Chloe.
Szłam korytarzem w mojej nowej szkole i rozglądałam się na
wszystkie strony. Byłam strasznie zestresowana wręcz przerażona. Obiecałam
sobie że nie stchórze, nie poddam się i nie ucieknę, miałam zamiar dotrzymać
postawionych sobie celów przynajmniej tym razem. Podeszłam do szafki z numerem 126, tak, to od
dzisiaj moja szafka, otworzyłam ją i wrzuciłam niepotrzebne książki do środka.
Zamknęłam szafkę, odwróciłam się tyłem i przywarłam do niej plecami.
Rozejrzałam się dookoła, szkoła napełniała się uczniami, niektórzy stali w
grupkach i zapewne opowiadali o tym jak spędzili wakacje, inni śpieszyli się
gdzieś, przechadzali po korytarzu a jeszcze inni? Były to pary, zakochani,
całowali się, przytulali, ta cała słodycz przyprawiała mnie o ból głowy. Westchnęłam
i ruszyłam przed siebie w poszukiwaniu klasy. Zdążyłam dosłownie przed
dzwonkiem. Wchodząc do klasy zostałam zatrzymana przez nauczyciela
historii-mojego wychowawcę, położył mi rękę na plecach i poprowadził na środek
klasy.
- Witajcie po wakacjach, myślę że spędziliście je miło i
wróciliście z energią na kolejny rok.
Stałam na środku klasy nie wiedziałam co mam zrobić, wszyscy
na mnie patrzyli nie słuchali tego o czym mówi pan Smith. Po chwili mój wychowawca przypomniał
sobie o mnie.
- Poznajcie Chloe, - wskazał na mnie. Będzie uczęszczała do
naszej szkoły przez najbliższy rok i należała do waszej klasy, myślę że
przyjmiecie ją ciepło i życzliwie. Liczę na to. A teraz Chloe może powiesz nam
coś o sobie, jak spędziłaś wakacje? – zwrócił się do mnie pan Smith. Przeszedł
mnie zimny dreszcz, zamarłam nie potrafiłam wydusić z siebie słowa.
- Nie ma nic ciekawego co mogłabym powiedzieć. –
wybełkotałam po chwili milczenia.
- Ależ na pewno, no, jak spędziłaś wakacje? – zachęcał mnie
nauczyciel.
- No tak, dużo się zmieniło przez ten czas, najpierw Londyn
i moje codzienne życie, przyjaciółki, koledzy, chłopak, imprezy, a później,
później uciekłam tu, do tego małego miasta gdzie czuję się bezpieczna, gdzie
jest taki spokój, gdzie mogę być po prostu sobą i żyć tak jak ja chcę. Odcięłam
się od poprzedniego życia, od moich bliskich od tego wszystkiego co należało do
mnie, zostałam sama, a oni, oni dalej żyją, bawią się i robią to co zwykle, są
sobą ale ja z nimi taka nie byłam. – spojrzałam na podłogę, nie wiedziałam
dlaczego to powiedziałam, dlaczego zwierzyłam się obcym osobą. Może po prostu
musiałam wyrzucić to z siebie. Nie wiem.
- Dziękujemy Chloe, możesz usiąść.
Jedyne wolne miejsce w klasie było obok jakiegoś chłopaka.
Spojrzałam na niego i przestudiowałam wzrokiem. Miał na sobie czarne rurki,
szare vansy, białą koszulkę, koszule w kratkę, czarny krzyż i full cap. Był
ładny. Uśmiechnął się a ja zajęłam od dzisiaj moje miejsce.
- Cześć, jestem Justin. – odezwał się chłopak wyciągając w
moją stronę dłoń.
- Chloe, - uścisnęłam jego rękę i obdarowałam uśmiechem.
- Tak, ale nie chce o tym gadać.
- Spoko.
Na tym zakończyła się nasza rozmowa, może Justin chciał
nawiązać jakiś kontakt ale ja byłam niedostępna. Teraz, żyję we własnym
świecie, jestem pogrążona w myślach, marzeniach, uczuciach, chcę zapomnieć na
zawsze o tym co było, ale nie jest to takie proste, wszystko przypomina mi ich,
nawet najmniejszy szczegół. Angielski i matematyka minęły bardzo szybko, byłam
w drodze na lunch. Tam mogłam się spotkać ze znajomymi, chodziliśmy do tej
samej szkoły ale do innych klas. Weszłam na stołówkę, moi znajomi nie należeli
do elity szkoły, podobało mi się to, była to odwrotność tego czego
doświadczałam w Londynie. Zajmowali jeden ze stolików w rogu pomieszczenia,
uśmiechnęłam się na ich widok i skierowałam do stolika. Usiadłam.
