. Nie potrafię już tak żyć, z tą świadomością, że twoje fanki mnie nie akceptują, nienawidzą mnie. To rani, niszczy mnie. Nie mam na to już siły. Wybacz mi, że  się poddaję. Jesteś naprawdę kimś wielkim, za dobrym na mnie. Wiem, że znajdziesz sobie kogoś lepszego, kogoś kto pokocha ciebie tak jak ty go, a może i bardziej. Proszę cię, nie bądź zły, ani się nie smuć. Tak będzie lepiej. Nie dzwoń, ani nie pisz do mnie. Po prostu o mnie zapomnij, ja zrobię to samo. To była wspaniała przygoda, ale jak to mówią wszystko co dobre szybko się kończy. Masz wspaniałych przyjaciół, fanów, którzy bardzo cię kochają. Poradzisz sobie beze mnie. Przepraszam – jeszcze raz spojrzałam w jego piękne oczy, uwielbiałam się w nich zatapiać, kiedy doszło do mnie, że to ostatni raz poczułam ukłucie w sercu. To chyba przywiązanie. Przełknęłam ślinę i wstałam kierując się w stronę drzwi. Nie chciałam na niego patrzeć. Wiedziałam, że jest na mnie zły i smutny, że go zawiodłam i zraniłam, wiedziałam, że teraz jego niebieskie oczy, które były po prostu idealne wypełniały łzy. Ale musiałam tak postąpić, na pewno za jakiś czas wszystko mu się ułoży.
- Nie rozumiem tylko dlaczego mówiłaś mi „kocham cię” skoro to było tylko zauroczenie? Bo gdybyś mnie kochała, to byś została, bo jedyną potrzebną ci rzeczą do życia to moja miłość, ona wystarczyłaby ci. Okłamałaś mnie gdy ja ci zaufałem, pokochałem. Dobrze, będzie jak chcesz. Ale zastanów się nad swoim zachowaniem i nigdy nie postąp tak z następnym chłopakiem. Bądź z kimś kogo naprawdę kochasz, a nie z kimś z kim ci jest po prostu miło – usłyszałam za pleców, nie odwróciłam się, gdy minęłam próg jego drzwi zbiegłam ze schodów, chciałam być jak najdalej tego domu. Gdy przebiegałam obok salonu spostrzegłam Zayna, Louisa i Eleanor rozmawiających z Jess, Emilie, która była wtulona w Harrego. Danielle z Liamem mówili coś do niej, najprawdopodobniej ją pocieszali. Zatrzymałam się na chwilę. Spojrzałam na każdego z osobna. Szepnęłam tylko ciche: „będę za wami tęsknić” i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. Czułam na sobie ich wzrok, pewnie mnie usłyszeli.
- Żegnaj Chloe – usłyszałam głow Liama, Zayna i Danielle,
- Czyli wybrałaś drugie wyjście – powiedziała jakby sama do siebie Eleanor,
- Nie rozumiem, czemu tak postąpiłaś, ale… cześć – dodał Harry,
Ja odwróciłam się, lekko podniosłam rękę i pomachałam im. Jess i Emilie patrzyły się na mnie, widziałam po ich oczach, że są zawiedzione, że o tym, że się oddaliłam powiedziałam im dopiero teraz, teraz, kiedy nie da się nic naprawić. Wyszłam po cichu zamykając drzwi. Właśnie zakończyłam moje stare życie. W tym momencie jestem nikim, muszę jak najszybciej wyjechać z Londynu i zacząć wszystko od nowa. Wsiadłam do autobusu, chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Gdy już tam byłam wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam się pakować. Upchałam do niej moje wszystkie ubrania, buty oraz kosmetyczkę. Nie wiedziałam na ile wyjeżdżam. Do drugiej torby zapakowałam laptopa, ładowarki itp. Do podręcznej torebki wzięłam telefon, portfel i wszystkie potrzebniejsze rzeczy. Kiedy skończyłam się pakować był już wieczór. Mój pokój był teraz taki pusty. Nie było w nim nic, oprócz pustych mebli i nieposłanego łóżka. Zniosłam bagaże na dół i zadzwoniłam do rodziców. Oni o niczym nie wiedzieli.
- Cześć mamo. Muszę ci coś powiedzieć. Postanowiłam, że wyjadę na jakiś czas. Chcę pojechać do dziadków. Spakowałam już rzeczy, muszę odpocząć. O 22 mam autobus. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? – powiedziałam spokojnie,
- Dobrze kochanie, cieszę się, że chcesz ich odwiedzić. Ale czy coś się stało, wszystko w porządku? – zapytała się mnie,
- Rozstałam się z Niallem,
- Ale jak to?!
- To ja z nim zerwałam, mamo. Po prostu uważam, że to nie miało sensu. Jakoś się trzymam, potrzebuję wyjazdu, to tyle,
- Dobrze, Chloe. Jak chcesz. Trzymaj się kochanie i jakby co to dzwoń, przyjedziemy. Kocham cię,
- Pozdrów tatę i ja ciebie też – rozłączyłam się i wrzuciłam telefon do torebki.
Było po dziewiątej. Zamówiłam taksówkę i spokojnie na nią czekałam.
- Na przystanek, proszę,
Patrzyłam się jak na szybie rozmazują się krople deszczu. Nie mogłam się doczekać następnego dnia, gdy obudzę się już w innym miejscu, z innymi ludźmi.
- A panienka co taka smutna? Pewnie wracasz do domu, masz w Londynie chłopaka? – dopytywał się taksówkarz,
- Nie jestem smutna, raczej zmęczona. Nie, nie mam tu chłopaka, a wyjeżdżam do dziadków – odpowiedziałam bez emocji, dziwnie się poczułam mówiąc „nie mam chłopaka”,
Na miejscu byłam chwilę przed 22. Na przystanku, pod daszkiem stała piątka ludzi. Trzech starszych mężczyzn oraz kobieta z małym dzieckiem. Gdy podjechał autobus, młody kierowca wyszedł i zapakował walizki do bagażnika, następnie kupiłam od niego bilet, który wrzuciłam do portfela i zajęłam miejsce przy oknie. Kiedy odjeżdżałam dokładnie przyglądałam się ulicom Londynu, miasta, którego kochałam i jednocześnie nienawidziłam. W końcu niewiadomo kiedy tu wrócę. Wszędzie pozapalane latarnie, Big Ben wybijający 22:15, Buckingham Palace. Mimo, że na dworze lało jak z cebra, można było spotkać wielu ludzi. Takie było to miasto, tętniło życiem i w dzień i w nocy, niezależnie od pogody. Wyjęłam mój bilet, bilet który może wszystko odmienić. Wyjeżdżam do moich dziadków, rodziców mojej mamy. Mieszkają w niewielkiej i spokojnej miejscowości, Watford. Babcia Clodah i dziadek Jack zawsze byli dla mnie dobrzy, rozpieszczali mnie. Robili to na co miałam ochotę, rozumieli mnie. Właśnie tego teraz potrzebowałam, spokoju i zrozumienia. Droga trwała ok. 2 godzin. Nie miałam ochoty spać. W pewnym momencie znudzona wyjęłam mój telefon i włączyłam twittera. Przeczytałam tweeta Nialla: „ Przykro mi, że tak postąpiłaś, nigdy cię nie zapomnę i nie wiem czy masz rację, z tym, że kiedyś kogoś sobie znajdę. Zraniłaś mnie i nie mogę się z tym pogodzić…” oraz kolejnego „ A wy drodzy ‘prawdziwi’ fani możecie być z siebie dumni”. Ja napisałam tylko: „Zaczynam wszystko od nowa…” i wyszłam, nie chciałam czytać co inni mi piszą. Uciekłam od tego. Na szczęście przystanek był niedaleko domu dziadków. Wzięłam walizkę i torby i poszłam przed siebie. Ostatni raz byłam tutaj trzy lata temu, jednak znałam to miasto na pamięć. Gdy byłam młodsza spędzałam tu całe wakacje. Kiedy trochę dorosłam wolałam chodzić na imprezy niż przesiadywać z dziadkami. Teraz to mi się odwidziało i potrzebuję właśnie tej „nudy” i beztroskości. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Moi dziadkowie mieli niewielki domek, z przepięknym ogródkiem, w którym znajdowała się huśtawka, którą dziadek zrobił specjalnie dla mnie. Uśmiechnęłam się kiedy przechodziłam przez furtkę. Zadzwoniłam dzwonkiem, czekając aż ktoś mi otworzy. Po chwili ujrzałam moją babcię, która na mój widok szeroko się uśmiechnęła:
- Chloe, co cię tu sprowadza? Tak bardzo się stęskniłam – przytuliła mnie,
- Przyjechałam do was na trochę. Mam nadzieję, że nie jesteście źli? – zapytałam się,
- Nie żartuj sobie, wchodź bo zmarzniesz. Napijesz się herbatki i pójdziesz spać, na pewno jesteś zmęczona podróżą. A jutro sobie porozmawiamy – uśmiechnęła się do mnie – Jack, nie uwierzysz kto do nas zawitał! Chodź i pomóż wnuczce z bagażami,
Weszłam do środka. Nic się tu nie zmieniło. Na ścianie wisiały moje zdjęcia z dzieciństwa. Pierwszy raz od jakiegoś czasu poczułam ulgę. Wiedziałam, że teraz wszystko może się ułożyć, jest taka mała szansa, którą muszę wykorzystać.





