Jess,
Tydzień później.
Była siódma rano, a ja nie mogłam spać. Siedziałam na
parapecie i przyglądałam się panoramie Londynu, od kilku dni pogoda kompletnie
się zmieniła, było dość chłodno i padał deszcz. Ostatnio wszystko zaczęło się
pieprzyć, Chloe wyjechała, nie daje żadnych oznak życia, Niall jest załamany, a
Emilie popada w anoreksję a ja, ich przyjaciółka nie potrafię im pomóc. Jedyną
pocieszającą wiadomością było to że nie jestem w ciąży, naprawdę mi ulżyło, nie
chodzi o to że nie chce mieć dzieci, ale nie teraz jestem za młoda, nie
poradziła bym sobie. Krople spływały po szybie tworząc małe, cienkie ścieżki,
sięgnęłam po mojego iPhona, podłączyłam słuchawki i włączyłam muzykę, to jedyna
rzecz dzięki której mogę odpocząć, uspokoić się i odpłynąć. Przykryłam się
kocem, oparłam o ścianę i wsłuchałam w „Moments” bo akurat leciała, chciałam
choć na chwile zapomnieć o problemach i zając się sobą, przymknęłam powieki.
Zasnęłam na chwilę, kiedy po raz drugi otworzyłam oczy, wyjęłam słuchawki z
uszu i spojrzałam na wyświetlacz telefonu, zegarek wskazywał 9:15. Wstałam,
przejechałam włosy ręką i udałam się do kuchni. Thomas od jakiegoś czasu
spotyka się z jakąś modelką, często go nie ma, nawet w nocy, chodzą na imprezy
albo po prostu zostaje u Vanessy – bo tak na imię ma jego dziewczyna i tak
właśnie było tym razem. Rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu i podeszłam do
ekspresu, zrobiłam sobie kawę i usiadłam na blacie. Nie byłam głodna. Kiedy
wypiłam ciepły napój, zeskoczyłam z blatu i skierowałam się w stronę łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i już stałam przed lustrem rozczesując włosy,
wysuszyłam je i przejechałam prostownicą. Zrobiłam lekki makijaż i w samej
bieliźnie pobiegłam do mojej garderoby. Wzięłam czarne rurki, białą koszulkę z
pacyfką, czarną bluzę, dżinsową kurtkę i białe krótkie conversy. Ubrałam się,
spojrzałam jeszcze na wyświetlacz swojego iPhona, na początku w głębi serca
liczyłam na to że odpisze, że to wszystko da się jakoś naprawić, a teraz, teraz
byłam wściekła że tak nas potraktowała, mnie, Emilie, Nialla, miałyśmy na
zawsze być przyjaciółkami. Zawsze, na zawsze, przyjaźń, miłość – niektórzy, po
prostu nie znają znaczenia tych słów, nie wiedzą jakie są potężne. Wyszłam z
mojego apartamentu, przekręciłam klucz, weszłam do windy i wjechałam na piętro
dziewiąte. Pociągnęłam za klamkę, lecz drzwi były zamknięte, zapukałam. Nic.

- Pozdrów chłopaków.
- Podasz im nasze twittery.
- Gdzie Chloe?
- Jak się czuję Niall?
- Zdobędziesz dla nas autografy?

- Hej. – uśmiechnęłam się lekko i zdjęłam kaptur.
- Cześć, Jess. – powiedzieli równocześnie Liam, Louis i
Harry. Niall uśmiechnął się lekko, więc podeszłam do niego i przytuliłam go
mocno. Kiedy go puściłam, odwróciłam się i spostrzegłam mojego chłopaka,
uśmiechał się. Pocałowałam go czule w usta i wtuliłam się w niego, on lekko
głaskał mnie po wilgotnych włosach. Po chwili zapytałam:
- A gdzie Emilie?
- Jak to? Myślałem że jest z tobą. – powiedział lekko
zdenerwowany Harry.
- A ja myślałam że jest tu, bo jak rano u niej byłam to
drzwi były zamknięte a jej nie było.
- Poczekaj zadzwonię do niej. – powiedział mój przyjaciel i
odszedł na bok.
- I co? – zapytałam kiedy znowu się pojawił.
- Nie odbiera, coś jest nie tak, martwię się, Jess czy
mogłabyś wrócić do waszego wieżowca i sprawdzić czy jej tam nie ma, jeśli ja
wyjdę teraz to wiesz co się stanie, widziałaś te fanki.
- Tak, jasne, nie ma sprawy. To ja nie długo wrócę. – Zayn
pocałował mnie w policzek.
- Kocham cię. – szepnął.
