Chloe.
Muszę, muszę to zrobić. Nie podoba mi się tu, jest tak
nudno. Chcę odzyskać Nialla, Jess i Emilie. Chcę wrócić. Wzięłam mojego iPhona
do ręki.
- Eleanor?
- Chloe, coś się stało?
- Musisz mi powiedzieć gdzie jesteście, musze się spotkać z dziewczynami
i Niallem, chcę z nimi porozmawiać.
- Jesteśmy wszyscy w LA.
- Przylecę, mogłabyś czekać na mnie na lotnisku.
- Około 12 powinnam być.
- Do zobaczenia. – powiedziała El, a ja się rozłączyłam.
Wstałam z łóżka, wzięłam małą walizkę i zaczęłam wrzucać do niej ubrania i najpotrzebniejsze
rzeczy. Zapięłam walizkę, zarzuciłam torbę na ramię i zeszłam na dół.
- Babciu, dziadku jadę do Londynu, stęskniłam się za
rodzicami.
- Dobrze skarbie, tylko uważaj na siebie i zadzwoń jak będziesz
na miejscu.
Wyszłam, skierowałam się na dworzec autobusowy, był on
niedaleko domu moich dziadków. Znałam rozkład jazdy i wiedziałam że zaraz powinien
zjawić się autobus do Londynu. Kupiłam bilet i zajęłam miejsce z tyłu. Wyjęłam telefon
z kieszeni spodni, wybrałam wiadomości, Justin<3, napisałam:
- Przepraszam, za wszystko, za to że dałam ci nadzieje, przepraszam
ale ja tak dłużej nie mogę, lecę do LA, musze spotkać się z Niallem, z dziewczynami,
musze z nimi porozmawiać, tęsknie za nimi, za tamtym życiem. Jeszcze raz
przepraszam, żegnaj Justin. Xx
Schowałam iPhona, oparłam głowę o szybę i pogrążyłam się w myślach.
Co mam im powiedzieć? Jak to wszystko wytłumaczyć? Wybaczą mi? Co mam zrobić?
Sto tysięcy myśli w mojej głowie i jedna najważniejsza muszę ich odzyskać, za wszelką
cenne. Kiedy znalazłam się już w moim mieście, rozejrzałam się dookoła,
tęskniłam za tym, te sklepy, imprezy, ludzie. Na lotnisku od razu poszłam na
odprawę. Usiadłam na wyznaczonym miejscu, bałam się. Tak strasznie się boje co będzie
kiedy stanę z nimi twarzą w twarz, jak oni zareagują. Będzie dobrze, będzie dobrze
powtarzałam sobie. Samolot wylądował. Z trzęsącymi się dłońmi, przyśpieszonym oddechem
i bijącym znacznie szybciej sercem szłam naprzód. Na zewnątrz zauważyłam
Eleanor opierającą się o taksówkę. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niej.
Przytuliła mnie na przywitanie.
- Tęskniłam. – skwitowałam.
- Mi też cie brakowało. Posłuchaj Chloe, musisz coś wiedzieć
z nim przekroczysz drzwi hotelu, jest tam dość napięta atmosfera, Em i Harry
udają że wszystko jest dobrze i chcę być przyjaciółmi, a do tego wszystkiego ta
zdrada Zayna.
- Jaka zdrada? – zapytałam zszokowana.
- A no tak, nic nie wiesz, Zayn zdradził Jess, nie są już
razem, ona strasznie to przezywa.
Zamilkłam. Najpierw Harry i Em, a teraz Jess i Zayn, nie
wierzę, co się dzieję. Przynajmniej ja muszę wszystko naprawić. Weszłyśmy z El
do hotelu i już na początku spotkałyśmy Zayna.
- Co do cholery? – zdziwił się Malik.
- Jakiś problem? – powiedziałam dumnie.
- Tak, wypierdalaj stąd.
- Może sam powinieneś?
- Słucham?
- Jesteś dupkiem, jak mogłeś zranić Jess, ty pieprzony egoisto.
- Ja jestem egoistą? Co kurwa? – przycisnął mnie do ściany i
mówił dalej. – To nie ja zostawiłem ich wszystkich, zniszczyłem przyjaźń i
miłość, to ty jesteś pierdoloną egoistką nie myślącą o nikim innym. Pojawiasz
się nie wiem po co, myślisz kurwa że oni ci wybaczą? Mylisz się. Odpierdol się
od nich i zostaw ich w spokoju. Wypierdalaj. – krzyknął i uderzył ręką w ścianę
obok mnie. Puścił mnie i odszedł. Chciałam jak najszybciej porozmawiać z
Niallem, ale stwierdziłam że najpierw naprawię moje relacje z dziewczynami. Eleanor
powiedziała mi w którym pokoju są zakwaterowane i już zmierzałam w ich stronę. Szłam
pewnie, nikt już nie mógł mnie powstrzymać. Przekroczyłam próg ich pokoju,
Emilie siedziała na łóżku z wyciągniętymi nogami, Jess leżała opierają swoją głowę
o brzuch Em, a ona głaskała ją delikatnie po włosach. Kiedy mnie zobaczyły obie
podniosły się.