dzięki wam postanowiłyśmy, że jeżeli dalej będziecie komentować tak jak pod ostatnim rozdziałem to zostajemy. pamiętajcie, że każdy szczery komentarz, każda opinia się liczy i mobilizuje nas do dalszego pisania, prowadzenia tego bloga. a więc jak podoba się wam styl pisania w tym rozdziale? tym razem pisałam go ja. nie bądźcie złe, za to, że  Chloe zerwała z Niallem, wiecie, nigdy nie może być i nie jest idealnie.takie życie. a według was Chloe dobrze postąpiła, czy zachowała się egoistycznie raniąc Nialla i swoich przyjaciół? no to na tyle, dziękuję i zachęcam do komentowania - emilie :)

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 19




Emilie.


Znowu wszystko się skomplikowało. Nie dość, że ciągle kłócę się z Harrym, to jeszcze teraz Jess może być w ciąży. Byłam zmęczona tym wszystkim, miałam dość. Właśnie siedziałam w poczekalni z Zaynem i Harrym. Moja przyjaciółka była w gabinecie. Każdy miał nadzieję, że wszystko się ułoży, że ona i Zayn nie zostaną rodzicami.
- Ile jeszcze kurwa to potrwa? – zapytał zdenerwowany Zayn,
- Nie mam pojęcia – odpowiedziałam bez emocji,
Jedynie Harry siedział w milczeniu. Patrzył się w sufit, splótł dłonie i bawił się palcami. Ostatnio zrobił się bardzo podejrzliwy, ciągle się mnie o coś czepia. Nie jest tak jak kiedyś. Zmienił się. Tak jak wszystko wokół.
- Pan Zayn Malik? Zapraszam do siebie – drzwi do gabinetu otworzyły się, a starszy już mężczyzna zawołał mulata,
Kiedy chłopak wstał powiedział pod nosem „kurwa”. No i zostaliśmy sami. Spojrzałam na mojego chłopaka.
- Wszystko będzie dobrze – powiedział,
- Boję się,
- Nie ma czego – lekko się uśmiechnął – Zgłodniałem, przynieść ci coś? – zapytał się i wstał z krzesła,
- Nie, dzięki – odpowiedziałam szybko, a on skierował się do bufetu,
Siedziałam sama czekając aż Jess i Zayn wreszcie wyjdą z gabinetu. Poczekalnia była duża. Ściany pomalowano tu na niebiesko. Wszędzie wisiały różne plakaty, dotyczące chorób, badań itp. Po dwóch stronach korytarzu znajdowały się białe krzesła. Wyjęłam mojego iPhona i weszłam na twittera. Chwilę potem przyszedł Harry z burgerem w ręku. Spojrzał mi się prosto w oczy nic nie mówiąc. Wiedziałam o co mu chodzi. Nie chciałam nic do jedzenia. No tak, faktycznie wielki powód, żeby się obrażać. Denerwuje mnie to. Nie jestem małym dzieckiem i sama umiem o sobie decydować, a jedyne czego mogę potrzebować to wsparcie, zaufanie, pomoc i oparcie, nie ciągłe kazanie mi co mam robić. Naprawdę, czy to tak trudno zrozumieć? Harry powinien przestać dramatyzować, bo nic mi nie jest. To, że się odchudzam, to nic wielkiego. Idzie mi nawet dobrze, więc niedługo z tym skończę.
- Smacznego – powiedziałam z sarkazmem,
- Dziękuję. Masz gryza – wyciągnął jedzenie w moją stronę,
- Nie chcę,
- Weź,
- Nie,
- Proszę? – uśmiechnął się,
- Ja pierdole – westchnęłam i wzięłam małego kęsa – Zadowolony?
- Oj, Emilie, Emilie, co się z tobą ostatnio dzieje?
- Ze mną? – prychnęłam,
Naszą rozmowę przerwała Jess i Zayn, którzy wyszli z gabinetu. Chłopak obejmował moją przyjaciółkę, a ona trzymała go za rękę.
- I co? – zapytałam,
- Nie tu – odpowiedziała rudowłosa,
Wyszliśmy na zewnątrz. Stanęliśmy pod samochodem. Harry złapał mnie w pasie i uniósł brew, robiąc przy tym słodką minę. Ja tylko kiwnęłam głową.
- Wyniki będą dopiero w przyszłym tygodniu. Jest za wcześnie żeby tak od razu to potwierdzić,
- No, ale lekarz powiedział, żeby niczym się nie martwić i że dobrze zrobiliśmy, że tu przyszliśmy. Na 70 % Jess nie jest w ciąży,
- Ale zawsze pozostaje te 30 % - dodała Jess,
- Na pewno wszystko będzie dobrze – pocieszył ją Harry,
Po chwili wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu chłopaków. Zayn został na dworze bo chciał zapalić, Harry poszedł do kuchni, gdzie znajdował się Niall. Ja i Jess skierowałyśmy się do salonu, usiadłyśmy na kanapie obok Eleanor. Danielle, Liam i Louis siedzieli na fotelach.
- No i jak, Jess? – zapytała się El,
- Jeszcze nic nie wiadomo, wyniki będą w przyszłym tygodniu. Lekarz powiedział, że nie muszę się martwić, bo na 70% nie jestem w ciąży,
- No widzisz?! Nie potrzebnie panikowałaś – dodał Liam,
W salonie zjawił się Harry i Niall, chwilę po nich Zayn. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, jak zwykle. Na stole leżało mnóstwo jedzenia. Jakieś ciasteczka, chipsy, żelki, popcorn itp.
- Emilie, zjedz coś – zaczął Harry, a ja przewróciłam oczami,
- Nie mam ochoty,
- Chociaż kilka chipsów – namawiał mnie, a Jess westchnęła, wiem, że trzymała jego stronę, bo ona bardzo przeżywała moją chorobę,
-Ale się dziewczyny uczepiłeś – zaśmiał się Louis,