- Hej. – powiedziałam wszystkim na co oni rozpromienili się i
szczerze się do mnie uśmiechnęli. Wyjęłam swoją kanapkę i zaczęłam konsumować.
- Jak szkoła? – odezwał się Dawid.
- No nie jest najgorzej, tylko prawie nikogo nie znam i
jeszcze trochę się gubię. – uśmiechnęłam się.
- Przecież masz nas, nie zapominaj o tym, my nigdy cię nie
zostawimy. – powiedziała Jade podkreślając słowo „my”. Nie wiedziałam o co jej
chodzi, przecież tak naprawdę to ja zostawiłam moich przyjaciół a nie oni mnie.
Zadzwonił dzwonek, pożegnałam się z przyjaciółmi i poszłam na lekcje. Kolejne
zajęcia minęły równie szybko. Byłam w drodze do domu. Postanowiłam się przejść,
była ładna pogoda, powinnam z tego korzystać bo znając Anglię wszystko szybko
się zmieni. Wyjęłam z kieszeni mojego iPhona, włączyłam muzykę i włożyłam
słuchawki w uszy. Padło na Birdy- Terrible love. Westchnęłam cicho i szłam
prosto przed siebie. Podziwiałam to małe miasteczko, ludzie byli tu tacy
życzyliwi, uśmiechali się, biła od nich uczciwość i szczerość. Odkąd tu jestem wszystko
jak na razie się układa, odcięłam się od poprzedniego życia, nie chodzę na
imprezy, nie piję, nie biorę, jestem sobą, grzeczną, ułożoną, kulturalną Chloe.
Tak to ja, zdecydowanie. Doszłam do domu moich dziadków, wyjęłam słuchawki i
lekko zapukałam. Otworzyła moja babci, od razu uśmiechając się do mnie.
- Witaj kochanie, jak minął dzień?
- Cześć babciu, dobrze, wszystko było dobrze.
- Może coś zjesz?
- Nie dziękuję, nie jestem na razie głodna.
- Dobrze to zawołam cię jak obiad będzie gotowy. –
uśmiechnęłam się do staruszki i poszłam na górę. Rzuciłam torbę na fotel,
wzięłam laptopa i usiadłam z nim na łóżku. Włączyłam twittera, przejrzałam
posty moich znajomych. Zatrzymałam się na Niallu, jego ostatni wpis był z 26 lipca
przeczytałam.
Nadal tęsknie, i nie rozumiem tego, nie rozumiem ciebie, a
może nie chce zrozumieć. Brakuje mi ciebie, umieram.
Oczy mi się zaszkliły, ale obiecałam że się nie poddam,
kończąc związek z Niallem, zakończyłam moje życie na tej stronie. Bałam się że
wszyscy będą mnie krytykować, poniżać i wyzywać, ale nic takiego nie nastąpiło.
Postanowiłam że chcę by wszystko było normalnie, że udowodnię im że nie
popełniłam błędu, że jestem szczęśliwa. Wstawiłam zdjęcie. Uśmiechałam się na
nim i pokazywałam uniesiony w górę kciuk. Podpisałam.
Cześć, tęskniłam. Zaczynam, wszystko od nowa, zaczynam żyć.
Zaczynam być sobą. Dam radę, zobaczycie.
Zamknęłam laptopa i wbiłam wzrok w ścianę. Siedziałam tak
chwile o niczym nie myśląc, w głowie miałam kompletną pustkę.
- Chloe, obiad! – usłyszałam głos mojej babci z dołu. Wstałam
z łóżka i skierowałam się w stronę schodów prowadzących na dół. Weszłam do
kuchni i zajęłam moje miejsce, dziadka nie było więc razem z babcią zaczęłyśmy
jeść obiad w ciszy. Dzisiaj nie chciałam z nikim rozmawiać, chciałam pomilczeć
i być sama. Po posiłku wyszłam do ogródka i usiadłam na huśtawce. Poczułam się
tak beztrosko, jak dziecko, bez problemów, zmartwień, to dawało mi tyle
spokoju. Bujałam się wysoko odchyliłam głowę do tyłu, czułam się jakbym latała,
zaczęłam się śmiać, nie wiem dlaczego chyba cały stres ulotnił się, czułam się
swobodnie.
- Już mnie nie obchodzicie, nie liczycie się. Nigdy nie
wrócę! Słyszycie! – wykrzyczałam na głos. Zeszłam z huśtawki, położyłam się na
trawie i wpatrywałam w niebo, w chmurach szukałam różnych kształtów. Zauważyłam
serce i uśmiechnęłam się. Tak, uśmiechnęłam się. To już nie sprawia mi tyle
bólu, podjęłam taką a nie inną decyzję i jestem z siebie dumna, tak
najwidoczniej musiało być. Moje rozmyślania przerwał głos mojej babci:
- Chloe, ktoś do ciebie.