- Co ty tu kurwa robisz? – zapytała Jess. Nie wyglądała najlepiej.
Nie miała makijaż, włosy spięła w luźnego koka, miała na sobie, luźną za dużą koszulkę
i szorty.
- Ja… chciałam was przeprosić, tęskniłam za wami, chcę to wszystko
naprawić.
- Za późno, kurwa za późno na to wszystko. Przyjeżdżasz tu
jak gdyby nigdy nic z tekstem ”zostańmy z powrotem przyjaciółkami”. Śmieszna
jesteś Chloe. – mówiła Em. Myślisz że po tym wszystkim ci wybaczymy, po tym jak
nas zostawiłaś, zraniłaś. Jesteś największą egoistką jaką znam. Nie wierzę, że
myślałaś że damy ci drugą szanse.
- Wiem, popełniłam błąd, ale naprawdę chce to wszystko naprawić.
Proszę dajcie mi szansę. Tęsknie za wami, za Londynem, tym życiem, ciągłymi imprezami,
zakupami, chłopakami.
- Przykro mi, ale nie. Wracaj tam skąd przyszłaś, już nam na
tobie nie zależy. – stwierdziła stanowczo Emilie.
- Ale… - zaczęłam.
- Wyjdź. – powiedziała Jess, nie ruszyłam się.
- Wypierdalaj. – krzyknęła Jess. Spojrzałam jeszcze ran na
nie i wyszłam. Została mi jeszcze rozmowa z Niallem i nadzieja że chociaż on mi
wybaczy. Zostawiłam walizkę na korytarzu i podążyłam do bufetu. Nie myliłam
się, blondyn siedział przy jednym ze stolików i zajadał się czymś.
- Smacznego. – powiedziałam uśmiechając się przy tym. Niall
przestał jeść, podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Chloe. – wypowiedział moje imię. Wstał od stolika i
przytulił mnie do siebie, poczułam woń jego perfum, jego silne ramiona,
trzymały mnie, przytulały.
- Tęskniłam za tobą. – powiedziałam i spojrzałam mu prosto w
oczy. Odsunął się.
- Po co przyjechałaś? – zapytał.
- Niall, przepraszam, przepraszam za wszystko. Ale ja nie
dawałam sobie rady, musiałam cie zostawić, wyjechać i odciąć się od tego wszystkiego.
Uwierz mi, to bolało mnie tak samo mocno jak ciebie. Kochałam cię i dalej… -
przerwał mi.
- Nie kłam. Nie kochałaś mnie Chloe i nie kochasz. Byłaś dla
mnie najważniejsza, liczyłaś się tylko ty. Słyszysz tylko ty. Kochałem cię,
zrobiłbym dla ciebie wszystko, oddał swoje życie za ciebie. A ty mnie po prostu
zostawiłaś, nawet nie wiesz jak to bolało, ale poradziłem sobie jakoś, prawie
zapomniałem, aż pojawiasz się tu ty. Chloe, powiedz czego ty ode mnie chcesz?
- Proszę cię tylko, żebyś dał mi drugą szansę.
Spojrzał w bok, na morzę które znajdowało się zaledwie 500
metrów od nas, widziałam łzy w jego oczach. Złapał mnie za rękę.
- Przejdźmy się. – powiedział i pociągnął mnie za sobą. Szliśmy
plażą nic nie mówiąc. Zatrzymaliśmy się przy brzegu i po chwili weszliśmy do
wody. Dosięgała nam do kostek, była dość chłodna ale przyjemna. Podniósł mój podbródek,
zmuszając mnie przy tym żebym spojrzała mu prosto w oczy. Moje serce przyspieszyło
kiedy tak wpatrywałam się w jego niebieskie tęczówki.
- Kocham cię. – powiedział i pocałował mnie. Odwzajemniłam
jego pocałunek, po chwili całowaliśmy się namiętnie, brakowało nam tego. Zatopiłam
ręce w jego włosach. Nasze języki grały ze sobą tak jak kiedyś. Oderwaliśmy się
od siebie.
- ale nie potrafię ci wybaczyć, nie zasługujesz na drugą
szanse. – powiedział dalej patrząc mi w oczy i odszedł. Stałam na środku plaży
i patrzyłam jak odchodzi, jak idzie w kierunku hotelu. Chciałam krzyknąć ale
wiedziałam że już przegrałam. Stałam tam, odrzucona, upokorzona, zostawiona,
zraniona czułam się tak samo jak Niall i moje przyjaciółki kiedy ich
zostawiłam. Zrozumiałam jak bardzo ich zraniłam. Zakpiłam z nich, z ich uczuć.