- Ja też cię kocham. – odpowiedziałam i zaczęłam iść wąskim
korytarzem. Wyszłam na dwór i z powrotem założyłam kaptur, przecisnęłam się
przez fanki i już byłam w drodze do naszego wieżowca. Okazało się że winda
chwilowo nie działa, więc musiałam iść schodami. Szłam powoli nie zwracając zbytnio
uwagi na mijających mnie ludzi. Kiedy doszłam na piętro szóste spostrzegłam Em
wychodzącą z siłowni.
- Co ty robisz? Wszyscy się o ciebie martwią.
- Byłam na siłowni co w tym takiego złego? – zapytała nie
rozumiejąc mojego zdenerwowania.
- Emilie przestań! – krzyknęłam. Ty naprawdę nic nie
rozumiesz, niszczysz mnie, Harrego, siebie. Nie możesz pojąć tego że jesteś
idealna, piękna. Przestań się odchudzać. Ta anoreksja cię zabija i nas chyba
też. Właśnie przez to są nasze wszystkie problemy, spięcia, kłótnie. Chcesz tego?
Harry kocha cię taką jaką jesteś. Dla kogo chcesz się zmienić, bo ja nie
rozumiem. I mam serdecznie dosyć tego wszystkiego. Chcesz znowu trafić do szpitala,
chcesz tego? Teraz na pewno skontaktowali by się z psychologiem, z twoją mamą,
to jest chore Em zrozum to, my chcemy dla ciebie dobrze. Wszystko się pieprzy,
a ja też jestem już zmęczona tym wszystkim, nie utrudniaj tego jeszcze
bardziej. Harry strasznie się martwi i to przeżywa, uwierz w końcu nie wytrzyma
i cię zostawi, wszyscy odejdą bo nie będą mieli już sił. Ale przecież ty i tak
zrobisz jak chcesz, nie mylę się, prawda?
- Nie. – powiedziała prawie nie słyszalnie.
- Jak zwykle. – zaśmiałam się cicho. Więc chyba nic tu po
mnie, trzymaj się Em. – zaczęłam schodzić schodami.
- Jess, zaczekaj.
- Zostaw mnie. – nie odwróciłam się, zeszłam na dół i
wybiegłam z budynku. Deszcz dalej padał, zachłysnęłam się zimnym powietrzem. Szłam
prosto przed siebie kopiąc co chwile jakiś kamień pojawiający się pod moimi stopami.
Wyjęłam telefon z kieszeni spodni. Wybrałam bardzo dobrze mi znany numer,
pojawiło się zdjęcie uśmiechniętego Zayna, nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Tak Jess? - powiedział Zayn.
- Gdzie jesteś?
- Już w domu. Coś się stało, a ty gdzie jesteś?
- Idę do was przez miasto, za jakiś czas powinnam być.
- Pieszo? Ale pada deszcz.
- Nic nie szkodzi, Do zobaczenia. – rozłączyłam się.
Tak, padał deszcz, ale mi to nie przeszkadzało, chciałam chociaż
przez chwile pobyć sama. Londyn zawsze był piękny, kiedy był zasypany śniegiem,
w słoneczny dzień, zasypany jesiennymi liśćmi a nawet wtedy kiedy padał
deszcz. Uśmiechnęłam się lekko. Jedyne o czym teraz marze to usiąść pod kocem z
ciepłą kawą w ręku i przytulić się do mojego chłopaka, rozmawiać albo milczeć,
bez różnicy, po prostu być blisko niego. Kiedy w końcu doszłam do domu chłopaków,
zapukałam lekko do drzwi. Otworzył mi Niall.
- Jesteś cała mokra.
- Nic nie szkodzi.
- Chodź szybko bo się przeziębisz. Zayn!
Weszłam do środka i zdjęłam buty, rozejrzałam się po mieszkaniu
i spostrzegłam Zayna zbiegającego po schodach, nikogo więcej nie było. Złapał
mnie za rękę i pociągnął na górę. Stanęłam w progu jego pokoju, a on zaczął
szukać czegoś w swojej szafie. Po chwili wyciągnął swoją koszulkę „ Smoking can
cause a slow and painful death”, szare dresy i czarną bluzę. Ubrałam się w
suche ciuchy i razem zeszliśmy do salonu gdzie siedział Niall.
- To co z Em? – zapytał blondyn.
- Nawet nie pytaj.
- To znaczy? – ciągnął Zayn.