- Nie uczepiłem, tylko się o nią martwię,
- Ale ja wiem kiedy jestem głodna i co wtedy zjem – odpowiedziałam,
- A tak w ogóle to gdzie Chloe? – zapytała Jess,
- Sam nie wiem, od rana nie odbiera – odpowiedział Niall,
- Nigdy jej nie ma, kiedy najbardziej jej potrzebuję – oznajmiła Jess,
- Już się do tego przyzwyczaiłam – zwróciłam się do niej,
- No w sumie,
Siedzieliśmy tak jeszcze przez jakiś czas. Nie miałam ochotę na rozmowę, więc przyglądałam się każdemu z osobna. Wzrok zatrzymałam na moim chłopaku. Byłam na niego trochę zła. On spojrzał się na mnie ukratkiem i od razu odwrócił wzrok poprawiając swoją grzywkę.
- Może poszlibyśmy do jakiegoś klubu? Dawno nie było żadnej imprezy – powiedziałam,
- Dobry pomysł, mi pasuje – przytaknęła Jess,
Każdy chciał się rozerwać. Chłopaki zamówili taksówki na dwudziestą. Postanowiliśmy, że tym razem pójdziemy do klubu w którym się poznaliśmy. Wszyscy zaczęli się przygotowywać. Ja i dziewczyny miałyśmy tu część naszych ubrań, bo w wakacje często zostawałyśmy u chłopaków na noc. Poszłam do sypialni Harrego. Chłopak przygotowywał na łóżku ubrania na przebranie. Stał w samych bokserkach, zagryzał dolną wargę. Rozbawił mnie ten widok.
- Co? – zapytał się brunet,
- Nic, nic. Seksowne wyglądasz – zaśmiałam się, a on podszedł do mnie i przytulił
- Nie kłóćmy się, dobrze? – wyszeptał do mnie,
- Dobrze, ale musisz trochę wyluzować, jesteś moim chłopakiem, a nie moją babcią, ja sobie poradzę,
- No ok. – odpowiedział po czym zaczął mnie całować, objęłam jego szyję,
- A teraz weź prysznic, mamy mało czasu,
Kiedy mój chłopak był w łazience, ja myślałam co założyć. Postanowiłam, że wezmę czarną koszulkę z krzyżem, jasne dżinsowe szorty i do tego czarne koturny. Gdy Harry wyszedł z łazienki, ja poszłam się ogarniać. Po pół godzinie wyszłam umalowana i ubrana.
- Wow, ale mam piękną dziewczynę – uśmiechnął się Harry pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby 
- Dobre żarty,
- Jak ty ostatnio schudłaś. Jesteś zdecydowanie za chuda,
- Nie – uśmiechnęłam się do niego i wyszłam, poszłam do pokoju Jess i Zayna,
Oboje byli już gotowi, tylko moja przyjaciółka nagrzewała prostownicę.
- O, no właśnie, wyprostujesz mi włosy? – poprosiłam,
- No, a jak myślisz – westchnęła, Jess zawsze mi je ogarniała, - A dobrze wyglądam?
- Tak, a ja? – zapytałam,
- Też – uśmiechnęła się
- Ach, dziewczyny – zaśmiał się Zayn,
- No co? – zapytałam się,
- Nic, nic. A ja dobrze wyglądam? – zapytał się z ironią w głosie,
- Nie – zażartowała Jess,
Gdy wszyscy byli gotowi zeszliśmy na dół i czekając na taksówki napiliśmy się szampana. Dzisiaj miałam zamiar dobrze się bawić, trochę wypić, chciałam od tego wszystkiego uciec, zrelaksować się. W klubie byliśmy o dwudziestej trzydzieści. Było tam już wiele ludzi. Zajęliśmy stolik dla VIP-ów i zamówiliśmy drinki. Po trzeciej kolejce wódki ruszyliśmy na parkiet. Tańczyliśmy w rytm muzyki, przytulałam się z Harrym, wygłupiałam z Niallem, rozmawiałam z dziewczynami i Louisem, przedrzeźniałam z Zaynem. Było naprawdę dobrze. Wróciliśmy do stolika. Każdy był już trochę pijany. Zaczęliśmy rozmawiać, kiedy podeszły do nas dwie dziewczyny, które chciały autografy i zdjęcia z chłopakami. Gdy miały już odchodzić zapytały się mnie i Jess:
- A gdzie jest Chloe?
- Nie ma jej dzisiaj na imprezie, nie odezwała się – odpowiedziałam,
- Aha, dużo directionerek jej nie lubi, to dlatego? – wypytywały się,
- Nie, nie dlatego – odparła Jess, a one ruszyły przed siebie, ja wstałam i udałam się w stronę łazienki, a jedna z dziewczyn zwróciła się do mnie,
- Emilie, jesteś z Harrym już jakiś czas. Obserwuję cię, wasz związek już od dawna, wiem, że miałaś problemy z anoreksją. Teraz widzę, że ostatnio schudłaś – zaczęła,
- Tak, miałam, ale już z tego wyszłam. Teraz po prostu chcę zrzucić kilka kilo – odpowiedziałam lekko zdenerwowana,
- Kiedyś chorowałam na anoreksję i tak jak ty wyleczyłam się z niej i potem przytyłam, po pewnym czasie zaczęłam się odchudzać i… ta choroba jest niebezpieczna, wraca i nawet nie wiesz kiedy bo to siedzi w twojej głowie. Masz wspaniałych przyjaciół, chłopaka który się o ciebie troszczy, fanki One Direction, które naprawdę cię kochają, uważaj na siebie i nie zmarnuj tego – powiedziała i odeszła,
Weszłam do łazienki i spojrzałam na siebie w lustrze, westchnęłam. Miałam już dość tego, że wszyscy są tacy podejrzliwi. Nikt nie potrafi mi zaufać, nikt mi nie wierzy, że wszystko ze mną w porządku, nawet fanki mojego chłopaka, które przecież mnie nie znają. Przemyłam twarz zimną wodą i wróciłam do reszty. Sięgnęłam po kieliszek i nerwy jakoś minęły.