Nie spodziewałam się nikogo, wstałam i poszłam do drzwi
wejściowych. W progu stał Justin, skąd wiedział gdzie mieszkam i po co
przyszedł? Stanęłam przed nim i wpatrywałam się w jego brązowe oczy.
- Cześć, pomyślałem że zabiorę cię na spacer, co ty na to? –
odezwał się chłopak.
- No, nie wiem musze pomóc babci i w ogóle – chciałam go jakoś
spławić.
- Ależ kochanie, idź ja sobie poradzę, bawcie się dobrze
dzieci. – powiedziała moja babcia i wypchnęła nas za drzwi. Chłopak spojrzał na
mnie z góry i uśmiechnął się.
- Idziemy? – zapytał, a ja tylko potwierdzająco kiwnęłam
głową. Szliśmy w milczeniu, co chwilę spoglądałam na niego a on na mnie. Nie wiedziałam
gdzie idziemy, dawno tu nie byłam i nie kojarzyłam wszystkich miejsc. Doszliśmy
do pewnego parku w którym jeszcze nigdy nie byłam, przekroczyliśmy wielką potężną
bramę porośniętą bluszczem. Park był o wiele większy od tego niedaleko domu
moich dziadków. Usiedliśmy na jednej z ławek.
- Widzę że jesteś mało rozmowna.
- Nie, nie prawda.
- Powiedz mi coś o sobie.
Spojrzałam przed siebie i zamyśliłam się.
- Co by tu mówić, pogubiłam się w tym wszystkim, stchórzyłam
i uciekłam tutaj. Zostawiłam moje przyjaciółki bo stwierdziłam że ta przyjaźń mnie
męczy. Zawiodłam je, pewnie teraz mnie nienawidzą. Widziałam ich spojrzenia wtedy,
kiedy się z nimi żegnałam, łzy w oczach Emilie i wściekłość Jess, powiedziała
mi wtedy to: - Ja jestem silna i dam sobie radę. Ale
Emilie i Niall? Wiesz jak to będzie ich bolało? Zresztą sama mogłaś się przed
chwilą przekonać, pewnie ona teraz płacze. Chyba ją znasz? Wiesz, że nienawidzi
rozstań, tak bardzo przywiązuje się do ludzi. A może jednak, nie wiesz, nic o
nas nie wiesz, nie znasz nas. Nie ważne, idź do Nialla. Ja idę pogadać z Em.
Żegnaj. Skrzywdziłam ich wszystkich. Zerwałam z moim chłopakiem, z Niallem, dlatego
ze miałam dość hejtujących mnie fanek. Myślałam że go kocham a to było tylko
głupie zauroczenie, okłamałam go. Oni wszyscy, oprócz Jess i Em próbowali się
ze mną skontaktować, dzwonili, pisali, olałam ich, nie chcę utrzymywać z nimi
żadnych kontaktów. Chociaż kochałam ich, kochałam Londyn to chce o tym wszystkim
zapomnieć. Przez nich nie byłam sobą i może zabrzmi to trochę egoistycznie ale
oni mnie niszczyli. Nie jestem taka jak oni, jestem, grzeczną, kulturalną i odpowiedzialną
osobą, a przez nich, przez nie, imprezowałam, piłam, ćpałam, nie zależy mi na
byciu elitą, nie chcę popularności, nie jestem taka jak oni! Przechodzą teraz
kryzys, wiem, słyszałam że 1D wyjeżdża w trasę, Em popada w anoreksję, a Jess
nie daje sobie rady z tym wszystkim, ale to już nie mój problem, nie zależy mi
na nich, poradzą sobie, na pewno. I wiem
że jeśli chciałabym wrócić, to nie miałabym dokąd, oni mnie nienawidzą, Emilie
nigdy mi nie wybaczy, a Jess nie dopuści mnie do Em i Nialla i pewnie najchętniej
to nazwałaby mnie suką prosto w oczy. Dobrze że na razie nigdzie się nie
wybieram, zostaję tu i zaczynam wszystko od nowa. Zaczynam żyć po swojemu, tak
jak ja chcę. – zatrzęsłam się z zimna i w tym samym czasie Justin zdjął swoją
bluzę i położył mi na ramionach. – I wiesz, było nawet fajnie, wyjeżdżaliśmy gdzie
chcieliśmy, on wszystko mi kupował, dobrze się bawiłam. Oni już się nie liczą,
zdecydowanie. Spełniłam swoje marzenie, więc to już koniec. Koniec tej chorej
bajki. Wiem że wszyscy mówili że jesteśmy idealną parą, tak się kochamy, ale
pozory mylą, nie. Teraz pewnie, idąc ulicą nie powiedzielibyśmy sobie cześć.