Opowiedziałam im o naszej sprzeczce i co ją spowodowało, nie
zrobiło to na nich zbytniego wrażenia, chyba poznali już ją wystarczająco
dobrze i przyzwyczaili się do tego. Ale dla mnie ona była naprawdę ważna, nie
chciałam jej stracić, martwiłam się o nią i chciałam dla niej jak najlepiej. Emilie
można powiedzieć była już dorosła i powinna sama o sobie decydować, ale
zachowywała się jak dziecko. Jak dziecko które chce osiągnąć postawiony sobie
cel, swoje ambicje które nie do końca są słuszne, prawdziwe, dobre, warte
poświęcenia. Odpowiedzialność. Moja przyjaciółka na pewno nie była
odpowiedzialna, ani za siebie ani za bliskie osoby. Raniła mnie i Harrego, może
nie świadomie ale robiła to. Nie chciała niczego zmieniać, nie chciała chodź trochę
zmienić siebie. Z moich rozmyślań wyrwała mnie piosenka „ Summer Paradise”
którą Niall miał ustawioną jako dzwonek, nie zauważyłam też wcześniej że mojego
przyjaciela nie ma z nami w salonie.
- Odbierzcie. – usłyszałam krzyk blondyna z kuchni. Podniosłam
telefon nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam go do ucha.
- Tak, słucham?
- Witaj Niall, tu Samantha, mama Chloe. – zesztywniałam, a
po plecach przeszedł mnie zimny dreszcz.
- Niall jest w kuchni, tu Jess. – powiedziałam tak szybko że
nawet nie byłam pewna czy zrozumiała co mówię.
- A, Jess, dzień dobry. Dasz mi go? – przycisnęłam telefon
do piersi i skierowałam się do kuchni gdzie blondyn przygotowywał sobie
kanapki.
- Niall, to mama Chloe. – powiedziałam szeptem. On spojrzał
na mnie z przerażoną miną.
- Nie chce z nią rozmawiać, nie mam o czym. – odparł, a ja zauważyłam
jak po jego policzku spływa jedna pojedyncza łza, odwróciłam się żeby się nie
rozpłakać i wróciłam do Zayna.
- On nie chce z panią rozmawiać. – znowu przyłożyłam iPhona Nialla
do ucha.
- Ale jak to? Ja nie wiem co się dzieje, moja córka
wyjechała, powiedziała mi że nie jest już z Niallem i że chce odpocząć, wszystko
przemyśleć, czy on ją skrzywdził?
- Czy on ją skrzywdził? – wrzasnęłam na cały dom i wstałam
automatycznie.
- Jak pani śmie tak mówić, to ona go skrzywdziła, złamała mu
serce, oszukała, wszystkich nas skrzywdziła, zostawiła go, zostawiła nas,
zakończyła naszą przyjaźń, miałyśmy być zawsze razem, zawsze, rozumie pani co to
znaczy, a ona po prostu to zakończyła, bo stwierdziła że to ją meczy, wybrała
spokój a nie Nialla, a on jest tak cudowny, tak dobry i kochany, powiedziała że
na nas też już jej nie zależy, nienawidzę jej z całego serca, kiedyś była moją
przyjaciółką, a teraz jest największym wrogiem, nigdy jej tego nie wybaczę,
tego że tak nas skrzywdziła, mnie, Emilie, Nialla. Nigdy!- po moich policzkach zaczęły
spływać łzy.
- Ja nie wiedziałam. – wybełkotała.
- To teraz już pani wie. – rozłączyłam się i dopiero teraz spostrzegłam
że w salonie stoi Niall, przysłuchiwał się całej mojej rozmowie z mamą Chloe,
on również płakał. Podeszłam do niego i przytuliłam go mocno. Po chwili
podszedł do nas Zayn, odsunęłam się od blondyna i wtuliłam w mojego chłopaka, jeszcze
ręką starłam ostatnią łzę cieknącą po policzku mojego przyjaciela.
- Będzie dobrze, wiem że to głupie słowa, ale na pewno się
ułoży. – powiedział Zayn, kierując te słowa do naszej dwójki. Właśnie teraz
chciałam napisać do Em żeby się tu pojawiła że jej potrzebuję. Ale nie zrobiłam
tego, nie mogłam. Westchnęłam głośno i usiadłam na kanapie a obok mnie Zayn i
Niall. Mój chłopak chciał rozładować atmosferę, zawsze to robił i najczęściej
mu się udawało, włączył horror o którym ostatnio rozmawiałam z Niallem, bardzo
chcieliśmy go obejrzeć, ale plany się pokomplikowały i nie poszliśmy do kina.