ostatnio nic się nie układa. was w ogóle nie przybywa, wręcz przeciwnie, mało komentujecie i wchodzicie. może po prostu to nie ma sensu? oprócz tego wszystkiego chloe wczoraj odeszła i zostałyśmy same z problemem co do losów jej bohaterki. zależy nam na tym blogu i bardzo dużo w niego wkładamy, ale jeżeli nie ma efektów... bez chloe będzie trudniej, bo nie wiemy co zrobić z rozdziałami z jej perspektywy, z resztą rzeczy jakoś sobie poradzimy bo od dawna wszystko robiłyśmy tu same. tylko powiedzcie nam, czy jest w ogóle ktoś kto chciałby abyśmy dalej pisały tego bloga. - emilie&jess

środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 18

muzyka,


Jess,



Wszyscy chcieliśmy się stąd wyrwać, uciec gdzieś na kilka dni. Chłopcy byli przemęczeni pracą, a my miałyśmy dość szkoły i żyłyśmy wakacjami.  

Zakończenie roku szkolnego. Nasza uroczystość przesunęła się na drugi tydzień wakacji, ponieważ nasza szkoła była w remoncie i wcześniej nie mogła się odbyć.  
- Jess, szybciej, spóźnimy się. – krzyczała na mnie Emilie.
- No już, już.
- Chcę żeby było już po rozdaniu świadectw, żebyśmy mogły już się przebrać, wziąć nasze rzeczy i pojechać z nimi na biwak.
- Uwierz mi ja też, więc chodźmy już.
Obie ubrane elegancko, jak przystało na biało – czarno, opuściłyśmy mój apartament i zjechałyśmy windą na dół. Weszłyśmy do taksówki w której czekała już na nas Chloe.
- Cześć. – przywitałyśmy się i w milczeniu ruszyłyśmy w stronę szkoły. Byłam zła na moją przyjaciółkę, nie okazywałam tego ale myślałam że się domyśla w końcu chyba bardzo dobrze mnie zna. Nie podobało mi się że nie powiedziała nam o tym że fanki zorganizowały akcję „HejtujemyChloe” i zadzwoniła do Eleanor prosząc o pomoc a nie do nas.
- Jess, - usłyszałam swoje imię, wyrwało mnie to z rozmyślań.  
- Jesteś zła? – zapytała Chloe, 
- Szczerze, tak.
Moja przyjaciółka chciała coś powiedzieć ale właśnie nadszedł czas kiedy powinnyśmy opuścić taksówkę i tak właśnie zrobiłyśmy. Ostatnio rzadko spotykałyśmy się z ludźmi ze szkoły, byłyśmy zajęte chłopakami. Szłyśmy przez dziedziniec naszej szkoły, czułam na sobie spojrzenie wszystkich, nie patrzyli ze złości raczej z podziwu i lekkiej chorej zazdrości. No bo nie oszukujmy się kto nam nie zazdrościł. Doszłyśmy na salę gimnastyczną i zajęłyśmy swoje miejsca. Za nami siedziały dziewczyny które zbytnio za nami nie przepadały, były również fankami One Direction. Zaczęły ubliżać Chloe. Tym razem nie zareagowałam, miałam to w dupie nawet na nie, nie spojrzałam. Emilie zrobiła to samo. Po chwili na sam środek wyszła nasza pani dyrektor i zabrała głos.
- Drodzy uczniowie jestem z was bardzo dumna, tym razem również mnie nie zawiedliście, wasze wyniki są fenomenalne. Dziękuję.
Dyrektorka wyczytała wszystkich po kolei z imienia i nazwiska, rozdała świadectwa, pogratulowała i to był koniec. Zajęło to nam z godzinę i już w pośpiechu wracałyśmy do naszych mieszkań. Wbiegłam do mojego apartamentu i zaczęłam ściągać z siebie czarną spódniczkę i białą elegancką koszulę. Stanęłam w samej bieliźnie na środku mojego pokoju, ciuchy miałam już przygotowane, pochwyciłam je i weszłam do łazienki. Zmyłam z oczu makijaż i zostawiłam je tylko muśnięte tuszem. Założyłam krótkie dżinsowe spodenki, białą koszulkę na grube ramiączka i granatowo – szare conversy. Wzięłam moje dwie torby i ruszyłam w stronę drzwi. 
- Gotowa? – zapytał Thomas, miał nas odwieźć na miejsce.
Kiwnęłam głową i opuściliśmy mieszkanie. Przy samochodzie mojego brata czekały już dziewczyny zapakowałyśmy nasze rzeczy, wsiadłyśmy do samochodu i ruszyliśmy. Thomas dokładnie wiedział gdzie ma jechać, mój chłopak wszystko mu objaśnił. Po trzydziestu minutach byliśmy na miejscu, wyszłam z samochodu i rozejrzałam się dookoła. Byliśmy jakiś kilometr albo dwa za Londynem, na przepięknej polanie którą otaczał potężny las, stał tu mały domek w którym znajdowała się tylko kuchnia, łazienka i jeden mały pokój. Działka liczyła na oko parę hektarów, na samym końcu pod lasem znajdował się basen wykopany w ziemi. Zachłysnęłam się powietrzem było takie czyste, nieskażone, wolne od spalin i miejskich zanieczyszczeń. Po chwili spostrzegłam biegnącego w naszą stronę Harrego.     
- Hej, - przywitał się mój przyjaciel, pocałował Emilie a Thomasowi podał rękę. Chłopaki wyjęli z bagażnika nasze torby.
- Może zostaniesz, robimy grila?- Harry zwrócił się do mojego brata.
- Bardzo chętnie, ale nie mogę, praca wzywa. – uśmiechnął się.
- Dobra, może innym razem uda ci się wyrwać,
- Mam nadzieję.
Thomas przytulił mnie i pocałował w czoło.
- Uważaj na siebie.
Spojrzałam na niego znacząco.
- Po prostu, nie chcę cie stracić. – Po tych słowach wsiadł do samochodu, rzuciłam mu jeszcze przelotne „kocham cię” i odjechał. Wzięłam moje torby i zaczęłam iść w stronę domku. W połowie drogi nie wiadomo skąd wyskoczył przede mną  Zayn. Rzuciłam mu się w ramiona, dawno go nie widziałam. Nasze usta złączyły się w idealny pocałunek. Zawsze wiedziałam że do siebie pasują ale teraz mogłam to też poczuć. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, szepnęłam ciche „ kocham cię”.
- Kocham cię i tęskniłem.
- Trzeba było zadzwonić.   
- Chciałem dać ci chwilę spokoju.
- Od ciebie nie muszę i nie chcę odpoczywać. – Jeszcze raz obdarowałam go pocałunkiem, po czym mój chłopak wziął moje torby i razem w mgnieniu oka pokonaliśmy odległość która dzieliła nas od domu, byliśmy już przy naszych przyjaciołach przywitałam się z chłopakami podając im dłoń a Danielle i Eleanor pocałowałam w policzek na przywitanie.
- Co tam? – odezwałam się po chwili,
- No wiesz, wakacje, słońce, gorące dziewczyny, - zaczął się śmiać Zayn,
- Ale ty jesteś głupi, wiesz?
- Też cię kocham, - złapałam go za rękę a nasze palce się splotły.
- O widzę że rozłożyliście już namioty, - powiedziała Emilie,  
- Tak, słuchajcie ja i Em śpimy w tym namiocie – zaczął tłumaczyć i pokazywać Harry, - Jess i Zayn w tym, Niall i Chloe w tym, Liam i Danielle w tym, a Louis i Eleanor w tym.
- Czyli mam rozumieć, że śpimy wszyscy po dwie osoby w cztero osobowych namiotach? – odzywał się Niall,
- Tak, - potwierdził jak zwykle zadowolony Louis,
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem, a po chwili my – dziewczyny zaczęłyśmy rozkładać stół. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść obiad który przygotowali chłopcy a tak dokładnie Liam bo to on cały czas stał przy grilu. Jedliśmy, gadaliśmy i śmieliśmy się z byle czego. Po obiedzie ja i Zayn poszliśmy na spacer, trzymaliśmy się za ręce i nic nie mówiąc szliśmy prosto przed siebie.
- Nie sądzisz że Emilie zjadła strasznie mało? – zaczął mój chłopak,
- Tak wiem, ale mam już tego dość, nie chce o tym myśleć ani rozmawiać.
- Dobrze, - objął mnie w pasie.
- Kocham cie,
- Ja też bardzo mocno cię kocham, Jessica.
- Nie mów tak na mnie. – odsunęłam się od niego i zrobiłam obrażoną minę.
- Przepraszam Jess, - dalej stałam obrażona.
Podszedł do mnie objął mnie w tali, przycisnął do siebie nasze usta się zetknęły, zaczęliśmy się namiętnie całować.
- Dobrze, wybaczam ci.  – uśmiechnęłam się do niego szczerze. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę rozkoszując się chwilą i wróciliśmy do naszych znajomych. Kiedy zbliżyliśmy się do nich zauważyłam że chłopcy chcą żeby to była naprawdę dobra impreza. Na stole były po stawione różne rodzaje alkoholu. Na początku Liam nalał wszystkim szampana, wznieśliśmy toast. 
- Za najlepsze wakacje na święcie – krzyknęłam razem z Emilie. Wszyscy nas poparli i jednym łykiem wypiliśmy alkohol. Włączyliśmy głośno muzykę i zaczęliśmy się bawić. Alkohol lał się strumieniami i nikt nie miał zamiaru przestać. Gdzieś o pierwszej w nocy zaczęło robić mi się nie dobrze po prostu łączyliśmy alkohol co nie wyszło nam na dobre. Weszłam do domku żeby napić się wody, bardzo chwiejnym krokiem szłam przez korytarz, wzięłam szklankę z szafki przy czym przez przypadek stłukłam drugą nalałam wody i napiłam się, usłyszałam dziwne odgłosy z łazienki i poszłam w ich kierunku. Tam przy sedesie klęczała Emilie ze spuszczoną głową, wymiotowała. Podeszłam do niej i wzięłam jej długie włosy do tylu. Nie miałam siły byłam naprawdę ostro pijana, ale zaraz pojawił się Harry który był trochę trzeźwiejszy od nas.
- Zajmę się nią – powiedział i podszedł do swojej dziewczyny.
Wyszłam na zewnątrz i podeszłam do stołu, wzięłam do ręki butelkę piwa i wypiłam duży łyk. Nialla, Chloe, Louisa i Eleanor już nie było, wypiłam z Danielle jeszcze parę piw i drinka.
- To dobrze kochanie, wystarczy już tego. – odezwał się Liam i zabrał swoją dziewczynę do namiotu. Kiedy chciałam sięgnąć po butelkę piwa, byłam już tak pijana że nie mogłam jej wziąć do ręki, wtedy pojawił się Zayn, wziął mnie na ręce i zaniósł do naszego namiotu. Rzucił na materac i zaczął namiętnie całować, oboje byliśmy ostro pijani. Całował mnie po szyi a rękę włożył mi w majtki. Zaczęłam głośno oddychać. Odsunął się na chwilę ode mnie. Zdjął mi koszulkę, spodenki, stanik i majtki, a zaraz sam się rozebrał. Byłam tak pijana że nie potrafiłam odmówić. Zrobił to a ja krzyknęłam z bólu potem czułam już tylko przyjemność i podniecenie.