Popatrzyłam na morze, wiatr rozwiał moje włosy, po moim policzku spłynęła łza,
otarłam ją i skierowałam się w stronę hotelu. Wzięłam swoje walizki, szłam do
wyjścia, dowiedziałam się że tutaj już nikt mnie nie potrzebuję, nie zależy im
na mnie, już się nie liczę, Musze wrócić, teraz nie wiem co zrobię, czy wrócę
do Londynu, czy dalej będę mieszkać w Watford. Wiem jedno, spieprzyłam i nikt
już mnie tu nie chcę. Spojrzałam jeszcze raz za siebie i szepnęłam ciche:
- Żegnajcie.
Złapałam taksówkę. Wsiadłam w samolot i byłam w drodze do Londynu.
Inni by powiedzieli zmarnowany czas, a ja chociaż spróbowałam, nie liczyłam na
wiele, chciałam tylko zrozumienia którego nie dostałam. Trudno, najwidoczniej tak
musiało być. Opuszczam słoneczne LA już nigdy nie spotkam przyjaciół, starałam
się lecz nie wyszło. Wylądowałam, zabrałam walizkę i nie złapałam taksówki.
Chciałam się przejść i popodziwiać mój Londyn. Szłam przed siebie ciągnąc
walizkę. Tak bardzo brakowało mi tego miasta. Te ulice, czerwone autobusy,
sklepy, kawiarnie, Big Ben, ludzie. Tu jest zupełnie inaczej ciekawiej. Na
ulicach tłumy, różne narodowości, murzyni, muzułmanie, polacy, francuzi, wiele
stylów życia, poglądów, są tu goci, hipisi, emo, geje, lesby, coś się dzieję. A
w Watford, ci sami ludzie, te same dni, jedna wielka melancholia. Ja chyba nie
potrafię tak żyć tak wiem upierałam się przy spokoju, grzeczności i kulturze.
Ale chyba oni mnie nie zmienili ja po prostu taka byłam. Poczułam wibracje w
kieszeni, wyjęłam telefon i odebrałam.
- Chloe, gdzie ty jesteś? – zapytał zdenerwowany Justin.
- W Londynie, wróciłam już z LA.
- I?
- I nic, spróbowałam ale nie chcą mnie tam, pogodzili się z
tym że mnie już nie ma. Niall nie chcę za mną być, a dziewczyny nie chcą mieć mnie
za przyjaciółkę.
- Kiedy wracasz?
- Nie wracam. – w tym momencie podjęłam szybką decyzję.
- Jak to?
- Zrozum mnie, to nie moje życie, moje jest tutaj, zdałam sobie
z tego sprawę dopiero jak tu wróciłam. Kocham Londyn, tych ludzi, sklepy,
ciągłe imprezy. To właśnie ja, chyba dopiero teraz wiem kim jestem i gdzie jest
moje miejsce. Przykro mi ale życie w Watford nie jest dla mnie.
- Już się nie zobaczymy?
- Tego nie powiedziałam.
- Czyli jest nadzieja?
- Tak, przecież przyjadę odwiedzić dziadków, przyjadę również
chodź by po to żeby zobaczyć wasze uśmiechnięte mordy, powyłupiać się z wami i
przytulić się do ciebie bo wiem że ty jako jeden z nielicznych rozumiesz mnie i
czuje się w twoich ramionach bezpieczna. Nie martw się jeszcze się zobaczymy. A
tym czasem będę tęsknić.
- Ja też będę tęsknić.
- Na razie.
- Do szybkiego zobaczenia.
Uśmiechnęłam się, schowałam iPhona do kieszeni, wyjęłam klucze
z torby i przekręciłam cicho zamek. Weszłam do środka, położyłam walizki w holu
i rozejrzałam się dookoła. Wciągnęłam powietrze, tęskniłam za domem, brakowało
mi go. Skierowałam się w stronę jadalni gdzie właśnie kolacje jedli moi
rodzice.
- Część mamo, część tato.
- Chloe.
no to co wy na taki zbieg wydarzeń, mamy nadzieję, że was choć trochę zaskoczyłyśmy? Wielkimi krokami zbliżamy się do następnego bloga, został tylko rozdział z perspektywy Jess, Emilie i ostatni który będzie trochę różnił się od reszty. zachęcamy do komentowania i za każdy komentarz dziękujemy :)
no to co wy na taki zbieg wydarzeń, mamy nadzieję, że was choć trochę zaskoczyłyśmy? Wielkimi krokami zbliżamy się do następnego bloga, został tylko rozdział z perspektywy Jess, Emilie i ostatni który będzie trochę różnił się od reszty. zachęcamy do komentowania i za każdy komentarz dziękujemy :)