Spojrzałam na ekran, film właśnie się zaczynał. Wbiłam się w poduszki,
założyłam kaptur i pogrążyłam się w swoich myślach. Nie potrafiłam się na
niczym skupić, nie potrafiłam w spokoju obejrzeć filmu, w głowie miałam milion
myśli. Nie mogłam uwierzyć, że Chloe nie powiedziała nic mamie i jeszcze
zwaliła całą winne na Nialla, co za szmata. Myślałam że ją znam ale chyba się
pomyliłam, dawna Chloe nigdy by tak nie postąpiła, ona nigdy by nie zostawiła swojego
chłopaka, myślałam że ona go kocha, jak mogła go tak okłamywać, jak mogła
okłamywać nas. Jest nikim, dla mnie jest nikim. Ja jej zaufałam! Głos w mojej
głowie krzyczał w niebo głosy. Przymknęłam powieki. Nienawidzę jej. Nienawidzę
jej. Nienawidzę jej. Ciągle słyszałam to w głowie. Wszystko się sypie, moje
przyjaźnie się rozpadają, najpierw Chloe, a teraz Emilie. Nie chce stracić Em,
ale jeśli ona nie zachowuje się w stosunku do mnie fair to dlaczego ja
powinnam. Nie muszę, nie chcę. Mam już dosyć pomagania wszystkim dookoła,
zajmowania się ich problemami. Bo kiedy to ja mam kłopoty, chwilowe załamanie i
potrzebuje pomocy, nikogo nie ma.
Chciałam przez chwile odpocząć, otworzyłam oczy i zaczęłam przyglądać się
postaciom w filmie. Położyłam głowę na ramieniu Zayna, on objął mnie, a ja
wtuliłam się w niego. Wciągnęłam powietrze i poczułam mocne perfumy połączone z
zapachem dymu z papierosów. Nie chciałam się z nim kłócić, więc nic nie
powiedziałam, to pewnie przez ten stres, tyle się ostatnio dzieje. Wiem jak
trudno rzucić nałóg, a kiedy emocje buzują i chce się odreagować sięga się
właśnie po używki.
- Kocham cię. – powiedziałam cicho.
- Ja też cie kocham. – odszepnął.
Kiedy film się skończył, no skończył się a ja nie wiedziałam
o czym był, nie wiedziałam nawet kto był głównym bohaterem, Niall wstał z
kanapy.
- Idę się położyć. – powiedział ochryple.
Spojrzałam mu prosto w oczy a on skierował się w stronę
schodów a po chwili zniknął z mojego pola widzenia. Rozciągnęłam się i
położyłam głowę na kolanach Zayna, on głaskał mnie po włosach co chwile.
- Dlaczego? – zapytałam.
- Ale co?
- Dlaczego wszystko się psuje. Przyjaciele odchodzą, miłość
zawodzi, a problemy powstają z jednych drugie, potężniejsze. Czemu wszystko nie
może być dobrze? Czemu ludzie nie mogą kochać siebie nawzajem, szanować, nie
zawodzić. Czemu mówią słowa „Kocham cię” nie znając ich znaczenia i potęgi?
Czemu mówią „ Na zawsze” chociaż wiedzą, że tak nie będzie, że nie dotrzymają
danej obietnicy? Czemu? – zamknęłam oczy bo zaczęły napływać do nich łzy, mój
chłopak złapał mnie za rękę.

- Masz racje. Czasami nawet mnie zaskakujesz, uwielbiam z
tobą rozmawiać. Jestem największą szczęściarą, bo mam ciebie. – podniosłam się i
pocałowałam go w usta.
- Ale nie chce żeby Niall cierpiał, on na to nie zasługuję. –
dodałam.
- Tak, on na to nie zasługuję, ale myślę że zwykła rozmowa
mu nie pomoże, wiesz jak bardzo ją kochał i nie wiem czy dalej nie kocha. – pocałował
mnie w czoło i przybliżył o siebie. Nasze dłonie złączyły się, palce splotły
się razem. Wtuliłam się w niego. Nie musiałam mówić że go kocham on bardzo
dobrze o tym wiedział. Szepnęłam tylko ciche „Dziękuję”.
pytanie na dziś: jak według was potoczą się dalsze losy naszych bohaterów? Czy Niall i Chloe znowu będą razem? Czy Em wyjdzie z anoreksji? A co stanie się z Jess? - e&j
+ słowa emilie: jak harry we mnie wejdzie, to ja ze wszystkiego wyjdę :D. taki tam mały żarcik, do tak pochmurnego rozdziału :)
pytanie na dziś: jak według was potoczą się dalsze losy naszych bohaterów? Czy Niall i Chloe znowu będą razem? Czy Em wyjdzie z anoreksji? A co stanie się z Jess? - e&j
+ słowa emilie: jak harry we mnie wejdzie, to ja ze wszystkiego wyjdę :D. taki tam mały żarcik, do tak pochmurnego rozdziału :)