Obudziłam się z strasznym bólem głowy, nie wiedziałam co się dzieję. Leżałam naga pod kocem o obok mnie spał Zayn. Przestraszyłam się chociaż nie pamiętałam tego co się wczoraj działo byłam prawie pewna że to zrobiliśmy, że przespałam się z Zaynem Malikeim, nie chciałam tego, nie teraz zaczęłam mimowolnie płakać. Założyłam majtki, szare dresy, stanik, luźną koszulkę moje trampki i wybiegłam z namiotu. Wybrałam numer, była szósta rano ale on już po trzech sygnałach odebrał.
- Jess, jest szósta rano.
- Przyjedź po mnie, proszę. – powiedziałam płacząc.
- Boże, skarbie co się stało?
- Proszę tylko, przyjedź po mnie.
- Zaraz będę. – rozłączył się.
Po kilku minutach Thomas był już na miejscu, szybko wsiadłam do samochodu. Mój brat spojrzał na mnie z przestraszeniem w oczach.
- Proszę zabierz mnie stad.
Nic nie powiedział tylko ruszył przed siebie, jechaliby w ciszy a mi ciągle leciały łzy. Weszliśmy do naszego apartamentu, usiadłam na kanapie, Thomas zrobił dwie herbaty i przykrył mnie kocem.
- Jess, co się stało. – milczałam.
- Jess, proszę.
Powiedziałam mu, że myślę że tak właśnie się stało, że nie pamiętam co się wczoraj działo, nie kontrolowałam siebie, ale obudziłam się w takim stanie, wiec nie mogło być inaczej.
- Dobrze, a zabezpieczyliście się chociaż?     
- Nie wiem, Thomas, ja nic nie pamiętam. – rozpłakałam się jak dziecko. Mój brat przytulił mnie do siebie i zaczął szeptać „wszystko będzie dobrze, nie martw się” kołysał mnie do przodu i do tyłu próbował uspokoić. Zasnęłam. Kiedy się obudziłam Thomas dalej był było około dwunastej.
- Jess muszę iść na sesję poradzisz sobie sama?
- Tak, idź.
- Kocham cię.
- Kocham cię. – wyszedł.
Poprawiłam włosy, poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kawę, wzięłam moją ulubioną czekoladę, wróciłam do salonu usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Po chwili zadzwonił mój telefon, leżał na stole nie chciałam odebrać. W końcu zmusiłam się, dzwoniła Emilie.
- Halo? – powiedziałam szeptem,
- Boże Jess, co się stało gdzie jesteś, nic ci nie jest?
- Jest okej, jestem w domu, rano zadzwoniłam po Thomasa.
- Ale co się stało?
- To nie jest rozmowa na telefon.
- Zaraz u ciebie będę.
Siedziałam wpatrując się w TV leciała jakaś komedia a ja jakbym wyłączyła się, myślami byłam gdzie indziej, nie słyszałam nic, nie widziałam nic, po za poranną sceną w namiocie. Łzy znowu zaczęły spływać po moich policzkach. Usłyszałam tylko trzask drzwi i obok mnie zaraz pojawiła się Em. Usiadła obok mnie i mocno przytuliła ocierając przy tym moje łzy.
- Co się stało?
Spojrzałam przez okno była brzydka pogoda, zimno pochmurnie. Po chwili jednak odwróciłam wzrok i spojrzałam mojej przyjaciółce w oczy.
- Bo ja chyba, przespałam się z Zaynem, nie pamiętam nic z wczoraj, ale jak się obudziłam to leżałam naga, on też a moje ubrania były porozrzucane po całym namiocie, nie chciałam tego Emilie, nie teraz, nie wiem nawet czy się zabezpieczyliśmy, co jeśli, nie nawet nie chcę o tym myśleć.
- Już wszystko dobrze, zaraz pojedziemy do nich, zapytamy Zayna może on pamięta nic się nie stało, wiem ze to nie tak miało być, ale wyszło nic na to nie poradzimy proszę nie płacz, cokolwiek się stanie pamiętaj że możesz na mnie liczyć.
Złapała mnie za rękę, wstałyśmy z kanapy, założyłyśmy bluzy, zamknęłyśmy drzwi i zjechałyśmy windą na dół. Taksówka już na nas czekała weszłyśmy do niej, podałyśmy adres i ruszyłyśmy. Przez całą drogę nie odezwałam się, cały czas milczałam, siedziałam ze spuszczoną głową. W końcu samochód zatrzymał się zapłaciłyśmy i wyszłyśmy, uderzyło mnie zimne powietrze, było tu jeszcze chłodniej ponieważ nie było żadnych zabudowań. Szybkim krokiem ruszyłyśmy w stronę domku. Weszłyśmy do środka, wszyscy siedzieli w tym jednym pokoju, zawahałam się wchodząc. Kiedy przekroczyłam próg przelotnie spojrzałam na twarz mojego chłopaka wyglądał na zmartwionego. Odwróciłam wzrok kiedy tylko chciał spojrzeć mi prosto w oczy. Moja przyjaciółka ponownie złapała mnie za rękę.
- Zayn, musicie porozmawiać.
- Tak wiem, tylko że ja nic nie pamiętam.
Kiedy usłyszałam że wypowiada te cztery słowa „ ja nic nie pamiętam” rozpłakałam się jak dziecko, uklękłam na podłodze zakryłam twarz rękoma i płakałam tak mocno i głośno że zaczęłam się krztusić, od śmierci rodziców nigdy tak nie płakałam. Zayn podszedł do mnie, ukląkł i przytulił mnie do siebie. Kołysał tak jak to robił Thomas żeby mnie uspokoić.
- Ja nie chciałem, przepraszam, byłem pijany, nie kontrolowałem siebie, ani tego co robię, przepraszam cię Jess, wybacz mi, kocham cię.
- Kocham cię, - szepnęłam tylko cicho. 
- Pamiętasz czy się zabezpieczyliśmy? – odezwałam się po chwili.
Popatrzył na mnie znacząco, tak jak wszyscy pozostali chyba dopiero teraz dowiedzieli się o tym co zaszło.
- Musimy pojechać do lekarza. – powiedział mój chłopak.  





może dobijecie do trzydziestu komentarzy? :) a oto pytanie:  według was jak ten biwak skończy się dla jess i zayna?  
         

niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 17


muzyka, 


Chloe.



kilka dni później...