Przecież to nie moja wina że to się tak skończyło, nie moja wina że fanki mnie
hejtowały, że nie kochałam go tylko byłam zauroczona, nie moja wina że kłóciłam
się z dziewczynami, ale jak to Em powiedziała: - Kłótnie powstają dlatego, że ludzie się
różnią, mają swoje zdania i poglądy, że walczą o nie, ale mimo wszystko zależy
im na tej drugiej osobie. – Nie chcę
ich znać, to ja powinnam ich nienawidzić a nie oni mnie. Zresztą o czym my w ogóle rozmawiamy oni teraz pewnie dobrze się bawią, imprezują, korzystają z życia, jak
zwykle. – spojrzałam na niego, przyglądał mi się w milczeniu.
- Boże, Chloe, nie wiedziałem że jesteś taką egoistką i
przepraszam bardzo ale to ty zawiniłaś a nie oni.
Jego słowa mnie zabolały, zamurowało mnie, nie wiedziałam że
obca osoba może tak mnie ocenić. Wstałam z ławki z zaczęłam iść w stronę domy.
Usłyszałam jeszcze za plecami:
- No daj spokój mała, myślałem że umiesz przyjmować prawdę. –
nic nie powiedziałam, nie odwróciłam się nawet. Kiedy weszłam do domy od razu poszłam
do mojego pokoju, dopiero wtedy przypomniałam sobie że mam jeszcze bluzę Justina
rzuciłam ją na łóżko i poszłam do łazienki. Związałam włosy w luźnego koka i
weszłam pod prysznic. Ciepła woda oplatała moje nagie ciała i działała kojąco.
Ubrałam bokserki i luźną koszulkę która służyła za moją piżamę. Stanęłam przed
oknem i zaczęłam przyglądać się ciemnej nocy i pełni księżyca. Czy Justin ma
rację? To wszystko moje wina? Jestem egoistką? Może dlatego jego słowa tak mnie
zabolały? Po głowie krążyło mi tysiąc myśli i pytań, jestem tu samotna, nie mam
z kim porozmawiać, ani komu się zwierzyć, ale nie wrócę, nigdy. Pokażę im
wszystkim na co mnie stać. Zamknęłam żaluzje i położyłam się do łóżka. Przykryłam
kołdrą i wzięłam do ręki bluzę Justina. Chociaż poniekąd mnie obraził, to coś
mi się w nim podobało, coś mnie w nim pociągało. Położyłam się, wtulając w jego
bluzę. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Po chwili, płakałam już bez opamiętania,
krztusiłam się własnym oddechem. Po jakiś piętnastu minutach zasnęłam.
ten rozdział może wydawać się trochę dziwny, bo po części taki jest, ale naprawdę bardzo trudno piszę się z punktu widzenia Chloe, to zupełnie inny charakter niż mój, inna historia, chciałam to zrobić jak najlepiej ale nie wiem jak wyszło, oceńcie sami ~ Jess.
następny rozdział mamy już napisany, więc jeżeli się postaracie i każdy zostawi po sobie jakiś komentarz, to w środę dodamy 27 rozdział, wystarczy 25 komentarzy. naprawdę prosimy was o wyrażanie opinii, bo to zajmuje wam tylko chwilę, za to my w tego bloga staramy się wkładać jak najwięcej i chcemy wiedzieć co sądzicie. powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania, postaramy się już za miesiąc ruszyć z nowym. mamy nadzieję, że będziecie go czytać. postaramy pokazać wam coś zupełnie innego, odzwierciedlić nasze bohaterki z innej strony. mamy więc pytanie: z trójką, których chłopaków chcecie "przygody"?
ten rozdział może wydawać się trochę dziwny, bo po części taki jest, ale naprawdę bardzo trudno piszę się z punktu widzenia Chloe, to zupełnie inny charakter niż mój, inna historia, chciałam to zrobić jak najlepiej ale nie wiem jak wyszło, oceńcie sami ~ Jess.
następny rozdział mamy już napisany, więc jeżeli się postaracie i każdy zostawi po sobie jakiś komentarz, to w środę dodamy 27 rozdział, wystarczy 25 komentarzy. naprawdę prosimy was o wyrażanie opinii, bo to zajmuje wam tylko chwilę, za to my w tego bloga staramy się wkładać jak najwięcej i chcemy wiedzieć co sądzicie. powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania, postaramy się już za miesiąc ruszyć z nowym. mamy nadzieję, że będziecie go czytać. postaramy pokazać wam coś zupełnie innego, odzwierciedlić nasze bohaterki z innej strony. mamy więc pytanie: z trójką, których chłopaków chcecie "przygody"?