Jak w każdy wakacyjny dzień pozwoliłam sobie, żeby trochę ''zaspać''. Wstałam po południu, około drugiej. Nikogo nie było w domu, więc zeszłam w piżamie i sama zrobiłam sobie śniadanie. Wyjęłam z lodówki trochę sera i wędliny, a z chlebaka kilka kromek chleba do tostów, po czym nagrzałam toster, który stał na blacie. Podczas, gdy robiły się tosty, ja usiadłam na sofie i oglądałam jakieś reality show, które akurat leciało w telewizji. Kiedy z kuchni dobiegł dźwięk oznajmiający, że tosty są gotowe, poszłam je wziąć, po czym wróciłam do salonu. Pochłonęłam wszystko błyskawicznie - jak to na dziewczynę Nialla przystało. Zaśmiałam się bezgłośnie.
Kiedy reality show się skończyło, wyłączyłam telewizor i wróciłam do siebie, na górę. Włączyłam głośno muzykę i poszłam do łazienki się ogarnąć. Kiedy brałam prysznic, muzyka zakłócała stukanie wody o podłogę kabiny prysznica. Dzisiaj byłam w wyjątkowo dobrym nastroju, wygłupiałam się, śpiewałam i tańczyłam pod prysznice. Gdyby ktoś był teraz w domu, uznałby że zwariowałam do reszty.
Po prysznicu umyłam zęby i zrobiłam delikatny makijaż i spięłam włosy w luźnego koka. Wróciłam do pokoju i przyciszyłam muzykę. Otworzyłam laptopa i weszłam jak zwykle na tweetera. Przeleciałam szybko wzrokiem po tweetach różnych ludzi.
''Brawa ludzie, jesteśmy w trendsach'' brzmiał jeden z nich.
Natychmiast spojrzałam na Trendy. Większość była zupełnie normalna. Poza jednym.
''HejtujemyChloe'' - tak brzmiało hasło.
Poczułam ukłucie, kiedy zrozumiałam o co chodzi. Kliknęłam w nazwę.
Przeczytałam kilka tweetów i łzy napłynęły mi do oczu.
''Won od Nialla ty głupia zdziro!''
''On i tak jej nie kocha, nigdy nie kochał i nie będzie kochał''
''Co on w niej widzi? Czy jest ślepy, że nie widzi, że ona tylko leci na jego kase?''
''No i znalazła się druga Eleanor. Zwykła dziewczyna wyzyskuje naszego Nialla! Jak ona śmie!''
Schyliłam się i schowałam głowę w kolana. Próbowałam sama przed sobą udawać, że mnie to nie rusza, że nie jestem słaba, bezsilna wobec nich wszystkich, mają przewagę liczebną.
Szybko się ogarnęłam, nie chciałam się rozmazać. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer.
 - Eleanor, to ty? - zapytałam drżącym głosem.
 - Co się stało? Już do ciebie jadę.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo El się rozłączyła.
Zeszłam na dół razem z laptopem i usiadłam na kanapie. Po chwili do domu wpadła Eleanor.
 - Szybka jesteś - stwierdziłam.
 - Wsiadłam w samochód  i przyjechałam.
Podeszłam do niej i objęłam ją po przyjacielsku. Ostatnio bardzo się do siebie zbliżyłyśmy.
 - Co się stało? - zapytała zaniepokojona.
 - Zaraz ci opowiem. Siadaj na kanapie, a ja zrobię nam coś do picia.
El posłusznie poszła do salonu, a ja zrobiłam nam po kawie.
 - No więc... - zaczęłam.
Odstawiłam kubki na ławę i usiadłam obok niej, biorąc laptopa na kolana.
Eleanor cierpliwie czekała, aż coś powiem.
 - Dzisiaj weszłam na tweetera i zobaczyłam pewną akcję - mówiłam spokojnym tonem, a w każdym razie tak chciałam brzmieć.
 - I zobaczyłaś akcję ''HajtujemyCloe'', mam rację?
 - Skąd wiedziałaś? - zapytałam.
 - Jeśli zapomniałaś to przypominam ci, że też mam tweetera.
 - A no tak - powiedziałam, po czym zganiłam się w myśli za swoją głupotę.
 - A zadzwoniłaś akurat do mnie bo...
 - Bo zobaczyłam tego tweeta - powiedziałam po czym kliknęłam w tweeta, którego miałam na myśli.
 - ''No to znalazła się druga Eleanor. Zwykła dziewczyna wykorzystuje Nialla, jak ona śmie!'' - przeczytała na głos dziewczyna.
Po jej minie widziałam, że jej też zrobiło się przykro, ale nie chciała tego po sobie okazać, żeby uświadomić mi, że jest od nich silniejsza i, że ma gdzieś, co o niej piszą, bo ona sama wie, jaka jest i nikt nie będzie jej niczego narzucał.
 - Wiem, że Louis wielokrotnie apelował, żeby nikt nie pisał nic złego o tobie. To w ogóle pomagało?
 - Pomagało, ale nie na długo - stwierdziła ze smutkiem w głosie Eleanor.
 - Przykro to słyszeć.
 - Spokojnie, jakoś sobie z nimi radzę.
Jakoś nie chciało mi się w to wierzyć.
 - A mi jest bardzo ciężko i nie wiem zwyczajnie, co z tym zrobić. Jestem z Niallem już dosyć długo, a one w dalszym ciągu nie chcą się ode mnie odczepić.
 - I nie stanie się to szybko, słonko, musisz się z tym pogodzić. Jest taka prawda, że musisz wybrać: albo chłopak albo spokój.
 - Nie mogę wybrać między nim, a spokojem. Kocham go i nie potrafiłabym sobie wybaczyć, gdyby, musiała go zostawić tylko dlatego, bo naprzykrzają mi się jego fanki.
 - Wiem, decyzja jest trudna. Ja wybrałam Lou i jestem szczęśliwa, pomimo, że fanki wyzywają mnie i twierdzą, że go wyzyskuję. Po prostu trzeba się z tym pogodzić. Jeśli faktycznie trudno jest ci z tym wytrzymać powinnaś rozważyć inne rozwiązania, ale nie chcę cię do tego namawiać, bo sama wiem, że to nie jest najlepsze rozwiązanie.
Nie powiedziałam ani słowa. El w tym momencie zupełnie mnie zaszokowała. Do tej pory zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z istnienia tego drugiego ''rozwiązania'', ale teraz zaczęłam się nad tym poważnie zastanawiać, chociaż nie jestem do niego jakoś szczególnie nastawiona.
 - Muszę porozmawiać z Niallem - stwierdziłam.
 - Zawiozę cię - zaproponowała El.
Zgodziłam się. Poszłyśmy do jej samochodu i po chwili byłyśmy przed domem chłopaków. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Otworzył Harry.
 - Jest może Niall? - zapytałam.
 - Tak, siedzi u siebie w pokoju - odpowiedział chłopak.
Bez witania się z resztą pobiegłam od razu do jego pokoju. Blondyn siedział na łóżku, a na jego kolanach spoczywała gitara, na której tak uwielbiał grać.
 - Cześć, kochanie - powiedział odstawiając instrument na podłogę, po czym podszedł i objął mnie w pasie.
 - Cześć - odpowiedziałam i dałam mu całusa.
 - Co się stało? Wyglądasz na zmartwioną.
 - Byłeś dzisiaj na tweeterze? - zapytałam.
 - Nie - odpowiedział krótko. - Pozwól mi zgadnąć. Kolejne fanki?
 - Hmm... Yhym... niestety - powiedziałam smutnym głosem.
 - Co tym razem ci napisały?
 - Mi nic nie napisały. Tylko zorganizowały akcję ''HejtujemyChloe''.
Niall zalogował się i wszedł w trendy. Akcja dalej tam była. Widać, że dosyć długo się tam utrzymuje. Teraz była na trzecim miejscu. Chłopak kliknął w linka i zaczął czytać wpisy. Moje oczy lekko się zaszkliły. Pojawiło się dużo nowych wpisów, a ja nie chciałam ich czytać.
 - Jakie to dziecinne i żałosne - powiedział chłopak odwracając się do mnie.
Kiedy zobaczył, że łza spływa mi po policzku natychmiast mnie objął i pocałował.
 - Powiedz, że to co piszą o tym, że mnie nie kochasz, to nieprawda - błagałam.
 - Przecież doskonale wiesz, że to kłamstwo, że one są najzwyczajniej w świecie o mnie zazdrosne, o ciebie, o nas.
Jeszcze raz spojrzał na mnie i starł łzę spływającą po moim policzku.
 - Nie płacz, one nie są tego warte. A tak swoją drogą to mówiłaś o tym dziewczynom?
 - Nie, nie chce zawracać im głów swoimi problemami.
 - Nie zawracasz im głów. Są twoimi przyjaciółkami.
 - Później im o tym opowiem.
 - Ok. A teraz pozwól, że coś napiszę.
Chłopak odwrócił się z powrotem do swojego laptopa i wystukał w klawiaturę krótką wiadomość.
''Niektóre z was nazywają siebie prawdziwymi Directionerkami, ale ich zachowanie zupełnie temu przeczy." i umieścił tag ''HejtujemyChloe''
 - Jak ja cię za to kocham - powiedziałam wzruszona.
Po policzku znowu spłynęła mi łza, ale nie łza smutku, a radości, dumy i wzruszenia.
Leżeliśmy jeszcze długo z Niallem i przytulaliśmy się, całowaliśmy. Nawet nie zauważaliśmy upływu czasu. W końcu ktoś zapukał do nas do drzwi.
 - Proszę! - krzyknęliśmy równocześnie.
Klamka przeskoczyła, a za drzwiami zobaczyliśmy głowę Louisa.
 - Co jest gołąbeczki? - zapytał żartobliwie.
 - Hmm... nic nowego - odpowiedziałam z przyjaznym uśmiechem.
 - Emilie i Jess przyszły - oznajmił. - Dołączycie do nas?
 - Jasne, już idziemy - zgodził się Niall.
Podnieśliśmy się z łóżka. Ja wskoczyłam jeszcze do łazienki i trochę ogarnęłam włosy, no i poszliśmy do salonu, do reszty.
 - Cześć - przywitały się dziewczyny i dały mi po całusie w policzka.
 - Hej - odpowiedziałam.
 - Eleanor opowiedziała nam o tych fankach, które wypisują na tweeterze te wszystkie głupoty - oznajmiła Jess. - Przykro nam z tego powodu, ale musimy się ze wszystkimi zgodzić. One są po prostu zwyczajnie zazdrosne.
 - Właśnie - przytaknęła Emilie.
 - Nie przejmuj się nimi, kochanie - powiedział blondyn kierując słowa do mojego ucha, po czym objął mnie czule.
 - W sumie to coraz mniej mnie to rusza, bo mam ciebie przy sobie - wyszeptałam mu do ucha i pocałowałam w policzek.
 - To dobrze - odpowiedział chłopak widocznie usatysfakcjonowany.








hej tu jess, dziewczyny mnie zostawiły bo poszły na wesele, miałam dodać rozdział jutro, o tej godzinie to już dzisiaj, ale tak jakoś nie będę miała czasu, więc proszę,
a o to pytanie: waszym zdaniem Chloe wybierze spokój czy miłość? zostawi Nialla by móc znów żyć tak jak kiedyś, czy stawi czoła problemom, fankom? jak wam się wydaję? a tak ogólnie, to którą z bohaterek polubiliście najbardziej? ;  d

środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 16

muzyka

Emilie


1 luty – sobota.

Obudziły mnie promienie słońca, które świeciły zza okna. Odwróciłam głowę. Byłam wtulona w Harrego. Ja, Chloe i Jess spałyśmy u chłopaków. Dzisiaj mój chłopak obchodzi dziewiętnaste urodziny. Wszystko już zaplanowaliśmy.
- Hej śpiochu – odezwał się do mnie,
- Cześć – wtuliłam głowę w jego ramieniu,
 Leżeliśmy tak chwilę, nic nie mówiąc. Uwielbiałam z nim rozmawiać, śmiać się,  i milczeć. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś w kuchni nas woła.
- Śniadanie! – krzyczał Louis,
Oboje równocześnie wstaliśmy z łóżka przeciągając się.
- Ładnie wyglądasz – powiedział Harry, 
- Szczególnie w twoich, za dużych koszulkach – zaśmiałam się,
Zeszliśmy na dół. W kuchni siedzieli już wszyscy. Louis patrzył w telewizję, Liam czytał jakąś gazetę, Zayn rozmawiał o czymś z Jess i Chloe, a Niall zapalczywie jadł swoje śniadanie. Rozbawił mnie ten widok.
- O kogo my tu mamy – śmiechnęła się Jess,
Zajęliśmy miejsce i zaczęliśmy jeść. Zauważyłam, że Harry trochę posmutniał. Pewnie myślał, że zapomnieliśmy o jego urodzinach. Zrobiło mi się go przykro, ale taki był plan, to miała być impreza niespodzianka. Złapałam go za rękę, a on odwzajemnił to szczerym uśmiechem.
- Zaraz musimy się zbierać, o 12 mamy być w studio – oznajmił Liam,
W tym czasie ja z dziewczynami musiałyśmy wszystko przygotować. Goście to głównie dobrzy znajomi Harrego. Mieli być przed dwudziestą. Chłopaki wraz z solenizantem powinni pojawić się o dwudziestej. Do tego czasu my musimy posprzątać cały dom, trochę udekorować salon i przygotować jedzenie. Poszłyśmy na łatwiznę i zamówiłyśmy pizzę oraz gotowe przystawki, które wystarczyło rozpakować. Na imprezie muzykę ma puszczać DJ, którego załatwili chłopaki, bo to ich dobry znajomy. Kiedy opuścili dom i zobaczyłyśmy przez okno, że samochód już odjechał wzięłyśmy się do pracy. Założyłyśmy luźne ciuchy i zaczęłyśmy wszystko ogarniać. Przed piątą zdołałyśmy uporać się z większością. Teraz zostało nam tylko umalować się, uczesać itp. Postanowiłyśmy, że chwilę odpoczniemy bo mamy jeszcze trochę czasu.
- Zgłodniałam – powiedziała Chloe, po czym poszła do kuchni i wzięła paczkę chipsów,
Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy rozmawiać, wygłupiać się. W pewnej chwili Jess dostała smsa od Zayna.
- I co? Dobrze było zaryzykować – spojrzałam się na nią,
- Oj dobrze, dobrze. Nie wiem co bym zrobiła, gdybym zaprzepaściła taką szansę,
- Na szczęście wybrałaś naszego Bad boy’a – zaśmiała się Chloe,
- Dobra, chodźcie się ogarniać,
Każda z nas wzięła szybki prysznic. Później w trójkę stałyśmy przy lustrze i się malowałyśmy. Jess uczesała nam włosy, a potem się przebrałyśmy. Postanowiłam, że na tę okazję, założę sukienkę.  Kiedy zostało nam trochę czasu Jess wyjęła aparat i robiłyśmy sobie głupie zdjęcia. Kilka z nich Chloe wstawiła na twittera. Zaraz po tym posypała się masa wiadomości. Z nudów zaczęłyśmy wszystkie czytać. Wiele osób było dla nas bardzo miłych, ale niektórzy pisali okropne rzeczy. Najbardziej nie lubili Chloe.
- O, a ten – najechała myszką blondynka,
- „ Chloe nienawidzę cię! Jesteś taka fałszywa, widać, że żerujesz tylko i wyłącznie na sławie Niall’a, wykorzystujesz go. Mam nadzieję, że on też się tylko tobą bawi. Naprawdę życzę ci jak najgorzej…” -zaczęła czytać Jess – to jakieś bzdury, te laski po prostu mają straszne kompleksy i naprawdę niską samoocenę. Zazdroszczą ci, nie ma co się przejmować.
- Ta… - odpowiedziała Chloe, widziałam, że bardzo się tym przejęła,
- Ale spójrz na tą – „dziewczyny jesteście niesamowite! zazdroszczę wam wszystkiego, jesteście takie ładne i macie takie szczęście mając przy sobie chłopaków. widać, że oni was kochają J” – jest wiele takich wiadomości – zaczęłam ją pocieszać,
- A ta – „Chloe, powiem tylko jedno – zgiń i zostaw naszego Nialla. Nie pasujesz do niego, on zasługuje na kogoś innego, lepszego.” – pogrążała się przyjaciółka,
- Czy ty tego nie rozumiesz?! One specjalnie to piszą, przecież gówno wiedzą o tobie, nie znają cię. Piszą to z zazdrości, a takie zdesperowane fanki trzeba mieć w dupie. Same przecież nimi kiedyś byłyśmy, dobrze wiesz na czym to polega – odpowiedziała Jess, 
- No właśnie. A wiesz dlaczego uparły się akurat na ciebie? Tu nie chodzi o Chloe, tu chodzi o dziewczynę Nialla. Odkąd powstało One Direction on jedyny nie spotykał się z żadną dziewczyną. Liam, Louis? Oni od dawna są z Danielle i Eleanor. Fanki już je zaakceptowały. Chociaż wiesz, jak czepiają się El. Piszą o niej niestworzone rzeczy. A same ją znamy i wiemy jaka jest. Zayn? Wszyscy widzieli, że on naprawdę kocha Jess. Jak mówił o niej w wywiadzie, zrozumiały, że jest dla niego bardzo ważna. Ja i Harry – na początku one myślały, że to kolejna przelotna znajomość. Potem zobaczyły, że to coś poważniejszego, że jesteśmy szczęśliwi. chciały mieć chociaż Nialla dla siebie. A tu, proszę bardzo – on też ma dziewczynę. To dla nich coś nowego, muszą się przyzwyczaić. Więc spokojnie, nie przejmuj się nimi i tym co piszą.
- A teraz idziemy się bawić! – uśmiechnęła się Jess,
- Zaraz wszyscy zaczną się schodzić – dodałam,
Goście przybywali i przybywali. Wszyscy byliśmy w dobrych nastrojach. Wreszcie chłopcy podjechali samochodem. Wszyscy zaproszeni poszli do salonu. Kiedy Harry otwierał drzwi miał smutną i trochę zażenowaną minę. Patrzył się w podłogę. Musiał być w okropnym humorze. Zaraz wszystko się zmieni. Gdy chłopaki stali w progu, wszyscy zaczęli krzyczeć: „Sto lat, Harry!”. Mój chłopak stał w szoku. Czegoś takiego się nie spodziewał. Od razu do niego podeszłam.
- Myślałeś, że zapomnieliśmy. Wszystkiego najlepszego – pocałowałam go w policzek.
-Dziękuję, dziękuję wam wszystkim. Serio, byłem pewny, że już nikt nie pamięta o moich urodzinach. Kto to wszystko wymyślił, zorganizował?! – zaczął Harry,
- To chyba była twoja dziewczyna – wskazał na mnie palcem Louis,
- To wszystko ty zrobiłaś?!
- One mi pomogły – wskazałam na dziewczyny – no i chłopaki.
- Dziękuję ci, naprawdę dziękuję – przytulił mnie,
Impreza zaczęła się rozkręcać. Wszyscy dobrze się bawili. Kiedy ja i Harry skończyliśmy tańczyć, poprosiłam go, żebyśmy wyszli na zewnątrz.
- To prezent ode mnie. Spełnienia marzeń i żebyś zawsze był szczęśliwy, cokolwiek się stanie – wtuliłam się w niego,
- Nie trzeba było. Wystarczy, że ty jesteś przy mnie i to sprawia, że jestem szczęśliwy. Kocham cię.
- Otwórz – wskazałam głową na prezent,
Harry zaczął go ostrożnie rozpakowywać. W środku była srebrna bransoletka. Taką mieliśmy tylko my dwoje. Nikt inny. Na jego wygrawerowany był napis – Emilie, na mojej – Harry.
-Dziękuję, jest piękna – uśmiechnął się,
- Na pewno ci się podoba? – zapytałam,
- Tak, na pewno
Wróciliśmy do środka. Podeszłam do Jess i Chloe.
- I jak? – zapytałam,
- Chyba wszystkim się podoba – odpowiedziała Choe,
- A zwłaszcza Harremu – wskazała na niego Jess, chłopak akurat tańczył i wydurniał się z Niallem i Zaynem, wybuchłyśmy śmiechem, 
- Chodźmy do nich – zaproponowałam,
Później wszyscy razem tańczyliśmy, wygłupialiśmy się i piliśmy. Impreza była bardzo udana, każdy świetnie się bawił.


5 miesięcy później

Kilka dni temu zaczęły się wakacje. Chcemy je wykorzystać jak tylko się da. Muszą być udane. Jestem pewna, że takie będą. Ostatnio wszystko się bardzo dobrze układa. Jestem z Harrym od pół roku. Jess i Zayn dobrze się dogadują, podobnie Chloe i Niall. Mamy teraz więcej czasu dla siebie. Chłopaki nie są teraz bardzo zajęci, tylko od czasu do czasu mają jakieś próby, czy wywiady. Na razie nie koncertują. W trasę wyjadą dopiero za kilka miesięcy. Przez te wakacje musimy nacieszyć się sobą. Może gdzieś wyjedziemy? Mieliśmy takie przelotne plany, zobaczymy co z tego wyjdzie. Póki co pięknym latem rozkoszujemy się w Londynie.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk sms’a. Był od Chloe. Dzisiaj mieliśmy spotkać się na obiedzie w jakiejś restauracji. Padło na Nandos. Siedziałam w salonie i oglądałam jakiś poranny program. Mówili w nim jak zrzucić zbędne kilogramy i pokazać piękne ciało na plaży. Nie przełączyłam. Pokazywali zdjęcia ślicznych i chudych dziewczyn. Były dla mnie ideałami. Do których niestety mi daleko. Uważnie wsłuchałam się w słowa prowadzących, a kiedy zaczęła się przerwa na reklamy pobiegłam do łazienki. Stałam w samej bieliźnie i przyglądałam się sobie w lustrze. Rzeczywiście bardzo się zaniedbałam. Kiedy wyzdrowiałam i wyszłam ze szpitala, w ogóle przestałam zwracać uwagę na kalorie, i przez to pochłaniałam ich bardzo dużo, zdecydowanie za dużo. Postanowiłam, że się zważę. Dawno tego nie zrobiłam. Wyciągnęłam wagę i gdy na nią stanęłam wzięłam głęboki oddech. Kiedy na nią spojrzałam – przeraziłam się. „Jak mogłam do tego dopuścić?!” – zarzucałam sobie. W końcu doszłam do wniosku, że muszę trochę schudnąć. Doskonale pamiętam, że prawie zachorowałam przez to. Ale wtedy nie umiałam tego kontrolować. Teraz jestem silniejsza, przynajmniej tak mi się wydaję. Chcę spróbować nad tym zapanować, wiem, że dam radę. Mój cel – 5 kg. Trochę ćwiczeń i ograniczę niezdrowe jedzenie i za dwa – trzy tygodnie będę mogła pojawić się na plaży ze szczupłym ciałem. Nie chcę mówić o tym nikomu. Po prostu wiem, jak oni zareagują, będą to wyolbrzymiać, będą przesadzać. Nie chcę nikogo martwić. Nikt tego nie zrozumie. Nikt nie zrozumie, że chcę to robić by poczuć się szczęśliwsza, lepsza, perfekcyjna. Wszyscy pomyślą, że to chore. Ale to nieprawda. Nikt tak naprawdę nigdy tego nie zrozumiał, że to tkwi w psychice, że chociaż chcesz przestać, to nie możesz, to nie zwykłe odchudzanie, to choroba. A ja właśnie chcę się odchudzać, tylko. I gdy osiągnę mój cel – skończę z tym, proste. Trochę to przyspieszę, bo wakacje w końcu nie trwają wieczność. Dlatego dzisiaj odpuszczę sobie śniadanie, nie potrzebne kalorie, a wcale nie jestem taka głodna, i pójdę poćwiczyć. Bo przecież jedziemy na obiad, a z nimi zawsze dużo jem, „spalę to na zapas”. Przebrałam się, więc w stare dresy i zjechałam do siłowni. Lubiłam mieszkać w tym wieżowcu, miałam tu wszystko czego potrzebowałam. No i mieszkała tu sama elita… piękne modelki. Ideały. To chyba mnie dobijało. Na siłowni zawzięcie ćwiczyłam prawie dwie godziny. Musiałam wracać już do mieszkania, ponieważ miałam mało czasu, żeby się uszykować. Od razu poszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Potem ubrałam się, lekko pomalowałam, wysuszyłam włosy i zostawiłam je naturalne – lekko falowane. Poczułam kłucie w brzuchu, więc żeby zaspokoić potrzebę zjadłam połówkę jabłka i napiłam się szklanki wody. Chwilę potem przyszła po mnie Jess.
- Hej! – przywitała się uśmiechnięta,
- Cześć,
- Gotowa?
- Yhym – opowiedziałam zabierając torebkę – możemy iść,
Taksówka już na nas czekała. Podczas drogi nie rozmawiałyśmy za wiele. Samej Jess nie przeszkadzało milczenie, jednak do mnie było ono nie podobne. Ja uwielbiałam gadać cokolwiek godzinami. Siedziałam cicho tylko gdy coś mnie gryzło, gdy rozmyślałam. Jess – niestety – doskonale o tym wiedziała.
- Emilie, wszystko w porządku? – zapytała się,
- Tak… co miałoby być źle. Czemu w ogóle pytasz? – odpowiedziałam, usiłując ją zmylić,
- No właśnie nie wiem, dziwnie się zachowujesz.
- Po prostu się zamyśliłam. Mnie też czasami męczy ciągłe gadanie! – zaśmiałam się,
Gdy byłyśmy na miejscu przywitałyśmy się ze wszystkimi i dosiadłyśmy się do stolika. Wszyscy rozmawiali, wygłupiali się, jak zawsze. Przerwał to kelner. Wszyscy zamawiali kurczaka, hamburgera lub frytki. Kiedy pomyślałam ile to wszystko ma kalorii, westchnęłam.
- A dla pani?
- Ja po proszę sałatkę – odpowiedziałam, czułam, że wszyscy dziwnie się na mnie spojrzeli, szczególnie Harry i Jess,
- Tylko? – zapytał się kelner,
- Tak. – odpowiedziałam oschle,
Nie mogłam znieść tego ich wzroku.
- Jadłam przed wyjściem! – przewróciłam oczami,
- Na pewno? – zapytał się Harry,
- Tak, wszystko w porządku, po prostu nie jestem głodna, Jezu.
Kiedy kelner przyniósł nasze posiłki powoli jadłam sałatę. Nie miałam ochoty wpychać w siebie więcej. Pobawiłam się trochę jedzeniem, aż w końcu go odłożyłam.
- Idę do łazienki – oznajmiłam,
Kiedy wstałam usłyszałam, że Jess mówi coś Harremu. Pewnie jakieś brednie, znowu przesadzają.
Umyłam ręce i przemyłam twarz, po czym wróciłam do stolika.  Wszyscy znowu śmiali się, wszystko było jak wcześniej. Ja również wtrąciłam się do rozmowy. Jednak widziałam, że Harry jakoś dziwnie się zachowuje.
- O co ci chodzi? – zapytałam,
- To może raczej ty mi odpowiesz,
- Nie wiem o czym ty do mnie mówisz,
- Naprawdę? – zapytał z sarkazmem,
- Ja pierdole, jesteś moim chłopakiem, więc nie traktuj mnie jak małe dziecko, tak? Będziesz się kłócił o to, że wybrałam jakąś jebaną sałatkę, zamiast frytek czy hamburgera? Proszę cię, nie bądź śmieszny, chyba mówiłam już, że jadłam przed wyjściem,
- Po prostu się o ciebie martwię…,
- Nie. Po prostu dramatyzujesz,
- Nie musisz od razu krzyczeć,
- Przepraszam, ale po prostu denerwuje mnie to, jak ktoś traktuje mnie jak małe dziecko,
- Dobra, wierzę ci – objął mnie i pocałował w policzek.
Później zaczęliśmy rozmawiać o planowanym wyjeździe. Chcieliśmy pojechać do jakiegoś ciepłego kraju, nad piękne morze itd. Każdemu ten pomysł przypadł do gustu.
- To co mniej więcej kiedy? – zapytał Liam,
- Za dwa tygodnie, może w przyszłym miesiącu, jak wam pasuje? – zapytałam,
- Hmm, pasuje. Pogadamy jeszcze z Paulem i jakoś to ustalimy – odpowiedział Harry,
- Nie mogę się doczekać! – zaśmiała się Chloe, 
- Ja też! – poparłam ją,
- Będzie fajnie – dodała Jess,
- Na pewno – odpowiedział Niall,
Później pojechałyśmy do chłopaków. Jak zwykle oglądaliśmy jakiś film. Nie skupiałam się na nim jakoś szczególnie. Myślami byłam zupełnie gdzie indziej. Miałam gorszy dzień. A może po prostu jednak nie jestem jeszcze wystarczająco silna? To się niedługo okaże, ja nadal wiem swoje.





no to jak widzicie w naszym opowiadaniu zawitało już lato, jeżeli jest słońce za oknem to tak nawet łatwiej pisać, wena przychodzi. ostatnio coś mało komentujecie. to co wy na ten zbieg wydarzeń? ; )